Czy w Polsce jest zapotrzebowanie na reklamy społeczne?
Polska to kraj, w którym jest i będzie miejsce na marketing społeczny i reklamę społeczną. Dlaczego? Ponieważ borykamy się z wieloma problemami i nierzadko mamy kłopot w przeciwstawianiu się im. I choć samo realizowanie akcji społecznych nie uzdrowi naszego społeczeństwa, to na pewno sprawi, że będzie ono lepsze, wrażliwsze na ludzi, ich problemy oraz otoczenie.
Wciąż bowiem brakuje reklam społecznych, które przyczyniłyby się do modyfikacji postaw i zachowań odbiorców, oswajając społeczeństwo z niepopularnymi poglądami na temat np. szeroko pojętej ekologii: środowiska naturalnego, odpadków czy problemu czystej wody. Musimy się jeszcze dużo nauczyć, co nie jest łatwe w sytuacji, kiedy marginalnie traktuje się tematykę związaną z prewencją. Znacznie częściej reklama społeczna powina podejmować zagadnienia takie jak: odpowiedzialność społeczna, solidarność i tworzenie więzi społecznych.
Ważne jest to, że przy realizacji kampanii, fundacje i stowarzyszenia nie są same. Mając wsparcie biznesu, mogą zrobić więcej. Mając więcej środków finansowych, efekty przedsięwzięć społecznych mogą być maksymalizowane, a same firmy dzięki zaangażowanemu społecznie marketingowi, angażując się w akcję społeczną, odnoszą wiele korzyści. Dzięki tej współpracy i zaangażowaniu podmiotów komercyjnych w działania społeczne, warto byłoby głębiej zastanowić się nad połączeniem doświadczeń stricte marketingowych ze społecznymi, choćby po to, aby uratować jedną osobę przed wypadkiem czy spowodować uśmiech choćby jednego dziecka.
Jednak rzeczywistość pokazuje, że istnieją tendencje do upraszczania i sprowadzania problemów społecznych w większości do motywowania społeczeństwa do finansowego wyłącznie wspierania akcji społecznych czy organizacji non profit. I z jednej strony jest to zjawisko pozytywne, ale z drugiej, nie stymuluje ludzi do okazywania wsparcia innego, niż materialne. Można jednak zaobserwować w tym temacie zmiany na lepsze, choćby przez to, że ludzie zaczynają reagować na problemy społeczne i krzywdę drugiego człowieka.
Działalność charytatywna stała się w naszym kraju trwałym elementem dużego udziału społeczeństwa w osiąganiu celów, na które brakuje funduszy społecznych bądź państwowych. Polacy chętnie pomagają, a niemały wpływ mają tutaj środki masowego przekazu, które uzmysławiają bezmiar ludzkich nieszczęść i tragedii, bezradności i biedy, których nie da się pokonać bez pomocy innych. Z badań CBOS przeprowadzonych w 2000r. wynika, że najpowszechniejszą formą uznania działalności charytatywnej jest przekazywanie pieniędzy na cel dobroczynny. W okresie poprzedzającym sondaż ponad połowa badanych (57%) przeznaczyła pieniądze na jakąś organizowaną w tym czasie akcję pomocy. Ogółem blisko dwie trzecie Polaków (65%) wspierało działalność charytatywną materialnie lub niematerialnie. Co piąty badany (21%) wspomagał akcje charytatywne na dwa sposoby, ale tylko nieliczni (3%) udzielali pomocy zarówno materialnej (finansowej i rzeczowej), jak i niematerialnej (własna praca, umiejętności). Badanie to pokazało, że Polacy są wrażliwi na los potrzebujących, jednak chętniej wspierają zorganizowane akcje społeczne niż indywidualną filantropię.
Dlatego tak ważne są kampanie społeczne, które pełnią funkcję niemego prokuratora, wydobywającego na światło dzienne problemy do tej pory niedostrzegane, ignorowane czy przemilczane, ostrzegając i chroniąc w ten sposób przed niebezpieczeństwem. Ale mimo wszystko, Polacy mają wyrobione zdanie na temat tego, komu trzeba pomagać. Najbardziej wrażliwi jesteśmy na los dzieci: chorych, ubogich opuszczonych oraz sierot. Obojętnie nie przechodzimy też obok ludzi starszych, chorych i niepełnosprawnych, jednak nie mamy już tyle empatii wobec osób bezdomnych, bezrobotnych, samotnych kobiet w ciąży i matek w trudnej sytuacji życiowej. Chętniej niesiemy pomoc także wtedy, gdy państwo nie jest w stanie rozwiązać problemu – np. sfinansować drogiego leczenia, utrzymać domu dziecka czy wyposażyć szpital w sprzęt ratujący życie.