Uczenie się i nauczanie - pamięć.
Uczenie się we właściwym sensie tego słowa odnosi się do tych form zachowania, które są zaprogramowane w wyniku uczenia się. Prototypem elementarnego uczenia się, które jeszcze w znacznym stopniu wykorzystuje reakcje wrodzone, jest warunkowanie klasyczne, tzw. pawłowowskie. Najprostszą formą uczenia się nowych reakcji jest warunkowanie instrumentalne. Bardziej złożone formy uczenia się, jak nabywanie różnych umiejętności, uczenie się znajdowania drogi w labiryncie, orientacji przestrzennej itp., oparte są zarówno na prawidłowościach warunkowania klasycznego, jak i warunkowania instrumentalnego. Odrębnym rodzajem jest uczenie się przez rozwiązywanie problemów, tzw. poznawcze. Występuje ono w różnych formach, od uczenia się przez próby i błędy, do uczenia się metodą wglądu i wyboru odpowiednich metod czy strategii rozwiązania. U człowieka uczenie się poznawcze w sposób decydujący dominuje nad innymi bardziej elementarnymi rodzajami uczenia się. Może ono przybierać formę świadomego, zamierzonego uczenia się.
Warunkowanie klasyczne
Eksperymenty nad warunkowaniem przeprowadził jako pierwszy l. P. Pawłow. Stwierdził on, że podanie psu pokarmu do pyska wywołuje u niego wydzielanie śliny. Reakcję tę Pawłow nazwał odruchem lub reakcją bezwarunkową, ponieważ występuje ona bez uczenia się, w sposób niezmienny, utrwalony dziedzicznie; pokarm zaś jest bezwarunkowym bodźcem dla tej reakcji.
Następnie zaobserwował, że jeśli bezpośrednio przed podaniem psu pokarmu zadzwoni dzwonek, to po kilku próbach na sam dźwięk dzwonka pies zaczyna wydzielać ślinę. Przed eksperymentem dzwonek nigdy nie wywoływał reakcji ślinienia u psa, a więc nauczył się on, że bodziec, który zawsze pojawia się przed jedzeniem, jest jego sygnałem. Tego typu bodziec Pawłow nazwał bodźcem warunkowym, a wydzielanie śliny na dzwonek — reakcją warunkową lub odruchem warunkowym. Odruch taki wytwarza się dzięki wielokrotnemu łączeniu się dźwięku dzwonka z pokarmem, co Pawłow określił jako wzmocnienie bodźca warunkowego
Moglibyśmy definiować motywację w kategoriach określonych zachowań. Ludzie, którzy mają motywację, wkładają większy wysiłek w osiągnięcie czegoś niż ci, którym jej brakuje. Jednakże taka porównawcza definicja niewiele nam mówi. W definicji bardziej opisowej, lecz mniej sformalizowanej stwierdza się że motywacja jest to chęć robienia czegoś, zależna od możliwości zaspokojenia przez to działanie jakiejś potrzeby danej jednostki. W naszej terminologii potrzeba oznacza fizjologiczny lub psychiczny brak czegoś, powodujący że pewne skutki są atrakcyjne.
Nie zaspokojona potrzeba wywołuje napięcie, które wzbudza u danej jednostki określone dążenia. Te dążenia powodują, że poszukuje ona określonych celów, których osiągnięcie zaspokoi potrzebę i doprowadzi do złagodzenia napięcia.
Motywowani pracownicy są w stanie napięcia. Działają, żeby złagodzić. Im większe jest napięcie, tym więcej będzie potrzeb działań, by je złagodzić. Kiedy więc widzimy pracowników ciężko nad czymś pracujących, możemy dojść do wniosku, że napędza ich pragnienie osiągnięcia jakiegoś celu, który ma dla nich wartość.
Procesy motywacyjne są podstawą aktywności człowieka. Motywacja jest więc rozumiana jako proces regulacji, który pełni funkcje sterowania czynnościami tak, aby doprowadziły one do osiągnięcia określonego wyniku. Charakteryzują je dwie właściwości: kierunek i natężenie. Istnieje wiele koncepcji i modeli motywacyjnych. Niektóre z nich opierają się na behawiorystycznym modelu ”bodziec-reakcja” modyfikowany za pomocą środków zaspokojenia potrzeb. Te właśnie środki powinny funkcjonować w środowisku pracy. Oprócz nich motywacje do pracy powinny wpływać czynniki pośrednie, jak np. warunki realizacji zadań, rodzaj zadań, cechy pracownika, postrzeganie roli. W nauce organizacji i zarządzania wyróżnia się trzy punkty spojrzenia na motywacje, a mianowicie:
Teoria treści
Teoria procesu
Teoria wzmocnienia
Uczenie się to zdobywanie wiedzy, przyswajanie sobie jakichś wiadomości lub umiejętności. Poprzez naukę zdobywamy doświadczenie w jakiejś dziedzinie. Potrafimy wyciągać wnioski z cudzych błędów i tym samym nie popełniać podobnych we własnym życiu.
Sposoby uczenia się warunkowanie klasyczne, warunkowanie sprawcze, prób i błędów, zrozumienie, konceptualizm instrumentalny.
Mamy tendencje do traktowania myślenia jako procesu, który jest zupełnie oderwany od ciała. Jednak procesy myślenia i uczenia się odbywają się nie tylko w głowie. Wręcz przeciwnie, ciało gra integralną rolę w całej naszej aktywności intelektualnej, od najwcześniejszych ruchów aż do starości. To zmysły naszego ciała karmią mózg informacjami z otoczenia, które są potrzebne do zrozumienia świata i z których korzysta się, aby tworzyć nowe możliwości. To właśnie ruch zwiększa możliwości poznawcze, inicjuje procesy myślowe, wspomaga rozwój i funkcjonowanie układu nerwowego.
Uczenie się i nauczanie innych to dwa zazębiające się procesy w zgłębianiu sztuki. Procesem który bezpośrednio wiąże się uczeniem jest myślenie.
Uczenie się u kogoś, jest stosunkowo "proste". Nauczyciele są zawsze na widoku. Na początku, zachwyca byle co. Potem kiedy wiedza rośnie, pojawia się większe rozeznanie. Pomału nabywa się orientację kto co potrafi i u kogo naprawdę warto się uczyć. Każdy musi sprawdzić to na własnej skórze, sam ocenić co dla niego jest dobre, a co nie. Podpieranie się opiniami innych nic nie daje.
Drugi etap jest znacznie trudniejszy. Wkłada się sporo energii, aby znaleźć właściwego nauczyciela. Często trzeba iść na kompromisy (bardzo rzadko się zdarza, aby wielki mistrz mieszkał gdzieś niedaleko). Jeżeli ma się szczęście, udaje się w końcu trafić na odpowiedniego człowieka.
Następny etap to ciężka praca. Wydaje się masę pieniędzy na podróże za swoim nauczycielem i naukę u niego. Nikt z otoczenia tego nie rozumie i powszechnie jest się uważanym za głupca. No bo kto w dzisiejszych czasach kupuje miecz czy halabardę i zamiast jechać na urlop, wydaje taką kwotę na krótki obóz treningowy z mistrzem.
Jeśli mimo to osoba jest gotowy na wszystko, może po wielu latach wyrzeczeń osiągnąć wybitny poziom. Załóżmy, że jej się to udało. Posiada olbrzymią wiedzę i umiejętności w danym temacie. Dochodzi do wniosku, że nadszedł czas, aby przekazać innym to, co w takim trudzie zdobyła. I co wtedy...? Dowiaduje się, że teraz nikogo to nie interesuje. Ludzie nie chcą "tracić" lata na trening prawdziwego Kung Fu, wylewa ć pot na sali. Okazuje się, że oni chcą się tylko trochę "poruszać".
Obecnie uczeń musi mieć specjalne warunki do nauki. Obowiązkowa jest odpowiednio duża sala, miła atmosfera, ładne stroje i oczywiście żadnego przemęczania. Wszystko ma być łatwe, szybko osiągalne i przyjemne. Uczeń powinien być często chwalony, dostawać różne dyplomy.
Ostatnio coraz bardziej można zaobserwować, że ludzi tak naprawdę nie interesuje poziom instruktora, u którego pobierają naukę. To czy uczy się on kilkanaście lat czy tylko kilka tygodni, albo czy uczy się u wybitnego mistrza czy tylko z książki, jest im całkowicie obojętne. Chcą tylko miło spędzać czas w przyjemnym otoczeniu.
W dzisiejszych czasach powszechne jest nabywanie tylko podstawowych umiejętności w czymkolwiek, wszystko poznaje się powierzchownie. Idealne opanowanie tematu jest bardzo rzadkie. Współczesnym uczniom starcza zapału tylko do opłacenia składki na zajęcia dodatkowe. Wydaje im się, że za to powinni wszystko dostać, że jak w sklepie coś kupili i nauczyciel ma im to dać. Jeśli mają słabe umiejętności, bo niewiele ćwiczą, to oczywiście obarczają winą prowadzącego zajęcia, a nigdy samych siebie. Nie mają szacunku dla pedagoga. Nie rozumieją jak wartościowe i rzadkie jest to czego on ich uczy, że tak naprawdę dopiero trzydzieści lat temu otworzono się na uczniów z Zachodu. Jeszcze do niedawna przekazywanie innym swoich umiejętności było dzieleniem się czymś bardzo cennym. Od tego, np. możliwość zaskoczenia przeciwnika jakąś techniką w walce, zależało przecież życie. Podręczniki na ten temat nie istniały. Wiedza była przekazywana przez nauczyciela tylko ustnie i to tylko uczniom zaakceptowanym po specjalnych długich testach, którzy wykazali się odpowiednimi cechami moralnymi i zdobyli jego zaufanie.
W dzisiejszych czasach role się odwróciły, to nauczyciel musi znaleźć uczniów i przekonać ich, że warto zgłębić wiedzę, którą on posiada. Musi dokonywać prawdziwych cudów, by ich zainteresować. O wiele łatwiej jest spotkać i uczyć się u wielkiego mistrza, niż znaleźć uczniów, którzy docenią prawdziwy kunszt i będą chcieli uczyć się cierpliwie przez lata.
Należy przekazywać innym nabyta przez siebie wiedze. Dzielenie się swoimi umiejętnościami z innymi ma też swoje dobre strony. To niezwykle inspirujące doświadczenie. Tłumacząc innym jak mają coś zrobić, próbując im to jakoś wyjaśnić, samemu bardzo mocno pogłębia się swoją wiedzę na dany temat. Często można zauważyć wtedy wręcz lawinowy postęp u siebie. Dzięki pytaniom uczniów patrzy się na wiele rzeczy z całkiem innej perspektywy. A widząc wyraźnie ich błędy, stara się przynajmniej samemu nie robić takich samych.
Uczenie innych jest bardzo trudnym zajęciem. Nauczyciel musi cechować się nie tylko wiedzą i umiejętnościami, ale przede wszystkim odpowiednią wrażliwością, aby dokładnie wyczuć co dzieje się w danej chwili z jego uczniem i jak najlepiej pomóc mu w osiągnięciu wyższego poziomu. To twórczy i niepowtarzalny proces przekształcania człowieka, bo przecież każdy z nas jest inny i nie da się zastosować tej samej metody.
Większość osób nie zdaje sobie sprawy, że niektórych rzeczy naprawdę nie można nauczyć się tylko z książek lub kaset wideo. Takim przykładem jest np. opanowanie ruchów jakiejś formy jest tak naprawdę dopiero początkiem nauki. W Polsce na tym etapie kończy 99% ćwiczących. Sam ruch wyuczony w ten sposób, jest pusty jak wydmuszka w środku. Tylko rzetelnie wykwalifikowany nauczyciel może pomóc wypełnić tę pustkę. Sprawić, że "qi" zacznie naprawdę krążyć i Taijiquan przyniesie zdrowie oraz realne umiejętności walki na ulicy. Trening bez indywidualnych wskazówek i korekty nie przyniesie żadnych rezultatów.
Oczywiście sam kontakt nawet z najlepszym nauczycielem czy wyjazd do Chin lub Japonii niczego automatycznie nie załatwi. Choć na pewno może znacznie ułatwić osiągnięcie celu. Jedynie tylko ciężki, codzienny trening przez lata może przynieść wysoki poziom umiejętności. W poprzednim systemie szkolnictwa podstawówka trwała 8 lat, liceum 4 lata, a studia wyższe 5 lat. Jak łatwo policzyć opanowanie poziomu podstawowego, trwało prawie tyle co średniego i zaawansowanego razem. To samo odnosi się do sztuk walki, a zwłaszcza Taijiquan. Wyjście ze "stanu początkowego" wymaga bardzo dużo czasu i poświęcenia. I w tym jest właśnie problem.