Edukacja kulturalna to nie tylko teatr i film.
Edukacja kulturalna to nie tylko teatr i film
Szczytne to zadanie i szkoła stara się je - z różnym skutkiem - realizować na miarę swych sił i możliwości. Niekiedy tylko częściowo i fragmentarycznie, gdyż ciągle brak wiążących zarządzeń i ustaleń w tym względzie. Wielu nauczycieli robi to po swojemu, ograniczając się do programu nauczania lub wykraczając poza sugestie programowe. Należę do tej drugiej grupy i łączę edukację kulturalną z językiem polskim realizując od czterech lat własny program.
Oparłam go na założeniu, że na edukację kulturalną składa się kilka elementów powiązanych ze sobą. Rozumiem ją jako bezpośredni i częsty kontakt dziecka z dziełem lub innym przekazem kultury, jako własną działalność twórczą ucznia oraz jako elementarną wiedzę o zjawiskach kultury. Chodzi mi zatem o stworzenie w ramach prowadzonych zajęć takich sytuacji dydaktyczno-wychowawczych, które umożliwią dziecku bierne i czynne uczestnictwo w kulturze artystycznej i twórczości amatorskiej, a także o wyzwalanie pewnych potrzeb i nawyków kulturalnych, właściwy stosunek do bliższego i dalszego otoczenia.
W klasach IV-VI moje zajęcia były podporządkowane głównie twórczym działaniom uczniów i nosiły nazwę kultury żywego słowa. Dzieci poznawały poprzez różne formy teatr, film, czasopisma, próbowały własnych sił w takich dziedzinach, jak recytacja czy przygotowanie przedstawienia teatralnego, plakatu i rysunku. Przy okazji odkrywały wielotworzywowość sztuki teatru i wkraczały w dziedziny artystycznej działalności człowieka, pozornie mało z teatrem związanej.
Idea wychowania przez teatr i dla teatru (czy ogólniej - przez sztukę dla sztuki) ma wielu zwolenników i opisy ich doświadczeń dość łatwo znaleźć na łamach czasopism pedagogicznych. W swojej wypowiedzi chciałabym zaprezentować te moje działania, które uwzględniały pozostałe, wcześniej wskazane, elementy edukacji kulturalnej. Poniższe uwagi ograniczę do zagadnień wybranych do realizacji w klasie VII, w której to młodzież spotykała się na zajęciach nazwanych przeze mnie kulturą współczesną. Przeznaczona była na nie jedna godzina tygodniowo, ale realizacja zagadnień programowych wymagała wielokrotnie odbywania dłuższych spotkań i wyjazdów do różnych placówek kulturalnych.
Okazało się, że wiele tych działań wiąże się ze szkołą, dlatego też zaczęliśmy badać jej życie kulturalne. Jawiła się ona teraz jako placówka nie tylko edukacyjna, ale podejmująca szereg inicjatyw ożywiających życie kulturalne mieszkańców wsi, szczególnie tych, którzy są jeszcze uczniami. Młodzież nie miała większych problemów ze scharakteryzowaniem siebie jako uczestników kultury. Wskazano systematyczne wyjazdy do teatrów i kin, czytelnictwo książek i czasopism, udział w imprezach artystycznych, konkursach recytatorskich i plastycznych, wizyty w domach kultury, muzeach, izbach regionalnych, korzystanie z bibliotek, wypożyczalni kaset, oglądanie wystaw plastycznych, spotkania z aktorami i innymi artystami.
Gdy zgłębione zostały tajemnice kultury w najbliższym uczniom skrawku ojczyzny, i nieco dalszym, ale dobrze znanym, bo oddalonym zaledwie o 10 km, innym jednak, gdyż będącym małym miasteczkiem, przyszedł czas na skonfrontowanie tego z sytuacją kultury w dużym mieście. Tym razem pomocą służył mi Wojewódzki Dom Kultury i duża grupa jego pracowników. Kilkugodzinne spotkanie odbyło się w pomieszczeniach tej właśnie placówki. Każdy z pracowników starał się przedstawić swoją pracę, miejsce, w którym ją wykonuje, opowiedzieć o jej efektach lub pokazać coś co było jej uwieńczeniem. Trwała wędrówka po różnych pomieszczeniach i zakamarkach gmachu, można było obejrzeć wystawę prac plastycznych; dzieci otrzymały różne ulotki, informatory o działalności WDK.
Prawdziwą sensacją był pobyt w ministudiu telewizyjnym, zwłaszcza, że pracownik pozwolił odważnym na chwilę się zastąpić. Przy okazji uczniowie odwiedzili muzeum, a także odszukali w mieście budynek kina i teatru oraz redakcję tygodnika "Nad Wartą". Młodzież zgodnie stwierdziła, że życie kulturalne dużego miasta jest o wiele bogatsze niż ich środowiska i znanego im pobliskiego miasteczka oraz że ich rówieśnicy ze stolicy województwa mają o wiele więcej możliwości uczestnictwa w kulturze. Mogą wybierać to, co lubią, co ich interesuje, dostają gotowe i bardzo różne oferty. Oni natomiast niektóre imprezy kulturalne muszą sobie sami zorganizować, niekiedy wyjechać na nie do odległej miejscowości.
*
Kilka innych zajęć poświęciłam prasie. Pisemka dziecięce były przedmiotem naszych zainteresowań już w klasach IV-VI. Korespondowaliśmy nawet z ich redakcjami. Teraz chciałam zwrócić uwagę uczniów na prasę lokalną, regionalną. Prezentacja gazetek szkolnych wypożyczonych z Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej uświadomiła uczniom, że każdy może redagować gazetę i oni też mogą spróbować. Do ćwiczeń posłużyły mi propozycje zawarte w podręczniku A. Kłakówny Sztuka pisania. Okazało się, że ciekawe pismo wcale nie tak łatwo wydawać, więc zaprosiłam na zajęcia redaktorów kwartalnika społeczno-kulturalnego "Siódma Prowincja" wychodzącego w naszym regionie. Goście przywieźli ze sobą gotowe czasopisma, a także materiały ukazujące kolejne etapy tworzenia numeru. Było bardzo dużo pytań, a odpowiedzi stopniowo odsłaniały tajemnice redakcyjnej kuchni.
*
W ramach zajęć dzieci odwiedzały izby regionalne i pobliskie muzea, zbierały informacje o zwyczajach ludowych i tradycjach - tych już zapomnianych i tych, które żywo funkcjonują w okolicznych wsiach. Informacji szukały w swoich rodzinnych środowiskach, we wspomnieniach rodziców, dziadków i sąsiadów. Okazało się, że wieś bardzo się zmieniła i nikt już nie spędza wolnego czasu nie tylko tak jak babcia, ale nawet jak mama. Także Boże Narodzenie i Wielkanoc świętuje obecnie wieś trochę inaczej niż kiedyś, a dożynki nie budzą w uczniach żadnych emocji i chęci uczestnictwa. Warto zatem sięgnąć w przeszłość, by poznać swoje korzenie. Takie wędrówki po drogach i bezdrożach kultury stwarzają ku temu okazję.
Eksponaty oglądane w muzeach uzmysłowiły, że sztuka profesjonalna ma swoją siostrę, której autor to też artysta, ale nieprofesjonalny. Informacje na temat twórców ludowych młodzież mogła napotkać w "Siódmej Prowincji". Dopełnieniem tej wiedzy o sztuce ludowej województwa (a właściwie regionu sieradzkiego) i jej twórcach było spotkanie z etnografem z WDK. Wypełnił je krótki wykład i godzinny film komentowany i objaśniany przez gościa. Programowa wiedza polonistyczna na temat poezji ludowej została uzupełniona o inne dziedziny sztuki oraz informacje na temat form ich pielęgnowania. Nie trzeba było już długo się zastanawiać, aby zrozumieć celowość tych wszystkich poczynań, które mają wspierać i chronić sztukę ludową. Na prezentowanym filmie młodzież zobaczyła ludzi w podeszłym wieku, ale nie zgrzybiałych starców. Zobaczyła ludzi pełnych życia i wigoru - entuzjastów, zapaleńców o złotych rękach. Może to pasja czyni ich właśnie takimi? Pytanie takie zadano na naszej lekcji.
Przedmiotem zainteresowania były na naszych zajęciach również problemy związane z dziełem jako rodzajem komunikatu, spektakle teatralne, film, adaptacja, a także publicystyka i dokument w wydaniu telewizyjnym. Uczniowie uczyli się ponadto redagować pisma kierowane do placówek pomagających nam w uatrakcyjnianiu naszych zajęć. Nie wszystkie zamiary udało się zrealizować, bo pociąga to za sobą znaczne wydatki. Klasa składa się z uczniów słabych i nie przejawiających szczególnych zainteresowań humanistycznych. Mimo tego wydaje mi się, że pewne sprawy zostały młodzieży uświadomione i uporządkowane, wyjaśnione i powiązane w całość. Nie zakładam, że spotkania te mają dać dodatkową porcję encyklopedycznej wiedzy. Chciałam jedynie, aby to co najbliższe dziecku, co warunkuje rozumie nie wielu spraw i wpływa na zachowania, nie było nieznane, dalekie i obce.