Problem dziecka w literaturze pozytywistycznej.
Na przestrzeni wieków problem dziecka pojawiał się sporadycznie. Dopiero w pozytywizmie ów motyw został dostrzeżony przez pisarzy epoki. Najwięcej utworów powstało z tak wyraźnie głoszonego przez Johna Stuarta Milla utylitaryzmu, zgodnie z założeniami którego jednostka powinna być społecznie użyteczna:
„Czyny są dobre, jeżeli przyczyniają się do szczęścia, złe, jeżeli przyczyniają się do czegoś przeciwnego. Przez szczęście rozumie się przyjemność i brak cierpienia; przez nieszczęścia- cierpienie i brak przyjemności. (…) Moralność utylitarystów uznaje w człowieku zdolność poświęcenia swojego własnego największego dobra dla innych.”
(J. S. Mill, „Co to jest utylitaryzm”)
J. S. Mill widział dzieciństwo jako „sielskie, anielskie” i bezgrzeszne, które w „wieku męskim, wieku klęski” opłakuje się jako bezpowrotną porę szczęśliwości i promiennej pełni życia. Sam filozof nie miał prawdziwego dzieciństwa. Od najmłodszych lat był poddawany intensywnej edukacji domowej. Od trzeciego roku życia uczył się greki, od ósmego – łaciny. W czternastym roku życia miał już gruntowne przygotowanie na poziomie uniwersyteckim w zakresie historii, filozofii, prawa, ekonomii, etyki, logiki i matematyki. Jego nauczycielami byli wybitni uczeni angielscy. Żadne chłopięce zabawy ani kontakty z rówieśnikami nie wchodziły do tego programu. Ukończywszy lat szesnaście Mill był już w pełni ukształtowanym intelektualistą.
Koncepcja, według której ojciec Johna Stuarta wychowywał syna, była powszechnie aprobowana w okresie oświecenia, a jej pogłosy trwają do dziś. Dzieciństwo w tej koncepcji jest niezapisaną kartą, którą dopiero wychowanie i nauczanie zapełnia treściami. Dzieciństwu nie przyznaje się tu wartości autonomicznej; każda jego faza ma służyć przyszłości. Życie prawdziwe, poważne i ważne zacznie się po upływie młodości, która o tyle ma sens, o ile sposobi do dojrzałości. Romantycy natomiast uważali dzieciństwo za stan harmonii z naturą i wrodzonej dobroci, której człowiek pozbawia się wskutek wadliwej edukacji i dostosowania się do społeczeństwa pełnego przewrotności i niesprawiedliwości. Nierzadko bohaterowie dziecięcy byli wywyższeni ponad przeciętność, wyobcowani z otoczenia, tajemniczy, tragiczni, tak więc ich życie dalekie było od idylli. Orcio z „Nie-Boskiej komedii” Zygmunta Krasińskiego nie umie się bawić jak jego rówieśnicy. Rośnie i pięknieje, lecz „nie ową świeżością dzieciństwa mleczną i poziomkową, ale pięknością dziwnych, niepojętych myśli, które chyba z innego świata płyną:. To poeta, który w czternastym roku życia traci wzrok, a niebawem także życie. Inni bohaterowie dziecięcy romantyków także nie są zwyczajni. Ich wyróżnienie bierze się nie tylko ze szkół czy z wychowania domowego. Dziecięcy geniusze przyszli na świat ze swą dziwną, niepokojącą mądrością, która wyróżnia, ale i piętnuje.Z romantycznego rodu wywodzi się tytułowy bohater „Janka Muzykanta” Henryka Sienkiewicza. Podobna genealogię mają bohaterowie tytułowi „Anielki” i „Antka” Bolesława Prusa oraz Staś z ”Placówki”. Warto zastanowić się na złożonością związanej z nimi problematyki. Bo choć socjalne tło ich dzieciństwa i realistyczna konwencja przedstawiania ich losów należą do epoki pozytywizmu, to po romantycznych poprzednikach dziedziczą nadmiar wrażliwości, która ich wyodrębnia z otoczenia, bo przecież w każdym z tych portretów mamy do czynienia także i z określoną wizją autorską dzieciństwa.
W epoce pozytywizmu powstało najwięcej nowel wywodzących się z ducha utylitaryzmu. Przedstawiano w nich problemy, losy dzieci i ich punkt widzenia na cały zewnętrzny świat. Ukazywany był obraz dziecka cierpiącego, wyzyskiwanego, pozostawionego na los i pastwę otoczenia. Te dzieci musiały zmagać się z przeciwnościami świata, dawać sobie radę i troszczyć się o siebie. Autorzy nowel celowo wmontowywali ich postać w przebieg akcji. Mogli w ten sposób dokonać ogromnego uproszczenia spraw wielkich i skomplikowanych. Dla dziecka światem niedostępnym jest psychika dorosłego człowieka, nieznane są istotne mechanizmy psychiczne decydujące o jego intencjach i jego działaniach. Dziecko mniej rozumie niż człowiek dorosły, ale za to głębiej, reaguje uczuciowo na zdarzenia, ponieważ nie zna ani norm postępowania, ani kryteriów oceny obowiązujących w świecie dorosłych, zdobywa się na własny stosunek do spraw i ludzi.
Autorka, która zajmowała się tematyką krzywdy dzieci jest Eliza Orzeszkowa. Przykładami takich utworów są „Dobra pani” i „A…B…C…”. Do napisania tych nowel skłoniły Orzeszkową najwcześniejsze i późniejsze lata jej życia, a także ówczesna sytuacja panująca w kraju. Dzieciństwa bowiem nie miała sielskiego, bo matka – kobieta urodziwa i ezaltowana patriotka, ale formalistka a sprawach etykiety – nie umiała okazać uczuć córce, a potem nieprzychylnie patrzyła na jej literackie aspiracje. W wieku siedemnastu lat Eliza wyszła za Piotra Orzeszkę, jednak małżeństwo to było tylko transakcją majątkową, a nie „związkiem serc”, toteż rychło rozczarowała się do człowieka, który dystansował się do jej prac oświatowych wśród ludu i unikał spisków patriotycznych. Postanowiła więc unieważnić małżeństwo, ale jej niemalże wszystkie późniejsze związki uczuciowe skończyły się niepowodzeniem.
Eliza Orzeszkowa krzywdę niekochanych dzieci ukazała w noweli pt. „Dobra pani”. Została przedstawiona tu historia biednej małej dziewczynki – Helusi, która została zaadoptowana przez bogatą i pozornie bezinteresowną kobietę. Po niedługim czasie zainteresowanie pani Eweliny nową wychowanką znacznie osłabło – podzieliła los poprzednich pupili „dobrej pani”: młodej dziewczyny Czernickiej, obecnie służącej, a także innych ulubieńców, którzy stracili już uczucia swojej „dobrodziejki”. Pani Ewelina nie przywiązywała wagi do uczuć swych podopiecznych, szybko się nimi nudziła, traktowała ich jak zabawki. W taki też sposób potraktowała Helcię oddając ją do bardzo ubogiej rodziny. Dziewczynka, jako wrażliwe i ufne dziecko, nie rozumiała dlaczego została odtrącona przez kobietę. Wydarzenie to odcisnęło głębokie piętno w niewykształconej jeszcze psychice Helusi.
Kolejnym utworem, który nawiązuje do omawianego przez nas tematu jest nowela „A…B…C…”.Utwór ten to opowiadanie zaadresowane do inteligencji zawierające wyraźny nakaz „pracy u podstaw". Bohaterką jest młoda dziewczyna, Joanna Lipska, córka nauczyciela, mieszkająca w „wielkim mieście wielkich Niemiec". Kiedy jej ojciec odszedł z tego świata pozostawiając dzieci zdane na własne siły, Joanna nie chcąc być ciężarem dla swego brata przyjęła propozycję kilku robotniczych rodzin, by zająć się ich dziećmi i nauczyć ich pisać i czytać oraz wpoić podstawy arytmetyki. Z zapałem podjęła pracę, choć zarobek był znikomy, gdyż rodzice częściej płacili jej pomocą w domu czy po prostu ludzką życzliwością niż pieniędzmi. Ku jej przerażeniu pewnego dnia dostała wezwanie do sądu jako winna utrzymywania szkoły bez zezwolenia władz. Karą była grzywna lub pobyt w więzieniu. Jednak brat zapożyczył się u lichwiarza i uratował honor siostry. Na tym niestety zakończyła się kariera Joanny jako nauczycielki, została jedynie najmłodsza dziewczynka z jej uczniów, która odejść nie chciała. I znowu co wieczór w małej izdebce Joanny słychać było głos dziecka, które prawie szeptem czytało: a...b...c... Pozostałe zaś dzieci zostały pozbawione przez władze edukacji.
Bezbronność oraz naiwność dzieci pozbawionych opieki i wsparcia osób dorosłych, często przez swoją wybujałą wyobraźnię, prowadzi do zguby, czyli tak jak ma to miejsce w noweli „Tadeusz” Elizy Orzeszkowej. Tytułowy bohater miał 2 lata i 22 tygodnie. Był synem Klemensa i Chwedory. Ich sytuacja była bardzo ciężka, pracowali jako robotnicy najemni. Pewnego razu chłopiec przy braku opieki, zaczyna gonić po łące niesiony bujną wyobraźnią. Potęgują ją niezliczone ilości ptactwa, kolorowych kwiatków oraz inne małe zwierzątka. Dziecko w takiej sytuacji zapomina o całym otaczającym go świecie i często wpada w liczne tarapaty. W tym przypadku dla małego Tadeuszka kończy się to tragicznie, wpada do sadzawki, z której już nie jest w stanie wyjść. Winę za śmierć Tadeusza ponosi młoda dziewczyna i ludzie z dworu, którzy mogliby zaopiekować się dziećmi chłopów. Rodzice są niewinni, gdyż zajęci byli pracą na życie. Autorka nawiązuje do solidaryzmu społecznego i utylitaryzmu. Kapliczka przydrożna to symbol wiary, a wiara nakazuje, by pomagać ludziom i miłować bliźniego. Jednak chłopi i ich dzieci nie uzyskują pomocy od dworu, co jest zaprzeczeniem odwiecznych praw boskich.
Henryk Sienkiewicz piszący „ku pokrzepieniu serc rodaków” także zaczerpnął kilka tematów do swych utworów z problemu niesprawiedliwości w stosunku do dzieci. To właśnie jego autorstwa jest nowela „Janko Muzykant”, która najbardziej oddaje głębię dziecięcych przeżyć. Od pierwszych chwil życia tytułowe dziecko było niedokarmione, „wątłe”, „słabe” i „ledwie zipało”. Było chude z zapadniętymi piersiami i chorowało na kwashiorkor z powodu niedożywienia. Kiedy mały Janko słyszał melodie grane przez organistę w kościele lub innych grajków w jego duszy „zaczynały płynąć łzy”. Jego serce zaczynał wypełniać bukiet dźwięków. Do takiego stopnia się wzruszał, że jego matka nie chciała chodzić z nim do kościoła. Pewnego dnia zainteresował się małymi skrzypkami, na których grał jeden z mieszkańców małego miasteczka. Z samej ciekawości wszedł do jego mieszkania, żeby „pograć” na skrzypach i na jego nieszczęście natknął się na ich właściciela. Niestety jego ciekawość doprowadziła go do zguby, zmarł wskutek pobicia. Janko jest przykładem biednego dziecka, które w dążeniu do upragnionego szczęścia próbuje stawić czoła wszelkim przeciwnościom losu. Pojmuje świat jako pewne dźwięki, które stają się dla niego znamienne, dąży do nich, a przy ich braku zaczyna najzwyczajniej płakać. Mały chłopiec stał się ofiarą własnych nieprzeciętnych zdolności muzycznych. W tej noweli autor wyraża swoją miłość oraz współczucie dla słabszych, pokrzywdzonych i biednych. Śmierć istoty bezbronnej i niewinnej porusza nas, wstrząsa nami i zmusza do zastanowienia nad losem dzieci w XIX wieku.
Sienkiewicz nie pozostawał także obojętny na dziecięce udręki, spowodowane germanizacją i rusyfikacją. W noweli „Z pamiętnika poznańskiego nauczyciela” została przedstawiona postać małego chłopczyka, który podjął naukę w szkole, niegdyś polskiej, a przez zabór niemiecki zgermanizowanej. Narażony był tam na różne przeciwności losu, musiał się uczyć historii, kultury niemieckiej i oczywiście tego języka. O Polsce wyrażano się w szkole z pogardą, co sprawiało chłopczykowi przykrość. Chociaż „było to dziecko średnich zdolności”, był bardzo pracowitym uczniem. Często przesiadywał nad książkami całą noc tylko po to, żeby się nie narazić nauczycielom w szkole. W tej noweli daje się zauważyć problem dziecka, które musiało się zmagać z nastawionymi opozycyjnie nauczycielami i przyjmować wiedzę, która nie była zgodna z chociażby faktami historycznymi czy kulturowymi.
W literaturze pozytywizmu często trafiamy na postacie, jakby małych – dorosłych. Ich sposoby myślenia, mówienia i zachowania wyglądają na typowe naśladowanie starszych. Analogicznie bywa w nowelach pozytywizmu. Atutem Sienkiewicza jest dramaturgia sytuacji fabularnych z udziałem bohaterów dziecięcych. W powieściach zaś, gdzie nie absorbowały go już pozytywistyczne aspekty dzieciństwa, kreował postacie dzieci na wiek dojrzałych. Mała Litka z „Rodziny Połanieckich” to raczej kobietka niż dziecko. Kobietką jest też ośmioletnia Nel Rawlinson („W pustyni i w puszczy”), a jej rycerski opiekun i przyjaciel Staś Tarkowski, ma więcej rysów szarmanckiego bohatera niż czternastoletniego chłopca, co zresztą okazało się skutecznym pomysłem na barwną opowieść o niezwykłych przygodach na egzotycznym szlaku afrykańskim.
Stefan Żeromski to kolejny wielki pisarz, który w swoich dziełach nie omieszkał nawiązać do tematyki dziecięcej. Od razu nasuwa się na myśl jego najbardziej znana powieść „Syzyfowe prace”, do której napisania inspiracją były lata spędzone w gimnazjum w Kielcach. Główny bohater książki to Marcin Borowicz – żywy i wesoły chłopiec, który uczy się w gimnazjum w Klerykowie. Najważniejszy etap losów Marcina rozpoczyna się gdy przybywa do szkoły, jest przestraszony, bardzo tęskni za rodzicami. Jego onieśmielenie i przerażenie nowymi warunkami pogłębia śmierć matki, co okazuje się dla niego największą tragedią. Wtedy właśnie wpada „w sidła” rusyfikacji. To zagubione dziecko nieświadomie staje się donosicielem, wyrzeka się własnej polskości, religii i poglądów. Momentem ewolucji jest dla Marcina pewna lekcja polskiego, która sprawia, że dojrzewa, staje się patriota, zaczyna interesować się polską literatura. Jest silny, dojrzały, lojalny, a także wrażliwy, uczuciowy i delikatny od kiedy zakochuje się w Annie Stogowskiej. Jest niezależny, ostro przeciwstawia się rusyfikatorom. Kończąc gimnazjum jest człowiekiem w pełni wykształconym moralnie, jest prawdziwym Polakiem- patriotą.
Rozważając literaturę pozytywistyczną w aspekcie niedoli dzieci, nie można zapomnieć o kobiecie, która obok Orzeszkowej była pionierką pozytywizmu polskiego. Mowa tu o Marii Konopnickiej, która wielokrotnie poruszała omawiany temat w swych nowelach czy poezji. Warto tu wspomnieć o wierszu „O Wrześni”, gdzie przedstawiła dramat dzieci pozbawionych możliwości edukacji w swym ojczystym języku. Jednak pisarka ta postacie dziecięce najwyraźniej zarysowywała w nowelach.
Prawdziwe dzieci nędzy, głodzone i porzucone pojawiają się w utworze pt. „Nasza szkapa". Autorka ukazuje koszmar egzystencji rodziny ubogich plebejuszy z trojgiem dzieci. Nowela napisana jest w formie wspomnień kilkunastolatka, tak też jest prowadzona narracja. W tle pierwszoplanowych wydarzeń rozgrywa się dramat: powolne umieranie matki i stopniowe pogrążanie się rodziny w nędzę. Narrator wiernie notuje łzy matki oraz złość i przygnębienie ojca. Dzieci próbują dorosnąć do trudnej sytuacji, w jakiej się znalazły, ale jest to niemożliwe. Potrafią one bawić się nawet wtedy, gdy są głodne i zmarznięte. Bracia zdają sobie sprawę z tego, że stracili matkę, ale faktycznie nie potrafią sobie tego uzmysłowić. Głównym celem napisania „Naszej szkapy” było, według mnie odwołanie się do motywu ukazania niesprawiedliwości społecznej poprzez krzywdę dziecka, istoty słabej, istoty, którą można łatwo skrzywdzić. Trójka chłopców musi codziennie oglądać agonię swej matki, przeżywa też rozstanie z ukochanym koniem, który musi zostać sprzedany, by chorej kobiecie można było kupić lekarstwa. Poświęcenie „szkapy" zdaje się na nic - matka umiera, a chłopcy stają się otępiałymi, niewrażliwymi na ból kalekami moralnymi, ciężko doświadczonymi przez los w młodym wieku.
Innym utworem, który porusza nas złe traktowanie najmłodszych jest nowela „Mendel Gdański”. Ukazany jest tam los dziecka, Kubusia, który jest znienawidzony za żydowskie pochodzenie jego i dziadka. Kubuś spotyka się z antysemityzmem już w szkole. Rówieśnicy nazwali go Żydem, co w ich ustach zabrzmiało niczym obelga. Następnego dnia banda ludzi zaatakowała warsztaty i sklepy żydowskie. Dziadek nie uciekał, stanął w oknie z Kubusiem i czekał. Kamień rzucony w szybę trafił wnuczka, jednak pewien student zasłonił okno i uchronił warsztat od strat. Jednak Kubuś będzie już inny. Nie rozumiał, dlaczego ludzie chcieli go pobić; przecież w niczym nie zawinił! Trudno mu będzie żyć wśród „sąsiadów”, którzy pogwałcili jego podstawowe prawo do nietykalności już w okresie dzieciństwa.
Konopnicka przerażający los dzieci ukazuje także w noweli „Dym”. Obserwujemy tu dramat matki i nastoletniego syna. Chłopak ciężko pracuje, żyje w złych warunkach na poddaszu. Jego matka nigdy nie jadała obiadów, wolała zostawić dla synka. Cerowała stare ubrania i szyła czasem nowe. Marcyś natomiast cały czas pracował – był jedyną pociechą i źródłem utrzymania dla biednej matki. Pewnego dnia zdarzył się wypadek i Marcyś zginął. Od tej pory matka spoglądała w dym z komina fabryki i widziała w nim synka…
Jednym z zamiarów Bolesława Prusa, kolejnego wielkiego pisarza doby pozytywistów, było pokazanie w swoich utworach jak niewielkie szanse na rozwijanie swoich wrodzonych talentów mają wiejskie dzieci. Jego nowele miały za zadanie poruszyć sumienia ludzi z wyższych warstw społecznych, którzy mogli i mieli obowiązek zająć się losami dzieci z nizin społecznych.
W noweli „Antek” Prus obdarza małego chłopca nieprzeciętnymi zdolnościami, ale wystrzega się zbyt precyzyjnego ich określenia, a zarazem daje mu dobre zdrowie, powabność i sprawność fizyczną, we wsi zaś widzi nie tylko pokłady zatrważającej ciemnoty, lecz także poczciwość chłopską, poczucie godności gospodarskiej i sporo wyrozumiałości dla „odmieńca”, choć nikt go tu nie rozpieszcza: raz go furman zdzieli batem, kiedy indziej- psy pogryzą, czasem matka polamentuje nad jego niesfornością i nie pożałuje mu szturchańców, a durny nauczyciel zaaplikuje mu „rozgrzewki”. Nie wygląda jednak na to, by innym wiodło się lepiej. Pasja Antka do majsterkowania i rzeźbienia nie uchodzi we wsi za niedorzeczność, zaś stary kum, Andrzej, rozsądnie wymedytował, że z ochoty do strugania – skoro chłopak nie okazuje smykałki do rolnictwa- można mieć fach i chleb. Antek opuścił więc wioskę i udał się do miasta. Odmienność wizerunku – gdy go porównać z portretem Janka Muzykanta- polega tu nie tylko na jaśniejszych barwach wiejskiego tła akcji i nie tylko na bogatszym posagu psychologicznym „odmieńca”, lecz również na przyznaniu tym przeżyciom dziecka równie wysokiej rangi jak poważnym sprawom ludzi dorosłych. Antek, wchodząc w czas dojrzewania biologicznego, skrycie adoruje urodziwą wójtową. Ten chłopięcy sekret Prus opisuje z liryzmem i delikatnością nie mniejszą niż dramatyczne a głębokie doznania wewnętrzne swych dużych starszych bohaterów w późniejszych powieściach. Niepojęte dla chłopca zauroczenie kobietą, które nagle wdziera się w jego życie „ni to tęsknotą, ni to zdumieniem, ni to żalem, ni to wstydem”, a na pewno niepokojem i zgryzotą, dzisiejszy człowiek określiłby jako zjawisko normalne na pograniczu dzieciństwa i młodości. Przez Prusem chyba nikt w polskiej literaturze z taką wnikliwością i trafnością nie zasygnalizował powagi tego zjawiska.
Ale tez żaden pisarz polski przed nim nie analizował zagadnień normalnego zwyczajnego dzieciństwa z tak mocnym jak on przekonaniem, że równie warto je poznawać, rozumieć i doceniać jak problemy każdej innej fazy życia ludzkiego. Prus nie uważał dziecięcych satysfakcji i rozczarowań, zwycięstw i porażek, radości i smutków za miniatury prawdziwych ludzkich problemów. Według niego dzieci uczą się dla przyszłości, ale zarazem żyją przecież swoją własną teraźniejszością i mają do jej przeżywania prawo nie gorsze niż dorośli do przeżywania swojej. W „Przygodzie Stasia”, pogodnej i pełnej ciepła noweli, mamy opowieść o młodym kowalu i młynarzównie, o ich poznaniu się za sprawą awarii we młynie, ich pobraniu się i… skutku tej decyzji, czyli dziecku. Historię niemowlęctwa Stasia, jednej z głównych postaci w utworze, zaczyna Prus od opisu wrażeń, które spadły na noworodka. Oto po długim „śnie przedbytowym” szturmuje woń powietrza, drażniąc mu skórę i płuca. O oczu skaczą barwy „we wszystkich kombinacjach i odcieniach”, do uszu – dźwięki w burzliwym nadmiarze. Powijaki uciskają go, zmiany temperatury przyprawiają o popłoch, a tu jeszcze – głód, pragnienie, senność, ruch własnych członków… „Wszystko to nieuporządkowane, chaotyczne, natrętne kipiało w głębi jego drobniutkiej, ledwie budzącej się egzystencji. Nie umiał wskazać skąd przychodzi głód, a skąd biały kolor albo łoskot młotów bijących w kuźni. Czuł tylko zmęczenie i kwilił biedak drżąc z zimna. Jedyną jego rozrywkę stanowił sen, który mu co chwila przerywano i – możność ssania. Toteż ssał jak pijawka, spał i krzyczał, a ludzie dorośli kiwali głowami nad jego niedołęstwem! Słyszycie? … Niedołęgą nazywali osobę, która w tak straszny odmęt wpadła i tyle spraw obowiązaną załatwić! …(…) Po ciężkiej pracy i kilkumiesięcznych doświadczeniach doszedł Staś do wielkich rezultatów. Udało mu się uchwycić różnicę między swoją nogą a krawędzią kołyski, a nawet między łonem matki a sienniczkiem. W tym czasie był już bardzo mądry. Wiedział, że głód morduje go od strony nóg, że w jednych punktach głowy koncentrują się wszystkie możliwe hałasy, a w drugich wszystkie barwy, i że trzeci punkt służy do ssania.”
Tę na poły żartobliwą relację z „ciężkiej pracy” i „wielkich rezultatów” niemowlęcia pediatra mógłby opatrzyć sprostowaniami, ale nie odmówiłby jej autorowi generalnej racji: pokazania, że niemowlęctwo jest życiem intensywnym, wypełnionym po brzegi sprawami najwyższej wagi „na jutro”, ale i „na teraz”.
Trzynastoletnia bohaterka „Anielki” cechuje się wrażliwością i życzliwością dla całego świata. Potem okaże się, iż drzemie w niej talent poetycki, ale nieporównanie więcej miejsca niż ta kwestia zajmuje w utworze dramat odkrywania przez nią prawdy o ludziach najbliższych, zwłaszcza o ojcu. Wychowywana w dostatkach, otoczona najpierw niańkami, potem guwernantkami widywała rodziców nie za często, ale że okazywali jej czułość, byli piękni i przez wszystkich w domu słuchani, więc darzyła ich bezgraniczną ufnością. Nie została jednak „należycie ułożona”, bo nauczycielki nie wysilały się, czyli nie „wytresowały jej w ekonomii” uczuć, właściwej ludziom w jej sferze.
Ojciec Anielki to egoista i kobieciarz. Matka, „ułożona” w młodości do salonów, zaniedbywana przez męża i oskubywana z dóbr posagowych do ostatniego naszyjnika, pogrąża się w melancholii, nudzie, apatii i w lekarstwach. Wie wreszcie, że majątek został doprowadzony do stanu bankructwa, i że lada dzień runie lawina nieszczęść.
Tego wszystkiego nie wie Anielka i na przyjęcie tej wiedzy nie jest przygotowana. Kolejne podejrzenia i odkrycia, a następnie krach domu spadają na nią ciężarem przytłaczającym. Nienauczonej chytrości i kłamstwa, a bezbronnej wobec katastrofy zawinionej przez ojca, przyjdzie jej wziąć na siebie cały ból i grozę fatalnego obrotu rzeczy. Jej dziecięcy instynkt wartości autentycznych jej w utworze miarą człowieczeństwa najwyższej próby. Człowieczeństwa o niezwykłym zmyśle etycznym.
Łatwo dostrzec w „Anielce” dobitne oskarżenie „ucywilizowanego” środowiska pasożytów ziemiańskich o ciężki grzechy moralne i społeczne. Prusowi zależało na dobitności tego oskarżenia. Ale nie mniej mu zależało na uświadomieniu czytelnikowi, że w trzynastoletnim oporze dziewczęcym przeciw „dorosłym” regułom hazardu życiowego mogą się kryć wskazania godne najwyższej uwagi. Nie tylko zresztą w tym utworze był zdania, że ci dorośli, którzy „wykarczowali” z siebie wszelkie bezinteresowne i „naiwne” uczucia oraz całą wrażliwość dziecinną, są w istocie biedni lub marni, nawet jeśli zdobyli dyplomy uniwersyteckie i dostatki materialne. W „Katarynce” pan Tomasz, ustatkowany i bogaty adwokat warszawski, którego serce przywiędło wśród interesów prawniczych, będzie miał wielki dzień odrodzenia, gdy wczuje się w radość niewidomej dziewczynki, zachwyconej zgrzytliwym „koncertem” podwórkowego kataryniarza. Wiele innych utworów Prusa nawiązywało do tematyki dzieciństwa, np. „Sieroca dola”, znakomite „Grzechy dzieciństwa”, narrator „Omyłki”, kilka epizodów z „Placówki”, Helunia Stawska z „Lalki i motyw modlitwy Psujaczka z „Faraona”. Jedno jednak warto podkreślić: żaden z ówczesnych autorów nie uwzględniał w takim stopniu jak Prus psychologicznych i egzystencjonalnych dzieciństwa.
W literaturze pozytywistycznej dominowało ujmowanie tematyki dziecięcej w kategoriach społecznych i moralno- obyczajowych z postulatami pracy organicznej i pracy u podstaw. Doniosłość i aktualność zadań oświatowych była bezsporna, a potrzeby opieki nad dziećmi z nizin społecznych- palące. Pisarze- zwłaszcza w zaborze rosyjskim- mieli świadomość zastępowania nieistniejących instytucji życia polskiego, toteż żarliwie organizowali opinię publiczną wokół tych potrzeb i zadań. W dziesiątkach wypowiedzi publicystycznych, szkiców i nowel alarmowano czytelników obrazami sieroctwa, bezdomności, włóczęgostwa i żebractwa dzieci, opisami przestępczości młodocianych, ciężkiej pracy fizycznej nieletnich, dramatami niemowląt porzucanych przez nędzarki na ulicach (plaga ówczesnych miast przemysłowych). Pisano o wykoślawianiu moralnym dzieci w domach ziemiańskich. Pokazywano przerażający stan oświaty ludowej. Piętnowano maltretowanie dzieci w domach i szkołach. Kołatano do sumień statystykami i przejmującymi przykładami śmierci. Zaangażowanie programowe pozytywistycznych orędowników praw dziecka spełniło niezwykle pożyteczną funkcję praktyczną. Pozytywizm okazał się istotnie czasem owocnych przedsięwzięć oświatowych i dalekowzrocznych inicjatyw opiekuńczych. Czy jednak rzeczywiście udało się wyeliminować wszystkie akty okrucieństwa wobec bezbronnych i w większości nieświadomych swych praw dzieci?
Nowele okresu pozytywizmu ukazujące dzieci nie tylko wzruszały, ale również oddziaływały na ludzką psychikę i pouczały. Pozytywizm zmierzał do racjonalizacji organizmu społecznego, kwestionował przywileje urodzenia, majątku i stanowiska, w imię demokracji przeciwstawiał się dominacji feudałów. Głosił tolerancję wobec innych narodowości wchodzących w skład społeczności oraz równouprawnienie. Nowele pozytywistyczne cechuje głęboko humanistyczny stosunek do człowieka "nizin"; zdecydowanie zmienia się pole obserwacji społecznej, widoczna staje się potrzeba ukształtowania nowych zasad kontaktów międzyludzkich. Nowele stanowią doskonałą dokumentację warunków w jakich żyły dzieci, ukazują, iż los dziecka wynika z niezrozumienia jego potrzeb, lęków, marzeń. Dziecko pojmuje i rozumie wszystko na swój własny dziecinny sposób. Nie wie jakie panują, zasady, obyczaje, prawa, nie rozumie pewnych zachować ludzkich i głównie przez to cierpi. Dla dziecka światem niedostępnym jest psychika dorosłego człowieka, nieznane są istotne mechanizmy psychiczne decydujące o jego i intencjach i jego działaniach. Jest przykładem i dowodem na to, że inaczej widzi to, co widzi człowiek dorosły, a wręcz widzi więcej niż on sam i dostrzega takie szczegóły, które są dla właśnie osób starszych niezrozumiałe, a wręcz dziwne.
Koorefereat:
1. Omówienie rozwoju utylitaryzmu na przestrzeni epok.
2. Przedstawienie nowelistyki Elizy Orzeszkowej w odniesieniu do omawianego tematu:
a. „Dobra pani”,
b. „A…B…C…”
3. Twórczość Henryka Sienkiewicza a problem niedoli dzieci na podstawie:
• „Janka Muzykanta”,
• „Z pamiętnika poznańskiego nauczyciela”,
• „Rodzina Połanieckich” oraz „W pustyni i w puszczy”
4. Powieść Stefana Żeromskiego „Syzyfowe prace” – problem patriotyzmu
w okresie rusyfikacji.
5. Utylitaryzm jako myśl przewodnia w nowelach Marii Konopnickiej:
• „Nasza szkapa”,
• „Mendel Gdański”,
• „Dym”
6. Rola twórczości Bolesława Prusa w kształtowaniu świadomości społeczeństwa dotyczącej krzywdy dzieci:
• „Antek”,
• „Przygoda Stasia”,
• „Anielka”,
• „Katarynka”
• inne utwory
7. Podsumowanie rozważań na omawiany temat.
Bibliografia:
1. http://www.republika.pl/pomoc_polski
2. http://www.lit.prx.pl/pisarze/Konopnicka_Maria.htm
3. http://www.lit.prx.pl/pisarze/Sienkiewicz_Henryk.htm
4. http://www.lit.prx.pl/pisarze/Prus_Boleslaw.htm
5. http://www.wiem.onet.pl
6. http://www.lit.prx.pl/pisarze/Orzeszkowa_Eliza.htm
7. Jerzy Cieślikowski, Topos dziecka i dzieciństwa "Prace literackie"
8. Aleksander Wit Labuda, Studium o "Antku" Prusa. Recepcja, konstrukcja, konteksty, Wrocław 1982
9. Alina Brodzka, O nowelach M. Konopnickiej, Warszawa 1958
10. John Stuart Mill, Co to jest utylitaryzm