Roman Ingarden
Roman Ingarden, Człowiek i jego rzeczywistość
Przeczytaj uważnie tekst, a następnie odpowiedz na pytanie. Odpowiadaj własnymi słowami. Udzielaj tylu odpowiedzi, o ile jesteś proszony.
Odpowiedzi:
Ad.1. Skoro w coraz wyższym i doskonalszym stopniu opanowuję przyrodę, to mogę być od niej jeszcze bardziej niezależnym. Czy kiedy uznam, iż osiągnąłem wszystko (w moim mniemaniu), jeśli nie zaprzepaszczę świata, to kiedy i w jaki sposób zdołam zauważyć, że chcę być taki jak wszystko czym zajmuję się jako gospodarz. Kiedy będę tęsknić, by w otaczającej poezji, muzyce, w kosmosie stać się drzewem, powietrzem, rybą, czymkolwiek czym nie jestem. Czy jest możliwym być tak dalece niezależnym i zespolonym z przyrodą, by nadal nad nią panować?
Ad.2. Nie zdobycze, nie fakty ale rozum, jakby go nie nazwano: mózg, myśl, świadomość, inteligencja. Po prostu: zdolność i możliwość tworzenia. Jednym słowem nie sposób zastąpić trzech, gdyż i te stają się zbędne. Oczywistym winno być, iż każdy człowiek jest zdolny i ma prawo być niezależnym.
Ad.3. Odpowiadając na pytanie względem tekstu można podać trzecie albo n-te „przypuszczenie”, ponieważ nie może istnieć żadne z dwóch poprzedzających. Taki odwrót od postępu, rozwoju, to zapewne marsz donikąd. Zatracanie szeroko rozumianej kultury, historii, osiągnięć, życia przywodzi na myśl nieunikniony koniec, śmierć, kres istnienia.
Ad.4. Być może naprawdę ważnym i grożnym jest lęk przed samotnością? Tworzona, stworzona i rzeczywistość, którą nadal chcemy tworzyć bywa niczym warunki biologiczne jakim musimy, możemy lub powinniśmy sprostać.
Ad.5. Jeżeli krańcowym stadium psychofizycznej wytrzymałości jest samotność, to równie sporną jest kwestia tycząca się więzi wspólnotowej wyrażająca się w dziełach do których możemy wracać.
Ad.6. Radość tworzenia, pogoda ducha i samozadowolenie, jakiś swój narcyzm i egoizm, które można uważać za dozwolone „zadzieranie nosa” na podległą przyrodę to „nagroda”. „Nagrodą” z którą można się obnosić nie wracając do jaskini.
Ad.7. „(…) Człowiek tę rzeczywistość wytwarza (…)” i „(…) Dopiero przez to osiąga (…)”. Etyka zdaje się istnieć póżniej, niżli estetyka, pojawia się w czynie, w postępowaniu. Niezbędne ku temu minimum refleksji bliższe jest estetyce, a więc dzieło sztuki będące kontynuacją, ciągiem dalszym.
Ad.8. Jest to wartość, którą można by nazwać poczuciem czasu.
Ad.9. Odpowiedź jest banalna; dla jednych mniej lub bardziej „rzeczywista”: posłannictwem człowieka jest zmagać się z losem.
Ad.10. Co najmniej kilka z tych powodów starożytni nazywali żywiołami i coś ponadto, coś ponad niebem gwiaździstym.
Ad.11. Jest to pytanie-wybór, pytanie przed którym trzeba się bronić, wszak zapytywani jesteśmy o koniec wieńczący dzieło.
Ad.12. Człowiek tworzy i kształtuje rzeczywistość, pracuje nad sobą i opanowuje przyrodę; walczy i poddaje się zastanym warunkom.
Pierwszym winien być kontrargument „niepodważalny” i nie dozwalający wybitnym jednostkom na byle jakie porównywanie i stawianie człowieka na równi ze zwierzętami, li tylko po to, by dowieść wyjątkowego stanowiska, co może być przez wieki rozumiane jako „zabobonne” i ograniczające.
Argumentami były, są i będą wszelkie dzieła ludzkie, twory człowieczej pracy, wyobrażni i zdolności.
Wniosek: Czego jeszcze człowiek musi się nauczyć, czego dokonać, co stworzyć i co zrozumieć, by piął się ku swoim celom: nieśmiertelności i wolności, by piął się wytyczając sobie właściwą drogę.
Ad.13. Rozwijanie swojej kultury człowiek wzbogaca obserwując i ucząc się od wszechobecnej przyrody, którą:
- opanowuje i ujarzmia,
- pomaga jej żyć i przetrwać (również w swoim sąsiedztwie, niekiedy w swoim domu).
Ad.14. Pytanie retoryczne, prócz tego błąd niezamierzony (chyba) przez autora znany jako ignorantia elenchi, czyli nieznajomość głównego punktu dowodzenia, zagubienie istotnego wątku wywodów, wszak to tylko akapit, fragment, urywek. Trzecim ze środków jest stawianie tezy, co w odniesieniu do całości tekstu wydaje się być bardziej czytelne i zrozumiałe:
- tezy wyjściowa i wtórna, a co za tym idzie obowiązek uzasadnienia dowodu (onus probandi – ciężar dowodu).
Ad.15. Spierają się filozofowie. Precyzyjniejszą odpowiedzią jest zapewne zwrócenie uwagi na profesora Lotza („Człowiek i przyroda”); jest to więc spór będący niejako odwoływaniem się do starożytnych i ich kierunków, a więc zawierający się w szeroko rozumianej filozofii.
Pytania:
1. Byłem niegdyś na odczycie pewnego wybitnego biologa o stanowisku człowieka na ziemi. Jedną z głównych tez odczytu stanowiło twierdzenie, że człowiek zdołał opanować przyrodę w wyższej mierze niż jakikolwiek gatunek zwierząt i że na tym właśnie polega jego wyjątkowe stanowisko wśród istot żywych na ziemi. Nasunęło mi się wówczas pytanie, czy naprawdę ów wyższy stopień opanowania przyrody przez człowieka, a tym samym jego stosunkowo większa niezależność od tego, co się dzieje, odróżnia go w sposób istotny od zwierząt. Prawdą byłoby to może tylko wtedy, gdyby za podstawę tego przeciwstawienia należało wziąć pojęcie człowieka określonego jako homo Faber.
2. Człowiek tym się m.in. odróżnia od zwierząt, że nie tylko opanowuje przyrodę w granicach bez porównania szerszych, niż to jest dostępne dla zwierząt, a nawet ją przekształca i przystosowuje do swych potrzeb i wymogów, ale nadto – i w tym leży jego rys istotny – że wytwarza nową rzeczywistośc, quasi-rzeczywistość.
3. Człowiek uprawia ziemię i hoduje rośliny, stawia domy, buduje drogi lub koleje, reguluje rzeki itd. Robią to jednak na swój sposób niektóre zwierzęta – bobry, mrówki, termity. Ale człowiek stwarza nadto tego rodzaju przedmioty, jak dzieła sztuki, teorie naukowe, systemy metafizyczne lub teologiczne, języki [pisane], jako różne sposoby utrwalania i przekazywania innym tego, co raz zostało pomyślane. Hodując więc i przekazując wiedzę o swej przeszłości i o przeszłości dzieł wytworzonych przez przodków, wytwarza rzeczywistość historyczną, dzięki której życie [danego] pokolenia staje się dalszym ciągiem procesów i wypadków historycznych już dokonanych.
4. Zapewne, ale wszystko to jest możliwe dopiero dzięki temu, że człowieku zdołał opanować przyrodę i zwyciężyć zwierzęta, które mu zagrażały. Fakt ten co najmniej ułatwił człowiekowi jego wytwórczość w zaznaczonym kierunku. Czy mu ją w ogóle dopiero umożliwił, to już nie wydaje się takie pewne. Można bowiem zapytać, czy odwrotnie – opanowania przyrody i walki ze zwierzętami nie umożliwił, lub przynajmniej nie ułatwił fakt, że człowiek wytwarzał pewne przedmioty nie istniejące przedtem na świecie. Wytworzenie narzędzi stało się w każdym razie momentem rozstrzygającym. Narzędzia te pierwotnie były wprawdzie tylko pewnymi przez człowieka zastanymi rzeczami. Użyte jednak do spełnienia pewnych czynności, stały się właśnie w tej funkcji czymś całkiem nowym, czego nie było przed człowiekiem w przyrodzie. Ale istotne jest to, że człowiek nie zadowolił się wytwarzaniem narzędzi pożytecznych, lecz że już na poziomie okresów „przedhistorycznych” zaczął wytwarzać różne przedmioty z czysto fizyczno-biologicznego punktu widzenia zgoła niepożyteczne, a jednak potrzebne dla jego życia psychicznego, stanowiące nie tylko objaw wyładowania się pewnych jego sił duchowych, ale zarazem bogacące niezmiernie świat. Już na skałach jaskiń znajdujemy pierwsze twory malarstwa, i to twory mówiące o żywych potrzebach artystycznych ich twórców.
5. Wyobrażmy sobie, że ze świata nagle znikły dzieła sztuki, teorie naukowe i filozoficzne, państwa, instytucje publiczne i prywatne itd. i że nie moglibyśmy się w żaden sposób dowiedzieć o tym, co było niegdyś. Czy to, co by pozostało, nie byłoby czymś uboższym i innym? I czy my sami nie musielibyśmy się zmienić, żeby w tym zubożonym świecie móc żyć? Od dziś nie czytywalibyśmy wierszy, nie chadzalibyśmy do teatru, nie słuchalibyśmy symfonii. Od dziś nie prowadzilibyśmy sporów o kierunki i wartości literackie, nie spędzalibyśmy dziesiątków nieraz lat życia na dokonywaniu żmudnych i subtelnych eksperymentów fizykalnych lub innych, nie walczylibyśmy o tzw. idee, nie czulibyśmy się w ogóle niczyimi potomkami ani spadkobiercami dóbr i ideałów minionych pokoleń. Znikłyby one wszystkie z naszego widnokręgu, a wraz z nimi znikłoby to wszystko, co dobre, piękne, wzniosłe i prawdziwe.
6. I jakież inne – czy w ogóle ludzkie? – byłoby wówczas nasze życie. Może by nawet nam się dobrze powodziło, może mielibyśmy wygodniejsze koleje i szybsze samoloty (choć to jest bardzo wątpliwe, bo czy umielibyśmy i czy moglibyśmy jeszcze zrobić to wszystko, nie mając nauki i sztuki i tych wszystkich „rzeczy”, które rzekomo mają wychodzić poza obręb świata realnego?), ale czy moglibyśmy wówczas żyć jak ludzie? Czy sama obfitość jadła, zmysłowej rozkoszy i wygody zdołałaby nas na tyle przywiązać do życia, iżby się opłaciło nam znosić jego trudy, niebezpieczeństwa i cierpienia?
7. Wytworzone przez nas, ludzi, dziedziny sztuki, nauki, prawa, techniki, stworzona przez nas rzeczywistość dziejowa taką wagę w życiu naszym posiada i tak na jego przebieg wpływa, że obcując z tą quasi-rzeczywistością, sami pod jej wpływem zmieniamy się, nabieramy nowych cech charakteru, upodobań lub wstrętów, namiętności i ukochań. Od dzieciństwa wrastamy w pewien zastany przez nas świat wytworów ducha ludzkiego. Nim ten świat zaczniemy przetwarzać i dorzucać do niego nowe dzieła, on nas otacza i wpływa na nas, modelując nasze ciało, nasze myśli, uczucia i pragnienia. On sprawia, że jesteśmy dziedzicami minionych pokoleń, że nie jesteśmy samotni na świecie, że mamy wspólny świat wytworów ducha, a przez to i my sami – ludzie z ludżmi – w mniejszym lub większym stopniu zrastamy się w jeden jakby organizm ludzkości. A gdy z kolei sami stajemy się twórcami lub współtwórcami nowych dzieł sztuki, praw, ideałów społecznych czy moralnych, dziejów, maszyn i przyrządów wszystko to – jakby we fali wstecznej – na nas samych oddziaływa. Żyjemy przez to w innym świecie i my sami inni jesteśmy. Nie tylko dzieła nasze są naszymi potomkami, ale w pewnej mierze i my stajemy się jakby potomkami naszych dzieł i – raz je stworzywszy i obcując z nimi – już nie umiemy tak żyć i być takimi, jakimi byliśmy, gdy ich jeszcze nie było. Bo zmieniamy się cieleśnie i duchowo pod wpływem wytworzonego przez nas świata naszych dziełach. Ludżmi jesteśmy przez to, że żyjemy w pewnym sensie ponad stan. Jesteśmy ludżmi przez to, że przerastamy warunki biologiczne, w jakich znaleźliśmy się, i że na ich podłożu budujemy nowy, odmienny świat.
8. Lecz zróbmy jeszcze krok jeden, rozstrzygający: To, co wartością nazywamy: dobro, piękno, prawdziwość, sprawiedliwość itd., to nie znajduje się w owej fizyko-biologicznej podbudowie naszego ludzkiego świata, lecz występuje dopiero w owej przez nas wytworzonej i dla człowieka właściwej, nadbudowanej rzeczywistości. Człowiek tę rzeczywistość wytwarza najwyższym swym wysiłkiem, nieraz trudem i ofiarą całego swego życia, największym wykwitem swej genialności. Dopiero przez to osiąga swe właściwe człowieczeństwo, swe o człowieczeństwie jego stanowiące posłannictwo: staje się człowiekiem pośredniczącym pomiędzy tym, co jest tylko „przyrodę”, a tym co on tylko w przybliżeniu, jakby w odblasku może przeczuwać w ujawnionych i ucieleśnionych przez siebie wartościach.
9. Na skraju dwu światów: jednego, z którego wyrasta i który przerasta największym wysiłkiem swego ducha, i drugiego, do którego się zbliża w najcenniejszych swych wytworach, stoi człowiek żadnym z nich naprawdę nie będąc „w domu”. Chcąc się na skraju tym utrzymać, pętany wciąż od nowa przez bezwład świata fizyko-biologicznego i ograniczany jego naturą w swych możliwościach, a zarazem czując jego niedostatek i jego nieodpowiedniość do ludzkiej swej istoty, wydobywa człowiek z siebie moc twórczego życia i otacza się nową rzeczywistością, Ta rzeczywistość dopiero odsłania mu perspektywy na zupełnie nowe wymiary bytu, ale w tym nowym, przeczuwanym świecie znajduje moce równie mu obce jak świat, z którego pochodzi, i znacznie bardziej go przerastające niż to wszystko, do czego on dorosnąć potrafi. W tym jego szczególna rola na świecie, a zarazem ostateczne źródło jego tragicznej, samotnej walki, jego wielu przegranych i jego nielicznych, a prawie nigdy nie rozstrzygających zwycięstw.
Roman Ingarden, Książeczka o człowieku, Kraków 1972
Zadania
1. Sformułuj inaczej pytanie, które nasunęło się Ingardenowi w związku z odczytem. (akapit 1.)
2. Jakie 3 zdobycze (fakty) wyodrębniają człowieka ze świata przyrody? (akapit 4.)
3. Co stałoby się ze światem i z człowiekiem, gdyby znikły „wytwory ludzkiej działalności”? Podaj 2 przypuszczenia. (akapity 5., 6.)
4. Jakie znaczenia (3) ma dla nas wytworzona przez człowieka quasi-rzeczywistość? (akapit 7)
5. Wyjaśnij twierdzenia: „dzieła są naszymi potomkami” i my jesteśmy „potomkami naszych dzieł”. (akapit 7.)
6. Wyjaśnij zdanie: „Ludżmi jesteśmy przez to, że żyjemy w pewnym sensie ponad stan.” (akapit 7.)
7. Częścią której z wyróżnionych dwóch rzeczywistości jest etyka? (akapit 8)
8. Jaką inną wartość dorzuca autor do klasycznych trzech najwyższych wartości w akapicie 5., a jaką w akapicie 8.?
9. Co jest posłannictwem człowieka? (akapit 8.)
10. Ludzka egzystencja jest z co najmniej trzech powodów tragiczna. Jakich? (akapit 9.)
11. Kończąca tekst refleksja jest optymistyczna czy pesymistyczna? Uzasadnij odpowiedź (odpowiedzi).
12. Sformułuj główną tezę całego tekstu, wypisz trzy uzasadniające ją argumenty oraz zredaguj wniosek. teza:…; argumenty:…; wniosek:…
13. Jakie dwa znaczenia ma hodowanie w akapicie 3.?
14. W akapicie 5. znajdż i nazwij trzy różne środki językowe, służące wzmocnieniu perswazji (przekonywaniu).
15. Kto z kim (czyli reprezentanci jakich kierunków naukowych) spiera się w tym tekście?