Skutki przyjęcia Polski do UE dla polskiego rynku pracy
W okresie przedakcesyjnym wielu Polaków obawiało się wstąpienia Polski do Unii Europejskiej. Z drugiej strony kraje ówczesnej piętnastki również miały prawo do własnych obaw przed przystąpieniem 10 nowych krajów. Jedną z nich był zalew rynków pracy przez tanią siłę roboczą, między innymi także z Polski. W celu zapobiegnięciu takiej sytuacji część krajów wprowadziła okresy przejściowe dla napływu pracowników.
"Stare" kraje Unii Europejskiej wprowadziły od 2004 roku okresy przejściowe jako formę ochrony rynków pracy przed najazdem członków nowych krajów UE. Obywatele nowo przyjętego kraju muszą przestrzegać obowiązujących okresów przejściowych. Polega to na częściowym ograniczeniu dostępu do rynku pracy krajów należących już do Unii. Okres przejściowy każde państwo "starej" Unii ustaliło indywidualnie, tak aby nie nastąpiła destabilizacja ich rynku pracy. Podczas trwania okresu przejściowego obywatele będą musieli wciąż mieć pozwolenie na pracę po za granicami swojej ojczyzny. Większość z Państw UE wprowadziło okres przejściowy trwający dwa lata (Finlandia, Francja, Grecja, Hiszpania, Belgia, Holandia, Włochy, Norwegia, Luksemburg, Portugalia), natomiast niektóre z nich przyjęły maksymalny czas trwania okresu przejściowego, czyli 7 lat (Niemcy, Austria), a inne nie wprowadziły go wcale (Irlandia, Wielka Brytania, Szwecja).
Przed wstąpieniem Polski do Unii prowadzono wiele publicznych debat dotyczących rynku pracy. Na podstawie wielu czynników tworzono prognozy i analizy. Zwracano uwagę, że członkostwo jest tylko jednym z kilku czynników, które będą wpływać na poziom bezrobocia. Jednocześnie podkreślano, że wpływ ten będzie pozytywny. Wskazywano, że proces poprawy sytuacji na rynku pracy będzie jednak długotrwały i na radykalną pozytywna zmianę sytuacji można będzie liczyć dopiero w perspektywie kilku lat – prognozowano, że w 2014 roku stopa bezrobocia spadnie do około 12%. Jednocześnie jednoznacznie stwierdzono, że w przypadku izolacji i odrzucenia akcesji na poprawę sytuacji na rynku pracy nie można byłoby liczyć.
Po wstąpieniu do Unii procesy gospodarcze zdynamizowały rynek pracy, przepływy zasobów pracy, a w niektórych sektorach np. w rolnictwie, ograniczyły tempo spadku zatrudnienia, prowadząc nawet do sezonowego, dużego przyrostu miejsc pracy. Stało się tak między innymi dzięki poprawie dochodowości produkcji rolnej, co z kolei wynika z objęcia polskich rolników mechanizmami Wspólnej Polityki Rolnej. Paradoksalnie, z punktu widzenia procesów przepływów międzysektorowych wzrost zatrudnienia w rolnictwie jest niekorzystny, ponieważ pogłębia negatywny udział zatrudnionych w tym sektorze w stosunku do zatrudnionych w produkcji i usługach. Można jednak założyć, że po uzyskaniu poprawy sytuacji na rynku pracy procent osób zatrudnionych w rolnictwie ponownie zacznie spadać na korzyść wzrostu zatrudnienia w innych sektorach gospodarki. Oprócz rolnictwa – głownie ze względu na rosnący eksport – zaczęło powoli rosnąć zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw. Nie spełniły się więc obawy, że po wejściu do Unii procesy przystosowawcze przedsiębiorstw spowodują ograniczenie zatrudnienia pracowników, czego skutkiem miał być radykalny wzrost bezrobocia. Nie spełniła się jednak, również inna wizja – marzenie, że po wejściu do Unii natychmiast zacznie spadać bezrobocie.
Po 1 maja 2004 pozytywnym zjawiskiem okazały się znaczne uproszczenia wprowadzone w zasadach zatrudniania Polaków na rynkach pracy pozostałych państw członkowskich. Z jednej strony, skala migracji do krajów, które zdecydowały się zrezygnować z okresów przejściowych (Wielka Brytania, Irlandia, Szwecja), nie spowodowała żadnych perturbacji na ich rynkach pracy. drugiej strony nie nastąpił przewidywany, radykalny odpływ kadr wysoko kwalifikowanych. Nagłaśniane w pierwszym okresie członkostwa przykłady emigracji lekarzy, pielęgniarek i położnych nie spowodowały masowego braku tych grup zawodowych w szpitalach i innych ośrodkach medycznych.
Aktualnie sytuacja jest taka, że nikt nie wie, ilu Polaków wyjechało szukać pracy za granicą. Statystyki są bezradne wobec zjawisk, które nie wymagają szczegółowej biurokracji, a na tym właśnie polega wolny unijny rynek pracy. Jednak skutek nowej fali emigracji dla gospodarki jest jednoznaczny – stwierdzenie, że Polska to kraj taniej i dobrze wykwalifikowanej siły roboczej odchodzi powoli w przeszłość. Młodzi Polacy wolą wyjechać za granicę i tam wolą pracować za „większe” pieniądze i tym samym nie są już „tani”.
Źródła:
Polska w Unii Europejskiej. Doświadczenia pierwszego roku członkostwa, Warszawa.
http://biznes.interia.pl/news?inf=855929&source=rss
http://www.ogloszenia-praca.info/art/9