Cyprian Kamil Norwid
Cyprian Kamil Norwid [Coś ty Atenom zrobił, Sokratesie...]
„Bo glina w glinę wtapia się bez przerwy,
Gdy sprzeczne ciała zbija się aż ćwiekiem
Później... lub pierwej...”
ANALIZA I INTERPRETACJA
Podmiot liryczny w wierszu „Coś ty Atenom zrobił, Sokratesie...” mówi o wielkich postaciach, które dopiero po śmierci doczekały się chwały i uznania. Trzy ostatnie wersy są klamrą spinającą cały utwór i rozważania poety na temat zmienności ludzkiej natury.
Doskonałym odzwierciedleniem tego jest wers „Bo glina w glinę wtapia się bez przerwy”, stanowiący metaforę, która odnosi się po pierwsze do ludzi będących podatnymi na wpływy ogółu, którzy najpierw wyrokują, a później zmieniają swoje zdanie, jak również do stale powtarzającej się historii. Uwagę należałoby skupić na kontekście, w jakim zostało użyte słowo „glina”. Wiadomo przecież, że człowiek został przez Boga ulepiony z gliny, z tego powodu jest istotą kruchą, słabą, jak również podatną na wpływy innych ludzi; istotą często zmieniającą zdanie i mimo to bardzo zadufaną w sobie. Natomiast określenie „glina w glinę” może obrazować poglądy lub nastawienie ludzi pozornie różnych od siebie, którzy jednak w razie potrzeby potrafią zjednoczyć siły przeciwko jakiejś sprawie- lub innemu człowiekowi. Hiperbola „bez przerwy” w jednoznaczny sposób ukazuje, że historia lubi się powtarzać: ludzie zmieniają zdanie, najpierw linczując postać, która chce dokonać czegoś w życiu, a później uznając ją za godną chwały i uwielbienia.
Następny wers „Gdy sprzeczne ciała zbija się aż ćwiekiem” jest również przykładem metafory, która tym razem odnosi się do pokrzywdzonych artystów, wybitnych postaci historycznych i całej masy ludzi, o których Norwid w swoim wierszu nie wspomniał. Epitet metaforyczny „sprzeczne ciała” oznacza tutaj sprzeczne myśli i poglądy, które wobec oporu społeczeństwa nie znaczą nic, są tłamszone i wyśmiewane, a artyści lub wybitne jednostki bywają niejednokrotnie wyszydzeni z powodu swoich dzieł i dokonań, które dopiero później zyskują uznanie, zwykle po śmierci tych postaci. Wysmakowana metafora „zbija się aż ćwiekiem” jest aluzją do ironicznych spostrzeżeń Norwida o kilkukrotnym grzebaniu co sławniejszych osób, które za życia czasami w ogóle nie były zauważane bądź nie traktowano ich z szacunkiem. Również tutaj pojawia się bardzo ważne słowo, będące jakby kluczem do całego wiersza, mianowicie „ćwiek”. W tym wersie jest to po prostu gwóźdź do trumny- co oznacza, że zwykle po śmierci niedocenionej, często nawet niezauważonej postaci dochodzi do nagłego hołubienia jej dokonań; wówczas wszystko, co ta osoba stworzyła, jest godne poznania i uwagi ogółu. Poeta za pomocą tego klucza przypomina o wybitnych postaciach, które zostały później „kilkukrotnie pochowane”, m.in. zmuszonym do wypicia cykuty Sokratesie, wygnanym z ukochanej Florencji Dantem, tułającym się po świecie Kościuszce i uwięzionym na Elbie Napoleonie.
Ostatni wers „Później... lub pierwej...” stanowi inwersję znanego powiedzenia „prędzej czy później”. Norwid zaznacza tutaj, że opisana sytuacja dokonuje się zazwyczaj według tego samego schematu, co oznacza, że zwykle śmierć artysty czyni z niego mistrza. Musi zostać najpierw wyszydzony, poczuć gorzki smak porażki i niedocenionych starań, a dopiero wówczas, gdy zamknie się jego trumna, w końcu otrzymuje to, na co zasłużył. Ironia całego utworu przebija się głównie w ostatnim wersie, gdzie poeta daje do zrozumienia, że pewne zjawiska się niezmiennie powtarzają, są cykliczne, a prędzej czy później nawet najbardziej niedocenionym postawią pomniki.
Te trzy ostatnie wersy wiersza są doskonałym podsumowaniem tematu trudnego życia wybitnych postaci, które dopiero po śmierci stały się wzorami dla narodów. Norwid ironizował odnośnie dwulicowości ludzkiej natury- człowiek najpierw musi znaleźć sobie kozła ofiarnego, z którego później robi bohatera. Poeta przedstawił obraz obłudności ludzkiej natury. Prawdą jest jednak, że śmierć bywa zwykle drugą matką wybitnych.