Dyskryminacja kobiet jako patologia
"Uprzywilejowanie jest złem moralnym niemal takim samym jak dyskryminacja, ponieważ dając komuś więcej, niż mu się należy, komuś innemu trzeba dać za mało."
Paul Johnson
Pojęcie dyskryminacji w wielu przypadkach stanowi uzasadnienie uprzywilejowania danej grupie czy też jednostce. Dyskryminacja jest niczym innym jak występująca forma wykluczenia społecznego, objawiająca się poprzez traktowanie danej osoby mniej przychylnie, niż inną w porównywalnej sytuacji ze względu na jakąś cechę (np. płeć, tożsamość seksualna, wiek, niepełnosprawność, religia lub przekonania czy pochodzenie etniczne lub rasowe). Ja jednak pragnę skupić się na dyskryminacji kobiet wobec mężczyzn. Jest to podejście bardzo głęboko zakorzenione w każdym niemalże społeczeństwie.
Mimo zasad równouprawnienia kobiet i mężczyzn, które gwarantują wszystkie podstawowe, międzynarodowe dokumenty praw człowieka, podpisane i ratyfikowane przez Polskę: w Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, ONZ Konwencji o Eliminacji Wszelkich Form Dyskryminacji Kobiet, Europejskiej Konwencji Praw Człowieka oraz Europejskiej Karcie Socjalnej, zasada ta jest jednak nie jest przestrzegana. Z dyskryminacją kobiet możemy spotkać się na każdym kroku. Dotyczy to zarówno państw słabo rozwiniętych jak i krajów o wysokim poziomie cywilizacyjnym. Dyskryminacja wynika nie tylko z różnic fizycznych i psychicznych pomiędzy kobietami i mężczyznami, ale również z przypisywania im pewnych stereotypowych cech, a co za tym idzie narzucania określonych zachowań. "W niektórych społecznościach dziewczynki są uznawane za zbędne obciążenie dla rodziny. Panuje przekonanie, że istnieje tylko jedna wartościowa płeć - męska, drugiej więc trzeba się pozbyć.
Jeśli natomiast ktoś nie mieści się ?w ramach? nakreślonych przez społeczeństwo, tzn. przejmuje cechy i zachowania drugiej płci, postrzegany jest jako dziwak i odmieniec. Walka z dyskryminacją jest więc głównie walką ze stereotypami. Ludzie przyzwyczaili się do swoich ról, które były im narzucane przez wieki, tzn. kobieta obowiązkiem kobiety jest zajmowanie się domem i dziećmi a mężczyzna dba o ich byt. Taki podział obowiązków istniał przez setki lat, dopiero pod koniec wieku XIX pojawiły się pierwsze próby walki z tym stereotypowym myśleniem. Powstał ruch sufrażystek, walczących przede wszystkim o prawo kobiet do głosowania oraz o ich równouprawnienie. Swoją równość z mężczyznami panie zamanifestowały między innymi zmianą stroju ze spódnicy na spodnie, co w tamtych czasach było czymś tak niezwykłym jak lot na Księżyc. Minęło przeszło sto lat, Księżyc odwiedził już niemały tłum ludzi, a w tym ?cywilizowanym? kraju nadal niektórzy uważają spodnie za strój niestosowny dla kobiety. Cóż, wiek to widocznie za mało, aby całkowicie zmienić nazbyt konserwatywne poglądy niektórych z nas, chociaż sytuacja znacznie się poprawiła.
Mimo iż znakomita większość Polaków deklaruje swoje pełne poparcie dla równouprawnienia kobiet i mężczyzn, i twierdzi, że nigdy nie dyskryminowali nikogo ze względu na jego płeć, to jest to nieprawda. Bardzo często robimy to bezwiednie ? małej dziewczynce kupujemy lalkę, czy plastikową kuchenkę, chłopcu ? samochód lub plastikowy pistolet. Z góry dokonujemy podziału już wśród dzieci, kupując im zabawki przygotowujące je do pełnienia określonych ról w ich dorosłym życiu.
Większość rodziców chce aby ich pierwszym dzieckiem był chłopiec. Pierworodny syn jest powodem do dumy ? to on jest tym prawdziwym ?dziedzicem?. Nie twierdzę tutaj, iż córka jest dla rodziców dzieckiem mniej wartościowym, niemniej jednak to syn jest tym, dzięki któremu przetrwa ród, to jego nazwisko nosić będą jego dzieci. Tu dochodzimy do kolejnej dyskusyjnej kwestii ? zmiany nazwiska. Ostatnio coraz więcej kobiet po wstąpieniu w związek małżeński zachowuje swoje nazwisko rodowe. Przyjęte jest, że po zawarciu małżeństwa kobieta zmienia swoje nazwisko na nazwisko męża. Nie jest to żaden obowiązek prawny ? tak nakazuje tradycja. Sprzeciwienie się jej jest odbierane jako swego rodzaju votum nieufności wobec męża i jego rodziny. A przecież kobieta ma do tego pełne prawo. Myślę, że taka reakcja społeczeństwa wynika z utrwalonego w nas schematu, że to mężczyzna bierze (!) kobietę za żonę, a kobieta tylko wychodzi za mąż. Żona staje się, brzydko mówiąc, własnością mężczyzny. Zachowanie nazwiska panieńskiego jest jakby negacją tego faktu ? kobieta staje się w pewnym stopniu mniej od niego zależna. To, że dyskryminacja płci pięknej występuje, jest faktem niezaprzeczalnym. Pozycja kobiet na rynku pracy jest znacznie gorsza niż mężczyzn. Dyskryminacja kobiet na rynku pracy jest aż nadto widoczna i nikt tego nie kwestionuje. Badania wykazują, że ponad połowa kobiet doświadczyła dyskryminacji w pracy. Kobietom dużo trudniej jest znaleźć pracę, nie tylko dlatego, że adresowanych jest do nich znacznie mniej ofert, ale również dlatego, że mają one znacznie mniej możliwości przekwalifikowania zawodowego. Coraz więcej pań zdaje sobie sprawę z tego, że bycie kobietą znacznie ogranicza szanse zawodowe. Co więcej, kobiety dłużej pozostają bez pracy i trudniej jest im znaleźć nowe źródło dochodów. Jeżeli już je znajdą, to bardzo często jest to praca na niepełnym etacie, która związana jest z mniejszymi zarobkami oraz z mniejszym prestiżem społecznym. Są częściej bezrobotne niż mężczyźni, mimo że mają lepsze wykształcenie. W 25 krajach UE, jest zatrudnionych średnio 15,8 proc. mężczyzn więcej niż kobiet. Średnia bezrobocia dla mężczyzn wynosi 8,3 proc., dla kobiet natomiast 10 proc. Lepiej płatne oferty pracy adresowane są do mężczyzn, gdzie dyskryminacja w wysokości zarobków nie jest nawet wykroczeniem. Kobiety poszukiwane są głównie na stanowiska sekretarek lub asystentek dyrektorów, a jak wiadomo są to zawody, dające o wiele mniejsze możliwości rozwoju. Nierówność traktowania kobiet i mężczyzn w pracy uwidacznia się szczególnie wyraźnie na wyższych stanowiskach kierowniczych. Kobiety pracujące na wyższych stanowiskach kierowniczych zarabiały w 2004 roku o 21,6 proc. mniej od swoich kolegów.
Wiele zawodów wciąż jest niedostępnych dla kobiet, w innych wyraźnie preferuje się mężczyzn. Kobiety mogą już co prawda pracować w zawodach takich jak kierowca autobusu i ciężarówki ale wciąż obowiązują je zakazy pracy pod ziemią oraz prac związanych z przenoszeniem i przewożeniem ciężarów. Zniesienie zakazu pracy kobiet na przykład w górnictwie, czy też przy pracach związanych z koniecznością dużego wysiłku fizycznego, nie spowoduje z pewnością lawinowego napływu kobiet do tych zawodów jednak nikt nie powinien mieć prawa zakazywać im wykonywania jakiejkolwiek pracy. Uważam, że kobiety, podobnie jak mężczyźni, powinny być poinformowane o możliwych skutkach zdrowotnych związanych z wykonywaniem określonej pracy. Zakazy te tłumaczone są szkodliwym wpływem określonych prac na funkcje rozrodcze kobiet. Jednak badania wykazują, że wiele prac wpływa negatywnie na czynności rozrodcze również u mężczyzn, nikomu jednak nie przyszło do głowy, by zakazywać im wykonywania określonych prac. Mężczyźnie wolno samodzielnie decydować o własnym zdrowiu, kobiety natomiast zostały tego prawa pozbawione.
Zwolnienia kobiet w ciąży nie należą do rzadkości, a ochrona pracy kobiet wracających z urlopów wychowawczych staje się coraz bardziej iluzoryczna. Dlatego ciężko się zdecydować kobiecie na dziecko, bo ma do wyboru praca albo dziecko. Chcąc się uniezależnić, usamodzielnić, być paniami własnego losu często nie decydują się na dziecko nawet po trzydziestce, a im później podejmują decyzję o macierzyństwie, tym coraz więcej komplikacji z zajściem w ciąże. Zrozumiały jest fakt, iż pracodawca, zatrudniając kobietę liczy się z kosztami jakie musi ponieść, w związku z odejściem pracownicy na urlop macierzyński, czy później wychowawczy, niemniej jednak dyskryminacja przejawia się w każdym ruchu.
Na początku kobieta, co już wcześniej ustaliłam, nie dość, że otrzymuje niższe wynagrodzenie, to na stanowisku nie dającym dużych możliwości rozwoju, to jeszcze nie ma w zasadzie gdzie wracać, decydując się na urlop wychowawczy. Segregacja taka prowadzi do upośledzenia kobiet na rynku pracy.
Od zarania dziejów kobieta była płcią słabszą i tym samym wykorzystywaną. Często nie miał prawa głosu, prawa do własnego zdania, na co społeczeństwo się godziło. Była to norma ogólnie przyjęta i stosowana, nie dostrzegano w tym nic niezgodnego z prawami człowieka. Jednak schyłek wieku dwudziestego wieku, stał się walką kobiet o swoją godność i swoje prawa. Zaczęto dostrzegać nierówności, które w oparciu o ogólne prawa człowieka stały się wielkim problemem na skale światową. Słaba płeć zaczęła jakby wychodzić z ukrycia, walczyć o równouprawnienie, dostrzegać swoją prawdziwą wartość. Dostrzec można te postawy w wielu dziedzinach życia, jednak jeszcze wiele jest do zrobienia w tej kwestii. Zrodziło się tu zjawisko patologiczne i patrząc perspektywiczne, wiele czasu jeszcze upłynie, zanim świat doceni wartość kobiet, ich wielką elastyczność i wszechstronność. Obserwując z jaką dynamiką płeć słabsza przebija się przez ściany stereotypowych wyobrażeń, odnoszę czasem wrażenie, że za kilkadziesiąt lat światu grozi sexmisja!!!