Przemówienie o emigracji.
Drodzy koledzy, koleżanki Pani profesor.
Dzisiaj chciałabym poruszyć temat emigracji. Średnio co najmniej jeden członek rodziny wyjeżdża za granicę w poszukiwaniu pracy, lepszych zarobków.
Nigdy wcześniej nie zastanawiałam się głębiej nad emigracją. Zaczęłam uświadamiać sobie czym ona jest dopiero kilka miesięcy temu, gdy moja najlepsza, właściwie jedyna przyjaciółka ?od serca?, oświadczyła mi, że to jej ostatni miesiąc w Polsce. Nie powiem, zatkało mnie, nawet bardzo. Nie wiedziałam co zrobić, po prostu się załamałam. Była to osoba, z którą spędzałam więcej czasu niż małe dziecko z rodzicem. Przywiązałyśmy się do siebie bardzo, dlatego z taką siłą odczuwam jej nieobecność. He. W tym momencie muszę się wam przyznać, że pisząc te przemówienie uroniłam kilka łez? No ok., trochę więcej niż kilka. Ale mniejsza o to. Dlaczego mówię o Karolinie? Bo przez jej wyjazd coś się we mnie zmieniło. Nie potrafię tego zbytnio opisać, ale powiem wam, że czuję się, jakby odebrano mi kawałek mnie. Nawet moi znajomi zauważyli, że zamknęłam się w sobie, nie potrafię zaufać komuś maksymalnie, nie potrafię być do końca szczęśliwa. Zawsze zauważam wady, które mnie irytują i zrażają. Stałam się mimo wszystko bardziej buntownicza, stawiam na swoim, nawet wtedy gdy już wiem, że nie mam racji. uważam, że nie zmieniło mnie to na lepsze.
W te wakacje straciłam jeszcze jedną bardzo ważną dla mnie osobę.
Mniej bolesny dla mnie jest opis wyjazdu za granicę moich rodziców. Myślicie, że to powinno najbardziej zaboleć? Otóż nie. Przyzwyczaiłam się do tego. Wyjeżdżają oni odkąd pamiętam, więc będzie to ok.. 9 lat? Według mnie o 9 za dużo. Uważam, że żadne pieniądze nie zastąpią mi prawdziwych rodziców, a pół roku bez ojca nie jest wcale dobre. Pewnie to jest teraz przyczyną moich kaprysów. Mama również wyjeżdża, tyle że jej nie ma przez 2 miesiące. Wtedy zostaję w domu tylko z babcią i bratem, którzy mnie po prostu wykańczają. Moim zdaniem to nie babcia czy dziadek powinni wychowywać dzieci, lecz rodzice. Rodzice, którzy Powinni dawać iłość swoim pociechom pamiętając o tym, że wcale nie dadzą jej przez pieniądze; w taki sposób spełnią tylko ich zachcianki. Czy taki wybór jest dobry? Pozbawiło mnie to pewnych uczuć. Uczuć, których nie potrafię na nowo doznać. Nie potrafię tak kochać, często jestem zimna. Nie ma we mnie tyle miłości co parę lat temu.
Skoro jestem przy rodzicach, chciałabym Wam powiedzieć coś jeszcze. Wiecie, bardzo jestem przywiązana do mojej mamy, dlatego te 2 miesiące jej nieobecności są mi naprawdę niemiłe. W tym roku wyjechała za granicę w innym terminie niż zwykle i wróciła pod koniec września. Była na moich urodzinach. Dla was to zapewne nic wielkiego, a dla mnie to nieopisane szczęście. Po raz pierwszy w życiu mogłam jej podziękować w rocznicę moich narodzin za to, że obdarowała mnie szczęściem jakim jest życie.
W moim otoczeniu żyje bardzo dużo ludzi wyjeżdżających poza granice kraju, głównie Ciocie, kuzynki, kuzyni, rodzice? Zauważyłam, że kontakty między naszą rodziną się psują. Wszyscy są zajęci wyjazdami, pracą, rodziną, ale tą najbliższą. Nie ma już tej więzi, jaka była jeszcze kilka lat temu. Nawet w Święta Bożego Narodzenia stół wigilijny zasiada już tylko 6 osób?
Wybrałam nieco inną formę przemówienia, ponieważ uważam, że jestem dobrym przykładem na to, że emigracja potrafi zmienić ludzi, potrafi ranić i krzywdzić. Proszę was, abyście pamiętali, że za pieniądze nie kupicie miłości, a siłą nie zdobędziecie swoich dzieci (mam na myśli tutaj zmuszanie dzieci do wyjazdów na stałe za granicę przez rodziców). Przyjaźń i miłość są naprawdę ważne, a tłumaczenie się, że będą następne, są dziecinne i żałosne. Rozumiem, że nasza wspaniała władza zmusza nas do wielu rzeczy, ale nie można się poddawać i trzeba próbować zlikwidować kryzys. Jak mówi jedno z przysłów: Bez pracy nie ma kołaczy!