Miejsce odosobnienia w Berezie Kartuskiej

Plan Referatu:

1. Sytuacja polityczna w Polsce w 1934 roku, przyczyny powstania obozu.
2. Organizacja obozu, realia obozowe.
3. Więźniowie obozu:
• Narodowcy
• Nacjonaliści ukraińscy z OUN
• Komuniści i ludowcy
• Pospolici przestępcy i tzw. „bezpaństwowcy”
• Wspomnienia Stanisława Cat- Mickiewicza
4. Prasa i opinia publiczna wobec obozu w Berezie Kartuskiej.
5. Ocena Miejsca Odosobnienia w Berezie Kartuskiej przez rząd na emigracji.


Na początku lat 30. w Polsce, tak samo jak w Europie, można zaobserwować proces zaostrzania się kursu władzy wobec opozycji. Oczywistym jest, że proces ten w II RP wiązał się z osobą Józefa Piłsudskiego, który sprawował faktyczną władzę w kraju. Ponieważ nie udało się grupie skupionej wokół Piłsudskiego wyciszyć opozycji zwykłymi środkami, postanowiono zastosować środek bardziej brutalny- dążono do stworzenia obozu dla „antypaństwowców” i szukano pretekstu dla jego powstania. Decyzję podjęto po zamachu na ministra spraw wewnętrznych Bronisława Pierackiego w VI 1934 roku. Na miejsce powstania obozu wybrano Berezę Kartuską, niewielkie miasteczko na Polesiu.

Część Polaków zapytana o to, z czym kojarzy im się Bereza Kartuska odpowiada, że z niczym. Wstydliwym wydaje się temat pierwszego obozu w Polsce, mającego na celu izolowanie i niszczenie środowisk niechętnych sanacji, dlatego też temat ten nie jest poruszany na lekcjach historii w liceum. Miejsce Odosobnienia zbywane jest jako „drażliwy symptomat niedomagań społeczno- politycznych” .

Temat Berezy powraca wraz ze wspomnieniami więźniów, w znakomitej większości Ukraińców zazwyczaj OUN , zazwyczaj w prasie- np. w „Polityce”, „Dziś”, „Kulturze”, etc. Monografii, które dotyczyłyby wyłącznie obozu w Berezie, napisano niewiele- dwie najobszerniejsze i zarazem najdokładniejsze, to niewątpliwie „Miejsce Odosobnienia w Berezie Kartuskiej” Ireneusza Polita z 2003 roku i „Obóz Odosobnienia w Berezie Kartuskiej 1934- 1939” Piotra Siekanowicza z 1991 roku. Ciekawą, aczkolwiek niezwykle zabarwioną ideologicznie pozycją, jest „Oni nie stali na koleni. Sboru vospominanij i dokuumentov o konclagere Bereza Kartuskaja” Ja Misko z 1966.

1. Sytuacja polityczna w Polsce w 1934 roku, przyczyny powstania obozu.

Stosunki polsko- ukraińskie uległy zmianie po pacyfikacji Małopolski Wschodniej pod koniec 1930 roku. O zamieszkach inspirowanych przez Ukraińców Józef Piłsudski, ówczesny premier, wypowiadał się następująco: „podpaleń, sabotaży, napadów, gwałtów w Małopolsce Wschodniej nie wolno traktować jak jakieś powstanie, unikać rozlewu krwi, natomiast stosować w razie dobrowolnego czy niedobrowolnego popierania zamętu przez ludność, represje polityczne, a gdzie to pomoże- kwaterunek wojskowy, ze wszystkimi ciężarami związanymi z nim. Sama obecność wojska uniemożliwi zamachowcom terroryzowanie ludności. Ludność musi wiedzieć, że ma słuchać władz, a nie zamachowców” . Omawiane wydarzenia, często o brutalnym charakterze, stały się przyczyną wyraźnej nienawiści między Polakami i Ukraińcami, co zwiększyło poparcie dla UON, a naród ukraiński skonsolidował się. Wiązało się to z radykalizacją nastrojów wewnątrz UON, z tzw. „zmianą warty”- „starych” zastąpili „młodzi” (m. in. Stepan Bandera). „Młodzi” chcieli działać aktywnie, organizować akcje antypolskie po to, aby zwrócić uwagę międzynarodowej opinii publicznej na problem ukraiński w Polsce. Ich działanie opierało się na dyskredytowaniu Polaków, którzy chcieli porozumieć się z Ukraińcami, a w ostatecznym wypadku na zabiciu ich. Taki plan działania wymuszał program organizacji, która dążyła do zbrojnego konfliktu polsko- ukraińskiego, pozwalającego uzyskać Ukrainie niepodległość, a wszelkie rozmowy i pertraktacje tylko odwlekały ów konflikt. Trudno dziwić się niechęci Ukraińców do Polaków, patrząc na ignorowanie postulatów wysuwanych przez mieszkańców kresów wschodnich (np. utworzenia uniwersytetu z językiem ukraińskim jako wykładowym).
Rozwijająca się OUN potrzebowała coraz więcej środków finansowych na poszerzanie swojej organizacji. Pieniądze otrzymywała nie tylko do emigracji ukraińskiej, ale także od Niemiec i Litwy, niechętnych Polakom. Jedna z akcji przeprowadzonych w celu zdobycia pieniędzy w Grodku Jagiellońskim nie udała się, ukradziono niewielką sumę, a sprawców aresztowano. Wywołało to zmiany w kierownictwie OUN, legalizując jednocześnie S. Banderę jako przywódcę organizacji. Wtedy to podjęto decyzję o rozpoczęciu działalności terrorystycznej na terenie Warszawy. Chodziło nie tylko o sabotaż dworców kolejowych, ale o zamach na kogoś ważnego . Na zjeździe w Berlinie w 1933 roku zdecydowano, że w ramach rehabilitacji za nieudaną akcję w Grodku Jagiellońskim M. Łebieda przeprowadzi właśnie taki zamach na ministra wyznań religijnych i oświecenia publicznego Janusza Jędrzejewicza lub ministra spraw wewnętrznych Bronisława Pierackiego. M. Łebieda przeprowadził rozpoznanie w Warszawie, jednak w związku z polepszeniem się stosunków polsko- niemieckich akcji zaniechano ze względu na naciski niemieckie (Niemcy zdawały sobie sprawę z tego, że Polacy wiedzą o dofinansowywaniu OUN przez ich kraj) . Stąd też dwie hipotezy dotyczące zabójstwa B. Pierackiego- zamachu dokonano za wiedzą i zgodą Eugeniusza Konowalca, jednego z najważniejszych i cieszących się największym autorytetem członka OUN , albo była to samodzielna akcja „Młodych”, którzy nie chcieli więcej czekać spokojnie na rozmowy i układy polsko- ukraińskie .
Przygotowania do zamachu rozpoczęły się wiosną 1934 roku, kiedy to M. Łebed przyjechał do Warszawy. W przygotowaniach pomagała mu Daria Hnatkwiska. Zdecydowano ostatecznie, że zamach przeprowadzi Grzegorz Maciejko, pseudonim „Gonta”. Co ciekawe, grupę osób pomagających Łebedowi obserwowano od dawna i miano wcześniej aresztować, ale nie zrobiono tego w obawie o słabe rezultaty podróży B. Pierackiego na kresy wschodnie. Z powodu rozpracowywania lwowskiej grupy OUN S. Bandera wydał rozkaz wstrzymania zamachu, ale rozporządzenie nie dotarło do Warszawy na czas- zamach został przeprowadzony .
Ministra spraw wewnętrznych B. Pierackiego zamordowano 15 czerwca 1934 roku na ulicy Foksal 3 w Warszawie, gdzie znajdował się Klub Towarzyski, w którym minister jadał obiady. Kiedy minister wchodził do budynku, podbiegł do niego zamachowiec i strzelił trzykrotnie . Pracownicy i goście Klubu ścigali zamachowca ulicami Warszawy, ale udało mu się uciec. Pułkownika odwieziono do szpitala Ujazdowskiego, ale nie udało się go uratować. Śledztwo poprowadził sam minister sprawiedliwości Czesław Michałowski.
G. Maciejko wrócił do Lwowa, skąd wyemigrował za granicę, a M. Łebed i D. Hnatiwska wyjechali do Gdańska, następnie do Niemiec, skąd zostali odesłani do Polski, gdzie zostali aresztowani. Oprócz zmian kadrowych w MSW (nowym ministrem został Leon Kozłowski), udało się aresztować wiele osób z kierownictwa OUN.
Obok OUN w Polsce działała inna organizacja- ONR - mająca charakter prawicowej, radykalnej młodzieżówki. Jej nacjonalistyczne hasła i propozycja „odżydzenia” miast budziła niepokój w obozie sanacji, która nie była w stanie jej sobie zjednać. Wystąpienia antykomunistyczne i antyżydowskie, połączone często z zamieszkami, doprowadziły do wydania przez MSW zarządzenia o likwidowaniu oddziałów ONR, w razie brania przez nie udziału w wystąpieniach. Ponieważ to ostrzeżenie nie pomogło i w dalszym ciągu dochodziło do zamieszek, 10 czerwca wydano zakaz uczestniczenia bojówek w akcjach antyrobotniczych.
Sanacja doskonale wiedziała o sytuacji w kraju, o kontestowaniu decyzji władz, o konfliktach między młodzieżówkami prawicy i komunistami, o tendencjach separatystycznych kresów wschodnich. Ponieważ nie ustalono od razu, która organizacja odpowiada za śmierć ministra, zdarzenie to było doskonałym pretekstem do dokonania aresztowań wśród kierownictwa stronnictw podejrzanych o przeprowadzenie zamachu, co nie tylko pozwoliło pozbyć się opozycji, ale także rozrzedziło atmosferę gęstniejącą w ostatnich miesiącach na ulicach Warszawy. Trudno się zatem dziwić, że wiadomość o ustaleniu sprawcy została podana dopiero 10 lipca. Ministra pochowano w jego rodzinnym mieście- Nowym Sączu.
Podczas gdy Ukraińcy tłumaczyli się zamachu przed własną, emigracyjną opinią publiczną i przedstawiali ministra Pierackiego w niekorzystnym świetle, w Polsce odbywał się proces przeciwko jego mordercom. Proces był kontrowersyjny, poruszył polską opinię publiczną. Wyroki były wysokie, ale zmniejszono je w wyniku porozumienia z ludnością ukraińską. Stosunki polsko- ukraińskie nigdy już nie były tak napięte, jak w okresie sporów o zabójstwo ministra. Ukraińcy zrozumieli, że współpraca jest konieczna, a Polacy starali się nie zadrażniać wzajemnych kontaktów. Zaowocowało to obecnością posłów ukraińskich w sejmie po wyborach 1935 roku.
To stosunkowo dokładne odwzorowanie wydarzeń poprzedzających powstanie Berezy ma na celu przybliżenie przyczyn powstania obozu. Władza uważała, że jedynym skutecznym sposobem walki z opozycją będzie zamykanie jej działaczy na kilka miesięcy w obozie. Społeczeństwo widziało poprzez powstanie obozu szansę ograniczenia wystąpień młodych endeków, mających charakter wyraźnie nacjonalistyczny, a więc antyukraiński i antyżydowski. Trzeba się jednak zastanowić, czy powstanie obozu było dobrą reakcją na akcje oenerowców. Z umieszczanych w obozie nacjonalistów (zarówno polskich jak i ukraińskich) współdziałacze robili męczenników, co wzmacniało ich ruch ideowo. Poza tym walka z obozem zbliżała skrajnie różne partie opozycyjne do siebie. Wreszcie należy pamiętać, że, patrząc z perspektywy lat, najlepszym rozwiązaniem konfliktu z OUN było podjęcie rozmów z Ukraińcami i spełnienie ich postulatów dotyczących klas z językiem ukraińskim i uniwersytetu z językiem ukraińskim jako wykładowym, co wyjęłoby to z rąk szablę OUN.
Ciekawym jest fakt, że Józef Piłsudski zgodził się na utworzenie obozu, skoro sam wielokrotnie wcześniej powtarzał, że „Polacy mają w sobie instynkt wolności. Ten instynkt ma wartość i ja tę wartość cenię. W Polsce nie można rządzić terrorem” . Niewątpliwie pomysłodawcą utworzenia miejsca odosobnienia był prof. Leon Kozłowski, sprawujący wówczas funkcję premiera. Nie jest tajemnicą, że L. Kozłowski pozostawał pod wpływem wzrastającej popularności faszyzmu niemieckiego i włoskiego, a zwłaszcza jednego z odczytów J. Goebbelsa, mówiącego o wychowawczej roli obozów koncentracyjnych w Niemczech .
17 czerwca 1934 roku, wieczorem, prezydent Ignacy Mościcki podpisał dekret o wprowadzeniu obozów izolacyjnych, korzystając z możliwości wydawania rozporządzeń z mocą ustawy. Rozporządzenie mówiło ogólnie o warunkach, na jakich można było trafić do miejsca odosobnienia- za „naruszenie bezpieczeństwa, spokoju lub porządku publicznego”. O umieszczeniu w miejscu odosobnienia decydowały władze administracyjne- maksymalny czas pobytu wynosił 3 miesiące, ale można było ten okres przedłużyć o kolejne 3. Jak widać orzeczenie było bardzo ogólnikowe, ale taka też była intencja prezydenta- do obozu mogli trafiać więc wszyscy podejrzani o działalność polityczną, opozycyjną. Józef Piłsudski wyraził zgodę na utworzenie obozu na okres jednego roku, należy jednak pamiętać, że zmarł jeszcze w roku 1934, a kolejni premierzy nie zdecydowali się rozwiązać Berezy- funkcjonowała więc do 1939 roku. W związku z ożywioną działalnością spekulantów, wahania cen, wzrost drobnych kradzieży, przestępstw itp. rozporządzenie rozszerzono o dwa okólniki- pierwszy z 19 października 1936 roku o wysyłaniu do Berezy spekulantów po umotywowaniu wniosku przez wojewodów oraz z 4 listopada 1937 roku o wysyłaniu do Berezy recydywistów kryminalnych . Było to bardzo wygodne w przypadku drobnych przestępstw, trudnych do udowodnienia, a jednak bardzo uciążliwych dla społeczeństwa, gdyż pozwalało odesłać ich do obozu bez wyroku sądowego, ale z drugiej strony stwarzało margines do działań poza prawem- wysyłaniem do obozów ludzi niewinnych.
Nie wszyscy członkowie BBWR i zwolennicy sanacji popierali powstanie obozu. Jednym z głównych przeciwników Berezy był Kazimierz Świtalski, który uważał swobodę decyzji administracyjnych za niebezpieczną, a ponadto przewidywał powstanie wewnętrznej opozycji wewnątrz BBWR, która będzie niechętna obozowi . Dochodziło także do sytuacji, że początkowi zwolennicy Berezy zmieniali swoje zdanie po pewnym czasie (np. Stanisław Cat- Mackiewicz). Mickiewicz resztą temat Berezy był wstydliwy także dla jej zwolenników, bo zmuszał ich do otwartego popierania drastycznych metod walki z przeciwnikami


2. Organizacja obozu, realia obozowe.

Miasto Bereza Kartuska znajduje się w województwie poleskim. Jeszcze przed I wojną światową osadzono w Berezie duży garnizon wojskowy, a po wojnie powstała tam Szkoła Podchorążych Piechoty . Szczytowy okres rozwoju miasteczka przypadł na okres po 1848, po wybudowaniu tzw. szosy brzeskiej, najruchliwszej drogi łączącej Warszawę ze wschodem. Dodatkowo miasto znajdowała się obok arterii kolejowej Warszawa- Moskwa (1/3 km od miasta). W 1931 roku Bereza liczyła 4571 mieszkańców, w tym 50% Żydów, 30% rzymskich katolików. Około 52% mieszkańców stanowili rzemieślnicy i rolnicy . Miasto, a raczej miasteczko, było charakterystyczne dla Polesia- małe domki, stosunkowo ubodzy mieszkańcy, podmokłe tereny. Życie obracało się tutaj wokół targu oraz niedzielnych mszy.
Warto zastanowić się, czemu na miejsce odosobnienia wybrano właśnie Berezę Kartuską. Niewątpliwie wpływ na tą decyzję miała topografia terenu: Polesie miało stosunkowo słabą sieć komunikacyjną- dostatecznie dobrą, by dowieźć na miejsce więźniów i zaopatrzenie, ale także dostatecznie słabą, by stworzyć problem ewentualnym ciekawskim, których na początku było wielu. Należy tez dodać, że teren Polesia był gęsto zalesiony, a lasy te były bardzo zaniedbane- wynikało to m. in. z naturalnej bariery, jaką stanowiły w przypadku niespodziewanego ataku ze wschodu. Co za tym idzie decyzje o budowie dróg czy wyrębie lasów podejmowali wojskowi, to oni byli faktycznymi administratorami Polesia. Ważnym czynnikiem była także ludność- społeczeństwo słabo wykształcone, nieuświadomione politycznie, zainteresowane wyłącznie własnymi sprawami, mieszkające w jednym z najuboższych regionów Polski . W tej sytuacji nie interesowali się oni obozem karnym, znajdującym się na obrzeżach miasta. Można więc było być spokojnym o to, że więźniowie rzeczywiście będą przebywali w „miejscu odosobnienia”. Kolejnym z czynników decydujących były budynki, będące pozostałościami po rosyjskich koszarach- nie trzeba było budować wszystkiego od nowa, a miejsca wystarczyło zarówno dla więźniów jak i dla personelu obozu. Dwie części obozu rozdzielała szosa Berestje- Kobruń . Za najważniejszy powód powstania obozu w województwie poleskim można chyba jednak uznać fakt, że jego wojewodą był Wacław Kostek- Biernacki, którego źle wspominają zarówno Włodzimierz Makar jak i Edward Wreciona , więźniowie obozu. Mówiono w kuluarach, że jest sadystą i okrutnikiem. Ze wspomnień Felicjana Sławoja- Składkowskiego wynika, że był człowiekiem inteligentnym, znającym się na polityce . Jagoda Karbowska, która rozmawiała w cztery oczy z wojewodą, wspomina, że wydał jej się niezwykle zimny, wyrachowany i bezlitosny . J. Karbowska zwraca także uwagę na to, z jakim szacunkiem odnosili się do niego chłopi, jak bardzo dbał o przyjazną administrację i o ograniczenie łapownictwa . W. Kostek- Biernacki był więc postrachem, przestrogą dla łamiących prawo.
Trudno dzisiaj powiedzieć, co ostatecznie zdecydowało o ulokowaniu obozu w Berezie Kartuskiej, można jednak sądzić, że wpływ na taką decyzję miały wszystkie wyżej wymienione czynniki.

Remont i zaadoptowanie koszar do użytku obozu nadzorowali inżynierowie Vogl i Bauman. Prace zostały bardzo szybko wykonane i obóz był gotowy już pod koniec lipca 1934 roku. Obie części obozu były ogrodzone wysokim, drewnianym parkanem. W obozie południowym znajdowała się komenda obozu, a w północnym więźniowie i stu wartowników. Część północna była odrutowana, na przeciwko bramy obozowej znajdowała się policja. W jednej izbie znajdowało się około trzydziestu więźniów . Zgodnie z rozporządzeniem o organizacji obozu, podlegał on wojewodzie poleskiemu, komendantem miał być wyższy urzędnik administracyjny albo oficer policji. Personel obozowy miał się składać z policjantów z województwa poleskiego . W regulaminie znajdował się rozdział dotyczący kompetencji komendanta- oprócz utrzymywania porządku w obozie i dbania o bezpieczeństwo, ustalał on także wewnętrzny regulamin obozu oraz przydział więźniów do pracy. Funkcję tą początkowo sprawował Bolesław Greffner z Poznania, potem, od 1 grudnia 1934 roku, Józef Kamala- Kurhański.

Zarówno o pierwszym jak i o drugim komendancie więźniowie we wspomnieniach nie wypowiadają się pochlebnie- z ta tylko różnicą, że o inspektorze Greffnerze mówią, że był inteligentnym sadystą, specjalizującym się w wymyślaniu nowych szykan, podczas gdy inspektor Kamala nie był zbyt finezyjny, kopiował pomysły Greffnera, starał się go naśladować . Pierwszy z inspektorów miał złą renomę już przed objęciem stanowiska w Berezie- wcześniej oskarżano go o bicie więźniów i zachęcanie do tego procederu. Uważał, że więźniowie Berezy są więźniami „najgorszego typu” i że należy ich traktować bardzo surowo. Inspektor kontrolował personel obozu poprzez konfidentów, znajdujących się wśród więźniów. Potrafił skazywać policjantów na kary karceru za zbyt łagodne traktowanie uwięzionych, co prowadziło do wzmożonego znęcania się nad więźniami, do wymyślania dla nich takich prac, które były albo bezsensowne, albo zbyt ciężkie, aby przypodobać się komendantowi (wybudowano m. in. kort tenisowy oraz uporządkowano ogród za budynkiem komendantury). Zmiana inspektora wiązała się najprawdopodobniej z informacjami, które dotarły do Warszawy, dotyczącymi złego, okrutnego traktowania więźniów. Nowy komendant obozu nie był tak okrutny jak poprzedni, ale także stosował szykany, często mało wymyślne. Poza tym bardzo zabiegał o jak najlepszy personel w Berezie. Słynny był jeden z lapsusów językowych inspektora, kiedy wszedł do pokoju więźniów i z niewiadomych przyczyn zapytał ich „Czemu muchy siadają na stole?”. Później zwrot ten był często używany do ośmieszenia komendanta . W. Kostek- Biernacki był wobec niego bardzo surowy, odnosił się do niego w sposób pogardliwy. J. Kamila- Kurhański, w okresie, którym był komendantem Berezy, został odznaczony Orderem Polonia Restituta 4 klasy.
Większość personelu stanowili absolwenci szkoły policyjnej, niemalże bez doświadczenia. Regulamin obozu zabraniał pracownikom przekazywania informacji o tym, co dzieje się w obozie. Zostali oni poinformowani o tym, że przebywający w Berezie ludzie są tutaj w celu resocjalizacji. W początkowej fazie istnienia obozu stosunki więźniów i policjantów charakteryzowały się wzajemną obserwacją, przy czym swoista przewaga znajdowała się po stronie uwięzionych, z czego zdawali sobie sprawę policjanci (to doprowadziło do demoralizacji personelu, a co za tym idzie do sabotowania poleceń komendanta obozu). Po prostu ludzie wyznaczeni do pilnowania więźniów nie nadawali się do tej pracy. Trzeba tutaj wyjaśnić, dlaczego w obozie pracowali absolwenci szkól policyjnych bez doświadczenia- po 3 wypadkach samobójstw wśród personelu Komendant Główny Policji Państwowej przekonywał ministra spraw wewnętrznych Mariana Zandrama- Kościałkowskiego, by zwolnił policjantów ze służby w obozie. Ostateczny kompromis zakładał, że do obozu będą trafiali właśnie absolwenci szkół policyjnych po to, aby policja nie traciła swoich najlepszych ludzi. Dodatkowo wprowadzono niepisaną zasadę, że do pracy w obozie przyjmowani będą tylko policjanci nieżonaci i nieposiadający narzeczonych- wiązało się to z przykrym incydentem z 1937 roku, kiedy to jeden z posterunkowych, przebywający na przepustce, zastrzelił swoją narzeczoną . Początkowo w Berezie pracowało niewielu, bo zaledwie kilkudziesięciu funkcjonariuszy, przed wybuchem wojny te liczbę zwiększono do 300, gdyż przewidywano, że obóz stanie się obozem dla internowanych i potrzebny będzie liczniejszy personel. W tym okresie w obozie zatrudniono także kobiety- funkcjonariuszki . E. Wreciona wspomina, że w Berezie szybko osłabł rygor obozowy, co zmusiło komendanta do wymiany niemalże połowy personelu. Na demoralizację policjantów miało niewątpliwie wpływ pilnowanie więźniów przy bezsensownej pracy i atmosfera małego, poleskiego miasteczka, jakim była Bereza Kartuska. Dla policjantów urządzano oczywiście zabawy, na które przychodziły miejscowe dziewczyny, ale nie byli oni zadowoleni z tych zabaw, bo nie można było na nich sporzywać alkoholu. Wiązało się to z szybkim „zaprzyjaźnieniem się” personelu i więźniów, co czyniło niemożliwym utrzymanie prawidłowych stosunków pilnujący- pilnowany. Stosunki więźniów z personelem układały się różne, w zależności od poglądów i narodowości poszczególnych grup. Łatwo się zatem domyśleć, że najlepsze stosunki panowały między endekami i policjantami- to oni byli traktowani bardziej pobłażliwie, wykonywali lżejsze prace, często w kuchni. Zdarzały się także oczywiście sytuacje, kiedy działacze SN trafiali do karceru. Więźniowie chętnie wspominają niektórych policjantów- czasami nazwiska się powtarzają. Są to np. Komorowski ("Hrabia"), Sitek, lekarz obozowy w stopniu majora (zmarł w Berezie w 1934 roku na zawał), posterunkowi Ryś, Rafałowicz, Nowak, Malarczyk ( wspominani jako łagodni) . Byli jednak i tacy, którzy wspominani są jako sadyści: m. in. Kowalski, Nadoslki, Pytel, Stanisławski, Solecki, Matoka, Idzikowski, Markiewicz, Gołębiowski i wielu innych
Służba w kompanii karnej dzieliła się na wartowniczą, konwojującą, koszarowo- administracyjną oraz w rocie w obozie. Służba wartownicza polegała na nocnej ochronie obozu, tzn. w godzinach 18:00- 6:00. Służba konwojowa polegała na pilnowaniu więźniów w ciągu dnia, tzn. w godzinach 6:00- 11:00 oraz na dyżurowaniu w pobliskim szpitalu w Kobryniu i konwojowaniu osób, które były wzywane na rozprawy sądowe. Policjanci, pełniący służbę koszarowo- administracyjną, mieli za zadanie zarządzać miejscem. Przy średniej liczbie 300 więźniów przebywało w obozie jednocześnie około 94 policjantów . Obóz patrolowany był konno w jego najdalszych zakątkach, a poza obozem przy pilnowaniu więźniów używano psów.

Ważną postacią w obozie był wojewoda poleski W. Kostek- Biernacki. Nikt z ministerstwa nie mógł odwiedzić obozu bez jego wiedzy i wizyty u niego. Poza tym wydał ostrzeżenia dla miejscowej ludności i przyjezdnych, aby nie zbliżali się do obozu bliżej niż do drucianego ogrodzenia i aby nie nawiązywali kontaktu z odosobnionymi. Zakazano fotografowania obozu. Za złamanie tych zakazów groziła kara 500 złotych grzywny lub 14 dni aresztu. Jeśli ktoś podejmował próbę wstawienia się za bliskim, przebywającym w obozie, to udawał się właśnie do wojewody poleskiego .
Ciekawy był proces wysyłania podejrzanego do miejsca odosobnienia. Starosta występował do miejscowego wojewody z wnioskiem o skierowanie określonej osoby do miejsca odosobnienia. Jeśli wojewoda wyrażał opinię pozytywną, to wtedy wniosek ten trafiał do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, do Departamentu I Politycznego, gdzie dyrektor zbierał codziennie nadesłane nazwiska i przedstawiał je ministrowi. Kiedy wniosek o umieszczenie jakiejś osoby był rozpatrywany pozytywnie, wojewoda był o tym listownie informowany, a drugi egzemplarz tego dokumentu trafiał do sędziego śledczego, któremu podlegał obóz- jego siedziba znajdowała się w Brześciu nad Bugiem. Formalnie to on musiał zaakceptować skierowanie danej osoby do miejsca odosobnienia, ale nigdy nie odrzucił takiego wniosku, akceptując decyzje MSW. To on także decydował o ewentualnym przedłużeniu pobytu więźnia w Berezie, na wniosek komendanta obozu . Często zdarzało się także, że z takim wnioskiem występował wojewoda terenu, z którego pochodził więzień. W czasach, kiedy Felicjan Sławoj- Składkowski był ministrem spraw wewnętrznych, często akty i dokumenty były podpisywane przez niego niejako automatycznie, bez czytania- zdawał się on na wiceministrów, którzy wcześniej parafowali podpisywany przez ministra dokument . Można przypuszczać, że podobny proceder miał miejsce także w późniejszych gabinetach.

Wniosek o umieszczenie w Berezie miał określoną, sformalizowaną formę i był wypełniany w trzech egzemplarzach, które były następnie rozsyłane odpowiednio do MSW, sędziego śledczego. Jeden egzemplarz zostawał u wojewody. Ta sprawą zajmował się w każdym województwie Wydział Społeczno- Polityczny.
Osoba, która miała być umieszczona w Berezie, była zatrzymana w ciągu 48 godzin od momentu podjęcia decyzji o jej odosobnieniu przez policję, której zadaniem było także dostarczenie tej osoby do miejsca odosobnienia. Więzień był przekazywany przed bramą personelowi obozu, a policjant dostarczający więźnia otrzymywał przy bramie potwierdzenie dostarczenia. Taki proceder sprawiał, że żaden z dostarczających więźniów policjantów nie wszedł na teren obozu. Często zdarzało się, że więźniowie podczas podróży spoufalali się z policjantami, dotyczyło to zwłaszcza Ukraińców.

Każdy nowy więzień miał zakładaną kartę personalną, która była następnie umieszczana w archiwum obozowym. W karcie znajdowały się: imiona i nazwisko zatrzymanego, imiona rodziców, wyznanie, datę i miejsce urodzenia, zawód, miejsce zamieszkania oraz obywatelstwo. Zaznaczano przyczynę umieszczenia w obozie, inną działalność, za którą umieszczony był karany oraz datę umieszczenia w obozie i datę zwolnienia ( planowanego lub rzeczywistego) . Zaraz po przybyciu do obozu więzień był kierowany do komendanta obozu, potem przeprowadzana była rewizja, konfiskowano na czas pobytu w obozie większość przedmiotów osobistych. Po zarejestrowaniu, więźniów wielokrotnie przetrzymywano w areszcie blokowym, dopiero potem wysyłano ich do sal aresztanckich. Trzeba dodać, że sale aresztanckie były przepełnione, panował tam zaduch.

Rozporządzenie prezydenta zakładało, że okres umieszczenia w obozie może wynosić maksymalnie 3 miesiące, ale okres ten można przedłużyć. W praktyce ewentualne przedłużenie kary było często spotykane, zależało to od wielu spraw. Istniała jednak możliwość szybszego opuszczenia obozu pod warunkiem podpisania tzw. deklaracji lojalności. Wiele osób, które podpisały tą deklarację, po opuszczeniu obozu kontynuowało działalność polityczną, za co z powrotem były umieszczane w obozie. Po 1938 roku wprowadzono nową deklarację, która zakładała, że, aby zostać zwolnionym z odbywania kary, należy złożyć zeznania dotyczące dotychczasowej działalności oraz wyrazić zgodę na penetrację środowiska, w którym się działało. Inna drogą do wcześniejszego opuszczenia obozu było uzyskanie zgody na zwolnienie ze strony MSW, wydawanej na podstawie próśb rodziny czy współpracowników uwięzionego .

Regulamin obozowy przewidywał różne kary- od nagany i karceru, nawet po rozstrzelanie w przypadku terroryzowania komendanta. Główne punkty regulaminu mówiły m. in. o zachowaniu ciszy przez więźniów, o pośpiechu, który w obozie panował, i o zasadach pracy. Więźniowie byli formowani w grupy zawodowe, pracowali w godzinach 6:30- 11:30, a potem 13:30- 16:30. Grupy więźniów, które nie pracowały, przez cały dzień wykonywały tylko gimnastykę, na która składały się np. „kaczy chód” czy „skakanie żabką”. Część grup pozostawała w obozie, pracując np. więźniów kuchni czy przy porządkowaniu obozu. Dzień więźniów zaczynał się pobudką o 3:30 lub 4:00, a kończył o 19:00, kiedy to policjanci sprawdzali, czy więźniowie znajdują się na swoich pryczach .

O realiach obozowych szeroko wypowiadali się więźniowie obozu we wspomnieniach. Więźniowie, idąc spać, musieli składać swoje ubrania i układać je na korytarzu. Spali w bieliźnie. W salach aresztanckich przeprowadzano dezynfekcję, dezynfekowano także ubrania więźniów. W soboty odbywała się „kąpiel”. Często, zaraz po kąpieli, odbywała się ponownie gimnastyka, więc kąpiel nie miała żadnego sensu. Często czas porannego mycia skracano, co nie pozwalało wszystkim na umycie się. Problem stanowiły potrzeby fizjologiczne. Można było je załatwiać tylko raz dziennie, co w parze ze złym wyżywieniem stanowiło prawdziwą torturę . W ciągu zaledwie pół godziny od pobudki odbywało się śniadanie, na które poświęcano zaledwie 15 minut. Gdyby nie relatywnie mała ilość więźniów, zapewne wszyscy nie zdążyliby zjeść. Na początku istnienia Berezy, w obozie panował głód, ale więźniowie starali się o tym nie myśleć . Porcje żywieniowe zawierały zbyt mało tłuszczy. Jednak po roku 1936 sytuacja jeszcze się pogorszyła. Dzienna racja żywnościowa była równowartością 27 groszy. Na śniadanie więźniowie otrzymywali kawę lub żurek oraz dzienną rację chleba. Obiad stanowiły zupa i kasza, barszcz, kapuśniak, gulasz czy kartoflanka, w których rzadko udawało się znaleźć choćby kawałek mięsa. Na kolacje więźniowie otrzymywali tylko płyn, zwykle kawę . Chociaż wiele rodzin, zdając sobie sprawę z trudnych warunków obozowych, wysyłało do obozu paczki żywnościowe, to były one konfiskowane, a więzień, ponieważ nie mógł ich otrzymać, wyrażał zgodę na zniszczenie żywności. Jedynym dniem wolnym od pracy była niedziela. Wtedy więźniowie mogli pisać listy do rodzin. Ponieważ listy można było pisać tylko po polsku, to początkowo proceder ten był bojkotowany przez umieszczonych w obozie Ukraińców . Listy te były ostro cenzurowane, zdarzały się kary. Jeden z więźniów napisał np. „Kochani! Jestem zdrów. Czyście zdrowi? Bądźcie zdrowi”, za co został oczywiście ukarany . W niedzielę odbywało się także nabożeństwo, można było korzystać z biblioteki, w której znajdowały się wszystkie dzieła Józefa Piłsudskiego, mówiące m. in. o taktyce wojennej. Paradoksalnie książki, które miały za zadanie obudzić w więźniach ducha propaństwowego, stały się dla nich- zwłaszcza Ukraińców z OUN- kopalina wiedzy na temat sposobów walki z nie przyjacielem, w tym przypadku z Polską . Pomimo trudnych warunków w obozie, zanotowano przez cały czas jego istnienia 20 więźniów zmarło, w tym 4 bezpośrednio w obozie.


3. Więźniowie obozu.

Cały okres istnienia obozu można podzielić na 3 etapy. Pierwszy, to lata 1934- 1936, kiedy do obozu trafiali głównie Ukraińcy z OUN oraz narodowcy. Drugi, czyli lata 1936- 1938, kiedy obóz stracił rangę „straszaka”, ilość więźniów w nim umieszczanych zdecydowanie spadła, oraz trzeci, po 1938 roku, kiedy obóz zaludniali przestępcy i kryminaliści. W 1939 roku w obozie pojawili się także bezpaństwowcy i Niemcy. Stosunki więźniów z personelem układały się różne, w zależności od poglądów i narodowości poszczególnych grup, różne były stosunki między więźniami. Odosobnionych można jednak podzielić na grupy, w zależności od narodowości i poglądów politycznych.

Narodowcy

Wśród przyczyn powstania obozu wymieniano między innymi niebezpieczeństwo ze strony agresywnie nastawionych do mniejszości narodowych oenerwoców. Trudno dziwić się więc, że to oni byli jednymi z pierwszych więźniów Berezy Kartuskiej. Rekrutowali się w znakomitej większości z Warszawy i Poznania, w późniejszym okresie, po 1936 roku, również z województwa białostockiego (sumując ilość więźniów z różnych województw, w całym okresie istnienia obozu, trafiło do niego najwięcej więźniów właśnie z białostockiego). W tej materii obóz spełnił swoje zadanie- aresztowano głównych działaczy, a reszta, wystraszywszy się konsekwencji swoich działań, wróciła do Sekcji Młodych Stronnictwa Narodowego. Pomimo nagonki na działaczy ONR, do obozu w początkowej fazie jego działania trafiło ich mniej niż 20. Do obozu trafiali zwykle za kolportowanie nielegalnych ulotek, rozpowszechnianie haseł antysanacyjnych, nawoływanie do przewrotu. Chociaż początkowo nastawienie personelu do tej grupy więźniów było bardzo negatywne, nieprzyjazne (zostali poinformowani o zbrodniczej działalności narodowców i o niebezpieczeństwie grożącym z ich strony), ale potem traktowano ich dużo lepiej- zapewne dlatego, że byli narodowości polskiej, podobnie jak policjanci pracujący w Berezie. To oni byli traktowani w sposób pobłażliwy, byli kierowani do lekkiej pracy, zwłaszcza do kuchni, rzadko też pozostawali w obozie dłużej niż regulaminowe 3 miesiące. Działacze ONR dyskutowali w obozie na temat swojej dalszej działalności, wysuwali oskarżenia wobec działaczy, wytykali błędy w postępowaniu, co doprowadziło do jeszcze większych podziałów wewnątrz organizacji. Jeden z oenerowców, Bronisław Piasecki, opracował podczas swojego pobytu w obozie tzw. plan dwunastoletni, zakładający przejęcie władzy od sanacji w wyniku stopniowego przenikania do aparatu władzy.
Trzeba zauważyć wpływ, jaki miała na działaczy tej organizacji Bereza. Biorąc pod uwagę fakt, że większość jej więźniów stanowili inteligenci, studenci, ludzie nie nawykli do pracy fizycznej, to można sobie wyobrazić, jak bardzo byli po powrocie do domów podłamani, zarówno fizycznie jak i psychicznie.

Obok działaczy ONR do grupy narodowców można zaliczyć także działaczy Stronnictwa Narodowego, którzy także trafiali do obozu, ale stanowili tam niewielką grupę. Najbardziej znanymi uwięzionymi byli Michał Kolasa, Kazimierz Rzewuski czy Edward Piotrowski. Z byłych więźniów robiono „męczenników”, co zwiększało tym samym poparcie dla idei narodowej i umacniało ruch ideowo.
Oczywiście i w tym przypadku obóz był traktowany jako „straszak” dla obozu narodowego- stosunkowo szybko zorientowali się w tym działacze SN i przestali obawiać się Berezy, kontynuując działalność antysanacyjną, chociaż zapewne z większą ostrożnością. Po 1936 roku niewielu trafiało do Berezy narodowców, zapewne za sprawą zmiany stanowiska sanacji do ugrupowań o tym charakterze. Narodowcy stosunkowo późno odkryli sposób, w jaki można skracać kary swoich kolegów- w sierpniu 1936 roku, kiedy do obozu trafił Franciszek Jelonkiewicz, zaczęli wysyłać masowe pozdrowienia do Berezy dla F. J. Dzięki tej interwencji został on zwolniony po zaledwie 42 dniach pobytu w obozie . W kwietniu 1936 roku zwolniono z Berezy wszystkich narodowców . Stało się tak, ponieważ potrzebne było miejsce dla uczestników wystąpień 1936 roku, głównie komunistów. Od tego momentu można obserwować nową politykę władz polskich względem narodowców- aresztowano tylko osoby pełniące eksponowane funkcje, a nie osoby wypełniające polecenia zwierzchników, karano ich pobłażliwie. Można powtórzyć w tym miejscu opinię I. Polita, że polityka taka na pewno była polityką świadomą, a w świetle ostrych wystąpień antyżydowskich, otwartego nękania Żydów przez działaczy SN, mogła nawet wspierać działalność endeków, a na pewno nie przeszkadzała jej rozwojowi.
Nowa, niezbyt duża fala aresztowań wśród endeków, miała miejsce po styczniowych wydarzeniach w Czyżewie, gdzie pod wpływem antyżydowskiej propagandy SN doszło do zamieszek wśród ludności, kilka osób zginęło. Wtedy do obozu trafiło 9 osób, m. in. Jan i Józef Poydelscy, Andrzej Tyborowski czy Stefan Żukowski . Udało się dzięki temu uspokoić mieszkańców całego powiatu. Sprawa ta zainteresowała międzynarodową opinie publiczną, zainspirowaną przez Federację Polskich Żydów w Ameryce. Jednak już po miesiącu zwolniono wszystkich aresztowanych, co mimo wszystko nie doprowadziło do ponownych zamieszek. Sprawa została zakończona przed sądem, ale wyroki były bardzo niskie, wielu oskarżonych uniewinniono. Zajścia w Czyżewie nie pociągnęły za sobą represji wobec działaczy SN.
Do kolejnych aresztowań doszło po sprawie S. Cywińskiego, w 1938 roku . Wtedy aresztowano m. in. Stefana Łochtina, Piotra Kownackiego i Witolda Świerzewskiego. Ostatniego działacza SN aresztowano w czerwcu 1938 roku i odosobniono w Berezie, ale już po miesiącu zwolniono.
Łącznie, przez cały okres istnienia Berezy, do obozu trafiło 79 członków o poglądach narodowych, łącznie z SN i ONR.

Nacjonaliści ukraińscy z OUN

Jedną z przyczyn powstania obozu była śmierć B. Pierackiego, zamordowanego przez członka OUN. Trudno się więc dziwić, że przynajmniej w początkowym okresie istnienia obozu Ukraińcy byli jedną z najliczniejszych grup więźniów. Fale aresztowań Ukraińców można podzielić na dwa okresy. Pierwsza fala aresztowań trwała od powstania obozu do wiosny 1936 roku, kiedy to główną grupę więźniów zaczęli stanowić komuniści, biorący udział w wystąpieniach robotniczych. Wtedy znakomitą większość nacjonalistów, zarówno ukraińskich, jak i polskich, zwolniono. Druga falę stanowiły aresztowania w lecie 1939 roku, związane zapewne ze zbliżającą się wojną i obawą dywersji ze strony wietrzących szansę na niepodległość Ukraińców. Dodatkowo o dezaktywację OUN zabiegali działacze KOP , dla których działalność nacjonalistów była przeszkodą do zapewnienia integralności wschodniej części kraju.
Więźniowie rekrutowali się zwykle z wyższych warstw społeczeństwa, byli ludźmi wykształconymi, którzy skończyli gimnazjum lub byli absolwentami uniwersytetów. To te grupy społeczne były najlepiej uświadomione narodowo, wychowywane w duchu patriotycznym i świadome swojej odrębności względem Polaków. Zwykle trafiali oni do obozu za sprawą donosów od konfidentów, którzy działali sprawnie już wśród uczniów gimnazjów (dlatego tez kilkoro więźniów Berezy to uczniowie gimnazjów) oraz na uniwersytetach, zwłaszcza na Uniwersytecie Jagiellońskim. Po aresztowaniu mordercy ministra Pierackiego, studenta Uniwersytetu Lwowskiego, posypały się także aresztowania wśród studentów lwowskich.
Ukraińcy byli w Berezie przetrzymywani nawet po kilkanaście miesięcy, jak np. Włodzimierz Makar, który spędził tam ponad rok . Trzeba jednak przyznać, że aresztowania nie przyniosły oczekiwanych rezultatów, czyli zniszczenia OUN. Chociaż udało się rozbić niektóre komórki i kilkakrotnie powiodła się próba inwigilacji, to jednak organizacja dalej działała.
Zdarzyło się także kilkakrotnie, zaraz po zamordowaniu ministra spraw wewnętrznych, że aresztowane zostały osoby niezwiązane z OUN. Byli to działacze Ukraińskiego Zjednoczenia Chłopskiego .
Po pierwszej fali aresztowań do lata 1939 roku rzadkie były przypadki umieszczania w Berezie Ukraińców. Ponowne aresztowania w lecie 1939 roku były bezpośrednim efektem wzmożonej działalności OUN oraz powstania autonomicznej Ukrainy Zakarpackiej. Pomimo ostrzeżeń Polacy nie unormowali stosunków z Ukrainą, a konflikt zaogniał się od chwili, kiedy wojna z Niemcami była niemal pewna. We wrześniu 1939 roku, kiedy Bereza przestała istnieć, na 7 tysięcy więźniów ponad połowę stanowili Ukraińcy. Może to świadczyć o kondycji stosunków polsko- ukraińskich w tym okresie.
Ukraińcy czas w Berezie poświęcali na poszerzanie swojej wiedzy, w czym wybitnie pomagały im dzieła znajdujące się w bibliotece, dotyczące sposobów walki z wrogiem, napisane przez Józefa Piłsudskiego. Uczyli się także matematyki, fizyki czy filozofii .
Najbardziej znani więźniowie Berezy, to autorzy wspomnień- Edward Wreciona i Władysław Makar, a także Osyp Kohut, poseł na sejm 1928- 1930 czy Arseniusz Ryczyński, lekarz z Wołynia.

Komuniści i ludowcy

Władza sanacyjna daleka była od planów aresztowań wśród działaczy chłopskich, czyli Stronnictwa Ludowego, bo zdawała sobie sprawę z tego, że mogłoby to zrodzić swoisty „bunt chłopski”, który mógłby być wykorzystany przez komunistów. Jednak zaraz po zabójstwie B. Pierackiego, kiedy każdy mógł być podejrzany, aresztowano kilku ludowców. Później stosunki sanacji z ludowcami były lepsze, za wyjątkiem incydentów na Lubelszczyźnie z 1936 roku, kiedy to aresztowano prezesa lubelskiego SL Grzegorza Winniczuka oraz z przełomu 1936 i 1937 roku na Rzeszowszczyźnie, co z kolei zaowocowało odesłaniem do Berezy m. in. Klemensa Trojana . Trzeba jednak pamiętać, że na Lubelszczyźnie ludowcy dosyć ściśle współdziałali z komunistami, którzy często za swoją działalność trafiali do obozu- de facto ludowcy byli wysyłani do Berezy za współpracę z komunistami, a nie za swoje faktyczne poglądy czy przewinienia. Często zdarzało się nawet, że za współpracę z komunistami wydalano z SL.
Zdecydowaną większość w obozie stanowili komuniści, działacze KPP , zwłaszcza po 1936 roku. Pod względem narodowościowym przeważali Żydzi pochodzenia polskiego. Pierwsi odosobnieni komuniści pochodzili z okolic Nowogródka i trafili do obozu już 6 lipca 1934 roku. Jednak najwięcej ze wszystkich odosobnionych pochodziło z kielecczyzny.
Od roku 1936 do Berezy zsyłano głównie komunistów, którzy szybko zaczęli stanowić większość w obozie. Byli do Berezy zsyłani po wystąpieniach w Krakowie (wtedy do obozu trafił m. in. Stanisław Szadkowski), a potem w Łodzi, Warszawie, Zagłębiu Dąbrowskim i- na największą skalę- we Lwowie. Zajścia we Lwowie zostały zainicjowane przez grupę bezrobotnych, domagających się pracy, a potem kontynuowane przy okazji pogrzebu W. Kozaka. Dzięki aresztowaniom w Poznańskiem udało rozbić się na tym terenie komunistów, a kandydaci na nowych przywódców odmawiali współpracy z KPP w obawie przed zesłaniem do Berezy. Tak jak w Łodzi, dużym ośrodku miejskim, aresztowania wśród miejscowych komunistów były stosunkowo częste, tak w Warszawie do aresztowań wśród działaczy KPP dochodziło sporadycznie, do początku 1937 roku, kiedy to aresztowania nasiliły się. Zsyłki do Berezy wzmogły się, kiedy premierem został Felicjan Sławoj- Składkowski, pozostający jednocześnie ministrem spraw wewnętrznych. Zarządzenia ministra mówiły wyraźnie, że w przypadku, gdy nie uda się drogą sądową udowodnić winy, należy podejrzanego wyrokiem administracyjnym osadzić Berezie. W takim sposobie walki z komunistami władza upatrywała spokój społeczny, liczyła, że manifestacje chłopsko- komunistyczne z wiosny 1936 roku już się nie powtórzą. Również wiele prób strajków i protestów kończyło się umieszczeniem ich inicjatorów w Berezie . Jednak masowe zsyłki rozpoczęły się dopiero w kwietniu 1936 roku. Ta fala aresztowań wywołała popłoch wśród działaczy KPP, którzy często zawieszali swoją działalność w obawie przed odosobnieniem w Berezie. Rząd nie miał głębszych powodów do aresztowań dużych grup komunistów, ale akcja ta miała na celu pokazanie, że działalność antypaństwowa, za jaką uważano szerzenie poglądów komunistycznych, nieuchronnie niesie za sobą karę.
Część więźniów po powrocie z obozu opowiadało o panujących tam warunkach, chcieli pomóc tym, którzy nadal pozostawali w Berezie. Zdarzało się, że zwolnionych z obozu nie przyjmowano powrotem do KPP, obawiając się zapewne, że zwolnieni będą konfidentami. Z drugiej strony często zdarzało się, że komuniści wracali z obozu podłamani, niechętni do współpracy. O wcześniejsze zwolnienia więźniów walczyły Związki Zawodowe oraz rodziny uwięzionych, kierując swoje prośby do wojewodów, którzy często odsyłali petentów do Warszawy.
Wiosną 1937 roku palącym problemem dla rządu było bezrobocie. Dodatkowo w Koninie robotnicy kierowani przez Józefa Pacześnego zaczęli domagać się pełnego tygodnia pracy i wyższego wynagrodzenia . Aresztowano i osadzono w Berezie jednego z robotników, ale to nie osłabiło strajku.
W lutym 1937 roku u Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych zostało przedstawione sprawozdanie, dotyczące Berezy Kartuskiej za okres stycznia 1937 roku. Zwracało ono m. in. uwagę na to, że umieszczanie w obozie komunistów obok pospolitych przestępców i kryminalistów „odejmuje komunistom aureolę bohaterstwa walki i cierpienia za ideę, zostawiając ich na jednym poziomie z przestępcami pospolitymi, którzy ze swej strony starają się utrudnić komunistom pobyt w obozie, wychodząc z założenia, że nie byłoby Berezy, gdyby nie było komunistów” .
Po dniu 1 maja 1938 roku nielegalna partia KPP próbowała się odbudować. Do organizacji powoływano kobiety, które za sprawą regulaminu Berezy nie mogły do niej trafić. Zaczęto także wprowadzać nowy projekt, który zakładał, że byli więźniowie, którzy doznali w obozie uszczerbku na zdrowiu, zostaną wysłani do Francji na leczenie, a zdrowi rozpoczną ponownie działalność, ale na obszarze, na którym ich przeszłość nie jest znana. Trudno powiedzieć, czy mniejsza ilość aresztowań po 1 maja wynikała z nowej taktyki KPP czy z mniejszych represji ze strony sanacji.
Największy wstrząs wywołała śmierć w Berezie Józefa Niedzielskiego. W Łodzi, gdzie pracował, rozlepiano plakaty- nekrologi, odbywały się strajki, manifestacje i protesty, do współpracy próbowano nakłonić PPS.
Na początku 1939 roku zrezygnowano ze zwalniania z obozu na podstawie deklaracji o zaniechaniu działalności, które stały się zbyt częste. Teraz, aby uzyskać zwolnienie, niezbędne było przedstawienie dokładnego życiorysu, włącznie z zaprezentowaniem działalności komunistycznej
W 1939 roku ilość komunistów wysyłanych do Berezy była taka sama jak w ostatnich latach. Niewielki wzrost odosobnionych datuje się na okres od czerwca do września. Wiąże się on zapewne z polityką rządu, prowadzącą do aresztowania jednostek niebezpiecznych dla państwa, za które uważano komunistów.
Najbardziej znane nazwiska aresztowanych, to m. in. Stanisław Kiliński, Bolesław Rotengruber, Josel Nowacek- Serwiański, Marian Karpiński czy Jan Mucha.

Pospolici przestępcy i tzw. „bezpaństwowcy”

Już w 1936 roku rozpatrywano możliwość zsyłania do Berezy przestępców. Pierwsi spekulanci trafili do Berezy krótko po objęciu przez Sławoja- Składkowskiego fotela premiera. Josek Mozenkis, Mojżesz Szpajzman i Józef Więcek trafili do obozu za niestosowanie się do odgórnie narzuconych cen cegły. Szybko liczba przestępców gospodarczych osadzonych w Berezie wzrosła. Chodziło głównie Ob spekulacje węglem.
Do obozu trafiali także przemytnicy, m. in. Abraham Zelkowicz, ale także m. in. wiceprezes Banku Kredytowo- Spółdzielczego, radca Izby Przemysłowo- Handlowej Gerson Wolman, oskarżony o niedozwolone pośrednictwo i machinacje podatkowe .
Kolejna fala aresztowań spekulantów miała miejsce po anschlussie Austrii, kiedy to większość akcjonariuszy, w obawie przed spadkiem wartości akcji, masowo je wyprzedawała, obniżając tym samym ich ceny. Premier zdecydował wtedy o wysłaniu części z nich do Berezy.
Nad tematem umieszczania w obozie przestępców obradował w lutym 1938 roku sejm, proponując utworzenie dla nich osobnego obozu. Propozycja ta została jednak odrzucona przez Ministerstwo Sprawiedliwości .
W ilości wysyłanych do obozu przestępców gospodarczych zdecydowanie przodowały Łódź i Warszawa, czemu na pewno sprzyjała duża społeczność żydowska, zamieszkująca te ośrodki. Liczne aresztowania spowodowały wzmożone kontrole pośredników podatkowych, adwokaci musieli przedstawiać osobiste upoważnienia podatników .
Osadzenie w Berezie było także sposobem walki z Niemcami, którzy starali się skupować działki od Polaków.
Większość spekulantów, zesłanych do Berezy, była narodowości żydowskiej. Warto jednak zwrócić uwagę, że aresztowania wśród przestępców gospodarczych przekształciły Berezę z obozu dla więźniów politycznych w obóz dla więźniów gospodarczych.
Do obozu trafiali także zwykli kryminaliści, jednak nie pozostawali tam dłużej niż regulaminowe 3 miesiące. Byli to głównie recydywiści, ci najbardziej aktywni.
Do obozu po anschlussie Austrii trafiali także Żydzi, którzy nielegalnie przekroczyli granicę Polski. Takie postępowanie wobec imigrantów może być kwestionowane, ale pozwoliło na zatrzymanie ich napływu. Imigranci, aby opuścić obóz, musieli złożyć oświadczenie, zobowiązujące ich do opuszczenia obozu, co często czynili. Wtedy już rząd polski zastanawiał się już wtedy, jak pozbyć się z kraju bardzo licznej społeczności żydowskiej.

Wspomnienia Stanisława Cat- Mackiewicza

Obóz owiany był tajemnicą, a publiczne opowiadanie o nim mogło skończyć się powrotem do Berezy i „specjalnym traktowaniem”. Stanisław Cat- Mackiewicz niewiele opowiada o swoich przeżyciach w obozie, więcej wiadomo na ten temat z jego biografii J. Karbowskiej „Z Mackiewiczem na Ty” i J. Jaruzelskiego „Stanisław Cat- Mackiewicz 1896- 1966”.
Stanisław Cat- Mackiewicz w chwili powstawania obozu był jego zwolennikiem- uważał, że będzie on szansą na oczyszczenie złej atmosfery w kraju. Poparł Leona Kozłowskiego, kiedy ten przedstawiał projekt miejsca odosobnienia. Paradoks sprawił, że 5 lat później sam został więźniem Berezy. Mackiewicz został aresztowany 22 marca 1939 roku, po południu. Aresztowania dokonano dyskretnie, szybko Cata wyekspediowano z Wilna, w obawie przed manifestacjami. Oficjalny komunikat wileńskiego „Słowa” niewiele mówił, można jednak domyślać się, czemu Cat został aresztowany i odosobniony. Oficjalne oświadczenie informowało, że przyczyną aresztowania jest „systematyczna krytyka rządu, za pomocą sztucznie dobieranych argumentów i podrywania zaufania narodowego Naczelnego Wodza” . W swoich artykułach, niezwykle krytycznych wobec władzy, podważa zaufanie do państwa, zwraca uwagę na słabości władzy, a co za tym idzie prowadzi do rozbicia społeczeństwa. Należy pamiętać, że działo się to w pierwszej połowie 1939 roku, kiedy wojna z Niemcami stawała się prawdopodobna i konsolidacja społeczeństwa była konieczna. Można podejrzewać, że aresztowanie było zainspirowane przez Józefa Becka, o którym w swoich artykułach niepochlebnie wypowiadał się Mackiewicz, ale Beck w specjalnym wystąpieniu odciął się od aresztowania. Najbardziej prawdopodobna wydaje się teza, że przyczyną osadzenia w Berezie była walka o armię. Stanisław Cat- Mackiewicz dążył do zwiększenia nakładów na wojsko. Po latach F. Sławoj- Składkowski w „Nie ostatnim słowie oskarżonego” mówi o Cacie jako o gloryfikatorze ustroju hitlerowskiego, osobie szukającej pokojowego rozwiązania za wszelką cenę. Należy jednak pamiętać, że wspomnienia Sławoja były pisane w 1964 roku, miał on więc czas na przemyślenie swojego postępowania i opracowanie linii obrony. Można także przypuszczać, że aresztowanie Mackiewicza było po prostu przestrogą dla innych.
Aresztowanie Stanisława Cat- Mackiewicza wywołało olbrzymi sprzeciw wśród publicystów i społeczeństwa. Protestowali m. in. lokalni działacze „Falangi”. Nawet katowicka, chadecka „Polonia” stanęła w obronie Cata, uważając, że tym samym staje w obronie wolności słowa . Po aresztowaniu w „Słowie” wiele było pustych miejsc po ocenzurowanych artykułach, ponieważ zbyt wiele pisano o redaktorze Mackiewiczu.
Za Mackiewiczem próbowali wstawić się jego przyjaciele. Do Berezy pojechała Jagoda Karbowska, aby porozmawiać z wojewodą poleskim . Przed wyjazdem do Berezy J. Karbowska dowiedziała się kilku rzeczy dotyczących Kostka- Biernackiego- m. in. tego, że jest „sadystą” i że bardzo lubi doprowadzać do płaczu kobiety, które przyszły do niego wstawić się za swoimi mężami lub braćmi . Przekazała wojewodzie list od marszałka Prystora.
Wbrew oczekiwaniom, Cata wypuszczono z Berezy szybko, w Wilnie znalazł się już 11 kwietnia. Po dwóch tygodniach pobytu w Berezie Mackiewicz dostał wysokiej gorączki, miał bóle brzucha, stracił nawet przytomność. Te przypadłości nasuwały na myśl atak wyrostka robaczkowego. Młody lekarz w Kobryniu, w obawie przed konsekwencjami ewentualnego błędu lekarskiego, odmówił przeprowadzenia operacji. W tej sytuacji Cata zwolniono do domu. Ciekawym jest fakt, że potem Mackiewicz nigdy nie poddał się operacji wycięcia wyrostka, zatem diagnoza okazała się fałszywa.
Mackiewicz niewiele mówił i pisał o swoim pobycie w obozie, z wyjątkiem drobnych wzmianek w „Historia Polski od 11 listopada 1918 r. do 17 września 1939 r.”. Cat używa wobec Berezy określenia „ogród tortur” . Zwraca także uwagę na zakazy modlitw i noszenia symboli religijnych (chociaż I. Polit w „Miejsce Odosobnienia w Berezie Kartuskiej” wyraźnie zwraca uwagę na przymusowe niedzielne msze, zwłaszcza na początku istnienia obozu- może sytuacja uległa diametralnej zmianie do roku 1939?). Najciekawsza wydaje się jednak ocena obozu, napisana przez jej więźnia, publicystę i wybitny autorytet w tej dziedzinie: „Zresztą osobiście (…) jestem bardzo daleki od uważania Berezy za najbardziej zasadniczy punkt oskarżenia przeciw Rydzowi i Sławojowi (...). To nie znaczy jednak, żebym Berezę uniewinniał. Przedewszystkiem stwarzała ona dualizm wymiaru sprawiedliwości. Złodziej, bandyta, morderca, dlatego tylko, że był złapany na gorącym uczynku, że miano pewność jego winy, stawiany był przed sądem (…), miał adwokata, korzystał ze wszystkich przepisów humanitarnej procedury karnej, szedł do więzienia, z którego miał prawo wnosić skargę, miał nadzór prokuratorski nad sobą. (…). Więźniowie z najcięższych więzień w Polsce mówili, że wolą tam siedzieć rok, niż w Berezie miesiąc, a przecież w Berezie nikt na prawdę nie wiedział za co siedzi, ile siedzi, jak długo będzie jeszcze siedział (…). Toteż w Berezie było mnóstwo ludzi kompletnie niewinnych, tak samo wśród kryminalnych jak politycznych, wystarczała zemsta jakiegoś przodownika policyjnego lub pisarza gminnego, aby osadzić kogoś w Berezie” .

4. Prasa i opinia publiczna wobec obozu w Berezie Kartuskiej.

Rozporządzenie prezydenta, powołujące do życia Miejsce Odosobnienia w Berezie Kartuskiej, wywołało istny popłoch wśród opozycji, zwłaszcza wśród Stronnictwa Ludowego. Opozycjoniści wyjechali z Warszawy do swoich domów, obawiając się aresztowań. Przeciwnicy sanacji obawiali się, że trafią do obozu z powodu działalności politycznej, którą prowadzili legalnie, bo na forum Sejmu. Władza zdawała sobie sprawę, że powstanie Berezy spowoduje protesty ze strony opozycji, dlatego też przez długi czas tłumaczyła się z podjętej decyzji. Tłumaczenie było niezbędne, bo powstanie Berezy stwarzało pewna analogię do Niemiec, gdzie podobne obozy istniały od jakiegoś czasu i nie cieszyły się dobrą opinią. Społeczeństwo było zaniepokojone.
Olbrzymi był sprzeciw wobec utworzenia obozu na forum Sejmu i Senatu, pochodzących z wyborów „Brzeskich” z 1930 roku. Najwięcej sprzeciwów zgłaszali członkowie Stronnictwa Narodowego, którzy stanowili znaczącą siłę w sejmie. Poza tym więźniowie Berezy stanowili w dużej części grupę zwolenników SN Pierwsze sprzeciwy pojawiły się już przy okazji planowania budżetu 6 września 1934 roku. Członkowie SN zastanawiali się, po co istnieje obóz, skoro ostatnie zmiany w Kodeksie Karnym pozwalają na skuteczne karanie przestępców. Poza tym poseł zwrócił uwagę na złe traktowanie więźniów Berezy, bicie i straszenie. Pierwsze zarzuty zostały jednak przez sanację odparte. Do premiera trafiła jednak interpelacja, dotycząca złego traktowania więźniów Berezy oraz wniosek o rozwiązanie obozu. Ten sprzeciw nie mógł zostać przemilczany przez sanację, zwłaszcza, że SN uzyskało w tej kwestii poparcie innych ugrupowań. Jednakże argumentacja premiera, dotycząca Berezy, wpłynęła do marszałka sejmu dopiero po 2 tygodniach i nie uspokoiła SN, które nadal wypowiadało się o obozie w sposób negatywny, poddając w wątpliwość jego zgodność z konstytucją, domagając się debaty na forum sejmu. Członkowie SN porównywali do Berezy nawet słynną Bastylię, więzienie dla przestępców politycznych i osób niewygodnych dla państwa z okresu Francji Burbonów. Stronnictwo Narodowe nie dawało za wygraną, doprowadziło do debaty na forum Sejmu, ale niewiele ona wyjaśniła. W lutym klub wystąpił z propozycją powołania specjalnej Komisji Sejmowej, która zajęłaby się nadużyciami, związanymi z obozem w Berezie . Nadal, niemalże przy każdej okazji, podnoszono na forum Sejmu problem Berezy, niektóre wypowiedzi były bardzo kontrowersyjne. Władza starała się odpierać zarzuty, zasłaniała się dobrem państwa i obowiązkiem oczyszczenia społeczeństwa z elementu wywrotowego.
Oczywistym jest, że głos w sprawie Berezy zabierała także obecna w Sejmie mniejszość ukraińska, ale jej głos pozostawał niemalże bez echa, pomimo licznych działań.
Również lewica ostro atakowała decyzje o powstaniu miejsca odosobnienia. ZPPS zwracał uwagę na relacje między obowiązującym prawem i obozem, brał czynny udział w debatach na forum sejmu, dotyczących obozu w Berezie. Związek był przekonany, że do powstania obozu przyczyniła się przede wszystkim fobia władzy w kwestii spisków antypaństwowych. Głos na forum sejmu zabierały także mniejsze partie lewicowe, jak np. NPR , ale pozostał on niezauważony.
Również w BBWR , obozie sanacyjnym, pojawiły się głosy nawołujące do zlikwidowania Berezy. Zostały one jednak pominięte .
W 1935 roku, kiedy pojawiła się kwestia amnestii, postulowano, aby objęła ona także więźniów Berezy, ale propozycja ta upadła, osoby umieszczone w Berezie, były izolowane bez wyroku (w takich sytuacjach amnestia nie mogła zadziałać) .
Po wyborach z 1935 roku temat Berezy rzadko pojawiał się na posiedzeniach Sejmu. Wynikało to na pewno z bojkotu wyborów ze strony opozycji, a co za tym idzie z niewielkiej jej reprezentacji w nowym Sejmie. Temat poruszany był jedynie corocznie przy okazji uchwalania budżetu.
Gwałtowana była także reakcja prasy na powstanie miejsca odosobnienia. Oczywistym było, że decyzja prezydenta nie spotka się z aprobatą społeczeństwa, a co za tym idzie prasy, bo wiąże się nieuchronnie z ograniczeniem praw i swobód obywatelskich. Cenzura ograniczyła prasie możliwości wypowiedzi, jednak tym razem strona rządowa ograniczyła swoją ingerencję i bezpośrednio po wydaniu dekretu prezydenta nie interweniowała u redaktorów. Endeckie „Gazeta Warszawska” i „Głos Narodu” ostro krytykowały decyzję prezydenta. W „Robotniku” zastanawiano się nad polityczno- społecznymi skutkami podjętej decyzji . Konserwatyści z „Czasu” widzieli w obozie szansę na ograniczenie niepokoju społecznego, ale nie pochwalała sposobu osadzania w obozie, który prowadził do licznych nadużyć . W „Problemach”, organie młodych konserwatystów, chociaż niezależnym, ukazał się artykuł wspierający stronę rządową i podtrzymujący jej argumentację . Obok prasy niezależnej, która znajdowała się w mniejszości, ukazywały się także gazety prosanacyjne, wyrażające oficjalne stanowisko rządu. „Gazeta Polska”, organ BBWR, usprawiedliwiała powstanie obozu nie pokojami w kraju, niebezpieczeństwem zamieszek. Jednocześnie nie zachwycała się powstaniem Berezy- traktowała ją jako zło konieczne dla zachowania spokoju i bezpieczeństwa w państwie. Artykuły w niej zamieszczane zawierały w sobie przesłanie, że jeśli po powstaniu Berezy sytuacja nie uspokoi się, to rządy sanacji staną się rządami silnej ręki . Podobnie wypowiadał się „Expres Poranny”. Obok argumentów przedstawionych w „Gazecie Polskiej”, użyto jeszcze jednego- powstanie obozu uniemożliwi popularyzowanie myśli narodowej na ziemiach polskich .
Na dekret prezydencki zareagowała także KPP, która znajdowała się poza Sejmem, organizując protesty i manifestacje. Jednak działania komunistów były przez obóz władzy lekceważone. Obok KPP protestowała też PPS, której sanacja nie mogła zlekceważyć ze względu na jej duże poparcie wśród robotników. Do kwestii Berezy odnoszono się w rezolucjach, przeprowadzano manifestacje w przed fabrykami, etc., ale czyniono to nieudolnie i działania socjalistów przeszły prawie bez echa. Najostrzej protestowano w dużych ośrodkach miejskich, jak np. Warszawa czy Łódź. Po pewnym czasie protesty osłabły, skupiono się na organizowaniu pomocy dla „Bereziaków” oraz dla byłych więźniów, starano się o uzyskanie wcześniejszych zwolnień.
Decyzja prezydenta wywołała oczywisty sprzeciw opinii publicznej. Jednak początkowo nie cenzurowano wypowiedzi, co pozwoliło prasie na wyrażenie niezadowolenia z powodu powstania Berezy. Sanacja nie zmieniła swojej decyzji, a opór ze strony prasy zaczął słabnąć. Wpływ na taki obrót spraw miał na pewno spokój, jaki zapanował po powstaniu Berezy i osadzeniu w niej pierwszych więźniów, więźniów także siła obozu rządzącego, który przeforsował nawet tak kontrowersyjny projekt.

5. Ocena Miejsca Odosobnienia w Berezie Kartuskiej przez rząd na emigracji.

Obóz, po wybuchu wojny w 1939 roku, rozpadł się samoistnie- kiedy w pobliżu pojawiły się wojska nieprzyjaciela, personel uciekł, co pozwoliło na ucieczkę także odosobnionym. Temat Berezy powrócił, kiedy wiosną 1940 roku Rada Narodowa zażądała od Władysława Sikorskiego powołania specjalnej komisji, która zbadałaby przyczyny klęski wrześniowej. Komisja Badawcza do Spraw Przyczyn Klęski Wrześniowej rozpoczęła swoją prace oficjalnie 8 czerwca 1940 roku, z filią w Bukareszcie, w Rumunii, gdzie przebywały internowane władze Polski. Początkowo większość w komisji stanowili zwolennicy sanacji, więc Komisja nie odniosła spektakularnych sukcesów. Po reorganizacji nowym kierownikiem został dr Karol Aleksandrowicz . Komisja w nowym składzie zajęła się tematem Miejsca Odosobnienia w Berezie Kartuskiej- zeznawali przed nią m. in. były komendant Policji Państwowej w latach 1935- 1939 gen. Józef Kordian- Zamorski, a także Franciszek Klima oraz Stanisław Cat- Mackiewicz , więźniowie obozu. Zeznania te wywarły ogromne wrażenie nie tylko na członkach Komisji, ale także na opinii publicznej. Dotychczas nie wolno było opowiadać o Berezie, bo groziło to nawet powrotem do obozu. Teraz bez przemilczeń więźniowie opowiadali o miejscu odosobnienia. Na pewno dochodziło także do przypadków koloryzowania czy zacierania pewnych faktów, ale zeznania te są jedynymi źródłami informacji o życiu w obozie. Na podstawie relacji komisji zniesiono rozporządzenie prezydenta, powołujące do życia obóz w Berezie. Uznano, że będzie to najlepszą drogą do potępienia decyzji o powstaniu obozu.
Krótko po wojnie władze komunistyczne wracały do tematu Berezy, aby na własny użytek zinterpretować historię Polski międzywojennej. Kiedy w Polsce Sowieci wrócili do tematu

Dodaj swoją odpowiedź
Język angielski

Wyjaśnij pojecie Miejsce Odosobnienia w Berezie Kartuskiej

Wyjaśnij pojecie Miejsce Odosobnienia w Berezie Kartuskiej...

Historia

Polska po przewrocie majowym – państwo prawa czy bezprawia?

Przewrót majowy, czyli przejęcie władzy w państwie przez Marszałka Józefa Piłsudskiego, miał miejsce 12 maja 1926. Nie był to odosobniony przypadek w Europie, kiedy to w państwie zapanowały rządy autorytarne – do zamachów doszło m. i...

Administracja

Historia administracji - skrypt.

CZĘŚĆ I FRANCJA W DOBIE WIELKIEJ REWOLUCJI

Administracja centralna we Francji kształtowana była różnie w poszczególnych konstytucjach czasu rewolucji.
1791:
Król + ministrowie (zasada kontrasygnaty)
Konstytucja z 1791...

Administracja

Historia Administracji

HISTORIA ADMINISTRACJI
Autor opracowania Marcin SMAGACZ
na podstawie wykładów z przedmiotu Administracja Publiczna XIX i XX w. /wykład prowadzi dr hab. Dorota Malec/
oraz książki Historia Administracji i Myśli Administracyjnej �...

Administracja

Historia administracji

HISTORIA ADMINISTRACJI
Autor opracowania Marcin SMAGACZ
na podstawie wykładów z przedmiotu Administracja Publiczna XIX i XX w. /wykład prowadzi dr hab. Dorota Malec/
oraz książki Historia Administracji i Myśli Administracyjnej �...