W jaki sposób wpływa społeczne otoczenie na nasze oceny etyczne?
I znowu normalny dzień, znowu ta ulica, którą zmierzamy znowu w to samo miejsce. „Ech...” – Wzdychamy. Wszystko znowu jest takie same i szare. Lecz nagle porywa nas szok. Stajemy. Z tłumu szarego ludku, który płynie niezauważalnie, wyjawia się coś dziwnego, kolorowego, co rozprasza panujący nastrój szarości. Szeroko otwieramy oczy, rozchylamy usta i tym samym wlepiamy swoje gałki oczne w owe dziwactwo.. Myśli przelatują jednym tchnieniem. Zastanawiamy się: „Niespodziewane.. Nowe.. Ekscytujące... i...dziwNE..” „DZIWNE!” – Powtarzamy. Czujemy w sobie jakiś bunt, pohamowanie, niechęć, przez to jedno, jedyne słówko, które stało się mniejszością dominującą. Jednak pomimo tego, co przed chwilą ujrzeliśmy i pochopnie oceniliśmy, przyciąga nas niczym magnes, objawiający się zainteresowaniem. Zadajemy sobie następujące pytania: „ Skąd on się tu wziął? Jak on wygląda? Lub bynajmniej:, „Co on nosi na sobie..?” W myślach twierdzimy, że wspomniana postać jest dziwna i niespotykana i niestety z początku przez nas odrzucana.
Podobnie jak w jednym akapicie artykułu, dotyczącego nietolerancji np. uczesania (!!) Z którym miałam styczność: „(...) Jednak, dredy w Polsce nie do końca są akceptowane przez społeczeństwo” (Gazeta ‘FAKT’). Dlaczego? Bo mniejszości od zawsze były nie tolerowane.. Tak jak Murzyn, będąc pośród czarnych, nie akceptuje jednego białego, podobnie biały nie akceptuje Murzyna między „swoimi” doprowadzając do różnych spięć międzyludzkich. Odpowiedź:, Bo jest inny, jak na przykładzie minionego szarego tłumu i kolorowego odmieńca. Nie akceptowany, bo inny.. Według mnie to jest błędna, chora, społeczna reguła, gdyż przez nią wydarzyło się wiele zła na świecie! Biali tępili czarnych, bo byli „oczywiście” inni, kanclerz Niemiec, Adolf Hitler tępił Żydów, bo także byli inni! Wszystko sprowadza się do tego, że:, „jeżeli jesteś inny, odejdź przyjacielu drogi, bo wrogiem jesteś drogim”. „Dlaczego nie ma akceptacji?” – Nikt mnie nie słyszy, pomimo że jestem w środku tłumu. Z jednej strony uważamy to coś za bycie odmieńcem i próbą pokazania siebie ze strony.. No właśnie! Z jakiej strony? Lepszej, a może gorszej? Myśli splatają się w nierównomierną całość.. Nadal, jednak nie mamy pewności, co do oceny czyjegoś zachowania lub wyglądu. Spotykając się, na co dzień z owymi zjawiskami, staje się to dla nas rutyną... Przykładem mogą być minione dredy, które z początku jednym kojarzą się z wystającymi kikutami, niczym jakieś strąki wybite z wnętrza ciała, a dla niektórych z siedliskiem rozwijającego się brudu, roztoczy i nawet wszy (!). Z początku to nas zadziwia i odstrasza, gdyż nic o nich nie wiemy... Jednak, gdy spotykamy się z nimi, na co dzień, stają się dla nas bardzo oryginalną i ładną fryzurą, o którą tak samo dbamy, nosimy, patrzymy na nią, jak na każdą inną. W gruncie rzeczy każdy typ uczesania został wymyślony przez jedną i ta samą istotę, czym jest człowiek.
Ludzie od zawsze „wytykali palcami ” coś, co chciało się wyróżnić. Czy tak samo ludzie muszą się „czepiać” tego, że na przykład moja praca została oddana w niebieskim druku, gdyż regułą dla innych jest to, że musi byś czarne na białym? A co szkodzi, jeżeli praca jest niebieska na białym? Zapewne ludzie muszą mnie za to potępić, gdyż JESTEM INNA(!) Gdy się nad tym zastanawiam, dochodzę do wniosku, po którym następują kolejne pytania, a jednym z nich jest to:, „Co by się stało z podaniem o pracę człowieka bezrobotnego, który oddałby je napisane kursywą z pogrubieniem? Według mnie, zależy to od charakteru i poczucia humoru przyszłego pracodawcy, lecz takich, którzy zostali nim obdarowani, stanowią rzadkość.
Świat nigdy nie dojdzie do porozumienia, pomimo „mojego, stałego wołania do tłumu, który mnie stale omija i będzie omijał”. Prawda jest taka, że większość ludzi jest zagorzałymi konserwatystami, lubiącymi zmiany w długich odstępach czasu, niechętnymi do jakichkolwiek zmian, a zwłaszcza patrząc na społeczne otoczenie starych i szarych jednostek ludzkich.