Recenzja filmu pt. "Akcja pod Arsenałem"
Drodzy Czytelnicy, z czym kojarzą się Wam słowa: ?Na mszę dzwony brzmiały dostojnie - Chłopcy idą na wojnę?? Dla mnie od paru dni będą zawsze przypominać film p.t. ?Akcja pod Arsenałem?, który niedawno oglądaliśmy wspólnie z klasą na lekcji języka polskiego w ramach omawiania lektury Aleksandra Kamińskiego p.t. ?Kamienie na szaniec?. Pomimo mojego początkowego zniechęcenia, po obejrzeniu tego dokumentu opowiadającego o czasach okupacji Warszawy, byłem bardzo mile zaskoczony.
?Akcja pod Arsenałem? to bardzo wiarygodny i przekonywujący dramat wojenny, który został wyreżyserowany w 1977 roku przez Jana Łomnickiego. Film ten jest ekranizacją fragmentu powieści A. Kamińskiego p.t. ?Kamienie na szaniec?, opartej na wydarzeniach autentycznych z 26 marca 1943 roku, kiedy to Szare Szeregi przeprowadziły w Warszawie w rejonie Arsenału akcję mającą na celu odbicie z rąk gestapowców głównego bohatera ? ?Rudego?.
Akcja, zarówno książki, jak i jej filmowej adaptacji, rozgrywa się w czasie najmroczniejszego okresu w historii ludzkości, a mianowicie podczas drugiej wojny światowej w okupowanej przez hitlerowców Warszawie. Kamiński, a później Łomnicki, ukazują sposób na życie i przetrwanie w bombardowanym mieście. Czołowymi bohaterami są młodzi chłopcy, którzy nie godzą się na zastaną rzeczywistość i starają się wesprzeć rodaków swoją postawą, biorąc udział w działalności konspiracyjnej, która ma na celu ośmieszenie i osłabienie okupanta. Obaj autorzy poprzez ukazanie życia kilku młodzieńców chcą oddać atmosferę tamtych czasów, trud i poświęcenie, a zarazem bohaterstwo młodych buntowników. W filmie ?Akcja pod Arsenałem? w te główne role wcielili się: Mirosław Konarowski (Tadeusz ?Zośka? Zawadzki), Ryszard Gajewski (Aleksy ?Alek? Dawidowski) oraz Cezary Morawski (Jan ?Rudy? Bytnar).
Ogromnym plusem filmu jest gra aktorów, którzy wspaniale odegrali powierzone im role, czego reżyserowi można tylko i wyłącznie pogratulować. Filmowy ?Zośka? przedstawiony przez Konarowskiego wypadł bardzo dobrze. Jak zwykle świetnie zorganizowany, przejęty akcją i przygotowaniami do niej oraz bardzo odważny (czasami aż za bardzo). Postać ?Alka?, w którego wcielił się Gajewski, zachwyca i budzi sympatię swoją pozytywną, młodzieńczą energią, uśmiechem i nastawieniem do życia. No i oczywiście ?Rudy?, czyli C. Morawski, którego zachowania, jak przystało na głównego bohatera, były niezwykle naturalne, przekonujące oraz pozbawione przesady. Pisząc o aktorach, nie mogę zapomnieć o postaciach drugoplanowych, które równie dobrze, co główni bohaterowie, wywiązały się ze swych zadań. Pojawia się tu między innymi Magdalena Wołłejko, która odgrywa w ?Akcji pod Arsenałem? Basię, ukochaną Alka - zawsze tryskająca energią, uśmiechem, radością do życia oraz odwagą, podobnie jak jej ukochany. Oprócz niej pojawia się również Jan Englert, który wcielił się w rolę ?Orszy? ? opanowanego, spokojnego i zorganizowanego dowódcy całej akcji.
Pomimo uznania i gratulacji dla reżysera za obsadę aktorską, muszę z przykrością stwierdzić, że niektóre postacie z filmu (jak również i poszczególne wydarzenia), choć wspaniale przedstawione przez aktorów, odchylały się nieco od ich oryginalnych, literackich odpowiedników. Ale Łomnickiego usprawiedliwia to, że gdyby każdy reżyser chciał idealnie zekranizować powieść, to ludzie po prostu by tych adaptacji nie oglądali. Wszyscy, zarówno czytelnicy jak i widzowie, mają prawo do własnego punktu widzenia, tak więc reżyser również może pokazać swój pogląd na ukazywane sytuacje, drobnie modyfikując scenariusz, w tym wypadku autorstwa Jerzego Stefana Stawińskiego.
Kolejny minus to muzyka. I po raz kolejny, tym razem dość poważna krytyka. Tło muzyczne filmu, skomponowane specjalnie przez Piotra Hertela, jest, mówiąc bez ogródek, beznadziejne. W dobrych ekranizacjach, podkład muzyczny nie przeszkadza i nie drażni widza - jest wisienką na filmowym torcie, która ma umilić oglądanie. A jak jest w ?Akcji pod Arsenałem?? Zupełnie odwrotnie? Muzyka jest niedopasowana do sytuacji - wtedy kiedy jej potrzeba, słychać ciszę, natomiast wtedy kiedy odbiorca potrzebuje ciszy, rozlega się melodia grozy i napięcia; czasami jest za cicha, a czasami za głośna oraz zamiast koić ? drażni. Szkoda mi tylko reżysera, gdyż pewnie wielokrotnie za to ?wieszano na nim psy?, ale cóż, taka jego dola, skoro naważył sobie piwa, zgadzając się na taki podkład, musi sam je wypić.
Równie źle co muzyka, prezentuje się oświetlenie zastosowane w tym filmie. I znów nie takie, jakiego można by się spodziewać. Światło nie komponuje się z obrazami, scenami i atmosferą, a film wygląda jakby był kręcony tylko i wyłącznie wieczorem.
Trochę lepiej niż muzyka czy oświetlenie, ale na pewno nie perfekcyjnie, wypadła scenografia autorstwa Marty Wilczak i Piotra Wiśniewskiego. Oglądając film, od razu można stwierdzić, że scenografowie za wszelką cenę starali się oddać realizm okupowanej Warszawy. I z zadowoleniem przyznaję, że po części im się to udało. A więc co do plenerów mogą być pewne wątpliwości, ale już do kostiumów nikt nie ma prawa się przyczepić. Są one po prostu PRAWDZIWE, takie jakie nosiło się siedemdziesiąt lat temu, za co autorom można bić szczere pokłony.
Powszechnie wiadomo , że ?Akcja pod Arsenałem? nie jest filmem nowym, a więc rozwiązania w nim użyte nie są jakoś nadzwyczajnie realistyczne i efektowne, gdyż nie ma co się oszukiwać, przemysł filmowy w latach siedemdziesiątych dwudziestego wieku nie był dobrze rozwinięty, co niestety tutaj bardzo razi. Zdjęcia Jerzego Gościka ni są rewelacyjne, dzięki pomocy, a właściwie jej braku, ze strony fachowców od oświetlenia, o czym wcześniej wspominałem. Cała ta ?współpraca? zaowocowała szarością, rozmazaniem i ciemnością. Również efekty specjalne pomimo starań, nie są przekonujące i emocjonujące. Szybko można dostrzec ich sztuczność oraz brak synchronizacji z grą aktorów.
Ostatnią rzeczą, do której można mieć zastrzeżenia, to ogólny czas filmu. Cały film trwa niecałe dwie godziny, a mógłby, moim zdaniem, trwać o połowę krócej. Oglądając go, odniosłem wrażenie, że wiele scen zostało na siłę rozwleczonych, co zamiast trzymać widza w napięciu, procentuje jego znużeniem i zmęczeniem. Myślę, że gdyby ?Akcja pod Arsenałem? trwała około godziny, wielu krytyków, a także zwykłych widzów, nie dostrzegłoby niedociągnięć, gdyż byliby zaaferowani wartką akcją.
Podsumowując, uważam, że ?Akcja pod Arsenałem? to ciekawa ekranizacja książki, którą z czystym sumieniem mogę polecić wszystkim koneserom filmowym, zarówno tym małym, jak i tym dużym. Na pewno nie jest ona pozbawiona niedociągnięć, a nawet jest ich wiele, lecz myślę, że gdyby ktoś podjął się wyzwania ?odrestaurowania? tego filmu, to cieszyłby się on ogromnym zainteresowaniem i aprobatą wśród Polaków. A więc pozostaje nam tylko czekać na nowszą wersję rodem z Hollywood ? z ogromnymi eksplozjami, wspaniałą ścieżką muzyczną oraz zabytkowymi ruinami wojennymi w tle?