Powstanie styczniowe
Powstanie styczniowe, odmiennie od zrywów niepodległościowych z 1794, a szczególnie z lat 1830-1831, poprzedzone było stosunkowo długim okresem narastania sprzyjających nastrojów społecznych. Proces "dojrzewania" do nowych zmagań z rosyjskim zaborcą odbywał się w korzystnej z pozoru sytuacji wewnętrznej i międzynarodowej.
Rosja po wojnie krymskiej
W połowie lat pięćdziesiątych XIX wieku w Królestwie Polskim zakończyła się trwająca ćwierć wieku epoka, o której pisano, że przebiegała
"w cieniu Cytadeli". Anglia, Francja i Turcja zadały Rosji w wojnie krymskiej klęskę, przypieczętowaną pokojem paryskim (30.3.1856). Nie złamało to potęgi caratu, było jednak dlań dotkliwą porażką prestiżową. Podczas obrad konferencji pokojowej sprawa polska nie została oficjalnie postawiona, mimo nadziei związanych m.in. z udziałem polskich ochotników w walkach po stronie Turcji. Delegat rosyjski zapewnił jednak poufnie, że carat uznaje prawo Polaków do swobodnego rozwoju, zachowania religii i kultury narodowej, czego przejawem stanie się osobna administracja pod kierownictwem członka rosyjskiej rodziny cesarskiej. Powszechnie sądzono, że dotychczasowy system przemija: rachuby te czerpały również pożywkę w śmierci cara Mikołaja I (2.3.1855) i namiestnika Królestwa Iwana Paskiewicza (1.2.1856). Koła rządzące Rosją zdawały sobie sprawę z konieczności podjęcia wysiłków modernizacyjnych - wojna bezlitośnie obnażyła zacofanie wschodnioeuropejskiego imperium. Porażka speszyła silnych w Rosji konserwatystów i reakcjonistów, a wzmocniła umiarkowanych liberałów, zwolenników stopniowych reform w administracji, wojskowości, sądownictwie i wprowadzenia elementów samorządu terytorialnego. Rozwiązania wymagała nade wszystko kwestia chłopska: rozpoczęto, więc przygotowania do uwłaszczenia, które w Rosji zostało ostatecznie przeprowadzone w marcu 1861.
Względna liberalizacja nie mogła ominąć ziem polskich. Stąd też wizyta nowego cara Aleksandra II w Warszawie w maju 1856 została przez przedstawicieli polskich warstw oświeconych przyjęta z nadzieją. Cesarz mocno ją osłabił, wygłaszając słynne zdanie: „point de reveries, miessieurs" („żadnych marzeń, panowie"). Nie przyjął także memoriału upominającego się o rozbudowę polskiego szkolnictwa i wprowadzenie ograniczonej reprezentacji społecznej, mającej jakiś wpływ na władzę. Oznaczało to odrzucenie koncepcji ugody na warunkach, które znaczna część ówczesnych polskich elit skłonna była zaakceptować. Nie było to jednak równoznaczne z utrzymaniem systemu mikołajewskiego.
Wychowanie i tradycje rodzinne
Kluczem do zrozumienia dalszych wypadków jest m.in. patriotyczne wychowanie domowe młodzieży. Wzrastała ona w kulcie minionej wielkości Polski i w kulcie bohaterów walk o wyzwolenie narodowe. Oczywiście w grę wchodziła głównie młodzież ziemiańska i inteligencka, ale idee te zaczęły też docierać do środowisk rzemieślniczo-robotniczych. Duży wpływ na stan umysłów miała Wielka Emigracja, a zwłaszcza jej dorobek: literatura romantyczna oraz publicystyka polityczna. Paryskie wydania Mickiewicza i Słowackiego przemycane przez granice krążyły po kraju: nie trafiały może „pod strzechy", ale były czytane w rodzinach szlacheckich, inteligenckich i mieszczańskich. Uczyły poświęcenia, rezygnacji z życia osobistego dla dobra ojczyzny; kazały nienawidzić jej ciemięzców i „mierzyć siły na zamiary". Sprzyjały także demokratyzacji poglądów i postaw. Prócz wieszczów, przemawiających nieraz w sposób niezbyt zrozumiały dla przeciętnego zjadacza chleba, byli i bardziej „swojscy" poeci i pisarze krajowi, m.in. Wincenty Pol, Kornel Ujejski, Władysław, Syrokomla i Józef Ignacy Kraszewski. Ograniczeni cenzurą skupiali się na opiewaniu piękna ziemi polskiej i jej pełnej chwały przeszłości, odmiennej od epoki zaborów i niewoli - narodowej.
Jeszcze silniejszy wpływ na wychowanie młodzieży wywierały tradycje rodzinne. Wciąż żywe były wspomnienia czasów kościuszkowskich, wojen napoleońskich, powstania listopadowego. Prześladowania uczestników konspiracji patriotycznych z lat trzydziestych i czterdziestych XIX w. sprawiły, że niemal w każdej rodzinie szlacheckiej bądź inteligenckiej zdarzali się krewni, którzy mieli za sobą pobyt w więzieniu lub syberyjskie zesłanie. Wychowanie i tradycje rodzinne wspólnie przyczyniały się, więc do umacniania postaw patriotycznych Polaków.
W kraju i na obczyźnie
W początkach drugiej połowy XIX wieku ziemie polskie w granicach przedrozbiorowych zamieszkiwało około 23 mln ludzi. Jednak tylko 43% z nich, (czyli mniej więcej 10 mln) stanowili etniczni Polacy. Jedynie oni jako tzw. naród historyczny mieli wyraźne aspiracje do odrodzenia własnej państwowości. Wszędzie też tworzyli elity społeczne. Dominująca liczebnie na wschodzie chłopska ludność litewska, białoruska i ukraińska znajdowała się dopiero w przededniu rozwoju nowoczesnej świadomości narodowej. Strona polska traktowała ją jako część własnej zbiorowości, na podobieństwo Mazurów i górali podhalańskich, też przecież nieużywających polskiego języka literackiego. Liczono, że wszyscy oni staną do walki ze wspólnym wrogiem - caratem, zaś wizja przyszłej sprawiedliwej Polski będzie i dla nich atrakcyjna. Sądzono też, że ziemie nad Niemnem, Prypecią czy Dniestrem ciążą w naturalny sposób ku dorzeczu Wisły. Przyszłość miała pokazać, że byty to w znacznej mierze pochopne kalkulacje. Na wschód od Bugu na tak zwanych ziemiach zabranych, bojownicy sprawy polskiej z małymi wyjątkami liczyć mogli tylko na mieszkańców dworów i zaścianków szlacheckich oraz część ludności miejskiej.
Naturalnymi i niejako „zawodowymi" szermierzami idei niepodległości byli polscy emigranci polityczni przebywający na zachodzie Europy, głównie we Francji, ale również w Belgii, Wielkiej Brytanii, Szwajcarii. Wychodźców z 1831 zasilili uciekinierzy z okresu Wiosny Ludów oraz ci wszyscy, którzy - jak np. Cyprian Kamil Norwid - nie byli w stanie żyć i tworzyć w warunkach niewoli, zakłamania i cenzury. Przez kolejne polistopadowe dziesięciolecia szły z emigracji inicjatywy powstańcze, by przypomnieć partyzantkę Zaliwskiego 1833, rewolucję krakowską 1846 i późniejsze o dwa lata powstanie poznańskie. U schyłku lat pięćdziesiątych organizatorskie funkcje wychodźstwa straciły na znaczeniu, choć zachowało ono swą rolę głównego ośrodka polskiej myśli społecznej i politycznej. W kraju wyrosło nowe pokolenie, które nie pamiętało już klęski 1831 i skłonne było wziąć los ojczyzny w swoje ręce. Dostrzegał to bystry obserwator i uczestnik sceny politycznej, książę Adam Czartoryski. Tuż przed śmiercią, w lipcu 1861, napisał w swym ideowym testamencie: „Kraj teraz sam wziął na siebie ster sprawy. Sam on kieruje swymi usiłowaniami i na drodze do celu jemu dobrze wiadomego przyspiesza lub zwalnia kroku wedle zasobu sit wewnętrznych i potrzeby ich czasowego zastosowania". Kraj i zachodnioeuropejskie wychodźstwo nie były jedynymi ośrodka mi ruchu, prowadzącego od pokojowych manifestacji religijno — patriotycznych z początków 1861 do rozpoczęcia walki zbrojnej dwa lata później. Poczucie narodowej odrębności i wola poświęcenia się dla ojczyzny były szczególnie żywe wśród młodzieży polskiej studiującej na uniwersytetach rosyjskich. Wobec braku wyższej uczelni w Warszawie, na studia do Petersburga, Moskwy czy Kijowa jeździli zarówno mieszkańcy Królestwa, jak i ziem zabranych. Już w końcu lat pięćdziesiątych powstawały tam pierwsze tajne kółka. Gorliwymi konspiratorami byli polscy uczniowie szkół oficerskich w Petersburgu. Niektórzy z nich, jak Jarosław Dąbrowski, Zygmunt Padlewski i Zygmunt Sierakowski, wzięli później udział w przygotowaniach powstańczych i powstaniu. Opowiadali się oni za współpracą z rewolucjonistami rosyjskimi, marzącymi o przekształceniu swego kraju w nowoczesne, demokratyczne państwo.
Również wśród warszawskich studentów i młodej inteligencji powstały pierwsze po kilkuletniej przerwie konspiracyjne stowarzyszenia. Z Francji dochodziły echa agitacji Ludwika Mierosławskiego, niestrudzonego mimo porażek z lat 1846 i 1848-1849.
Impulsy z zewnątrz
Powszechnie żywiono przekonanie o poparciu dla sprawy polskiej ze strony cesarza Francuzów Napoleona III, niedawnego wroga Rosji, który prowadził skomplikowaną grę polityczną i chętnie pozował na opiekuna ruchów narodowowyzwoleńczych. Przedstawiciele kół rządzących Francją utrzymywali ścisłe kontakty z polskimi ośrodkami emigracyjnymi, zarówno prawicowymi, jak i lewicowymi. Chwila zdawała się sprzyjająca, tym bardziej, że w drugiej połowie lat pięćdziesiątych wzmógł się ruch zjednoczeniowy i niepodległościowy we Włoszech i na Bałkanach. Szczególnie wydarzenia na Półwyspie Apenińskim wstrząsnęły równowagą europejską. W latach 1859-1860 przy czynnym poparciu Francuzów Austria poniosła klęskę i została zmuszona do wycofania się z Lombardii. Powstało zjednoczone państwo włoskie. W 1861 księstwa naddunajskie. Mołdawia i Wołoszczyzna również połączyły się w jedno państwo - Rumunię. W tej sytuacji nie tylko młodzi zapaleńcy dochodzili do przekonania, że położenie polityczne ziem polskich nie zostało ustalone raz na zawsze. Mapa Europy zmieniała się i choć ostateczne decyzje podejmowały wielkie mocarstwa, zmiany te szły w kierunku tworzenia nowych organizmów państwowych opartych na zasadzie narodowej.
W ówczesnej Europie wiele było punktów zapalnych. Pokonana Austria stała w obliczu irredenty Węgrów. Czechów i południowych Słowian. Również jej polskie prowincje - Galicję i Śląsk Cieszyński - trudno było uznać za uspokojone raz na zawsze.
Stałym czynnikiem europejskiej konstelacji politycznej była Anglia, znajdująca się skądinąd u szczytu potęgi. Liberalno-konserwatywna, krytykująca reakcyjne i autorytarne reżimy, udzielająca schronienia uchodźcom politycznym, nieskłonna jednak była do angażowania swych sił na kontynencie. W latach 1857-1859 Wielka Brytania tłumiła powstanie w Indiach; w 1860 i ponownie w latach 1862-1864 interweniowała w Chinach. Na Bliskim Wschodzie i w Azji, przede wszystkim na obszarach Turcji i Afganistanu, Anglia rywalizowała z Rosją i Polacy wiele sobie po tym obiecywali. Nie był to jednak spór o zasadniczym znaczeniu, lecz raczej konflikt o peryferyjne strefy wpływów. W Europie Środkowo — Wschodniej Wielka Brytania nie miała żadnych interesów. Rzecz jasna przychylnym okiem spoglądała na kłopoty Rosji w tym rejonie, ale nie zamierzała podejmować wysiłków dla wsparcia sprawy polskiej. Ta wstrzemięźliwa postawa Wielkiej Brytanii ujawniła się wyraźnie w latach 1863-1864.
Kalkulacje i rzeczywistość
Z wszystkich tych skomplikowanych zależności i splotów interesów w niewielkim tylko stopniu zdawali sobie sprawę przywódcy polskiej konspiracji z lat 1861-1862, kierujący wzrastającym w siłę obozem Czerwonych. Przeceniali natomiast możliwości, jakie zdawały się otwierać w związku z sojuszem z rewolucjonistami rosyjskimi. Nie dostrzegali też (ale tego nie dostrzegał chyba nikt), że trwający od połowy lat pięćdziesiątych kryzys caratu i w ogóle państwa rosyjskiego ma się ku końcowi. Trudno im było przewidzieć, że w obliczu powstania na ziemiach polskich i gróźb obcej interwencji zamilkną glosy radykałów i w całej Rosji zwyciężą tendencje wielkomocarstwowe i szowinistyczne. Nad Wołgą i Newą przypomniano sobie wielowiekowe spory prawosławia i katolicyzmu, rozpad państwa w początkach XVII wieku i wojny napoleońskie. Z tego punktu widzenia Polacy byli tylko "koniem trojańskim" Zachodu. Sam car i jego najbliżsi współpracownicy jeszcze w latach 1861-1863 przeżywali wahania, jeśli chodzi o wybór najlepszej linii politycznej wobec Polaków. Liczyli, że ruch narodowy w Królestwie Polskim i na Litwie uda się stłumić przy pomocy silnej ręki lub rozładować, oferując nieznaczne koncesje polityczne, z których później z łatwością można by się wycofać. Na przemian wprowadzano stan wojenny i zapowiadano reformy. Zmieniło się w tym czasie aż czterech generałów-gubernatorów, reprezentujących różne style rządzenia. Kolejne okresy represji i względnej odwilży odzwierciedlały do pewnego stopnia spory wśród rosyjskiej elity władzy. Gdy jednak 22.1.1863 roku rozpoczęła się walka zbrojna, a trzy miesiące później nastąpiła interwencja dyplomatyczna mocarstw zachodnich, spory te ucichły. Stało się tak nie tyle, dlatego że Aleksander II i jego otoczenie uległo nacjonalistycznym, antypolskim emocjom, lecz dlatego, iż koła rządzące Rosją i opinia publiczna tego kraju zdawały sobie sprawę, że odbudowa Polski w granicach z 1772, do czego dążyli powstańcy, oznaczałaby koniec wielkości imperium rosyjskiego. Przekreślałaby ponad 150 lat wysiłków, trwających od czasów Piotra I, które przyniosły państwu Romanowów status mocarstwa na światową skalę.
U źródeł decyzji
Zastanawiając się nad bezpośrednimi przyczynami wybuchu powstania
styczniowego należy po stronie polskiej uwzględnić naturalne mechanizmy działające w rozwijającej się, a zagrożonej upadkiem konspiracji. Długie trwanie w pogotowiu sprzyja radykałom. W styczniu 1863 przygotowania do walki były już zaawansowane, choć Komitet Centralny Narodowy wyłoniony przez obóz Czerwonych liczył, że rozpocznie się ona wiosną. Zapowiadany od dawna, a przeprowadzony w Warszawie 14-15 stycznia, nadzwyczajny pobór do wojska rosyjskiego groził kompromitacją kierownictwa spisku, załamaniem się ruchu, likwidacją zalążków podziemnego państwa polskiego. Aleksander Wielopolski, projektodawca "branki", liczył na taki właśnie skutek. Pragnął wyeliminować zwolenników walki o niepodległość, otwierając drogę do ugody z caratem, która w myśl jego poglądów była jedynym możliwym rozwiązaniem. Ten polityk, obdarzony umiejętnością chłodnej kalkulacji, popełnił jednak błąd, nie doceniając determinacji swych przeciwników, ich wiary w sens walki i zasięgu społecznego poparcia dla idei niepodległości. Tak czy inaczej branka nie załamała przygotowań do powstania, ale przyspieszyła jego wybuch. Również i ten skutek brany był pod uwagę przez Wielopolskiego oraz część rosyjskich polityków i generałów. Sądzili oni jednak mylnie, że będą mieli do czynienia z lokalną„ ruchawką", którą bez trudu uda się stłumić. Tymczasem stanęli wobec trwającej przez półtora roku wojny partyzanckiej, wymagającej od caratu wytężenia wszystkich sił.
Miejsce w dziejach ojczystych
Powstanie styczniowe należy do najbardziej kontrowersyjnych wydarzeń w historii Polski.
Jego bilans w sferze materialnej wypada negatywnie. Obejmuje on dziesiątki tysięcy poległych na polu walki i około tysiąca straconych, głównie z wyroku rosyjskich sądów wojskowych. Do tego doliczyć należy kilkadziesiąt tysięcy skazanych na zesłanie i katorgę, wcielonych do carskiej armii lub represjonowanych w inny sposób. Klęska powstania oznaczała przegraną wszystkich trzech głównych nurtów polskiej myśli politycznej: niepodległościowo-powstańczego, organicznikowskiego i ugodowego. Ale styczniowy zryw przyniósł też znaczny postęp w procesie rozwoju świadomości narodowej i demokratyzacji stosunków społecznych na ziemiach polskich. Równocześnie załamał się - jak pisał Stefan Kieniewicz - „system trzymania Polski w niewoli rękoma Polaków".
Uwłaszczenie przeprowadzone w 1864 było korzystniejsze dla chłopów niż reformy agrarne w innych zaborach. Niektórzy z nich wzięli udział w walce, wespół ze szlachtą, inteligencją, zamożnym i uboższym mieszczaństwem. Bohaterstwo i martyrologia powstańców weszły do tradycji polskiego patriotyzmu; znalazły m.in. wyraz w utworach Adama Asnyka, Elizy Orzeszkowej, Stefana Żeromskiego. Z tego dziedzictwa miały czerpać następne pokolenia.