Demokracja - uczeń i nauczyciel
„Czysta wariacja ta demokracja”
Tadeusz Boy Żeleński
Uczeń – rodzic - nauczyciel w demokratycznej szkole.
Na początek krótka bajka:
Był piękny marcowy poranek. Marta i Ola wchodziły do szkoły, przekrzykując się wzajemnie:
- Nie!
- Tak!
- Nie, mówię ci, nie będzie sprawdzianu!- krzyknęła Ola.
- Zobaczymy, jak wypadnie głosowanie- podsumowała Marta.
Dziewczęta weszły do klasy. Zaraz po nich wszedł nauczyciel.
- Wyciągnijcie karteczki...- zaczął.
- A głosowanie?- zapytała oburzona klasa.
- No tak, zapomniałem. Jakoś nie mogę przyzwyczaić się do tej demokracji. Kto więc jest za sprawdzianem?
Głosów za było tylko trzy, a przeciw aż dwadzieścia trzy.
- Znowu? Może na następnej lekcji mi się uda...- zasmucił się nauczyciel.
Po lekcji wyszedł z klasy i podążył w stronę pokoju nauczycielskiego. Tam Pani Dyrektor zwołała ważne zebranie.
- Już jestem!- oznajmił zasapany nauczyciel.- Przepraszam za spóźnienie, ale miałem małe problemy wychowawcze z trzecią „K”.
- Tak, oczywiście, drogi kolego. Właśnie omawiamy problem demokracji w naszej szkole.- powiedziała wuefistka, w której od niedawna podkochiwał się nauczyciel- Odkąd ją wprowadzono, uczniowie nie chcą sprawdzianów ani kartkówek. Co zrobić? Przecież nie możemy dawać ocen tylko za pytanie przy tablicy albo za zadanie domowe.
- To może podczas głosowania nauczyciel będzie miał więcej głosów?- zasugerowała polonistka.
- Nie, bo ty byłoby niesprawiedliwe. Musimy wymyślić coś innego.
- Wiem! Rodzice też będą mieli prawo głosu!- wrzasnęła rozentuzjazmowana historyczka.
- Popieram! Popieram!- przekrzykiwali się nauczyciele.
- Musimy to przegłosować.- oznajmiła matematyczka- Kto jest za?
Prawie wszyscy nauczyciele byli za. Od głosowania wstrzymała się tylko pani psycholog. „Głosowania nic nie rozwiązują”- pomyślała smutno.
Gdy uczniowie dowiedzieli się o zmianach w głosowaniu, byli oburzeni.
- Przecież wszyscy mamy dwoje rodziców! Albo chociaż jednego! Ich jest za dużo, oni nas przegłosują!- protestowali.
- No cóż, taka jest demokracja. Sami chcieliście.- spointował informatyk.
To była bajka. Teraz chciałabym już „na poważnie” przedstawić swoje poglądy na temat demokracji w szkole.
Czym właściwie jest demokracja? Według Encyklopedii PWN, demokracja to tyle, co rządy ludu. (Demos po starogrecku znaczy lud, podlegli; krtos - rządy, moc).
W innej encyklopedii możemy wyczytać bardziej szczegółową definicję tego hasła jest to forma ustroju państwa, w którym uznaje się wolę większości obywateli, jako źródło władzy, i przyznaje się im wolności polityczne gwarantujące sprawowanie tej władzy. To znaczy, że ludzie wybierają władze, i dodatkowo mają gwarancję, że te władze, (które wybrała większość) będą rządzić w państwie.
Wszystko sprowadza się do tego, że rządzi większość i że demokracja to forma ustroju państwa. Państwa, a nie szkoły. W odniesieniu do szkoły, z właściwości typowych dla demokracji pozostałyby tylko rządy większości. Jest to najważniejsza cecha demokracji.
Wracając jednak do demokratycznej szkoły, sądzę, że nie powinna taka istnieć. W demokracji wybiera się władzę- a w szkole przecież już rządzą nauczyciele. Jeśliby, natomiast, demokracja miała nie polegać na wyborze władz, tylko na głosowaniach przedstawionych w powyższej bajce, to dlaczego uczniowie mieliby mieć takie samo prawo głosu jak nauczyciele? Chciałabym zacytować za Williamem Faulknerem: „Nie należy przesadzać z demokracją. Nie chciałbym podróżować statkiem, którego kurs byłby określany głosowaniem załogi, przy czym kucharz i chłopiec okrętowy mieliby takie samo prawo głosu jak kapitan i sternik.”
Uważam, że demokracja w szkole to nie jest dobry pomysł. Najpierw trzeba dać każdemu prawo głosu, a potem je ograniczyć. Czemu uczniowie mają decydować o tym, czy można zrobić sprawdzian? Jeśli już chcą o czymś decydować, to może to być termin testu (byle nie za odległy).
Demokracja nie jest idealną formą rządów. Jest znośna, polega na sprawiedliwości, ale z góry zakłada, że wszyscy mamy na celu własne ogółu. A tak nie jest. Ludzie są egoistami, chcą przyjemności tylko dla siebie, czasami działają ze szkodą dla innych (mam na myśli np. łapówkarzy).
Sądzę, że za podsumowanie wystarczy cytat: „Jeśli chce się demokracji, trzeba pogodzić się z odrobiną nieudolności”- Hugh Cubitt.