Renesansowy charakter twórczości Jana Kochanowskiego
Kochanowski urodził się w Sycynie, w województwie sandomierskim. Pochodził ze średnio zamożnej rodziny szlacheckiej. W wieku 14 lat rozpoczął naukę w Akademii Krakowskiej. Dokładny czas pobytu Kochanowskiego w Krakowie nie jest znany. Wiadomo natomiast, że w latach 1551-1552 przebywał w Królewcu, korzystając z protekcji księcia Albrechta i studiując na tamtejszym uniwersytecie. W roku 1552 wyjechał poeta do Włoch i przebywał tam 5 lat, studiując na sławnym uniwersytecie w Padwie. Zdobył tam gruntowne wykształcenie filozoficzne, ukoronowane doskonałą znajomością łaciny, greki oraz literatury starożytnej. W ten sposób wyrósł Kochanowski w Padwie na jednego z najznakomitszych humanistów, znawcę autorów starożytnych, który sam z zapałem ćwiczył się w pisaniu elegii miłosnych, na początku po łacinie. Młody poeta czytał także Petrarkę i Dantego, coraz bardziej utwierdzając się w przekonaniu, że poezja powinna być tworzona w języku ojczystym. Wracając z Włoch do ojczyzny zatrzymał się Kochanowski we Francji, gdzie również zaobserwował rozwój poezji w języku narodowym, której propagatorem był znany poeta francuski Ronsard.
W roku 1557 Kochanowski na wieść o śmierci matki powraca do kraju i otrzymuje w spadku Czarnolas. Początkowo po przyjeździe do kraju przebywa na dworach możnych magnatów, potem zostaje sekretarzem króla Zygmunta Augusta, już jako znany i słynny autor pięknych pieśni, fraszek oraz utworów poetyckich.
Pobyt na dworze króla stwarzał możliwości spotkań z najwybitniejszymi ludźmi epoki, obfitował w rozrywki i zabawy, w których Kochanowski był zawsze dobrym kompanem. Pomimo to życie dworskie sprzykrzyło mu się, usunął się więc z Krakowa w roku 1571 do rodzinnego Czarnolasu, gdzie wkrótce ożenił się.
Żyjąc na wsi realizował swoiście pojmowany humanistyczny ideał szczęścia, który dostrzegł w możliwości oddawania się ulubionym zajęciom, w życzliwości wobec innych ludzi, w możliwości osiągnięcia wewnętrznej harmonii, która została brutalnie zakończona śmiercią ukochanej córki Urszulki. W okresie czarnoleskim wcale nie zrezygnował poeta z uczestnictwa w życiu społecznym, brał udział w zjeździe szlachty w Stężycy, wzywającej króla Walezego do powrotu, wypowiadał się także w sprawie elekcji następnego króla. Pozostawał również w kontakcie z Janem Zamojskim. Poeta umiera nagle w Lublinie w 1584 roku.
Fraszki:
Fraszki są to drobne utwory okolicznościowe o charakterze żartobliwym, które poeta pisał niemal przez całe życie. Zbiór fraszek składa się z 3 ksiąg i obejmuje 300 dłuższych i krótszych utworów. Ponieważ fraszki powstawały przez wiele lat jako rezultat obserwacji życia na dworze króla, biskupów i magnatów, na sejmach i sejmikach, w podróżach i w czasie pobytu na wsi, stanowią one swoisty rodzaj pamiętnika poety, zawierają bogatą galerię szkiców z życia szlacheckiego i dworskiego, duchownego i wojskowego, wiejskiego i miejskiego. Głównym bohaterem fraszek uczynił poeta samego siebie, o czym świadczą zarówno fraszki autobiograficzne, jak i wypowiedzi na temat własnej twórczości oraz liczne uwagi o fraszce i jej charakterze.
Fraszki Kochanowskiego mają charakter renesansowy, ponieważ do poezji zostały wprowadzone tematy związane z życiem codziennym poety, z jego radościami i smutkami, weselem i troską. Utwory te charakteryzuje atmosfera realizmu i codzienności, pochwała zabawy i przyjaźni, towarzyskiej rozmowy, dźwięczą w nich echa przeżytych zawodów miłosnych, a nawet ukazane są poglądy religijne i filozoficzne.
Fraszka "Do gór i lasów" ma charakter autobiograficzny, poeta w niezwykle kunsztownej i zwięzłej formie przedstawia całe swe życie, a więc studia, podróże do Niemiec, Francji i Włoch, pobyt na dworach możnych magnatów; udział w wyprawie na Inflanty. Przedstawiając różne wydarzenia ze swego życia autor uświadamia sobie nieubłagany upływ czasu, ponieważ dostrzega "srebrne w głowie nici". Zgodnie jednak z renesansową i humanistyczną postawą, chce nadal cieszyć się życiem i korzystać z niego. O renesansowym charakterze utworu decyduje również odwołanie się do mitycznego bożka Proteusa, który mógł dowolnie zmieniać swoją postać, do którego poeta porównuje zmienność własnego losu.
Typową fraszką biesiadną jest znany utwór "O doktorze Hiszpanie", której bohaterem jest przyjaciel poety, doktor Royzyusz, nadworny lekarz króla Zygmunta Augusta. W kilkunastu zaledwie wersach poeta w lapidarny sposób przedstawia przebieg wydarzeń - trwa uczta, w trakcie której doktor postanawia odejść do swojej komnaty, ale wówczas biesiadnicy decydują się pójść za nim z dzbanem wina. Zamknięte drzwi komnaty nie są przeszkodą dla rozbawionych kompanów, zawsze można je przecież wyważyć, aby zmusić wstrzemięźliwego doktora do kontynuowania nocnej libacji. Ten barwny, humorystyczny obrazek zakończony jest doskonałą pointą, wypowiedzianą przez doktora:
"Trudny - powiada - mój rząd z tymi pany:
Szedłem spać trzeźwo, a wstanę pijany".
Znane i często cytowane są fraszki czarnoleskie, w których poeta zawarł pochwałę spokojnego, szczęśliwego życia na wsi, gdzie zaistniały odpowiednie warunki do uprawiania twórczości poetyckiej, a czarnoleska lipa urosła do rangi symbolu.
We fraszce "Na lipę" poeta wyznał, że w jej dobroczynnym cieniu chronił się chętnie, tu bowiem nie dochodziły promienie słoneczne nawet w południe, w największy upał:
"Tu zawżdy chłodne wiatry z pola zawiewają
Tu słowicy, tu szpacy wdzięcznie narzekają".
Natomiast fraszka "Na dom w Czarnolesie" przynosi charakterystykę podstawowych ideałów życiowych człowieka renesansu. Są to przede wszystkim czyste sumienie, zdrowie, życzliwość ludzka i skromność obyczajów:
"A ty mię zdrowiem opatrz i sumieniem czystem,
Pożywieniem uczciwym, ludzką życzliwością,
Obyczajami znośnemi, nieprzykrą starością!".
Kochanowski jest także autorem takich fraszek, w których zawarta została głęboka, filozoficzna zaduma nad sensem życia. Utworom tym nadał poeta tytuł "O żywocie ludzkim". W pierwszym z nich życie ludzkie porównał poeta do teatru marionetek, w którym wszystko jest ulotne i przemijające, nie warto więc o nic zabiegać, ponieważ każdego czeka taki sam koniec:
"Zacność, uroda, moc, pieniądze, sława,
Wszystko to minie jako polna trawa
Naśmiawszy się nam i naszym porządkom,
Wemkną nas w mieszek, jako czynią łątkom".
Okazuje się, że takie pesymistyczne myśli także nawiedzały czasem renesansowego poetę - humanistę. Podobna zresztą myśl została przedstawiona w innej fraszce pod tym samym tytułem "O żywocie ludzkim".
Poeta zwraca się tu do Boga, którego określa filozoficznym mianem "Wiecznej Myśli". Bóg obserwując ludzkie zmagania z losem ma niezłą zabawę, patrząc jak ludzie walczą między sobą o dobra doczesne.
Poeta zdecydowanie odcina się od podobnych działań, przygląda się tylko ze stoickim spokojem tym ludzkim poczynaniom, wyznając:
"Niech drudzy za łby chodzą, a ja się dziwuję".
Wśród fraszek Jana Kochanowskiego znajdują się również utwory, w których autor wyszydza fałszywą religijność, zaniedbywanie obowiązków przez duchownych. Dwuwiersz "Na nabożną" wystarczy zacytować, aby zrozumieć cały bezsens postępowania dewotki:
"Jeśli nie grzeszysz, jako mi powiadasz,
Czemu się miła tak często spowiadasz".
Poeta w utworze "Na posła papieskiego" nie oszczędza nawet nuncjusza, który sam nie postępuje tak, jak naucza swoich wiernych. Natomiast we fraszce "O kapelanie" krytykuje nadwornego kapelana królowej, który po nocnej uczcie przy pełnym dzbanie nie zdążył na jutrznię, natomiast na wymówki królowej, że za długo sypia, odpowiedział z rozbrajającą szczerością:
"Jeszczem ci się dziś nie kładł, co za długie spanie".
Poeta bezlitośnie drwi z moralności innego księdza (we fraszce "O kaznodziei"), który mając w domu kucharkę wcale nie żyje tak, jak naucza wiernych, a zapytany odpowiada:
"Kazaniu się nie dziwuj, bo mam pięćset za nie
A nie wziąłbych tysiąca, mogę to rzec śmiele,
Bych tak miał czynić, jako nauczam w kościele".
W zbiorze fraszek poety-humanisty muszą znaleźć się także utwory dotyczące ludzkich uczuć, miłości, czy też opiewające piękno kobiecego ciała. We fraszce "O miłości" autor wyznaje, że miłość jest uczuciem, przed którym trudno uciec, bo przecież Amor, rzymski bożek miłości ma skrzydła, natomiast we fraszce "Do Hanny" skarży się, że jej serce jej twarde jak kamień, aby w utworze "Do dziewki" wyznać, że dręczy go tęsknota ustawiczna podczas nieobecności "ślicznej dziewki":
"Jakoby słońce zaszło, kiedy nie masz ciebie,
A z tobą i w pół nocy zda się dzień na niebie".
Tak więc treść fraszek jest bardzo różnorodna, dotyczy dworskiego życia, miłości, przyjaciół, a nawet postawy człowieka wobec świata. Jest to postawa typowo renesansowa, a wyraża się ona w nowym pojmowaniu życia, w
nowym widzeniu przyrody, w głoszeniu optymistycznej radości życia. Na uwagę zasługuje również doskonałość formy - zwięzłość, wspaniałe pointy, bogactwo motywów mitologicznych.
Pieśń o Sobótce
Tragedia humanistyczna Kochanowskiego wyznacza moralny i polityczny zakres odpowiedzialności za państwo - ojczyznę. Losowi Troi spalonemu miastu, śmierci kobiet i mężczyzn - można było zapobiec. Naczelną ideą "Odprawy posłów greckich" staje się więc polityczno- obywatelska przestroga. Ma ona zasięg uniwersalny: zawsze i wszędzie "królestwo nierządne" musi zginąć.
Utwór liryczny o charakterze wyraźnie sielankowym. Składa się z krótkie- go wstępu, opisującego obchody Sobótki na wsi w wieczór świętojański; potem następują pieśni dwunastu panien. Obok nuty miłosnej, w pieśniach poszczególnych panien brzmi pochwała życia na wsi, tak dobrze znana nam z
utworu Reja "Żywot człowieka poczciwego".
Panna VI. Pieśń opisuje okres lata: gorącego, gdy "mdłe bydło szuka cienia I cieknącego strumienia" oraz zbiorów, po których przychodzi czas odpoczynku; gdy będą już pełne stodoły, to gospodarze w okresie zimy będą mieli czas na wzajemne odwiedziny;
Panna XII (ostatnia).
"Wsi spokojna, wsi wesoła!
Który głos twej chwale zdoła?
Kto twe wczasy, kto pożytki?
Może wspomnieć zaraz wszytki?"
Nie zazdrości więc poeta tym, którzy wysługują się na pańskich dworach, szukają bogactwa w zamorskich podróżach, zarabiają w sądach jako obrońcy, lub co gorsza, narażają życie dla zysku. Natomiast oracz swą pracą na roli zapewni dostatek sobie, rodzinie i czeladzi, tym bardziej, że oprócz plonów z ziemi, dostarcza wełny. Po zebraniu plonów natomiast nadchodzi czas błogiego odpoczynku przy ciepłym kominku, pora zabaw towarzyskich, polowań, łowienia ryb. Poeta przedstawia w wypowiedzi panny XII typowo sielankowe obrazy:
"Stada igrają przy wodzie,
A sam pasterz siedząc w chłodzie,
Gra w piszczałkę proste pieśni,
A Faunowie skaczą leśni".
Spokojne, niemal sielskie życie na wsi zostało nagle zakłócone w sposób tragiczny pod koniec 1579 roku, kiedy to zmarła ukochana córeczka Kochanowskich Urszulka, mająca niespełna 3 lata. Rozpacz była tym większa, że poeta przypisywał córce talent poetycki i marzył, aby była jego następczynią.
Na treść zawartą we fraszkach i pieśniach wpłynęło znaczne znacznie spotkanie z dziełami Horacego, Owidiusza oraz Wergiliusza, a także dogłębne poznanie filozofii starożytnej, głównie epikureizmu i stoicyzmu, której wskazaniami starał się kierować w życiu Jan Kochanowski. Duży wpływ na twórczość Kochanowskiego miało też spotkanie z Ronsardem we Francji.
Treny
Śmierć ukochanego dziecka stała się dla poety pobudką do napisania cyklu 19 trenów. Geneza tego cyklu jest problemem złożonym
i nie należy doszukiwać się jej jedynie w śmierci dziecka. "Treny" to cykl całkowicie oryginalny, a nawet nowatorski wobec tradycji poezji funeralnej (pogrzebowej). Rozliczeniu podlegają w "Trenach" humanistyczne zasady światopoglądu poety. Już w pierwszym utworze cyklu ulegają deprecjacji hasła stoickie:
"Próżno płakać" - podobno drudzy rzeczecie.
Cóż, prze Bóg żywy, nie jest próżno na świecie?
Wszystko próżno - macamy, gdzie miękcej w rzeczy,
A ono wszędy ciśnie - błąd - wiek człowieczy!"
W "Trenach" odzwierciedlone zostały po raz pierwszy w polskiej poezji przeżycia rodzinne i uczucia najbardziej osobiste, przedstawiona została wyraziście zarysowana, pełna wdzięku i uroku postać dziecka. W "Trenach" wyraziła się też w sposób przejrzysty kultura literacka poety i jego wykształcenie humanistyczne, udokumentowane licznymi odwołaniami do mitologii i literatury starożytnej. "Treny" nie powstawały jednak całkiem spontanicznie, rozpatrywane w całości mogą być potraktowane jako traktat filozoficzny o ludzkim losie i życiu, o jego stosunku do świata. W cyklu spotykamy się z wyrazami buntu wobec świata, jak i próbą pogodzenia się z losem. W rezultacie prawdziwym bohaterem "Trenów" staje się sam autor, rozpaczający po utracie córki ojciec, przedstawiający własne uczucia, przemyślenia i wewnętrzne rozterki. Kompozycja "Trenów" jest także dokładnie przemyślana, poszczególne utworu cyklu można podzielić tematycznie.
Autor zastosował kompozycję zbliżoną do kompozycji starożytnego epicedium (utworu poświęconego osobie zmarłej). Zgodnie z tymi założeniami pierwsze utwory przynoszą pochwałę osoby zmarłej, przedstawienie jej, rozpatrywanie okoliczności śmierci. Środkowe wiersze cyklu to opłakiwanie osoby zmarłej, przeradzające się u Kochanowskiego w ból i rozpacz, powodujący załamanie się dotychczasowego, optymistycznego poglądu na świat. Końcowe utwory tego cyklu to poszukiwanie pocieszenia, prowadzące do psychicznego uspokojenia i pogodzenia się z losem. Wbrew pozorom treny nie stanowią zaprzeczenia renesansowej postawy poety.
Już samo uczynienie główną bohaterką nikomu nie znanej, trzyletniej dziewczynki jest wyrazem indywidualizmu poety. Kryzys światopoglądowy, który poeta przedstawia w środkowych utworach całego cyklu, także zostaje w końcu zażegnany, co będzie można prześledzić analizując poszczególne utwory. "Tren I" można potraktować jako rodzaj wstępu, ponieważ autor zwraca się do Heraklita, greckiego filozofa, który uchodził za pesymistę, wciąż płaczącego nad znikomością spraw ludzkich oraz do Symonidesa, autora trenów, aby mu pomogli opłakiwać utraconą córkę. Sam poeta jeszcze nie wie, czy ulgę przyniosłoby mu zapamiętanie w cierpieniu, czy też gwałtowne próby przezwyciężenia bólu:
"Nie wiem, co lżej: czy w smutku jawnie żałować,
Czyli się z przyrodzeniem gwałtem mocować".
W "Trenie V" zmarła Urszulka została porównana do młodej oliwki, która pomyłkowo została ścięta przez nadgorliwego ogrodnika. Podobnie jego córeczka, podcięta tchnieniem śmierci, padła u stóp zrozpaczonych rodziców. W zakończeniu wiersza znajdujemy bezpośrednią strofę do Persefony, władczyni krainy śmierci, która pozwala na to, aby rodzice Urszulki wylewali tyle łez rozpaczy. W "Trenie VI" poeta nazywa swą ukochaną córeczkę "Safo słowieńską", wyznaje, że nie ziściły się marzenia, w których wyznaczył ją nie tylko na dziedziczkę posiadłości, lecz przede wszystkim własnego talentu. Następnie przedstawiona jest rozrzewniająca scena - umierające dziecko słowami pieśni ludowej, śpiewanej przez pannę młodą, opuszczającą dom rodzinny, żegna się z rodzicami:
"Już ja tobie, moja matko, służyć nie będę,
Ani za twym wdzięcznym stołem miejsca zasiędę
Przyjdzie mi klucze położyć, samej precz jechać,
Domu rodziców swych miłych wiecznie zaniechać".
Nastrój smutku, uczucie bólu i rozpaczy zostaje spotęgowane przez widok ubiorów Urszulki. Wyznaje to poeta w "Trenie VII", używając przy tym wielu zdrobnień - letniczek, uploteczki, członeczki. Z żalem stwierdza, że matka inną wyprawę szykowała dla swej córki, a jej za cały posag wystarczyło "giezłeczko" z lichej tkaniny.
Wspomnienia wciąż dręczą i nie dają zapomnieć o ukochanej osobie. Pisze o tym poeta w "Trenie VIII", rysując dokładny portret psychologiczny Urszulki, która zawsze była wesoła i rozśpiewana, wypełniała sobą
wszystkie kąty w domu, "wdzięcznym szczebiotem" zabawiała ojca i matkę. Po jej odejściu nastała straszliwa pustka w domu, która potęguje ból rodziców:
"Teraz wszystko umilkło, szczere pustki w domu,
Nie masz zabawki, nie masz rozśmiać się nikomu,
Z każdego kąta żałość człowieka ujmuje,
A serce swej pociechy darmo upatruje".
"Tren IX" przynosi załamanie się renesansowego poglądu na świat autora. W utworze tym następuje bezwzględny rozrachunek z filozofią stoicką. Poecie wydawało się, że posiadł właśnie tę stoicką mądrość, toteż nie zna bólu, rozpaczy, strachu. W obliczu śmierci córki ujrzał jednak poeta ruinę swego dotychczasowego systemu wartości i kryzys ideologiczny:
"Terazem nagle z stopniów ostatnich zrzucony,
I między insze, jeden z wiela policzony".
W "Trenie X" do punktu kulminacyjnego dochodzi rozpacz niepocieszonego ojca po stracie ukochanego dziecka. Poeta zadaje beznadziejne pytanie:
"Orszulo moja wdzięczna, gdzieś mi się podziała,
W którą stronę, w którąś się krainę udała".
Nie jest pocieszeniem myśl, że być może najdroższa córka została już zaliczona w poczet aniołków bądź też Charon przewozi ją już do podziemnego królestwa. Wiersz kończy się błagalną prośbą do córeczki, aby w jakiejkolwiek postaci pojawiła się przed ojcem:
"Gdzieśkolwiek jest, jeśliś jest, lituj mej żałości,
A nie możesz li w onej dawnej swej całości,
Pociesz mnie, jako możesz, a staw się przede mną,
Lubo snem, lubo cieniem, lub marą nikczemną".
W "Trenie XI" Kochanowski powraca do rozważań natury ogólnej, dotyczących światopoglądu i postawy człowieka wobec świata. Jest to jeden z niewielu trenów, w których nie padło imię Urszulki, autor nie wspomina też o jej śmierci. Tren ten rozpoczyna się od pesymistycznego stwierdzenia:
"Fraszka cnota! - powiedział Brutus porażony.
Fraszka, kto się przypatrzy, fraszka z każdej strony".
Niestety, ludzi dobrych, pobożnych, cnotliwych także nie omijają nieszczęścia, cierpienia, wszystko zależy od ślepego losu. Czyż więc warto być dobrym, cnotliwym, pobożnym? - nasuwa się pesymistyczne pytanie, pojawia się zwątpienie. Starożytne epicedium było zakończone pocieszeniem i napomnieniem. Motywy te odnajdujemy w końcowych utworach całego cyklu. Najbardziej charakterystyczny jest "Tren XIX", w którym poeta stara się spojrzeć na życie bardziej trzeźwo, stara się znaleźć ukojenie bólu. W tym trenie zjawia się poecie we śnie jego zmarła matka z Urszulką na ręku i koi jego serce wiadomością, że jego córeczka zaznaje już wiecznej szczęśliwości w niebie, a poprzez swą przedwczesną śmierć uniknęła wielu trosk, cierpień i smutków, które zapewne spotkałyby ją w życiu doczesnym. Matka poety apeluje do jego rozsądku przypominając synowi, że wszyscy ludzie są śmiertelni i każdy ma wyznaczony czas swego życia i śmierci:
"Śmiertelna jak i ty twoja dziewka była,
Póki jej zamierzony kres był, póty żyła".
W zakończeniu tego utworu poeta parafrazuje maksymę Cycerona: "humana humae ferenda", czyli "ludzkie przygody ludzkie noś". W myśl tej maksymy należy z godnością przeżywać wszystko to, co człowiekowi może się przydarzyć. "Treny" uznawane są za szczytowe osiągnięcie liryki renesansowej, poeta wykazał w nich subtelność przeżywania, stworzył przepiękne dzieło liryczne, nasycone elementami filozoficznymi.
Podsumowanie trenów
Treny są jednym z ostatnich i największych dzieł artystycznych Kochanowskiego; są uważane za autopolemikę z wcześniejszymi założeniami własnej filozofii i ostatecznym ich przeformułowaniem; są one świadectwem załamania się tych starych, pogodnych poglądów wobec tragizmu śmierci córki; krytykuje on stoicyzm (który wcześniej popierał ), który okazuje się złudny i nieprzydatny w obliczu prawdziwego nieszczęścia( łatwo mówić o nieszczęściu, kiedy się go nie doznało) ; podobnie dzieje się z właściwie każdym dogmatem i zasadą życiową w takiej sytuacji.
Przykładem może być poddanie w wątpliwość istnienia duszy po śmierci w trenie X, a także podważenie wartości moralnej cnoty, skoro nikogo nie ratuje on przed nieszczęściem (porównuje się to z Wielką Improwizacją); Kochanowski podkreśla też prawo człowieka do rozpaczania i płakania co wg Cycerona (stoika) mężczyźnie nie przystoi; poza tym mówi o prawie człowieka do zmiany poglądów, pod wpływem fortuny, jaka spotyka człowieka; ostatecznie jednak odżegnuje się od swoich bluźnierstw wobec Boga i prosi o przebaczenie oraz ukojenie duszy; na końcu pojawia się cytat "Ludzkie przygody. Ludzkie noś" , który jest wykładem nowej filozofii życia: trzeba z ludzką godnością znosić zsyłane przez Pana cierpienie, gdyż jest ono, tak jak radość , rzeczą ludzką ; wbrew stoikom przyznaje On człowiekowi prawo do płaczu.
Renesans w twórczości innych poetów
Renesans wykształcił nowożytny, literacki język polski i stworzył podstawy dalszego rozwoju literatury. Do tradycji renesansowej sięgnęli przede wszystkim twórcy XVIII-wiecznego klasycyzmu, którzy dążyli do jasności, piękna i harmonii wypowiedzi artystycznej. Ideały estetyczne i stylistyczne renesansu oddziaływały twórczo na sztukę następnych stuleci. W Polsce przez wieki panowała fascynacja poezją Jana Kochanowskiego. Nawrót zauroczenia "rzeczą czarnoleską" przyniósł wiek XIX. Gorącym wielbicielem Kochanowskiego byli Juliusz Słowacki i Julian Ursyn Niemcewicz (autor komedioopery "O Janie Kochanowskim w Czarnym Lesie" i powieści "Jan z Tęczyna"). Bardzo żywotne okazały się gatunki liryczne, wykształcone w odrodzeniu: fraszka i sonet. Fraszki pisali m.in.: Wacław Potocki, Andrzej Morsztyn, Ignacy Krasicki, Stanisław Trembecki, Adam Mickiewicz, Julian Tuwim, Konstanty Ildefons Gałczyński, Stanisław Jerzy Lec. Na przestrzeni wieków fraszka przeszła ewolucję - dawniejsze fraszki bazowały głównie na dowcipie sytuacyjnym, współczesne - na żarcie językowym, trafnym aforyzmie. Dla wielu fraszkopisarzy niedoścignionym wzorem znowu okazał się Jan Kochanowski (najtrafniejsze i najbardziej zabawne fraszki poety zazwyczaj nie są w szkole przytaczane - są to żarty na tematy obyczajowe, np. fraszka "Na matematyka"). Sonety pisali: Jan Andrzej Morsztyn, Adam Mickiewicz Juliusz Słowacki, S. Goszczyński, Jan Kasprowicz, Leopold Staff. Do kulturowego dziedzictwa renesansu nawiązali m.in.: Bolesław Leśmian ("Urszula Kochanowska"), Julian Tuwim ("Rzecz Czarnoleska"), M. Jastrun ("Poemat o mowie ojczystej"), Leopold Staff ("Lipy" i "Curriculum vitae" - czyli "bieg życia", życiorys), Jan Lechoń ("Do Szekspira"), Zbigniew Herbert ("Tren Fortynbrasa" i "Mona Liza"), Wisława Szymborska ("Dwie małpy Breughla"), Stanisław Grochowiak ("Pieśń o Marchołcie", "Breughel"), Jarosław Iwaszkiewicz ("Do młodej Lipy"). Przykłady utworów prozatorskich, dotyczących renesansu: M. Jastrun "Poeta i dworzanin"; Józef Ignacy Kraszewski "Zygmuntowskie czasy", "Dwie królowe"; W. Przyborowski "Arianie"; Zofia Kossak "Złota wolność"; H. Malewska "Panowie Leszczyńscy"; A. Maliszewski "Droga do Czarnolasu".