3 dni z życia rzymianina.

Z pamiętnika Rzymianina

Dziś postanowiłem, że zacznę pisać pamiętnik z ważniejszych wydarzeń każdego dnia. Nazywam się Attalus mam 26 lat i mieszkam z Rzymie mam żonę Verone oraz dwójkę dzieci: Marcusa i Anada. Chłopcy to bliźniaki w wieku 6 lat a więc jeszcze za młode by iść do szkoły. Mieszkamy na 2 piętrze cztero piętrowej kamienicy niedaleko Term. Pracuje niedaleko miasta w fabryce broni dla cesarstwa.


Poniedziałek 29 maja

Pierwszy dzień urlopu, pomyślałem, że to dobry pomysł wziąć sobie parę dni odpoczynku przed zbliżającymi się dużymi krokami igrzyskami. Dziś jednak musiałem zadowolić się innymi przyjemnościami, jakie oferuje moje wspaniałe miasto. Dziś obudził mnie jakiś duży wóz przejeżdżający obok mojego domu, pewnie dowoził towar na pobliski rynek. Było krótko po wschodzie słońca, lecz nie umiałem już potem zasnąć. Postanowiłem wtedy, że dzisiejszy dzień spędzę w łaźni, gdyż doszedłem do wniosku, że za rzadko tam przebywam. Na śniadanie zjadłem kilka płatków jęczmiennych a następnie wyruszyłem w stronę Term. Przy wejściu do łaźni zostawiłem capsariusowi kilka monet, które przy sobie posiadałem, następnie udałem się do szatni i po przebraniu się poszedłem celebrować swój wolny dzień. Poszedłem trochę popływać w ciepłej wodzie. Następnie udałem się do wanny z zimną wodą by trochę ochłonąć, następnie udałem do pomieszczenia, gdzie mogłem w spokoju poczytać książkę a mianowicie do sali bibliotecznej. Kolejnym etapem mojego pobytu w łaźniach było spędzenie paru minut na boisku, gdzie rozgrywał się mecz w piłkę. Piękny, jednak męczący sport, po którym poszedłem się wykąpać. Gdy cieszyłem się chłodną woda studzącą moje ciało, gdy zobaczyłem, że ludzie powoli udają się do wyjścia, no tak straciłem poczucie czasu dobiegała piętnasta, czyli początek godzin, w których tylko kobiety miały dostęp do term. Poszedłem się przebrać i odebrać rzeczy od strażnika. Wróciłem do domu na obiad. Verona wspaniale przyrządziła wołowinę, którą ze smakiem zjadłem. Wieczorem udałem się do tawerny „Tarcza i miecz” z nadzieją na spotkanie się z kolegami i napicie się z nimi dobrego wina. Lokal ten znajdował się na drugim końcu miasta, więc dojście do niego zajęło mi trochę czasu. Na miejscu przy stoliku siedział Marek z Owidiuszem, więc postanowiłem się do nich dosiąść. Panowała miła atmosfera, dowiedziałem się ciekawych rzeczy, pogawędziliśmy oraz umówiliśmy się, że w najbliższym czasie pojedziemy razem na polowanie do lasu leżącego za miastem. Bardzo lubię polowania, gdyż nie ukrywam, że zawsze mam szczęście. Zobaczymy jak będzie, ale już się nie mogę doczekać, Strasznie się cieszę na ten wyjazd, gdyż przywiozę kolejną porcję mięsa dla rodziny. W tawernie przegrałem jeszcze trochę pieniędzy w kości, ale jak się bawić to się bawić na całego. Verona była trochę zła na mnie, ale to ja zarabiam. Gdy wychodziłem z lokalu było już bardzo ciemno a do przejścia czekał mnie kawałek drogi. Powrót do kamienicy obył się bez przeszkód, nie zdziwiło mnie to gdyż zawsze uważałem Rzym za bezpieczne miasto. W domu opowiedziałem Veronie o moich planach. Bardzo się ucieszyła, bo to oznaczało darmową porcję mięsa. Tak wyglądał mój dzisiejszy dzień, może nie był on przesycony atrakcjami, ale mi się bardzo podobał. Jestem już mocno zmęczony i bardzo chce mi się spać, więc idę, bo jutro trzeba wcześnie wstać. Zobaczę, co przeniesie następny dzień.


Sobota 4 Czerwiec
Dzisiaj odbył się pierwszy dzień Igrzysk czekałem na to już dłuższy czas. Od samego rana chodziłem szczęśliwy na myśl o tym, co się będzie dzisiaj działo. Już od wczoraj Rzym przeżywał najazd mieszkańców pobliskich jak i dalszych miast. Przygotowania trwały od dłuższego czasu, a wieść o widowisku obwieszczały tablice umieszczone na grobowcach i kolumnach. Gdy kierowałem się w stronę Amfiteatru Flawiuszy, mijałem ogrom namiotów rozłożonych przez przybyszów. Tysiące osób wchodziło do niego klatkami schodowymi, a następnie do sektorów. Poszedłem tam razem z Markiem i Owidiuszem. Przeglądali oni libellus, który kupili od sprzedawcy przed amfiteatrem. Dołączyłem się do nich i przejrzałem imiona występujących dzisiaj gladiatorów. Zanim wszyscy usiedli minęło trochę czasu, lecz w końcu doczekałem się rozpoczęcia długo oczekiwanej imprezy. Jak zawsze igrzyska rozpoczynały venatio, czyli walki zwierząt. Po otworzeniu drzwi dwóch klatek, zobaczyliśmy wszyscy jak na arenę wybiegł: byk i niedźwiedź. Widowisko było bardzo krwawe, takie jak lubię. Pierwsza krew, która wypłynęła tego dnia pochodziła z byka. Po tym wydarzeniu żądza krwi, która przywiodła ludzi na te widowisko stała się coraz większa. Mi też udzieliły się emocję i razem ze wszystkimi zacząłem jeszcze bardziej dopingować i krzyczeć. Był to jednak tylko przedsmak tego, co zobaczyłem dzisiaj. Ku mojemu zaskoczeniu walka nie zakończyła się wygraną któregoś z rywali, gdyż po ostatnich ciosach oba zwierzęta padły na ziemię i ledwo dysząc nie wykazywały ochoty do dalszej walki. Wtedy to na arenę weszli dwaj confectorzy uzbrojeni w miecze. Udali się oni w kierunku nieruchomo leżących zwierząt i wbili miecze w ich głowy, rozłupując im czaszki tym samym odbierając im życie. Uwielbiam takie sceny. Po usunięciu zwłok z areny wtargnęło na nią pięćdziesięciu venarores. Mieli oni stoczyć walkę z dzikimi zwierzętami. Jedni ubrani byli w tuniki oraz mieli włócznię myśliwską z żelaznym grotem, inni trzymali łuki oraz kołczany pełne strzał, a reszta miecze oraz tarcze. Na środek wciągnęli drewnianą maszynę, która stanowiła jedyną ochronę. Po tym wydarzeniu drzwi w podium podniosły się i na arenę wybiegło mnóstwo dzikich zwierząt. Były wśród nich słonie, antylopy, jelenie, gazele, tygrysy i pantery. Wojownicy mieli do pomocy chmarę psów myśliwskich. Nie nadążałem w pewnych momentach z obserwowaniem akcji, gdyż wszystko działo się błyskawicznie. Zwierzęta nie miały szans, padały jedno po drugim. Ostatni padł lew, zabity przez precyzyjnie wycelowaną strzałę, wypuszczoną przez jednego z gladiatorów. Czternastu ludzi poległo, a reszta demonstrowała swoją wyższość widzom. Trochę byłem smutny, że było tak mało akcji - czyżby zwierzęta były za słabe? Wojownicy zeszli ze sceny, a wtargnęły na nią skute ze sobą byk i niedźwiedź. Była to jedna z krótszych walk dzisiejszego dnia, gdyż zwierzęta nie mogły uciekać od siebie. Byk szybko wbił róg w bok niedźwiedzia, a tamten padł martwy na piasek. Następnie miało miejsce parę mniej ciekawych walk między zwierzętami. Arena skąpana była w krwi zwierząt, a piasek zmienił swój kolor na dużo ciemniejszy. W południe venatio dobiegło końca, była to chwila przerwy, ponieważ niewolnicy musieli posprzątać ciała nieżywych gladiatorów oraz zwierząt. Pomimo tego, że obejrzałem niesamowitą rzeź nie miałem dosyć i byłem we wspaniałym humorze. Jak dobrze, że miałem wykupiony bilet i nie musiałem siedzieć na miejscu z obawą, że mi je ktoś zajmie. Wyszedłem by zjeść coś u sprzedawców obok amfiteatru. Nie byłem tam długo, gdyż wiedziałem, że zaraz zacznie się kolejna część widowiska. Gdy wróciłem na miejsce zobaczyłem dwóch skazańców, którzy byli złoczyńcami, lecz pozwolono im umrzeć od miecza. Walka między nimi nie była uczciwa, gdyż tylko jeden miał ze sobą sztylet. Jego przeciwnik nie widział szans, więc zaczął uciekać. Nie bardzo podobało się to publiczności. Wtedy pojawiła się grupa ludzi z obsługi z biczami i gorącymi prętami i zaczęła katować skazańca, a następnie wypchnęła go na środek areny. Biedny człowiek. Szkoda mi go było, ale w końcu zasłużył sobie na taki los. Jego rywal wbił mu nóż w pierś zadając bezbolesną i szybką śmierć. Na arenę wyszedł kolejny skazaniec i dostał broń od poprzedniego, a po kilku minutach leżał martwy na piasku. Czynność powtarzała się parę razy aż do czasu, gdy jeden z uzbrojonych nie chciał atakować. Widać było, że się boi jednak zmuszony przez obsługę, ruszył na ofiarę zadając mu masę ciosów. Przeraźliwy krzyk skazańca wywołał we mnie euforię. Gdy na arenie został ostatni niewolnik, podszedł do niego confector i poderżnął mu gardło. Następnie odbyło się sporo walk bezbronnych zbrodniarzy, lecz one nie przypadły mi do gustu. Arena została oczyszczona z ciał i przyszedł moment, który najbardziej mi się podobał. Cztery potężne klapy w podłodze powoli odsunęły się na bok i na górę wyjechały ukryte dotąd pod spodem platformy. Na każdej platformie stał krzyż, do którego przybity był skazaniec w stroju podlanym smołą. Było to czterech podpalaczy. Dostali karę adekwatną do swojego przewinienia, a mianowicie zostali skazani na spalenie żywcem za podpalenia. W tym momencie na scenie weszło czterech ludzi z pochodniami. Więźniowie krzyczeli, błagali widzów o przebaczenie, co spowodowało, że napięcie się podniosło. Wtedy to pochodnie dotknęły skazańców. Płomienie natychmiast zaczęły ogarniać ich ciała, wywołując przeraźliwy pisk i rozpacz. Ich ciała skręcały się, co było dla mnie jak i dla reszty widzów śmieszne. Doszedł mnie smród palących się zwłok oraz gęsty czarny dym. Skazańcom zaczęły pękać czaszki i brzuchy. W końcu ogień zgasł, a z ciał zostało bardzo niewiele, emocje opadły, a wszyscy czekali na główną atrakcje - walki gladiatorów. Po krótkiej przerwie na arenę weszli wszyscy gladiatorzy, tworząc procesję – stały element igrzysk. Każdy z wojowników wylosował los, na którym było nazwisko jego przeciwnika. Brano pod uwagę poziom umiejętności gladiatorów. Wszystkiemu bacznie przyglądał się cesarz. Następnie nastąpiła kontrola broni dokonywana przez cesarza. Były to dość nudne wydarzenia jednak nieuniknione. Wtedy zaczęło się. Dwaj pierwsi gladiatorzy wyszli na arenę. Na trybunach wybuchła euforia oraz niesamowita wrzawa. Walki były bardzo dynamiczne jednak nie chce mi się opisywać każdej z kolei. Podczas walk emocje podnosiła muzyka, która zwiększała swoje tępo wraz z wydarzeniami na arenie. Najbardziej podobała mi się walka, Retiariusa z Scecutorem. Jeden miał siatkę i lekkie uzbrojenie a drugi hełm i tarcze trójząb. Secutor poległ - ostatni cios został zadany mu mieczem prosto w szyje. Kolejne walki stoczyli gladiatorzy uzbrojeni w dwa miecze, potem ciężko zbrojni hopomachi, essedarii w rydwanach i laquearii uzbrojeni w śmiercionośne lassa. Wygrani gladiatorzy zostali uhonorowani nagrodami oraz zapewniono ich, że przez najbliższe miesiące nie będą musieli walczyć. W tym roku igrzyska zakończyły się trochę wcześniej niż zazwyczaj, gdyż na arenę nie wyszedł cesarz, przez co nie było burd i chaosu na trybunach. W tłumie opuściłem amfiteatr i udałem się do domu. Po drodze zakupiłem troszkę owoców, które z chęcią przekąsiłem podczas podróży. A jak mi się podobały igrzyska? Moim zdaniem były mniej udane niż te rok temu, lecz nie narzekam. Rozerwałem się trochę poplotkowałem i zobaczyłem to, co chciałem: dużo krwi, uwielbiam to. Idę spać, jestem zmęczony.



Sobota 18 Czerwiec
Dzisiaj to był dzień. Działo się działo. Mój najlepszy przyjaciel ożenił się. Jego w końcu też dopadły szpony miłości. Na myśl o ceremonii płyną mi łzy, gdyż przypominam sobie swoją z przed 5 lat. Wszystko wyglądało, tak jak było zaplanowane. Aurelia - wybranka Marka wyglądała olśniewająco, byłem nią zachwycony. Na głowie miała szafranowy welon, który nie zakrywał całej fryzury. Ubrana była w białą togę bez żadnych ozdób, jedynie węzeł, który rozwiązać miał Marek. Mój przyjaciel ubrany był jak każdy z nas na co dzień, a mianowicie w białą togę. Uroczystość rozpoczęła się wróżbami. Marek mówił, że wypadły pomyślnie, lecz nie zdradził sekretu. Następnie oboje złożyli ofiarę bogom ziemi i płodności. Po tych wszystkich nudnych dla mnie formalnościach przyszedł czas na uroczystości weselne. Pannie młodej na każdym kroku towarzyszyła pronuba - osoba ciesząca się nienaganną opinią wśród gości. Była nią dobra znajoma obojga nowożeńców. To ona oddała Aurelię Markowi przez złącznie ich dłoni, całej trójce w tym momencie popłynęły zły wzruszenia. Po obrzędach religijnych odbyła się uczta w domu panny młodej. Widok pięknie zastawionego stołu wprawił mnie w zachwyt. Tak pięknej uroczystości nie miałem nawet ja, lecz cieszyłem się szczęściem Marka. Gdy wszyscy goście się najedli, nastapił kolejny charakterystyczny moment uroczystości przeprowadzono pannę młodą do domu jej wybranka. Tradycja nakazywała Aureli opierać się i płakać. Na nic to się jednak zdało, gdyż pronuba wyrwała ją z objęć matki i oddała mężowi. Przeszliśmy do dobrze znanego mi domu Marka. Towarzyszyła nam orkiestra śpiewająca i grająca na aulosie. Gdy dotarliśmy, był już wieczór. Oblubieniec w progu przywitał swoją małżonkę wodą i ogniem. Ona przyrzekła wierność i oddanie. To tutaj mieli zamieszkać nowożeńcy, wiec Aurelia namaściła drzwi ich nowego wspólnego domu tłuszczem wilka. Pronuba przeprowadziła ją przez próg i doprowadziła do łoża stojącego w atrium. Tam Marek zdjął jej palle oraz zabrał się za rozwiązywanie węzła. Wtedy wszyscy goście łącznie ze mną zaczęli wycofywać się dyskretnie. Po wyjściu z domu ktoś zamknął drzwi zostawiając nowożeńców samych sobie. Przed domem przedyskutowaliśmy sprawę jutrzejszych poprawin, po czym udałem się z Veroną w stronę naszego domu, wspominając jak to było z nami 5 lat temu. Szczęściarz z tego Marka, Aurelia zawsze wzbudzała we mnie sympatie. Chociaż sam nie mogę narzekać,gdyz miałem kochającą żonę, którą sam bardzo kochałem. Czekam na poprawiny.

Dodaj swoją odpowiedź
Historia

List do Rzymianina.

Drogi Defilosie !


Jestem bardzo wdzięczny Ci za ostatni list. Żałuję jednocześnie, że nie możesz skorzystać z mojego zaproszenia. Przypuszczam więc - drogi przyjacielu – iż chęć Twoja ujrzenia wspaniałego miasta RZYM jes...

Język polski

Ouo vadis

Streszczenie
Rozdz.1.
Rankiem, po kolejnej uczcie u Nerona, Petroniusz zażywa kąpieli, gdy przybywa Marek Winicjusz - jego siostrzeniec. Winicjusz wrócił do Rzymu z Azji Mniejszej, gdzie walczył przeciw Partom. Winicjusz zwierza się wu...

Język polski

Katullus - poeta nowy. Wpływy aleksandryjskie na twórczość Katullusa na podstawie dłuższych utworów poety i epyllionu o weselu Peleusa i Tetydy

Pierwsza połowa I wieku p.n.e. jest dla Rzymu okresem przemian politycznych i ekonomicznych. Republika ustępuje miejsca na rzecz monarchii, nie unikając przy tym wojen domowych. Zwycięstwo Sulli, trwający pewien czas ustrój skrajnie arystokrat...

Historia

Opracowane tematy z historii ze starożytności i średniowiecza

SRAROŻYTNOŚĆ
TEMAT: HISTORIA JAKO NAUKA I PRZEDMIOT.

1. Historia jako nauka bada życie społeczeństw z przeszłości.

2. Źródło jest to ślad po celowej działalności człowieka. Rodzaje źródeł:
· źródło pis...

Historia

Życie codzienne starożytnych Greków i Rzymian.

Grecja i Rzym przez wieki fascynowały i nadal fascynują świat. Zachwycano się doskonałością myśli greckiej, która uczyła szukać piękna, zachwycano się doskonałością Rzymian jako obywateli, jako bohaterów, jako prawników. Ale czy w ...