Antyobywatel
SZPIEG
23:29 BUDYNEK MINISTERSTWA SRAW ZAGRANICZNYCH.
Dwudziestodziewięcioletnia sprzątaczka kończyła swoją pracę na ostatnim piętrze. Nienawidziła swojej pracy (szczególnie o tej porze) i już dawno chciała z niej zrezygnować. Bała się jednak, że nie znajdzie nowego chlebodawcy. Wiedziała jak trudno w tych czasach zarobić pieniądze nie skończywszy studiów, a co dopiero nie posiadając matury. Ta głupia robota, jak ją nazywała, nie była najgorsza dla takiej osoby jak ona. Zarabiała pieniądze, które pozwalały jej przeżyć. Mogła liczyć tylko na siebie. Rodzice zostawili ją w domu dziecka gdy skończyła cztery lata. Była tam 11 lat, po czym ją wyrzucili. Miała przyjaciółkę z dzieciństwa, ale i z nią przestała utrzymywać kontakty, po tym, jak napisała o niej złośliwy artykuł, pokazany na pierwszej stronie gazety.
Ubrała się i wychodziła, gdy niespodziewanie... zadzwonił telefon. Kto do niej dzwoni ? Numer ma tylko jej szef, a on rzadko telefonuje. Czasami w ogóle się zastanawiała po co jej to urządzenie. Najciekawsze było jednak to, że tak późno ktoś wykręcił jej numer i starał się o połączenie. To chyba jakaś pomyłka. Była tego pewna. Zdziwiona zerknęła do torebki i wyciągnęła aparat. Odnalazła go od razu... zajmował jedną z dwóch kieszeni. Numer okazał się zastrzeżony. Niezdecydowana nacisnęła „zieloną słuchawkę” i przysunęła telefon do ucha.
- Dobry wieczór – usłyszała zimny głos z wyraźnie zagranicznym akcentem.
- Czy to nie pomyłka ? – zapytała niepewnie.
- Rozumiem, że pracuje pani w ministerstwie ? - za nim zdążyła odpowiedzieć zagadnął - no to wspaniale, mam dla pani zadanie.
- Niech pan zdradzi swoje nazwisko, gdzie pan mieszka ?
- Te informacje nie są ważne.
- Ale...
- Jest pani w pracy ? – chrząknął – Tak. To dobrze.
- Ale...
- Pani zadanie brzmi tak... – mężczyzna przyciszył głos, słyszała go niewyraźnie.
- Ale...
- Znajduje się to w... – znów ledwo dosłyszała.
- Ale...
- Jeśli chodzi o pieniądze to porozmawiamy, gdy w pani posiadaniu będzie to, o czym mówiłem. Spotkamy się za dwie i pół godziny. Znajdę panią.
- Ale...
...To był koniec rozmowy. Rozłączył się. O co mu chodziło ? Skąd dzwonił ? Jak się nazywa ? Czego od niej oczekiwał ? Strasznie dziwne. Dlaczego z niej żartują w tak głupi sposób. Przez myśl jej przeszło „jak tak można ?”. Pytania kłębiły jej się w głowie przez jeden głupi żart. Wytężyła szare komórki. Może to nie był kawał ? Co ma zrobić ? Pójdzie do domu i nie będzie przejmować się tym, co zaszło przed chwilą. TAK, tak zrobi. Ubrała kurtkę, wzięła parasol i wyszła z pokoju... Stanęła. Zrobiła krok do przodu. Znów stanęła. Uświadomiła sobie, że usłyszała coś o pieniądzach. One mogą rozwiązać jej problemy. Może nie wszystkie, ale fundusze zawsze są przydatne. Tylko czego ten facet chciał, przypomnij sobie, przecież dobrze wiesz. Sama nie wmówiła sobie tego co chce zrobić. Co ona w ogóle wyprawia? W końcu wszystko sobie poukładała.
- TAK!!! - wykrzyknęła na głos.
Zbiegła dwa piętra niżej. Skręciła w lewo i weszła do małego pokoju. Było tam ciemno i zimno. Zerknęła w prawo na tablicę i spostrzegła klucze. Doskonale, który z nich, pokój 46, gdzie jest... Nie ma... Nie ma klucza... Nie znajdzie go w żaden sposób , jak go tu nie ma. Przeszukała biurko, szafę oraz półki.. NIC. Nigdzie nie mogła go znaleźć, nie miała pojęcia gdzie jest... być może.... niemożliwe...
Z szybkością sprintera zbiegła jeszcze jedno piętro niżej, popatrzyła na koniec korytarza. Przez szparę w drzwiach wychodziło świtało. Podeszła bliżej i spojrzała do pokoju. Ujrzała zakapturzoną postać stojącą przy komputerze. Z pewnością szukała tego po co tu przyszła. Dostrzegła delikatne kobiece rysy. Co ona robi ? - zastanowiła się. Spojrzała na zegarek. 23:53. Nie!!! Zostało jej tylko 7 minut. Tak późno jeszcze nigdy tutaj nie była. Usłyszała za sobą szmer. Dostrzegła najbardziej nieoczekiwaną scenę... Przy oknie stał ochroniarz z pistoletem wycelowanym w nią. Nie mogła uwierzyć dlaczego ją to spotkało. Chyba dalej nie wiedziała co robi . Zmęczenie robi wszystko z człowiekiem. Wskazała tylko palcem na pomieszczenie opadając na podłogę. Niespodziewany gość przydreptał do niej i zerknął do pokoju...Nikogo w nim nie było...
- O co pani chodzi ? - spytał
Nie usłyszał odpowiedzi ponieważ leżał już na plecach koło drzwi. Z jego głowy płynęły strumienie krwi. Ogarnęło ją przerażenie. Tajemnicza kobieta stanęła przed nią. Jasne włosy doskonale pasowały do jej młodej twarzy, a czarny kostium świadczył o profesjonalizmie. W niebieskich oczach widać było spokój i opanowanie. W ręku trzymała teczkę z numerem 37.
- Moje zadanie się skończyło – podała jej informacje – Teraz pani kolej. Proszę wyjść jakby nic się nie stało. Jeszcze dwie godziny a będzie pani bogata. – zabrała ciało i znikła w pokoju.
Zawróciła i zeszła na dół. Minęła północ. Tak będzie bogata o to jej chodziło. MUSI TYLKO DOSTARCZYĆ TE INFORMACJE. Jeszcze tylko dwie godziny. Rozum podpowiadał, że ma jeszcze czas na przyznanie się do kradzieży. Nie zrobiła tego jednak. Czy to był błąd ? Sama nie była pewna.
Wsiadła do taksówki i ruszyła w stronę domu. Nie mogła się doczekać kiedy w nim będzie. Ten dzień trwał już wystarczająco długo, chciała być już w swoim mieszkaniu.