Człowiek pod władzą despotyzmu. Rozważ problem, odwołując się do sceny "Sen Senatora" oraz innych wybranych fragmentów "Dziadów" cz. III.
Pojęcie despotyzmu znane jest ludzkości nie od dzisiaj. Towarzyszyło ono ludziom już od zarania dziejów. Nie możliwością jest policzenie osób, które poznając tę formę rządów, doznały ogromnego cierpienia, a nawet przepłaciły za to życiem.
Jednak co rozumiemy przez samo pojęcie „despotyzm”? Encyklopedyczna definicja mówi, że jest to forma nieograniczonej i bezwzględnej władzy jednostki (z greckiego despotes - pan, władca). Sprawowanie rządów przez władcę i jego najbliższe otoczenie opiera się na przemocy i terrorze wobec przeciwników, oznacza także samowolę w stosunku do otoczenia, naginanie wszystkiego i wszystkich do swojej woli.
Już w starożytności pojawili się pierwsi ludzie skupiający w swoich rękach władzę despotyczną. Jednym z przykładów udowadniających słuszność tego twierdzenia jest fakt, iż w tamtym czasie despotyzm związany był ze swoistą formą ustrojową państw Wschodu (np. Babilonii, Persji, Egiptu), opartą na koncepcji łączącej władzę monarchy z funkcją kapłana, będącego pośrednikiem pomiędzy bogami i ludźmi. W sensie pierwotnym i najszerszym despotyzm oznacza rządy sprawowane przez jednostkę.
Niejednokrotnie władza despotyczna znajdowała swoje „odbicie” w literaturze. Jednym z utworów, który w swej treści zawiera wątki dotyczące wyżej wymienionego problemu, są „Dziady” cz. III Adama Mickiewicza. W tym dziele właśnie despotyzm miał ogromny wpływ na przebieg wydarzeń w utworze.
Już w pierwszych wersach Przedmowy Mickiewicz pisze o martyrologii, czyli męczeństwie Polaków, przyrównując losy Narodu Polskiego do prześladowanego przez Heroda Chrystusa. W „Dziadach” tym biblijnym Herodem jest car, Aleksander I, który skupia w swoich rękach władzę despotyczną, staje się tyranem. Tak jak „bohater z Pisma Świętego” chciał zabić Jezusa, każąc zamordować wszystkich nowonarodzonych chłopców, tak i car pragnął zniszczyć Naród Polski, skazując go na cierpienia poprzez ciągłe prześladowania, tortury i zsyłki na Sybir. Do zrealizowania swych niecnych zamiarów Aleksander I potrzebował wiernych mu ludzi. Jedną z takich osób był senator Nowosilcow. Wszyscy urzędnicy, w kręgu których obracał się car, byli fałszywi i nienawidzili swego władcy. Wciąż robili tylko „dobrą minę do złej gry”. Za wszelką cenę chcieli uzyskać wpływy u cara. Niejednokrotnie odbywało się to kosztem innych ludzi. Także i sam Nowosilcow niczym się od nich nie różnił. Dowodem, iż rzeczywiście tak było, może być scena VI – Sen Senatora. Zawiera ona obraz stosunków panujących w XIX-wiecznej Rosji. Wtedy właśnie zdemaskowaniu uległy służalstwo, serwilizm (bezkrytyczne i bezwarunkowe podporządkowanie się carowi), a także podłość carskich urzędników. W scenie tej został ukazany śpiący Senator, którego kosztem postanowiły zabawić się dwa diabły, mimo iż wiedziały, że jego dusza należy już do piekła. Zesłały więc na Nowosilcowa koszmar. Na początku Senator śnił o sobie jako o zauszniku cara. Otaczała go łaska tyrana - otrzymał order, tytuł książęcy, pieniądze (sto tysięcy rubli), a nawet dostał własnoręcznie napisane przez cara pismo. Taka sytuacja niezwykle przypadła mu do gustu, ponieważ czuł się kimś ważnym, został wyróżniony. Inni urzędnicy patrzyli na niego z zazdrością, czuli respekt. Mimo iż nienawidzili go i bali się jego osoby, kłaniali się, próbując w ten sposób przypodobać się i wkupić się w łaski Senatora. W tej sytuacji Nowosilcow czuł się jak w raju – w końcu spełniły się jego marzenia; widząc zachowanie innych urzędników miał poczucie wyższości. Jego pycha, stan upojenia i rozkoszy, w jakim się znalazł, świadczą o jego niemoralności. Czytelnik jest w stanie odczytać, jakim człowiekiem był Senator. Radość tego osobnika nie trwała zbyt długo, gdyż wkrótce car odwrócił się od niego. Nie wiadomo dlaczego to zrobił. Można jedynie snuć domysły, iż był to kolejny kaprys tego władcy. Zaraz po zmianie sytuacji Nowosilcowa nagle ogarnął strach i poczucie przerażenie. Dusza Nowosilcowa dręczona była w ten sposób aż do świtu, czyli do czasu, gdy powróciła do ciała, określanego przez diabły jako „brudna psiarnia”.
Właśnie tacy ludzie, jak Nowosilcow, prześladowali Polaków. Chcąc uzyskać wpływu u cara-despoty, swym postępowaniem starali się naśladować swego władcę. Gdy Aleksander I pragnął zniszczyć Naród Polski, to i Senator za główny cel postawił sobie zgładzenie Polaków. I chyba nie pomylę się, stwierdzając, iż ludzie pokroju Nowosilcowa dążyli do sławy kosztem innego człowieka, a nawet setek tysięcy ludzi. Ileż ludności musiało wycierpieć się, by ten istny horror dobiegł końca.
W „Dziadach” cz. III znalazło się wiele scen, w których został poruszony temat prześladowań Narodu Polskiego. Już w Scenie I (tzw. więziennej) dzięki opowiadaniu Sobolewskiego mogliśmy poznać działania cara podjęte wobec Polaków. Oczom czytelnika ukazał się obraz młodych chłopców, przedstawicieli młodzieży ze szkół litewskich i żmudzkich, którzy mieli zostać wywiezieni na Syberię. Wielu z nich zostało tak skatowanych podczas przesłuchania, że nie było w stanie iść o własnych siłach (Wasilewski), innym ciążyły łańcuchy, jednak starali się zbytnio tego nie okazywać, by nie zasmucać tłumu. Sobolewski przedstawił także postać Janczewskiego, którego znał jeszcze przed aresztowaniem. Chłopak bardzo się zmienił („oszpetniał, sczerniał, schudł, ale jakoś dziwnie wyszlachetniał”). Pomimo bólu i cierpienia zachowywał się dumnie i z honorem.
W Scenie VII (Salon Warszawski) Mickiewicz ukazał losy Cichowskiego, które zostały przedstawione przez Adolfa. Cichowski także padł ofiarą carskich prześladowań. Bohatera aresztowała tajna policja, która starała się upozorować jego śmierć. Przez pięć lat więziono go, torturowano i przesłuchiwano. Aby zmusić do zeznawania, stosowano różne metody, m.in. podawano do jedzenia śledzie, ale bez picia. Jednak i takie sposoby nie przyniosły żadnego skutku. Cichowski nikogo nie wydał, w końcu wypuszczono go na wolność. Niestety nieludzkie traktowanie odcisnęło piętno na psychice bohatera – już nigdy nie odzyskał dawnej równowagi psychicznej i pogody ducha.
Historia ta została opowiedziana w salonie, gdzie zgromadziło się towarzystwo złożone z polskich generałów, arystokratów, poetów, dam oraz młodzieży. Było ono podzielone – przy drzwiach stali młodzi patrioci, żywo dyskutujący o sprawach ważnych dla ojczyzny (m.in. o prześladowaniach), przy stolikach siedzieli arystokraci i ludzie, którym los Polski był najwyraźniej obojętny. Opowieść Adolfa nie znalazła żadnego oddźwięku „towarzystwa stolikowego”. Literaci stwierdzili, iż nie będą o tym pisać, gdyż temat ten jest jeszcze zbyt „świeży”, zaś Hrabia nazwał tę i podobne historie „szpargałami”.
Na uwagę zasługuje również historia Rollinsona, który podobnie do Cichowskiego był torturowany podczas śledztwa. Właśnie z tego powodu, nie mogąc znieść cierpienia, chciał popełnić samobójstwo. Kiedy niewidoma matka tego młodzieńca spotkała się z Nowosilcowem, ten stwierdził, że nic nie wie o losie jej syna, jednak obiecał pamiętać o jej dziecku. Zaraz po wyjściu pani Rollinsonowej obłudny i okrutny Senator wraz z Doktorem obmyślił pewien plan, by w celi chłopca otworzyć okno i sprowokować go tym samym do popełnienia samobójstwa lub, gdyby się opierał, wypchnąć go oknem. Później jeszcze raz udało się dostać pani Rollinsonowej do Senatora. Przyszła ona w rozpaczy z pretensjami, że zabito jej jedynego syna, jednak Ksiądz Piotr uspokoił ją, że chłopak żyje.
Mickiewicz w swym dziele ukazał dwie postawy: buntowniczą (Konrad) i pokorną (Ksiądz Piotr). Każda z nich pełni ważną funkcję w utworze. Obydwie te postacie zostały wpisane w wydarzenia trudnego dla Polaków okresu. Naród Polski musiał borykać się wówczas z wieloma problemami – z ciągłymi prześladowaniami, torturami itp. Wiele ludzi nie zgadzało się z zastanym porządkiem świata. Przedstawicielem takich osób był pyszny Konrad, który został zestawiony na zasadzie kontrastu z cichym, pełnym skromności, spokoju i pokory zakonnikiem. To właśnie Konrad był tym, który chciał sam rządzić światem, pragnął wcielić się w rolę Boga. Uważał, że Stwórca nie jest najlepszym władcą, gdyż kieruje się tylko mądrością (rozumem), a nie miłością (uczuciami). Konrad wywyższał się ponad Boga, był przeciwieństwem pokornego Księdza Piotra. Wydawać by się mogło, że to właśnie ten buntownik pełni najważniejszą rolę w utworze, bo to on ma ocalić Naród Polski przed carem-tyranem i że to jego postawę Mickiewicz czyni godną naśladowania. Ale tak nie jest. To Księdzu Piotrowi Bóg odsłonił przyszłość (w swoim widzeniu zakonnik zobaczył Polskę jako Chrystusa narodów). Również ten duchowny mógł uratować przed potępieniem duszę Konrada, przyszłego przywódcy narodu, ukrytego w Widzeniu po liczbą „czterdzieści i cztery”. Z tego więc wynika, że autor „Dziadów” sugeruje pokorę wobec despotycznej władzy cara. Twierdzi, że należy w spokoju, czyli z pokorą Księdza Piotra, przyjmować wolę Boga, godzić się na taki los, jaki wybrał nam Pan. Należy wierzyć, że te cierpienia kiedyś się skończą. Biblia mówi, że ci, którzy cierpią na ziemi, po śmierci trafią do nieba i będzie im dane oglądanie oblicza Stwórcy.
Mickiewicz poprzez wyróżnienie postawy Księdza Piotra jak gdyby uszlachetnia cierpienie. Sugerując się wydarzeniem opisanym w Scenie V (Widzeniem), można powiedzieć, że Polska została porównana z Chrystusem – tak jak Jezus został złożony w ofierze, umarł na krzyżu za wszystkich ludzi, tak samo Naród Polski zbawi ludzkość poprzez swoje męczeństwo (mesjanizm). Chrystus zmartwychwstał – podobny los czeka Polskę, odzyska on swoją niepodległość. Wszystkie te cierpienia nie pójdą na marne – staną się przykładem dla innych narodów.
Jak widać despotyzm jest bardzo niebezpieczną formą rządów. Myślę, że Mickiewicz w swym dziele znakomicie ukazał ten problem. Po lekturze „Dziadów” chyba każdy wie bez zaglądania do encyklopedii, co on oznacza. Dzięki poecie mogliśmy przyjrzeć się despotyzmowi praktycznie z każdej strony. Dowiedzieliśmy się w czym się on przejawia, jakie zachowania towarzyszą ludziom wmieszanym w tego typu rządy, jakie działania są podejmowane przez różnych urzędników, a także jak zachowują się ludzie, na których życie bezpośrednio wpływa despotyzm lub też są jego ofiarą. Poznając te sytuacje, widzimy, że nie prowadzą one do niczego dobrego i jakie są ich skutki. A skoro nie przynoszą za sobą żadnych korzyści, a wręcz przeciwnie – są źródłem niewypowiedzianego zła, można wysnuć pewne wnioski, m.in. takie, że nie należy dopuszczać do zaistnienia takich sytuacji, gdzie jedna osoba terroryzuje inne i nikt nie jest w stanie się jej sprzeciwić. Dlatego też wciąż należy być czujnym i uważać, by władza nie trafiła w niepowołane ręce, bo gdy już się to stanie, skutki mogą być opłakane. Dziwi mnie tylko jedno – że przez tyle lat, jak żyją ludzie, zawsze znajdzie się ktoś przebiegły, komu uda się zdobyć niczym nieograniczoną władzę. Działo się tak już od starożytności i dzieje się nadal. I nie wiem dlaczego ludzie nie uczą się na swoich błędach. Być może po przeczytaniu takiego dzieła jak „Dziady” Adama Mickiewicza, człowiek będzie w stanie przewidzieć pewne sytuacje i przez to uchroni siebie i swoich bliskich przed cierpieniem. Bardzo bym chciała, by tak się stało…