Kształt relacji między inteligencją i chłopami w "Weselu" Wyspiańskiego.
Dwudziestego listopada roku 1900 Stanisław Wyspiański był gościem na weselu swojego przyjaciela - pisarza Lucjana Rydla z chłopką Jadwigą Mikołajczykówną. Obserwacje, jakie poczynił podczas tego przyjęcia, zainspirowały go do napisania dramatu zatytułowanego „Wesele”. W bronowickiej chacie, wiejskiej posiadłości Włodzimierza Tetmajera, spotkały się na uroczystości i wspólnie bawiły dwie najbardziej liczące się grupy społeczne tamtych czasów – inteligencja i chłopi. Biorąc pod uwagę panujące wtedy wielkie zainteresowanie wsią oraz modą na małżeństwa mieszane między grupami można by pomyśleć, że Polska społeczność była zjednoczona i zwarta. Czy tak jednak było naprawdę? Jakie były prawdziwe relacje między ludem a wyżej urodzonymi? Problem ten oraz zagadnienie patriotyzmu i świadomości narodowej Polaków porusza Stanisław Wyspiański właśnie w „Weselu”.
W przedstawionym fragmencie utworu, scenie 30 aktu I-ego, spotykamy dwóch przedstawicieli inteligencji – Pana Młodego oraz Gospodarza. Gospodarzem jest wcześniej wspomniany Włodzimierz Tetmajer, malarz, przyrodni brat Kazimierza Tetmajera. Włodzimierz, jak Pan Młody, również ożenił się z chłopką i w chwili trwania akcji dramatu przebywa na wsi już dziesiąty rok. Te dwa małżeństwa są świetnym przykładem panującej w tamtych czasach ludomanii – czyli zafascynowania inteligencji wsią, jej kolorytem, tradycjami ,obyczajami oraz skłonnością do małżeństw mieszanych.
Moda pozostaje jednak tylko modą, gdyż w rzeczywistości inteligencja wobec chłopów nadal nie kryła pogardy, wyniosłości i politowania. Zauważalny jest również strach i obawa – ludność wiejska reprezentuje bowiem wielką i nieobliczalną siłę.
Ha! temperamenta grają!
Temperament gra, zwycięża;
tylko im przystawić oręża,
zapalni jak sucha słoma;
tylko im zabłysnąć nożem,
a zapomną o imieniu Bożem -
taki rok czterdziesty szósty -
przecież to chłop polski także.
(...)
Do dziś chwalą sobie te zapusty.
Podczas rozmowy Gospodarz wspomina rok 1846, kiedy ubogi lud polski buntuje się przeciwko szlachcie. Przywódcą chłopów zostaje Jakub Szela. W tym samym czasie Austria walczy z powstańcami krakowskimi. Administracja austriacka sprytnie manipuluje chłopstwem, w wyniku czego kieruje ich gniew przeciwko Polakom oraz ich rodzinom. Rabacja galicyjska przerodziła się w bratobójczą masakrę.
Symbolem tej tragedii jest pojawiający się w dramacie Upiór – duch Jakuba Szeli. Spotyka się on z Dziadem, pamiętającym czasy rabacji. Wyrzuca mu, że chłopi zapomnieli o przeszłości. Bratanie się ze szlachtą określa jako grę pozorów a symbolem zatuszowania konfliktów staje się woda („Dajcie kubeł wody: ręce myć, gębę myć – nie będzie znać!”). Pomimo próby zapomnienia o przeszłości, zawsze pozostanie po niej znamię („Jeno ta plama na czole...”). Widać tu ewidentną ironię pod adresem chłopów, którzy nie zdają sobie sprawy, że są wykorzystywani przez szlachtę.
Jako postać przeciwstawną do Szeli można uznać Wernyhorę, który objawia się Gospodarzowi. Pragnie on, aby Gospodarz jako przedstawiciel inteligencji przygotował i poprowadził powstanie, w którym szlachta i chłopi razem wywalczą wolność Polski. Niestety, Włodzimierz Tetmajer okazuje się nieodpowiedzialny i misja kończy się klęską.
Wspominając o rabacji, inteligencja ujawnia swoje obawy. Obawy przed ponownym, źle ukierunkowanym wystąpieniem chłopów. Jednocześnie widać, że zdają sobie sprawę z potęgi ludu, z tego jak może być ona pomocna we wspólnym, dobrze zorganizowanym powstaniu. W utworze jeden z chłopów mówi : „Z takich jak my był Głowacki!”. Nawiązuje w ten sposób do insurekcji kościuszkowskiej roku 1794, drugiego poważnego zrywu chłopstwa. Wśród wielu porażek tego powstania, za wielki sukces można uznać bitwę pod Racławicami. W dużej mierze tamto zwycięstwo było zasługą kosynierów, który stali się symbolem służenia życiem i walki za ojczyznę.
Po słowach Gospodarza: „Do dziś chwalą sobie te zapusty”, widzimy, co naprawdę czuje w stosunku do chłopów. Chłopomania, fascynacja wsią, przyjaźń – to tylko powierzchowność. W głębi duszy dobrze pamięta rok 1846, kiedy stracił ojca. Nie popiera chłopów i ciężko jest mu się z nimi w tej kwestii porozumieć.
„Znam to tylko z opowiadań,
ale strzegę się tych badań,
bo mi trują myśl o polskiej wsi:
to byli jacyś psi,
co wody oddechem zatruli,
a krew im przyrosła do koszuli.
Patrzę się na chłopów dziś...
(...)
Myśmy wszystko zapomnieli;
mego dziadka piłą rżnęli...
Myśmy wszystko zapomnieli.”
Pan Młody nie zwraca uwagi na obraz chłopa z przeszłości. Dla niego to tylko historia z opowiadań, której nie chce znać ani pamiętać, gdyż psuje mu piękny obraz polskiej wsi, który sam stworzył w wyobraźni. Dla niego panująca chłopomania jest niemal religią. Dla niego ważna jest odmiana, inność panująca na wsi, dzięki której może znaleźć chwilę spokoju i wytchnienia.
Bagatelizuje, lekceważy słowa Gospodarza – „to co było może przyjść...”. Jest to pewnego rodzaju ostrzeżenie, przecież nie wiadomo, czy historia się nie powtórzy. Gospodarz powtarza po Panu Młodym słowa „myśmy wszystko zapomnieli”. Jednak ich sens jest inny niż w przypadku wypowiedzenia ich przez Rydla. Trzeba przecież wyciągać wnioski z tego, co było i wprowadzać zmiany, bo jeżeli sytuacja chłopa jest taka sama jak w czasach rabacji galicyjskiej, to skutki mogą być opłakane. Poza tym, stwierdzenie o zapomnieniu jest bardzo fałszywe. Wszakże jak można nie pamiętać, skoro jednak porusza się temat?
„At, odmienia nas natura;
wiara, co jest jeszcze w ludzie,
że coś z tego przecie będzie;
rok w rok idziem po kolędzie
i szukamy, i patrzymy,
czy co kiedy z tego będzie - ?
Ot, odmienia nas natura:
wicher, co nad łanem wionie;
drżenie, gdzieś aż w ziemi łonie; -
par, który się wsiąka, wdycha,
że się tak w tych zbożach tonie;
chocia gleba może licha,
nie trza ustępować z drogi:
były bogi, będą bogi;
wiara jeszcze jakaś w ludzie.”
Żeby poderwać chłopstwo do walki szlachta musiałaby dać coś w zamian. Najprawdopodobniej oznaczałoby to zniesienie pańszczyzny. A któż z nich chciałby się w ten tracić majątek? Chłopi za to musieliby wyzbyć się wrogości do szlachty, nagromadzonej przez wiele lat wyzysku i poniewierania. Może i jedni i drudzy byliby zdolni do wyrzeczeń!?. Jednak głównym problemem, który nie pozwalał na zjednoczenie tych warstw społecznych, była ich... inność. Dzieliło ich zbyt wiele: inna mentalność, wzajemny strach przed sobą i nieumiejętność zrozumienia drugiej strony.
Przypominanie sobie przeszłości nie było korzystne ani dla chłopstwa, ani dla inteligencji. Przywoływała ona na myśl wspomnienia, które nie pomagały w pojednaniu się tych dwóch warstw, wręcz przeciwnie, powodowały narastanie wzajemnej niechęci. Poza tym interesy obydwu grup były sprzeczne, a szlachecka fascynacja wsią powierzchowna i dyktowana modą. Świetnie wiedzieli o tym chłopi, co jeszcze bardziej wzmagało ich niechęć do inteligencji..Historii nie da się napisać od nowa, nie da się jej zmienić, tak samo jak mentalności ludzkiej. Dlatego problem antagonizmu pomiędzy tymi warstwami pozostawał nadal aktualny.
Karol Latecki IIID nr 8