Czas seksualnego milczenia
Czas dziewictwa – pora w ludzkim życiu, gdy skończył się okres dzieciństwa, gdy młody człowiek jest świadom swej płci, przeżywa ją i doświadcza jej, ale wyrażanie własnej seksualności w spotkaniu mężczyzna – kobieta jest mu obce. Jest to czas w ludzkim życiu, gdy doświadczenie seksualne jest doświadczeniem nie tylko własnej seksualności, głosów własnego ciała – które opowiadają, że jest się mężczyzną lub kobietą, ale jest to równocześnie czas sprzed seksualnej inicjacji (sprzed rozpoczęcia współżycia). Czując swą płeć młody człowiek nie wkroczył jeszcze definitywnie w odwieczny cykl ludzkiej egzystencji: miłość mężczyzny i kobiety, która w ciele i poprzez ciało znajduje swój wyraz, w małżeństwo, w rodzicielstwo...
WIELKI ZŁODZIEJ. Współczesny świat okrada, jak tylko się da, młodych z podarowanego im przez Stwórcę czasu dziewictwa. W każdym kiosku można kupić przeznaczone dla dzieci i młodzieży czasopisma, w których oferuje się pieniądze za opis pierwszych doświadczeń seksualnych. I paronastoletnie dzieci piszą... Powstał świat obyczaju, kultury, gdzie czas dziewictwa przestaje istnieć, gdzie między osiągnięciem cielesnej dojrzałości płciowej a rozpoczęciem współżycia nie ma już nic. Pierwsze jest niemal równe z drugim.
To rugowanie dziewictwa z ludzkiego życia ma swą ponurą taktykę. Najpierw trzeba je jakoś unieważnić. Najlepiej służy temu drwina. Stąd całe mnóstwo dowcipów, które dziewictwo ośmieszają. Następnie należy młodemu wmówić, że brak doświadczeń seksualnych świadczy o jego niedojrzałości, a nawet o nieudacznictwie. Owa agresja przeciwko dziewiczości, nieustanna wojna z nią, korzysta z przyrodzonego ludzkiej płciowości podniecenia seksualnego, igra z nim rozbudzając je przedwcześnie i przesadnie. W wyobraźni powszechnej zbudowano obraz spotkania mężczyzny i kobiety jako sposobu jedynie na rozładowanie podniecenia. Zatrzeć prawdę o czasie dziewictwa, o jego wewnętrznej konieczności – oto cel, o którego osiągnięcie dobija się cała ta działalność.
W okresie dziewictwa młody człowiek poznaje swoją własną seksualność. Zaczyna przejawiać zainteresowanie płcią przeciwną, pojawia się w nim uczucie podniecenia seksualnego. To ostatnie budzi się szczególnie u mężczyzny i przeżywane jest w dużej mierze jako siła autonomiczna, niezależna od człowieka. Człowiek musi nauczyć się panować nad tym nowym głosem swego ciała – władać nim. Od dawna etyka katolicka wskazywała właśnie na czas dziewictwa, kiedy taka praca winna mieć miejsce. Jest to czas pracy nad rozwojem woli.
POEZJA CZY BEŁKOT. Ludzka seksualna miłość wyraża się w ciele. Uśmiech, pocałunek, pieszczota, sam akt miłosny są wyrazem wzajemnej miłości mężczyzny i kobiety. Jest to mowa ciała, przez którą jeden drugiemu objawia swą miłość. Ta mowa ciała we właściwy sobie sposób wyraża wzajemną fascynację i zachwyt ukochaną osobą. Bywa jednak, że ludzka mowa staje się bełkotem. Władać mową i językiem można dopiero wówczas, gdy człowiek się tego nauczy. Ta nauka jest wysiłkiem i trudem. Głosy seksualne ciała: odruchy, popędy, cała pogmatwana sfera podniecenia muszą wpierw być ukształtowane, by stały się mową, przez którą człowiek oznajmia drugiemu swą miłość.
W ludzkiej mowie możliwy jest poemat, który oddaje przeżycia, ich koloryt i przeróżne odcienie, precyzyjnie opowiada kolejność zdarzeń, ich sens. Możliwy jest też bełkot, który domaga się dla siebie nieporadnie i po omacku wyrazu w przestrzeni mowy. Anna Kamieńska pisała o poezji, że jest to mowa, która nakłada sobie rygory. Poezja jest ascezą słowa. Dopiero wtedy słowo zyskuje czystość brzmienia i moc wyrazu. Zaś niekontrolowany przymus mówienia wyraża rzeczywistość niezdarnie lub najczęściej nic nie wyraża. To stwierdzenie poetki łatwo przenieść na język ciała.
Nauczyć się głosów własnego ciała, nauczyć się nim władać – oto co ważne w czasie dziewictwa, co potem w czasie seksualnych spełnień człowieka pozwoli prawdziwie wyrazić swą miłość drugiemu, pozwoli tę miłość pielęgnować i rozwijać. Nie podejmując tego wyzwania jakie niesie dziewictwo do trudu samoopanowania, oślizgując się bezwolnie w onanizm lub przedwczesne i przypadkowe kontakty seksualne młody człowiek ryzykuje, że nie nabędzie elementarnego przygotowania do używania fascynująco pięknej, ale i trudnej mowy ciała.
Przepychanie młodych przez próg seksualnej inicjacji znajduje chętny posłuch. Nikogo zdaje się nie trapić przedwczesność tego wydarzenia w życiu. Rodzice, wychowawcy, publicyści zasadniczo milczą, bo nie mają co przeciwstawić temu połączonemu naporowi obyczaju i natury. A przecież istnieją racje, które bronią czasu dziewictwa, które pokazują, że ten okres seksualnego milczenia jest czasem ostatecznego dojrzewania ludzkiej płciowości. Posłużmy się obrazem, który trafnie ilustruje całą rzecz. Pomarańcza może wolno dojrzewać w promieniach słońca i w niespiesznym rytmie natury gromadzić słodycz swoich soków. Można ją też zerwać przedwcześnie i potem za pomocą substancji chemicznych przyspieszyć proces jej dojrzewania. Obie są dojrzałe. Oko ich nie odróżni, ale przecież ta dojrzałość nie jest taka sama. Słodycz przedwcześnie dojrzałej pomarańczy ma delikatny wprawdzie, ale wyczuwalny odcień goryczy. Nic go nie usunie. Podobnie jest z dojrzewaniem ludzkiej seksualności w czasie dziewictwa. Człowiek skracając ten czas wejdzie w okres seksualnej aktywności, ale często, bardzo często towarzyszyć mu będzie ów cierpki posmak goryczy. A duszny ciężar winy za tę niepotrzebną gorycz spada tylko na młodego, choć powinien dosięgnąć przede wszystkim tych, którzy nie wyjaśnili mu spraw najprostszych, którzy go po prostu oszukali. Nie spiesz się w czas seksualnych spełnień. On będzie i tak twój. Został dla ciebie przygotowany i czeka cierpliwie, aż w niego wkroczysz. Pozwól sobie na dojrzewanie i zaufaj mu.
Przed młodym człowiekiem świat jawi się jako wielki dar. Wszystko niejako może mu być ofiarowane. Przeżywa tę wielość możliwości, próbuje się wśród nich odnaleźć, wybrać coś dla siebie. Dziewictwo jest czasem danym na rozejrzenie się wśród świata wartości. Każdy wybór ma swoją cenę. Wybierając jedno, odrzucamy drugie.
Dziewictwo jest jak spacer po ogrodzie pełnym róż. Człowieka urzeka piękno ogrodu, wspaniałość kwiatów, ich mnogość i wymyślne desenie. Potem odkrywa różę, która staje się dla niego jedyną różą. Piękno ogrodu nie maleje, ale odsuwa się gdzieś w tło, bo teraz najważniejsza jest ta wybrana róża. Aksamit płatków, igranie barw najpiękniejsze. Ona staje się godna najwyższej troski i wierności. Tak opowiada ten czas język poezji. Język psychologa wyrazi to bardziej prozaicznie koncentrując się na skutkach przedwczesnego rozstania się ze stanem dziewictwa. Powie, że przedwczesna seksualizacja uboży i zaburza doprecyzowanie się osobowości, które dokonuje się
w czasie dziewictwa.
TA PIERWSZA MIŁOŚĆ... Charakterystycznym elementem "dziewiczego" sposobu postrzegania świata jest pewna idealnosć widzenia rzeczywistości, w tym nade wszystko rzeczywistości ludzkiej miłości. Młody człowiek nosi w swoim sercu i pielęgnuje obraz miłości idealnej. Tu gdzieś przynależy pierwsza sympatia, pierwsza miłość. Ta miłość ze swej natury nie szuka ostatecznych spełnień w ciele. Króluje uczucie. Jego wspaniałość uwodzi serce młodego. Emocje właśnie, a nie ciało są materią pierwszej idealnej miłości. Drugi człowiek w swej ledwie zbudzonej kobiecości lub męskości zostaje dostrzeżony i wyróżniony. Staje się wyjątkowy. Jego osoba przyciąga i czaruje tym właśnie, co w niej kobiece lub męskie. Dobrze jest z nią być. Jej nieobecność budzi niepokój. Serce rozpoznaje i uczy tęsknoty.
Cóż może człowiek dojrzały powiedzieć młodemu, który rośnie w świecie, gdzie na rozmaite sposoby popycha się go, by pospiesznie wszedł w krąg doświadczeń seksualnych. Chyba tyle: nie spiesz się. Przyjacielu! Przeżyjesz wiele pięknych nocy miłosnych, wspaniałych i szalonych, ale mało która dorówna tamtej chwili, gdy speszony spoconą dłonią wręczałeś dziewczynie pierwszy bukiecik fiołków, gdyś czuł to ciepło wokół serca, które zbudził jej uśmiech. Uroda, piękno, ale i bezcenna wartość pierwszej miłości, która ledwie muska ciała i jej wyraz w uśmiechu tylko, podaniu ręki, w pierwszym, nieśmiałym pocałunku, jest naprawdę jedyna i nie do zastąpienia. Pozwól jej się wydarzyć. Nie popsuj. Ona pozostawi swe dary. Nie tylko piękną pamięć o sobie, która jeszcze w oczach starych ludzi budzi wyjątkowe światło. Ten wątek idealności w ludzkiej miłości, który człowiek rozpoznaje i którego się uczy w czasie pierwszej miłości, jest czymś nad wyraz ważnym. Wnosi on ze sobą podstawowe dla ludzkiej miłości przeczucie - pewność, że jest ona czymś nieskończenie więcej niż prostym zaspokojeniem popędu seksualnego. Jest to początek wiedzy o prawdziwej człowieczej miłości. Miłości, która się przez ciało i zmysły wyraża, ale się do nich nie sprowadza. Utrata tej idealności już na samym początku seksualnego doświadczenia, przeakcentowanie wątku biologicznego, odczłowiecza tę miłość.
NIEWINNOŚĆ TO NIEWIEDZA Ze swej strony człowiek dąży do przekroczenia stanu dziewictwa. Wobec sugestywnej wizji wartości, jakie ofiarowuje czas seksualnych spełnień (miłości osobowej, która znajduje swój wyraz w cielesności, obietnicy rodzicielstwa, zwykłej nadziei na szczęśliwe życie), wartości czasu dziewictwa są ciche i nieinwazyjne. Są w pewnym sensie bezbronne. Łatwo ich nie dostrzec, podeptać je, sponiewierać. Przeciwieństwem niewinności dziewictwa nie jest wina, jak sugeruje język, ale raczej wiedza. Niewinność dziewictwa jest niewiedzą. (Brakiem doświadczeń seksualnych). Wiedzy, o której tu mowa, nie nabywa się w szkole, nie uzyskuje w drodze przekazu informacji, lecz poprzez pełne uczestnictwo w prawzorcu ludzkiej egzystencji, przez wejście w krąg seksualnego doświadczenia. Aby doświadczyć pełni ludzkiej egzystencji -sięgnąć po dojrzałość - trzeba stanąć tak blisko jak to tylko możliwe u wezgłowia rodzącego się życia i śmierci. "Trzeba - jak pisze Rilke -mieć wspomnienie wielu nocy miłosnych, krzyku rodzących. Ale i przy konających trzeba było spędzać czas, przy zmarłych trzeba było siedzieć" I tak będzie z Tobą. Poznasz życie i śmierć. Zamkniesz powieki tym, których kochałeś. Weźmiesz na ręce dziecko, które się Tobie urodzi. Spełniać się będzie Twój człowieczy los.
Wołanie o ochronę czasu dziewictwa nie jest wypieraniem się naszych człowieczych przeznaczeń. Jest raczej prośbą o to, byś uchwycił powagę i doniosłość swego istnienia. Nie stał się szkodnikiem we własnej winnicy. Nie uczynił banałem życiowym tego, co w życiu naprawdę poważne i naprawdę piękne być może. Za to zawsze zresztą płaci się cierpieniem nie tylko swoim, ale i drugich. Tych których miłość wybiera i przynosi.
Płeć jest darem Stwórcy. Zostaliśmy nią obdarowani. Obchodzenie się z darem ma swoją logikę, swoje reguły gry, których nie wolno gwałcić. Dar, jak sam język mówi, dostaje się darmo. Każdy z nas dostał czas dziewictwa. Ma on swoją wartość, ale dobro to specyficzne. Są dobra, do których można dążyć. Ktoś kształci się, żeby zostać lekarzem i pomagać cierpiącym, ktoś trudzi się, by zdobyć dobra materialne... Nie takim dobrem jest dziewictwo. Po prostu się je posiada. Nie można go uzyskać. Można je utracić, ale nie sposób na nowo odzyskać. Jego wagę i znaczenie odsłania często dopiero utrata i tęsknota za nim. W czas dziewictwa nie ma powrotu. Wiedza nie stanie się niewiedzą. Tysiące scenariuszy utraty dziewictwa irytuje swą głupotą i naiwnością, nuży jednostajnością. Z daru można zostać obrabowanym. Gwałciciele, spece od pornografii, autorzy pieprznych dowcipów, usłużni i "wyrozumiali" eksperci od seksuologii - wszelkiej maści gorszyciele niewinnych - to przestępcy, dla których nawet miłosierny dla grzeszników Jezus nie znalazł słów przebaczenia.
Pracą woli, wytrwałością, wielością prób dobija się pewnych sprawności: dzielności, mądrości, roztropności... Dziewictwo nie jest taką wartością. Nie można go doskonalić. Można je jednak chronić. Troszczyć się o dar którym zostało się obdarowanym, zabiegać o dobro, które się ma. Tu nade wszystko trzeba czujności. Nie jest to łatwe. Pogonią za tobą stada gorszycieli z usłużnym uśmiechem. Pogoni cierpki śmiech, a może nawet drwina i szyderstwo. A i własne ciało nie będzie cię oszczędzać. Nie pozwól sobie wmówić tysiąca bzdur, nie uwierz im. Będziesz się pytał po co ten cały wysiłek wbrew naturze, wbrew światu, który przyzwala, zachęca, daje przykład.
MILCZĘ, WIĘC JESTEM. Aby określić sens tego wysiłku, musisz sam zrozumieć, że dobro, które masz, możesz komuś drugiemu powierzyć i ofiarować. Najgłębszą strukturę każdej miłości określa to, co Jan Paweł II nazywa przestrzenią daru. Z miłości jesteś i miłując możesz dawać. Tylko wtedy, gdy jest w miłości gest ofiarności, dokonuje się ona prawdziwie. Swoją dziewiczość można ofiarować Bogu i stać się otwartym znakiem sprzeciwu wobec świata, który nie chce uznać dziewictwa, który je ośmiesza, ma za głupotę i hipokryzję. Możesz ją ofiarować drugiemu, z którym postanowisz pójść wspólnie w życie na dobre i na złe. Tylko ten, kto kocha i kto wierny, będzie pisał pieśń miłości w twym ciele i sercu. Na tej tablicy pozostaje każdy zapis. Często pierwszy przebija z każdego następnego. Gdy od razu uchwycono piękno linii, trwa ono w swej krasie. Gdy linie zmieniano, nakładano różne na siebie, to zawsze jest to jakoś widoczne, zawsze zaburza piękno rysunku, a czasem definitywnie go zniekształca. Dziewictwo - świadomie przeżywane seksualne milczenie ciała, przezornie chroniona nienaruszona -męskość lub kobiecość, rośnie z przejęcia płcią, jej dostojeństwem i powagą spraw, jakie z nią w ludzkie życie wkraczają. I nie zawiedzie się młody, który tę powagę przeczuwa i uszanuje.
Współżycie na próbę, zdobywanie kolejnych seksualnych partnerów, te rozmaite zaprzeczenia dziewictwa i małżeństwa zarazem wnoszą nieuchronnie ze sobą doświadczenie "wymienialności" drugiego - oddzielają osobę ludzką od jej płci. Osoby się zmieniają, tylko płeć której się doświadcza, jest ta sama. Ona już nie wyraża ciebie w twej jedyności i niepowtarzalności. Jesteś jednym lub jedną z wielu. Jak trudno objawić się wtedy drugiemu przez ciało i to, co ono w miłości oznajmia. Z miłością seksualną jest jak z uśmiechem osoby kochanej. Wszyscy ludzie się uśmiechają. Śmiech jest pospolity. Ale kiedy się uśmiecha ktoś kochany, to jego uśmiech jest wyjątkowy. Wyraża jego właśnie. Tyle, że uśmiech może mieć kilku adresatów. Miłosny gest ma tylko jednego, tylko dla niego jest przeznaczony. Tylko jemu mówi odwieczną mową ciała, że kocha, tylko jemu objawia osobę w intymnym spotkaniu.
Przychodzą jedni i zaświadczają o wadze dziewictwa żałując, że je głupio roztrwonili, zubażając siebie i wzajemną miłość i na próżno teraz tęsknią za powrotem do tamtego czasu. Przychodzą drudzy i opowiadają o niespodziewanym pięknie, bogactwie i pełni ludzkiej miłości i w przeżytym właściwie czasie dziewictwa upatrują źródeł spełnionej na prawdziwie człowieczy sposób miłości.
Przychodzą wreszcie i trzeci, przychodzą najliczniej i najhałaśliwiej i opowiadają o krainie szczęśliwości, seksu wyzwolonego z pęt obyczaju, religii, z człowieka i z tego, czym jest. Tobie pozostaje rozważyć te opowieści, zaufać im lub je odrzucić. Możesz też wybrać swoją własną drogę, nie bacząc na to, co usłyszałeś. Masz taką moc, bo obdarowano cię wolnością. Jesteś jak pewien wędrowiec, który znalazł się u wejścia do potężnego i przemyślnego labiryntu. Spotkał tam dwóch przewodników. Każdy z nich miał mapę właściwej drogi do serca labiryntu. Były one jednak różne. Mapa pierwszego zapowiadała trudną i ciężką wędrówkę. Nie kryła trudności i niebezpieczeństw w drodze do celu. Drugi miał wyrysowaną drogę prostą i łatwą. Z jego słów wynikało, że cel był niemal na wyciągnięcie ręki. Była jeszcze trzecia możliwość: odrzucić mapy obu przewodników, bo w końcu zawiłość każdego labiryntu jest do przejrzenia. Należy przebiec i sprawdzić wszystkie korytarze, aż trafi się na ten jeden jedyny. Powstawał tylko jeden poważny problem: wielkość i zawiłość budowli. Czy na pewno wystarczy mi sił na przejście wszystkich dróg? Czy nie umrę z głodu, pragnienia, przemęczenia, beznadziejnie zagubiony w gmatwaninie korytarzy?
Cóż uczynisz wędrowcze? Jaką wybierzesz drogę?