O mediach słów sporo
- recenzja książki Piotra Legutko i Dobrosława Rodziewicza
"Mity czwartej władzy dla widzów, słuchaczy i czytaczy"
Żyjemy w epoce kultury medialnej. Większość z nas nie wyobraża sobie dnia bez korzystania z mass mediów: telewizji, radia, prasy czy Internetu. Poszukujemy w nich rzetelnych i jak najbardziej obiektywnych informacji. Media tworzą otaczającą nas rzeczywistość i w pewnym stopniu kształtują nasze codzienne opinie i nasz światopogląd.
Bardzo często mówi się w Polsce na media ?czwarta władza?, ale czy wiemy w jaki sposób ta władza funkcjonuje i jaka batalia się o nią toczy? Kto tworzy media? Kto nimi, a zatem pośrednio nami, kieruje? Na te i inne pytania starali się w swojej książce "Mity czwartej władzy dla widzów, słuchaczy i czytaczy" odpowiedzieć Piotr Legutko i Dobrosław Rodziewicz.
Autorzy książki, krakowscy dziennikarze prasowi i radiowi, podjęli się pracy, która jest efektem niezadowolenia z poziomu naszych mediów. Jest to książka o zaniechaniach i zaniedbaniach w dziedzinie masowej komunikacji. Polacy są niedoinformowani, zdezorientowani i zagubieni w rzeczywistości. To po części wina samych mediów, po części tych, którzy tym ładem medialnym sterują. Autorzy opisują zdobycie czwartej władzy, czyli historię powstania około 1989 roku dzisiejszej rzeczywistości medialnej w Polsce, sytuację własnościową prasy, radia i TV, pracę dziennikarzy, oddziaływanie polityki i biznesu na media, zajmują się mitem obiektywizmu, manipulacji, służby społecznej i mitem rzeczywistości.
Wydawało mi się, że będzie to kolejna książka, którą trzeba przeczytać, która jest pełna teorii, analizuje. Typowy podręcznik. Myliłam się. Książka napisana jest spokojnie, choć z wyraźnym zaznaczeniem opinii autorów w poszczególnych sprawach. Wycieniowana, wyważona, ostrożna. Odniosłem wrażenie, że autorzy nie tylko nie boją się mówić, o tym, o czym się milczy, ale ukazują czasami wręcz nieprawdopodobne fakty, o których na co dzień nie zdajemy sobie sprawy.
Dziwić jednak może, iż pomimo że 65 proc. Polaków nie czyta prasy codziennej, a tylko kilka procent nie ogląda TV, autorzy wiele miejsca poświęcają właśnie prasie, nawet regionalnej. Autorzy dopatrują się licznych układów pomiędzy politykami, a wydawcami i właścicielami gazet. Analizują wpływ zagranicznych wydawnictw na media, zagrożenia, jakie rodzi monopol (rynek prasowy jest w Polsce wykupiony jest praktycznie tylko przez cztery firmy: norweską Orklę, Neue Passauer Presse, spółkę Agorę i Zjednoczone Przedsiębiorstwo Rozrywkowe). Efektem jest homogenizacja formy
i komercjalizacja treści. Prasa w Polsce miała budować społeczeństwo obywatelskie, a tymczasem jest w znacznej mierze kontrolowana przez wydawców, którzy często decydują o ostatecznej ich treści. Alegorycznie porównali autorzy tą sytuację do wody, która jest w rzecze, którą pić musimy, by przeżyć, ale zdajmy sobie sprawę, że ta woda jest zatruta.
Wiele miejsca poświęcono dziennikarzom, niskiemu poziomowi ich kompetencji, postawionemu na głowie awansowi zawodowemu, złemu sposobowi ich wynagradzania, tzw. wierszówce. Żałosny, według autorów, poziom wielu materiałów wynika także z tego, że na reportaż wysyła się niedoświadczoną młodzież, a ?starzy? tylko za biurkiem ?opakowują produkt?. Autorzy krytykują poza tym brak prób dotarcia do sedna, wyjaśniania, obudowania faktów kontekstem, uciekania od komentarza, gdy właśnie jest potrzebny. Rozważają kwestie obiektywizmu i stronniczości, wyliczają rodzaje manipulacji, np. permanentnego budowania przez media wizji klęski i założenia, że dobry materiał to złe informacje.
Książka zwraca uwagę na karykaturalną centralizację mediów
w Polsce. Wszystko niemal zainstalowane jest w Warszawie. Stąd między innymi sytuacja, w której biznes i polityka rządzą mediami. Przytoczono
w książce szereg przyjęć lub spotkań organizowanych przez wpływowe środowiska, na które zapraszani są ludzie mediów. Nie powinno nas to zbytnio dziwić. Jednak, gdy faktycznie obdarowywani są oni różnymi rzeczami w celu wyrobienia poczucia wdzięczności, to możemy się tutaj zastanowić nad etyką postępowania. Tym bardziej, gdyby wdzięczność ta była spłacana w materiałach medialnych.
Legutko i Rodziewicz namawiają do krytycznego przypatrywania się przede wszystkim temu mediom, które najbardziej cenimy i lubimy - bo im bardziej kogoś lubimy, tym mniej spodziewamy się z jego strony manipulacji
Zbierając to wszystko w jedną całość możemy dojść do różnych wniosków. Osobiście uważam, że autorzy przedstawili nieco spiskową teorię mediów w Polsce. Nie wyrzucę telewizora ani radia, nie przestanę czytać gazet ani korzystać z Internetu. Nie wiem do końca czy skażenie, o którym pisali autorzy, panuje w świecie mediów i czy zmieni się coś w najbliższej przyszłości. Wiem jednak, że książkę tą warto przeczytać, nawet, gdyby nie wszystkie informacje były w niej prawdziwe. Warto bowiem spojrzeć na media trochę z innej perspektywy, biorąc pod uwagę garść praktycznych porad autorów ?jak żyć z mediami i przetrwać, a nawet na tym skorzystać?.