Spory o Konstytucję Europejską
Kwestia relacji miedzy Kościołem oraz innymi kościołami chrześcijańskimi a UE w naturalny sposób nasuwa porównanie do stosunków państwo-Kościół. Jednak UE nie jest państwem i nie zamierza nim być również w przyszłości. Z tego między innymi powodu jej stosunków z kościołem nie można uregulować na przykład w formie konkordatu, jak to często ma miejsce w przypadku państw. Podobna sytuacja dotyczy formy obecności chrześcijańskich wartości w samym procesie integracji europejskiej, a także w podstawowych dokumentach unijnych. Sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana i wykracza znacznie poza znane nam dotąd doświadczenia stosunków między państwem a kościołem, państwem a religią.
Dopóki państwa europejskie integrowały się jedynie w sferze gospodarczej, dążąc do zbudowania wspólnego, jednolitego rynku, dopóty tworzenie wspólnych europejskich reguł i instytucji nie stanowiło dla Kościoła katolickiego, czy w ogóle chrześcijaństwa, problemu. Wręcz przeciwnie, przedstawiciele Kościoła podkreślali, że integracja nie tylko nawiązuje do średniowiecznych, uniwersalistycznych koncepcji jednolitej europy jako chrześcijańskiej republiki, lecz wręcz wyrasta z określonych chrześcijańskich treści polityczno społecznych, sformułowanych w ramach społecznej nauki Kościoła na przełomie XIX i XX wieku. Warto pamiętać, że koncepcja subsydiarności (pomocniczości), jedna z kluczowych dla funkcjonowania dzisiejszej Unii Europejskiej, była przedmiotem głębokich rozwiązań papieża Piusa XI w jego encyklice Quadragesimo Anno (1931 r.), a ojcowie założyciele dzisiejszej Unii: Robert Schuman, Konrad Adenauer, Alcide De Gasperi, należeli do szeroko pojętego nurtu chrześcijańskiej demokracji, związanej z katolicką nauką społeczną. U początków integracji europejskiej jej duchowy i historyczny związek z przesłaniem chrześcijaństwa wydawał się, więc czymś oczywistym. To wrażenie wzmacniał dodatkowo fakt, iż głównymi przeciwnikami powstania Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali (zalążka dzisiejszej Unii) były przede wszystkim partie komunistyczne i socjaldemokratyczne.
W miarę jak integracja europejska zaczęła wychodzić poza sferę współpracy gospodarczej i obejmować coraz to nowe dziedziny współpracy, a także wyrażać coraz silniejsze ambicje polityczne, problem określania relacji między europejskimi instytucjami prawem a Kościołem oraz stosunku Wspólnoty do dziedzictwa chrześcijaństwa stawał się coraz bardziej wyraźny. Mamy tutaj do czynienia z dwoma kwestiami:
1. Pojawiła się potrzeba wyraźnego usytuowania Kościoła katolickiego oraz pozostałych kościołów chrześcijańskich w ramach prawa unijnego oraz wobec unijnych instytucji. Konieczne, bowiem było określenie mechanizmów uczestnictwa kościołów chrześcijańskich procesie integracji europejskiej. Warto wspomnieć, że przy UE funkcjonuje Komisja Episkopatów Wspólnoty Europejskiej (COMECE)
2. Chodzi o ujęcie właściwego stosunku integracji europejskiej do chrześcijańskiej spuścizny. Kontrowersja ta wiąże się zarówno zapisem invocato Dei (odwołaniem do Boga), który znajduje się preambule konstytucji amerykańskiej, niemieckiej a także w łagodniejszej formie polskiej.
W kwestii umieszczenia w konstytucji europejskiej odniesienia do Boga lub wymienienia chrześcijaństwa jako jednego z zasadniczych źródeł dzisiejszej europejskiej jedności możemy wyróżnić kilka rodzajów stanowisk.
W pewnym uproszczeniu można go przedstawić jako spór między dwoma różnymi tradycjami. Jedna z nich nawiązuje do spuścizny Oświecenia, w myśl, której religia oraz generalne kwestie wyznaniowe pozostają wyłącznie sprawą prywatnych poglądów. Sfera publiczna i państwo powinny w sprawach wiary zachować całkowitą neutralność albo wręcz dozę nieufności i ostrożności. Zwolennicy tego punktu widzenia będą popierali całkowite rozdzielenie życia politycznego i religijnego. Druga tradycja będzie raczej nawiązywać do krytyki Oświecenia oraz wizji neutralnego światopoglądowo i religijnie państwa. Według tego punktu widzenia religia i jej instytucje istnieją obok państwa i nie da się ich całkowicie rozdzielić. Sfera religii i sfera publiczna oddziałują na siebie. Dlatego zwolennicy tego poglądu będą skłonni patrzeć na obie sfery jako oddzielne, ale wspomagające się, każda przy zachowaniu swojej autonomiczności.
Zdecydowanie przeciwne jakimkolwiek zapisom, czy w formie invocatio Dei, czy wymieniania chrześcijaństwa jako wspólnej dla Europejczyków tradycji, są przede wszystkim Socjaldemokratyczna Partia Europy oraz Liberalna i Demokratyczna Partia Europy. Z kolei chadecka Europejska Partia Obywatelska popiera zaznaczenie w dokumencie konstytucyjnym Unii dziedzictwa chrześcijańskiego lub odwołanie od Boga.
Różnice poglądów charakteryzują również poszczególne państwa członkowskie Unii i przystępujące do niej. Bardzo często państwa kierują się w tej kwestii swoimi wewnętrznymi konstytucyjnymi rozwiązaniami i własnymi doświadczeniami. Zdecydowanie przeciwne jakimkolwiek zapisom są przede wszystkim Francja i państwa Beneluksu. Powołują się one na ideę państwa laickiego, która legła u podstaw ich obecnego ustroju. Dodatkowym elementem wpływającym na stanowisko takich państw, jak Francja czy Niemcy, jest obecność na ich terenie liczącej się mniejszości muzułmańskiej. Zdaniem przeciwników inwoctio dei czy zapisu o roli chrześcijaństwa należy unikać w tekście konstytucji europejskiej jakiegokolwiek bezpośredniego odwołania do związku religią chrześcijańską z powodu zamieszkiwania w Europie sporych grup ludności muzułmańskiej oraz perspektywy przyjęcia do UE Turcji. Z kolei takie państwa jak Polska, Hiszpania czy Włochy, częściowo także Niemcy, domagają się stosownych zapisów w europejskim traktacie konstytucyjnym, co wynika zarówno z ich własnych rozwiązań konstytucyjnych, jak i szczególnego przywiązania do chrześcijaństwa oraz bardziej elastycznego traktowania relacji miedzy sferą państwa sferą kościoła.
Kościoły chrześcijańskie jednoznacznie opowiadają się za wyraźnym uwzględnieniem roli chrześcijaństwa w akcie konstytucyjnym dla Europy. Znaczące jest tutaj wyraźne zaangażowanie się papieża Jana Pawła II na rzecz bardziej sprawiedliwego, jego zdaniem, potraktowania chrześcijańskiej tradycji w tekście nowej konstytucji.
Dziwi mnie, że skoro istnieje zgoda, co do tego, że preambuła powinna zawierać deklarację wartości i tradycji, to trudno wyobrazić sobie, aby zabrakło wśród nich chrześcijaństwa. Nawet jego krytycy nie mogą zaprzeczyć, że stanowiło ono, oprócz tradycji antycznej, Odrodzenia o Oświecenia, filar europejskiej tożsamości.
Kończąc swoją wypowiedź pragnę tylko dodać, iż we wspólnocie tak zróżnicowanej światopoglądowo, kulturalnie i narodowo, jaką jest Unia Europejska, niemożliwe jest uzgodnienie stanowisk w kwestiach dotyczących wiary, dlatego sprawy te nie powinny być w żaden sposób omawiane w prawnych dokumentach Unii i powinny pozostać kwestią prywatnego sumienia każdego człowieka. Przy tego typu założeniach preambuła przyszłej konstytucji europejskiej nie powinna zawierać żadnych konkretnych odniesień czy do chrześcijaństwa, czy do jakiegokolwiek innego światopoglądu religijnego czy filozoficznego. W skrajnej postaci taka ograniczona wersja preambuły powinna sprowadzać się jedynie do wspólnej deklaracji woli państw członkowskich gotowych współpracować ze sobą na rzecz dalszej integracji europejskiej i dbających o dobro UE jako wspólnego dzieła. Brak jakichkolwiek światopoglądowych odniesień w preambule konstytucji może również tłumaczyć fakt, że do przyszłej konstytucji europejskiej włączona zostanie Karta Praw Podstawowych, która jest wystarczającą deklaracją wartości wspólnie wyznawanych przez państwa Unii.