Książki, które znać wypada, które znać należy, których nie wolno pominąć. Moje rozważania o lekturach człowieka XXI wieku.
„Czytanie książki jest, przynajmniej dla mnie, jak podróż po świecie drugiego człowieka. Jeżeli książka jest dobra, czytelnik czuje się w niej jak u siebie, a jednocześnie intryguje go, co mu się tam przydarzy, co znajdzie za następnym zakrętem.” Nie sposób nie zgodzić się z tymi słowami. Z pewnością czytanie książek jest niezwykle istotnym czynnikiem wpływającym na rozwój i światopogląd człowieka. Jednak we współczesnym świecie, zdominowanym przez środki masowego, przekazu ludzie znajdują na to coraz mniej czasu. Stara, dobra książka ma silną konkurencję i często przegrywa pojedynek z telewizją czy komputerem. Dotyczy to szczególnie ludzi młodych.
Każda przeczytana książka zostawia po sobie jakiś ślad w naszej świadomości, pamięci, w sposobie postrzegania rzeczywistości. Istnieją książki, obok których przechodzimy bez emocji, wzruszeń, głębokich refleksji, po prostu nie są one dla nas ważne, jak zeszłoroczna prasa, ale są też dzieła, nad wymową i znaczeniem których rozmyślają kolejne pokolenia. Pewne pozycje literatury światowej są nam niezbędne, by czuć się ukształtowanymi, kulturalnymi i oczytanymi ludźmi, ale są i takie książki, które wrastają w czytelników i stają się ich własnością. Takimi książkami są bez wątpienia te pozycje, które czytamy w dzieciństwie, a potem już zawsze wracamy do nich z sentymentem, radością, szukając w nich równowagi i spokoju.
Pierwszą książką, jaką pamiętam z dzieciństwa – okresu, gdy jeszcze nie mogłam sama czytać - jest „Na jagody” Marii Konopnickiej. To barwna, poetycka baśń wpisana w nasz ojczysty krajobraz. Niezwykle plastyczne opisy przyrody rozbudzają wyobraźnię, a przygody małego Janka zachwycają dzieci od lat. Poetce udało się stworzyć wspaniałą atmosferę, która sprawia, że po latach chętnie wracam do tej książki, a „Na jagody” już zawsze będzie kojarzyło mi się z najmilszymi chwilami mojego dzieciństwa.
Jednym z najwybitniejszych twórców piszących baśnie jest niewątpliwie Hans Christian Andersen. Chyba nie ma osoby, która nie znałaby takich utworów jak „Mała syrenka” czy „Dziewczynka z zapałkami”. Jednak niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, że służą one nie tylko zabawie. Dzieci, którym czytano od najmłodszych lat, mają bogatszy zasób słów i radzą sobie w szkole o wiele lepiej niż ich rówieśnicy, których rodzice nie poświęcali na to czasu. Każda książka poznana w dzieciństwie dzięki rodzinie, zapisuje się w umyśle dziecka tak, jakby ono samo ją przeczytało.
Jest też kilka wyjątkowych książek, które pozornie przeznaczone są dla dzieci, lecz tak naprawdę powinny być przeczytane w nieco późniejszym wieku. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że to po prostu kolejne baśnie, lecz mają one głębszy sens i właśnie dlatego warto je znać.
Przedszkolak uznałby tą książkę za piękną balladę o małym chłopcu z innej planety, który przybywa na Ziemię, aby znaleźć przyjaciela. Ale, aby w pełni zrozumieć „Małego księcia”, należy uważnie wczytać się w każde zdanie, ponieważ utwór zawiera głębokie prawdy życiowe.
Jednym z najbardziej znanych współczesnych pisarzy jest William Wharton – malarz, który w wieku 50 lat stał się sławny dzięki bestsellerowej powieści o losach chorego psychicznie chłopaka. Ale nie tylko „Ptasiek” jest wart przeczytania. Moim zdaniem, jedną z najciekawszych książek Whartona jest „W księżycową jasną noc”. Jest to wzruszająca, ale chwilami i zabawna opowieść osadzona w realiach II wojny światowej. Ukazuje historię grupki młodych ludzi, żołnierzy, którzy za wszelką cenę chcą przeżyć. Przypadkiem na swojej drodze napotykają równie zdesperowany oddział niemiecki gotowy się poddać, aby uchronić się od śmierci. Książka w niezwykły i miejscami nieco drastyczny sposób pokazuje bezsens i okrucieństwo wojny. Bohaterowie książki psychicznie i fizycznie przypominają starców, mimo iż tak naprawdę mają nie więcej niż 20 lat. Życie w strachu i ciągła niepewność jutra sprawia, że po latach walki każdy z nich staje się wrakiem człowieka. Szokujące zakończenie powieści zmusza czytelnika do refleksji nad kruchością ludzkiego życia.
Kolejną godną polecenia pozycją Whartona są „Niezawinione śmierci”. Książka oparta na faktach opisuje osobistą tragedię autora – śmierć ukochanej córki i jej rodziny w wypadku samochodowym. Książka zawiera krótki opis życia ofiar przedstawiony z punktu widzenia córki pisarza. Następnie ukazane są okoliczności ich dramatycznej śmierci oraz rozpacz rodziny. Ostatni z trzech działów opisuje walkę autora z farmerami i władzami stanu Oregon – prawdziwymi sprawcami wypadku. „Niezawinione śmierci” ukazują bezmyślność ludzi prowadzącą do tragedii oraz nieskuteczność prawa, które w wielu przypadkach działa przeciwko nam, a nie dla nas. Książka, będąca bardzo intymną skargą Whartona, zawiera wiele cennych wskazówek dotyczących sposobu życia i czerpania z niego radości.
Powieści Whartona niemal zawsze zawierają mnóstwo elementów autobiograficznych i dlatego, aby w pełni je docenić i zrozumieć należy znać nieco samego autora. Większość z nich głosi afirmację życia codziennego i uświadamia czytelnikowi, że każdy dzień jest wspaniały. Można powiedzieć, że filozofia życiowa Whartona jest bliska epikureizmowi. [o samym Williamie Whartonie mogłabym napisać osobną pracę]
W XXI wieku człowiek ma „mniej” czasu niż kiedykolwiek przedtem. Życie w ciągłym pośpiechu i stresie, pogoń za pieniędzmi oraz zerwanie kontaktu z rodziną i przyjaciółmi na rzecz telewizji sprawiają, że ludzie coraz częściej popadają w depresje i czują się bardzo samotni. Dlatego część z nich chętnie wraca myślami do czasów dzieciństwa, kiedy byli beztroscy i wolni od zmartwień. W wyniku chęci oderwania się od rzeczywistości sięgają po... baśnie – bo takim mianem można określić choćby trylogię Tolkiena, która cieszy się teraz wyjątkową popularnością. „Władca pierścieni” podbił serca czytelników, ponieważ pozwala im zapomnieć o realnym świecie i pogrążyć się w krainie magii. Nie jest przy tym typową „bajeczką” dla dzieci. Tak naprawdę jest w nim ukazany współczesny świat przedstawiony w krzywym zwierciadle. Dzięki temu czytelnik zauważa wiele zjawisk i sytuacji, które dotychczas uchodziły jego uwadze, a mogą wpłynąć na zmianę trybu życia.
„Zaślubiny patyków”, „Śpiąc w płomieniu”, „Muzeum psów” – już same tytuły brzmią intrygująco. A to dopiero początek! Akcja zazwyczaj rozwija się powoli, bohaterowie wiodą spokojne, zwyczajne życie, ale... do czasu. Bowiem w pewnym momencie następuje przełom, a akcja przenosi się do miejsc, gdzie normalne rzeczy nie dzieją się zbyt często. Najlepiej oddają to słowa bohatera powieści „Ale karuzela”, który stwierdza, że martwe studentki sprzątają mu mieszkanie, a Bóg nie odpowiada na telefony... „Kraina chichów” to właśnie jedna z książek Jonathana Carrolla, który słynie z niesamowitych utworów, pełnych niewytłumaczalnych sytuacji i magicznych postaci. Przenosi nas w świat, gdzie pisarz jest jednocześnie genialnym demiurgiem potrafiącym powołać do życia całe miasteczko. Psy mówiące ludzkim głosem nie są tam niczym niezwykłym, a zmarli wracają do życia za sprawą kilku zapisanych zdań. Książka pochłania czytelnika i sprawia, że czuje się on, jakby sam był uczestnikiem wydarzeń. Powieść często wzbudza lęk, a po przeczytaniu jej jeszcze kilka dni rozmyślamy o tym, co się nam w niej „przytrafiło”.
Na liście lektur „obowiązkowych”, ale również wartych przeczytania niewątpliwie znajdują się książki George’a Orwella. „Rok 1984” to przerażająca wizja państwa totalitarnego, którą można uznać za przejaskrawiony obraz ZSRR. Pokazuje odrażający świat, w którym każdy człowiek jest niepożądanym gościem. Mówi też o istocie władzy, która dla wielu nie jest środkiem, lecz celem oraz przedstawia system polityczny oparty na kulcie niemal boskiego przywódcy, który w rzeczywistości nigdy nie istniał.
Książek, które znać należy jest wiele. Trzeba by tu wymienić zarówno dzieła Shakespear’a jak i „Buszującego w zbożu” Sallingera. Większość z nich to klasyka literatury. Pozostałe zyskały ogromną popularność i choćby dlatego warto je znać. Należałoby też wspomnieć o rodzimych utworach. Każdy Polak powinien przeczytać „Pana Tadeusza” A. Mickiewicza, „Chłopów” Reymonta czy „Przedwiośnie” Żeromskiego. Aby uchodzić za człowieka oczytanego wypada znać „Ulissesa” J. Joyce’a, „W poszukiwaniu straconego czasu” M. Prousta, „Łuk triumfalny” Remarque’a... Można tak wymieniać bez końca.
Książki nigdy nie stają się przestarzałe, bo w literaturze nie ma jednej właściwej formuły. Dzieje odkryć można by opowiedzieć po prostu chronologicznie, bo nowsza nauka zastępuje dawniejszą. Z książką jest inaczej – to historia nieustannego dodawania w nieskończoność. Wybrałam tu twórców, którzy przemawiają do mnie, lecz każdy z nas musi osobiście doświadczyć, jaki jest wynik dodawania nowego do starego, jakie światło rzuca Homer na Joyce’a.