Wulgaryzmy w sztuce
Przeklinają dorośli i dzieciaki z przedszkola. Niecenzuralne wyrazy coraz bardziej panoszą się w naszym języku. Wszystko wokół zaczyna być na wskroś przesiąknięte wulgaryzmem. Zapanował on w zarówno w filmie i literaturze, jak i w muzyce i malarstwie. Mamy się oburzać i protestować, czy udawać, że wszystko jest w porządku?
Przekleństwo to wyraz, który nic nie znaczy, a za pomocą którego wyrażamy jakieś emocje. Przekleństwo nie musi być wulgarne. Natomiast dla wulgaryzmów charakterystyczny jest pewien zakaz. Należą do nich tak zwane rzeczy, o których się z reguły nie mówi.
Wulgaryzmy to wyrazy ordynarne, pospolite i prostackie, które niestety coraz częściej pojawiają się w naszym życiu codziennym. Słyszymy miedzy innymi słowo „pierdolić” odmieniane we wszystkich czasach, przez wszystkie osoby i w tej formie zastępujące wiele różnych części mowy. Dlaczego ludzie używają wulgaryzmów? Dla rozładowania stresów? Dlatego, że przeklinanie jest modne? A może jest to oznaka końca wieku, dekadentyzmu?
Języka wulgarnego używają przede wszystkim chłopcy i mężczyźni, rzekomo dodając sobie w ten sposób męskości. Nie chcą i nie potrafią używać „babskiego” języka, bo to dyskredytuje ich we własnych oczach jako mięczaków. Czasami niezwykle wulgarne są również młode dziewczyny, które chcą pokazać chłopcom, jakie to z nich „równe kumpele”.
Z biegiem czasu zmienia się poczucie wulgarności. Jeszcze kilka lat temu uważało się, że klnie tylko tak zwany element. I tak było. W tej chwili „mięsem rzucają” i dzieci, i młodzież, chłopcy i dziewczyny. Jest to w pewien sposób uzależnione od wychowania, wykształcenia oraz środowiska w jakim żyjemy. Jednak coraz częściej zdarza się, że dziecko, które wywodzi się z dobrego, kulturalnego domu w szkole i na podwórku klnie jak szewc.
Wulgaryzm w pewien sposób zubaża język, jednakże jest to również efekt tego, że język żyje. Jest to całkiem naturalne, że wraz z rozwojem społeczeństw zachodzi zmiana ocen pewnych zachowań.
Wszelkiego rodzaju wulgaryzmy docierają przede wszystkim do szerokiej rzeszy młodych ludzi. Artyści szukają różnych dróg dotarcia do młodzieży. Czy wulgaryzowanie sztuki jest tą właściwą metodą? Mało który utwór ma szansę stać się w naszych czasach hitem, jeżeli nie jest choć odrobinę niecenzuralny. Przykładem może być „Scyzoryk”, Kazik i słynne „wypierdalaj”. Taka sama sytuacja dotyczy filmu. Często ulubionym bohaterem filmów komercyjnych jest macho z cygarem w zębach, który pomiędzy jednym a drugim sztachnięciem wyrzuca z siebie różne „fucki” i „shity”. Do tego trzeba dorzucić jeszcze dużą dawkę przemocy. W taki sposób otrzymujemy idealny środek wychowawczy dla małolatów.
Pełne wulgaryzmów są mury, magazynujące w pewien sposób wyładowane emocje, oraz ogromne plakaty promujące najnowsze i niezwykle mało ambitne przeboje kinowe. Giną gdzieś drobne ogłoszenia kulturalne, ginie klasyka, świat pełen jest pzedziwnych oznak buntu, wyrażanego często za pomocą bardzo wulgarnych form sztuki. Świat ulega ciągłym zmianom. Może to, co jest dziś, zniknie jutro, brutalnie stłamszone przez jakąś nową, nadzwyczajną ideologię...