Przedstaw i porównaj programy artystyczne "Skamandra" i "Awangardy Krakowskiej"
Epoka najkrótsza w dziejach literatury, jednak nie ustępująca w niczym innym, dłuższym, bardziej okrzepłym i jednorodnym - XX-lecie międzywojenne. Mimo, jak sama nazwa wskazuje, jedynie dwudziestoletniego okresu trwania można swobodonie podzielić ją na dwa okresy, jasny i ciemny. Zajmiemy się jednak tym pierwszym, bliższym tematowi tych rozważań jak i moim prywatnym gustom. Okres jasny przypada na lata dwudzieste XX wieku. Zaroiło się od tych dwójek, nieprawdaż? Interesujący nas czas epatuje optymizmem, wiarą w przyszłość i nieskrywaną radością, wszystko związane z prostym, a jakże ważnym faktem odzyskania niepodległości i rozwojem ukochanej Polski. Na pierwszy plan w tych latach wysuwają się dwa ugrupowania poetyckie – Skamander i Awangarda Krakowska, których nie omieszkam rozłożyć bez skrupułów na części pierwsze i porównać.
Skamander powstał kiedy to Tuwim, Słonimski, Iwaszkiewicz, Lechoń i Wierzyński postanowili tworzyć pod wspólnym szyldem. Pomysł na nazwę ugrupowania jak i miesięcznika, w którym panowie publikowali wziął się od starożytnej rzeki opływającej Troję, która pojawiła się u Homera a później i u Wyspiańskiego w "Akropolis". Awangarda Krakowska to z kolei Przyboś, Brzekowski, Kurek, Ważyk i Peiper skupieni wokół pisma "Zwrotnica". Jak można wydedukować – wyżej wymienienie poeci działali w Krakowie i tamże ukazywała się "Zwrotnica", a jeśli mowa o nazwie – awangarda to nic innego jak kierunki w sztuce zrywające przede wszystkim z tradycją co sporo mówi o programie literackim ugrupowania.
Niech punktem wyjścia dla tego porównania będzie podejście obu ugrupowań do wydarzeń im współczesnych. Skamander opierał się na optymizmie i radości związanej z Polską wolną i niepodległą, natomiast Awangarda Krakowska skupiała się na bardzo w owych czasach dynamicznym rozwoju nauki i techniki oraz na przemianach społecznych. Skamandryci przejawiali jednak pewien apatriotyzm odchodzą bowiem od problematyki narodowej, niezwykle ważnej w latach dwudziestych. Nie zajmowali się też kwestiami społecznymi, obrócili się natomiast w kierunku swoiście pojmowanej współczesności odzierając ją z kontekstu historycznego i poświęcając się obserwacji dnia codziennego. Odcinali się zdecydowanie od romantyzmu, co najdobitniej i najjaśniej napisał Słonimski w utworze "Czarna wiosna".
"Ojczyzna moja wolna, wolna...
Więc zrzucam z ramion płaszcz Konrada.
Ojczyzna w więzach już nie biada,
Dźwiga się, wznosi, wstaje wolna.
[...]
Odrzucam oto płaszcz Konrada:
Niewola ludów nie roznieca
Płomienia zemsty! - Pusta heca!
Gdzie indziej żagiew moja pada!"
Charakteryzowali się również ludycznością, zrywali z powagą literatury znaną z poprzednich epok.
Awangardziści tymczasem starali się "wszyć w nowego człowieka nerw teraźniejszości", czyli przygotować go w pewien sposób do właściwego korzystania ze zdobyczy postępu cywilizacyjnego. Można pójść nawet o krok dalej, ze stwierdzeniem, że upodabniali oni człowieka do maszyny, jak Przyboś w swoim wierszu "Cieśle".
"Prężą się w zworze sękatej
niezdarne dłoni kwadraty,
klekocą zwarte przeguby,
wiercą się wściekłe kadłuby.
Warknie kołowrót rozkuty,
wzniosą się szczerbate skluty,
runą schrypłymi zamachy
w sklepienia,
liny,
stalowe spiny,
gmachy."
Człowiek był również trybikiem, częścią tłumu, masy, większej zbiorowości, ale nigdy jednostką. We wczesnych utworach, jak tym przedstawionym powyżej można dostrzec nawet dehumanizację. Stanęło to w opozycji zarówno do znanego dotychczas humanizmu, a nawet teocentryzmu pomijając w swoich zainteresowaniach i Boga i człowieka.
Poeci z kręgu Skamandra pojmowali rzeczywistość jako celebrację dnia codziennego, czego przykładem może być "Szczęście" Jarosława Iwaszkiewicza.
"Jak kroplę czuć na wardze smak każdej cichej chwili,
Rozcinać mocnym nożem welinu białe kartki.
Głaskać jedwabiem ręki wszelaki płomień żartki,
Czuć, jak się rumak wartki pod jarzmem dłoni chyli.
Czekać, aż słońca światło biel kwietnych drzew przykłoni,
Przykrócać i popuszczać rumakom swoim wodze.
Smakować każdy krok swój po białej, twardej drodze,
Jak kryształ szklanej kuli czuć dnie we wnętrzu dłoni."
Miasto zaś było dla nich przestrzenią dla bujnego życia, co można zaobserwować w pierwszych wersach wiersza Tuwima "Wiosna. Dytyramb", a mianowicie :
"Gromadę dziś się pochwali,
Pochwali się zbiegowisko
I miasto.
Na rynkach się stosy zapali
I buchnie wielkie ognisko,
I tłum na ulice wylegnie"
Wiosna. Dytyramb jest przykładem na stosunek poetów Skamandra do człowieka. W przeciwieństwie do Awangardystów jednostka nie jest tylko trybem pracującym, człowiek bawi się i z ochotą pogrąża w tłumie zachowując jednak jakąś odrębność. W tym samym utworze Tuwim przedstawia stosunek ugrupowania do masy ludzkiej, który potwierdza później Kazimierz Wierzyński w "Manifeście szalonym". Zacznijmy jednak od Tuwima :
"O, zrodniarzu cudowny i prosty,
Elementarnie, pierwotnie wspaniały!
Ty gnoju miasta, tytanicznej krosty,
Tłumie, o Tłumie, Tłumie rozszalały!
Faluj straszliwa maso, po ulicach,
Wracaj do rogu, śmiej się, wiruj, szalej!
Ciasno ci w zwartych, twardych kamienicach,
Przyj! Może pękną – i pójdziecie dalej!"
I przytoczmy Wierzyńskiego i jego manifest, rzeczywiście szalony :
"Literatura kona w dzikich krzykach,
A tłum się śmieje, śmieje do rozpuku!
Kpy jakieś tango tańczą na pomnikach
I wieszczom wrzeszczą: terefere-kuku!
[...]
Łącz się, hołoto! Hurmą do szeregu!
Pod słońcem byłyska twoja ciemna gwiazda!
Bij, zabij! Razem pierwsi lepsi z brzegu!
Wal krokodyla! Pegaz rusza! Jazda!"
Wyczuć można u Skamandrytów wyraźną odrazę do tłumu tak ochoczo hołubionego przez Awangardę Krakowską.
Dla poetów z kręgu Awangardy Krakowskiej wyznacznikiem podejścia do miasta, tłumu i współczesności jest tekst "Miasto, masa, maszyna" Tadeusza Peipera. Możemy wyczytać tam iż miasto służy zbiorowości, nie jednostce, co swoją drogą brzmi całkiem podobnie do współczesnej nam kultury masowej nastawionej na ogół, jednak omawianie tego tekstu mija się z celem, gdyż jest jasny sam w sobie, posłużę się zatem cytatem.
"Z natury jego, jako skupienia, wynikało zredukowanie działania woli jednostki. Z celu, dla którego dokonało się skupienie, wynikało podniesienie użyteczności do poziomu naczelnej normy rozwoju. Działanie obu tych właściwości kształtowało rozwój miasta zgodnie z najżywotniejszymi interesami zbiorowości. Kaprys czy upór jednostek, albo też pewne przeżytkowe systemy myślowe, mogły wykrzywiać na krótszy czy dłuższy okres czasu linię rozwoju miasta, ale nie były one w stanie nadać jej innego kierunku aniżeli ten, jaki wyznaczały potrzeby życiowe."
Przy porównaniu tych dwóch ugrupowań poetyckich nie sposób pominąć też ich stosunku do natury. Pojawiają nam się tu dwa ważne pojęcia, czyli żywioł dionizyjski i żywioł apolliński. Idąc za tym, co pisał Nietzsche w "Narodzinach tragedii" Apollo jest symbolem światła, miary i powściągliwości, dopasujmy go więc do poetów Awangardy, którzy pojmowali naturę tylko w kwestii jej ujarzmiania przez człowieka i postęp. Z drugiej strony stoi Dionizos, uosobienie żywiołu, chaotyczności i dziekiej nieokreśloności. Idealnie wpasowuje się to w afirmację natury, bujności i spontaniczności Skamandra.
Obie grupy różniły się również w pojmowaniu twórczości. O ile poeci z kręgu Awangardy Krakowskiej uważali, że twórczość jest intelektualnym wysiłkiem zarówno autora jak i odbiorcy, a poeta nie jest poetą lecz "słowiarzem", rzemieślnikiem słowa, o tyle Skamandryci pojmowali ją jako żywiołową ekspresję twórcy, afirmację życia, a poeta był zwyczajnym człowiekiem. Pierwsi kładli na cisk na intelektualną, drudzy na emocjonalną stronę poezji. Znajduje to wyraz w formach językowych, jakie stosowali poeci z obu grup.
Skamander charakteryzował się zdecydowaną potocznością języka, w wierszach tych twórców poutykane są liczne kolokwializmy, a zdarza się, że i wulgaryzmy (Jak u Tuwima w "Całujcie mnie wszyscy w dupę": "I ty za młodu niedorżnięta/megiero, co masz taki tupet,/że szczujesz na mnie swe szczenięta,/całujcie mnie wszyscy w dupę"). Piszą jednak dużo bardziej tradycyjnie niż Awangarda, ich poezja jest realistyczna, opisowa, nazywa stany emocjonalne zachowując ogólnie przyjętą już w poezji wersyfikację, rymy i regularność metrum. Awangarda Krakowska miała swój własny punkt widzenia na poezję. Zdecydowanie odrzucali oni realizm w przedstawianiu rzeczywistości, ich główną zasadą obrazowania była deformacja, piętrzyli metafory, jeżyli wiersze oksymoronami, odwracali perspektywę i dynamizowali te obrazy, które w umyśle odbiory utarły się jako statyczne. Ich mottem było "Minimum słów, maksimum treści" co doprowadziło do ekonomizacji środków wyrazu. Poeci Awangardy podchodzą do emocji raczej ekwiwalentnie, a swoje utwory preferują w formie wiersza wolnego. Odrzucając tradycję odrzucają rytm, tradycyjną wersyfikację oraz rymy, acz niecałkowicie,
Po tym porównaniu gołym okiem zauważyć można, że mimo idealnej wręcz zbieżności czasu, w którym wymienieni poeci tworzyli wybrali oni całkowicie inne drogi. Z jednej strony na szali stawia się naturę i prostą afirmację życia, z drugiej industrializm i dehumanizację. Myślę, że niezależnie od własnych preferencji oba ugrupowania zasługują na uwagę.