Kształt relacji między inteligencją i chłopami w "Weselu" Stanisława Wyspiańskiego.
„Wesele” to magnum opus Stanisława Wyspiańskiego, dramat narodowy czerpiący pełnymi garściami z wzorców romantycznych, a przede wszystkim krytyczny obraz wkraczającego w wiek XX społeczeństwa polskiego – społeczeństwa dekadenckiego, słabego i rozbitego. W trzech aktach (pierwszym – realistycznym, drugim i trzecim – symbolicznym) przedstawiono skomplikowane zależności między stanem chłopskim a inteligencją. Wyjaśniają one, dlaczego polski naród nie był w stanie zjednoczyć się i wspólnie wyruszyć do walki o niepodległość; odkrywają, że pod maską chłopomanii wciąż dominuje ignorancja i społeczny podział.
Relacje chłop-inteligent kształtują w znacznej mierze uprzedzenia z przeszłości – w tym jedno szczególne wydarzenie, datowane na rok 1846, nazwane później „rabacją galicyjską”. Wówczas gromady chłopów – niesione austriacką propagandą i zaglądającym w oczy głodem – wzniosły powstanie przeciwko bratniej szlachcie. Skutki były przerażające. Armia pod przewodnictwem Jakuba Szeli splądrowała ponad pięćset dworów i zamordowała co najmniej tysiąc osób. Gdy przyszło do tłumienia powstania, role się odwróciły - rozpoczęto bezwzględną pacyfikację galicyjskich chłopów. O tym wydarzeniu, jak dobitnie pokazano w „Weselu”, nie zapomniano jeszcze pół wieku później...
Temat powstania wywiązuje się podczas rozmowy Pana Młodego (poety Lucjana Rydla) z Gospodarzem (przynależnym do inteligencji Włodzimierzem Tetmajerem, a przy tym zadeklarowanym chłopomanem) w scenie 30. aktu I. Zwracają oni uwagę na niezwykle wysoki temperament chłopów („Jak się kłocą, jak się łają!”), który – odpowiednio pokierowany – mógłby zmienić się w wielką, nieprzewidywalną, wojowniczą siłę („Tylko im zabłysnąć nożem / a zapomną o imieniu Bożem”).
Gospodarz odnosi się do chłopów bardzo krytycznie, zarzuca im, że „do dziś chwalą sobie te zapusty” - czyli wrodzoną chęć do bójek. Potem, już w kontekście rabacji galicyjskiej, lęka się odrodzenia krwawych walk. Pan Młody przebieg powstania zna tylko z opowiadań, ale – jak sam mówi – opowiadania te zatruwają mu myśli o polskiej wsi. W tej sytuacji, wypowiadane przez obu panów kwestie „myśmy wszystko zapomnieli” nijak mają się do faktycznego stanu rzeczy. Inteligencja nie tylko nie zapomniała o chłopskim powstaniu, ale wciąż nie ufa wieśniakom i czuje przed nimi lęk. Sentencje takie jak „mego dziadka piłą rżnęli” czy „krwawiącego przez lód gnali” wyraźnie to potwierdzają.
Prawdziwy stosunek do polskich chłopów, inteligencja stara się przykryć płaszczem wiary w pojednanie i ruchów pozornych, do których należy nawet ślub Rydla z wieśniaczką („stroimy się w pawie pióra”). Jednak zasiane przed laty ziarno niezgody wciąż odżywiane jest przez niezrozumienie chłopskiej doli, utopijne wyobrażenie wsi i dekadenckie charaktery szlachciców. Obie klasy zbyt wiele dzieli, by mogły się zjednoczyć.
Przeszłość powstrzymała wiele wydarzeń, w tym to najważniejsze – wyzwolenie Polski. Okazało się, że nawet złoty róg, podkowa i otwarta przyłbica nie są w stanie przerwać chocholego tańca społeczeństwa. Że naprawić relacji opartych na sprzeczności interesów, braku zaufania i inteligenckiej obłudzie po prostu się nie da...