Dwa ujęcia motywu pracy. Porównaj fragmenty „Nad Niemnem” Elizy Orzeszkowej i „Ludzi bezdomnych” Stefana Żeromskiego.
Praca była, jest i prawdopodobnie zawsze będzie czymś powszednim. To właśnie praca ukształtowała naszą cywilizację i spowodowała jej rozwój. To dzięki niej, ludzkość aktualnie znajduje się w tym miejscu, w którym się znajduje, a my nie musimy każdego dnia mierzyć się z ryzykiem płynącym z obecności drapieżników przy naszej jaskini. Dzięki niej nie mieszkamy w jaskini. Mamy co jeść, bo ktoś dostarcza pożywienie do sklepów każdego dnia. Możemy cieszyć się bezpieczeństwem na ulicach otulonych mrokiem (przynajmniej teoretycznie), bo ktoś czuwa i jest skory pomóc nam w razie zagrożenia. Możemy zapewnić naszym dzieciom dach nad głową, bo ktoś go dla nas zbudował.
Nie ma najmniejszych wątpliwości, że praca stanowi istotę istnienia społeczeństwa. Jednak kwestia postrzegania jej zmieniała się na przestrzeni lat. Na przykład, za czasów epoki Młodej Polski, gdy w ludziach rozwijały się dekadenckie nurty myślowe, w literaturze wiele aspektów życia człowieka, przedstawiane było w ponurych barwach beznadziei, bezradności i przytłoczenia ciężarem egzystencji. Owo podejście, oczywiście dotyczyło także pracy. Jednym z przykładów, takiego postrzegania, jest utwór "Ludzie Bezdomni" Stefana Żeromskiego, w którym opisywane jest życie młodego lekarza, pełnego idealistycznych modeli świata i ludzi, oraz zapału do stworzenia z niego lepszego miejsca. We fragmencie, w którym Tomasz Judym - nasz lekarz - powróciwszy z Paryża, przyjeżdża do fabryki cygar po to aby zobaczyć się ze swoją bratową, która tam pracuje. Gdy jakiś mężczyzna, prowadzi go - nie zaś oprowadza - przez fabrykę, Judym uważnie przygląda się miejscu i ludziom wśród których się znalazł. Narrator na początku opisuje pomieszczenia, jako zakurzone, zadymione i potwornie duszne. Opis ten nie zmienia się, wraz z dokonywaniem kolejnych obserwacji przez Judyma, a rozwija. Pracownicy fabryki, widziani są przez lekarza jako chorzy, wychudzeni, spoceni i śmierdzący. Twarze mają o niezdrowej, ziemistej cerze, a ich oblicza spowija beznamiętny wyraz. Ich wygląd na myśl przywodzi wygląd trupa.
Pracują ciężko i monotonnie, bezmyślnie wykonując te same ruchy, których ich mięśnie zdążyły się już nauczyć, przez co, w taki sposób mogą funkcjonować bez udziału świadomości. Powietrze, gryzie płuca przypadkowego przechodnia, jakim jest Judym. Uderzają go warunki w jakich przebywają ludzie. Przypominają małe trybiki wielkiej, nienaoliwionej i skrzypiącej ma-szyny. Z ust niektórych z nich wydobywa się suchotniczy kaszel. Judym, może jedynie się oburzać, albo wzruszać ramionami, pracowników zaś to zabija.
Innymi słowy, praca przedstawiona w tym utworze, ma charakter wyniszczający. Jednak w literaturze pozytywistycznej, topos pracy, ukazany jest jako przeciwieństwo poglądu młodej polski. W utworze "Nad Niemnem" Orzeszkowa również podejmuje się zadania opisania go.
W swoim świecie ukazuje ona typowy dla epoki pozytywizmu, kult pracy. Przedstawia pole i rolników nań pracujących. Opisuje ich jako zdrowych, silnych i radosnych, mimo wysiłku jaki stanowi zbieranie plonów latem. Charakter owego fragmentu jest bardzo podniosły, zwraca uwagę na satysfakcję idącą za wykonywaniem pożytecznych zajęć, a wysiłek ukazuje jako coś drugorzędnego. Koniecznego, jednak nie przykrego. Praca, rolnicy jak i zebrane przezeń plony uwznioślane są ku najwyższym wartościom ludzkości. Ludzi nazywa "jubilerami, obracającymi w swoim ręku najdroższy metal świata", a także "rzeźbiarzami urabiającymi w różne wzory" jego złoty fundament. Niemal każda z opisywanych przez Orzeszkową postaci, odczuwa zadowolenie związane z wykonywaniem, tej oczyszczającej i nieskończenie pożytecznej - jak sugeruje literatura pozytywistyczna - czynności, zwanej pracą.
Zbiory w tym utworze, przeplatane są śmiechem, żartami i filuternymi spojrzeniami, nie mającymi zupełnie nic wspólnego z wycieńczeniem, bezsilnością czy też wyniszczeniem organizmu, tak jak miało to miejsce w "Ludziach Bezdomnych". Oba przedstawiane światy, drastycznie różnią się od siebie. Tak bardzo, że mogę użyć słowa "światy", z czystym sumieniem, gdyż faktycznie czytając oba utwory, można odnieść wrażenie, że opisywane w nich życie dzieje się, na różnych od siebie planetach.