Handel ludźmi oczami ofiary.

Człowiek jest skazany na wolność…

Oczekujecie kolejnej historii o losach porwanej kobiety ?
Kolejnego opisu tego, co przechodziła?
Zwierzeń, jak udało jej się wyrwać z piekła ?


Przestańcie czytać.

Bo to nie jest taka historia.

To są emocje.

Niedowierzanie.
Przerażenie.
Ból.
Cierpienie.
Zwątpienie.
Uleczenie.


Czasem przychodzą powoli, osobno, są przewidywalne, ale nieuniknione. Czasem przychodzą szybko, gwałtownie, wszystkie naraz, niespodziewanie, ale wciąż są nieuniknione.

Wiem, że tego nie zrozumiesz. Bo czytasz to siedząc na, może trochę niewygodnym, krześle,
z okularami na nosie i myślami krążącymi wokół zupełnie czegoś innego.
Ale teraz skup się i spróbuj posłuchać.

Przez tę historię poznasz mnie blisko. Wydam Ci się egoistyczna, pogodzona z losem, może nawet nie odczujesz współczucia. Nie dbam o to.
Gotowy ?
Zaczynam.

Przed aktem NIEDOWIERZANIE powinien pojawić się ogromny kolorowy neon „szczęście”.
Bo tak właśnie było, albo tak być powinno. Najmocniejszy obraz z mojego poprzedniego życia to ten, gdy stoję z moją ukochaną mamą przed witryna sklepową. Spoglądam na nią proszącym wzrokiem. Wszystko jest takie jasne, promieniste, kolorowe. Ale mama, choć z pobłażliwą miną, kręci przecząco głową. Mówi : „Obietnica to obietnica. Tylko jedna rzecz.”
Stoimy tam bardzo długo. W moim dziecięcym serduszku radość, że zaraz dostanę prezent przeplata się ze smutkiem, że nie mogę mieć wszystkiego. Więc może duża lalka ze złotymi włosami ? Albo ten czerwony samochodzik? Ale wszystko to gaśnie, gdy dostrzegam jego.
Borys.
Już wiem, że tak się będzie nazywał. I wiem, że zawsze będzie mi towarzyszył.

Dotrzymuje obietnicy. Kiedy piszę te słowa, trzymam go na kolanach. Ja dorosłam, ale on pozostał taki sam. Jest dla mnie symbolem tego, co straciłam, tego, co dawne i co już nie wróci. Symbolem tego, co mogłam mieć i przypomnieniem, że nigdy tego już nie doświadczę.



To nieważne, jak do tego doszło. Stało się. Tak jak stało się w przypadku tysięcy innych.
Akcja toczy się dalej, w moim rodzinnym kraju, ale o setki kilometrów od normalnego życia. Właściwie zawsze marzyłam, żeby odwiedzić te rejony. Kiedyś oddałabym wszystko, żeby tu dotrzeć. Teraz oddałabym wszystko, żeby nigdy się tu nie znaleźć.

Ale najpierw było NIEDOWIERZANIE.
Nic szczególnego nie ma w tym miejscu.
Klub o przeciętnej nazwie i przeciętnym wnętrzu. Przeciętne kolory ścian, przeciętna kanapa i przeciętny zapach dymu papierosowego.
PRZECIĘTNE.
PRZECIĘTNA.
PRZECIĘTNY.
Personel też zwykły : młoda dziewczyna w krótkiej spódniczce za barem i dwóch postawnych mężczyzn, znudzonych oglądaniem kolorowych magazynów.
Taki jest oficjalny wizerunek klubu.
Tak jawi się oczom kogoś, kto nie zna lokalnych tajemnic. Ta mała salka to nie jedyne pomieszczenie w tym lokalu.
Kotara.
Wąskie przejście.
Pomieszczenie.
Jakie?
Podobne do pierwszego, ale dużo większe. Bez pustych przestrzeni. Duża, zaciemniona scena naprzeciw wejścia. Skrawki wolnego miejsca zajmowały fotele, kanapy i niskie stoliki. Wszystko ciemne, tajemnicze. Dyskretne oświetlenie.
Nikogo na razie nie było, ale to z powodu wczesnej pory. Przed wieczorem zaczynają pojawiać się stali klienci.
Mają swoje ulubione miejsca.
Ulubione drinki.
Ulubione kelnerki.
Wreszcie – ulubione tancerki.
ULUBIONE.
ULUBIONY.
ULUBIONA.
Wszyscy pod krawatem, w drogich gustownych garniturach . Szanowani obywatele.
Mężowie.
Synowie.
Ojcowie.
Są też tacy, którzy przychodzą tu pierwszy raz, zwabieni muzyką lub gdy ktoś im poleci to miejsce. Niektórzy świadomi, co tu zastaną, inni mniej domyślni. Ci drudzy szybko akceptują tę sytuację i uczą się wykorzystywać miejsce, do którego trafili.

I kiedy już wszystko to widzę, kiedy wiem, że trafiłam do piekła, kiedy patrzę na pilnujących nas mężczyzn, przerażone nowicjuszki i pogodzone z losem „ tancerki” … Wtedy …
NIEDOWIERZANIE
uderza we mnie z całą siłą.
BO MI TO SIĘ NA PEWNO NIE PRZYTRAFIŁO. JESTEM PRZECIEŻ NORMALNĄ, ZWYKŁĄ, ALE TEŻ USTATKOWANĄ DZIEWCZYNĄ. TO NIEMOŻLIWE.
NIE JA.
NIE JA.
NIE JA.
NIE JA …
NIE JA !
Myślę : „Spokojnie. Teraz po prostu wyjdę , bo przecież nikt nie karze mi zostać. Nawet nie zauważą, kiedy wyjdę.”
I próbowałam. Wstać. Wyjść.
I już po chwili wiedziałam, że nie mogę. Wiedziałam już, że to nie sen. Wiedziałam, że sama sobie nie poradzę. Wiedziałam, kto tutaj rządzi.
Uderzył mnie.
Raz.
Mocno.
Podbite oko.

Raz.
Mocno.
I wiedziałam, że już nigdy nie spróbuje.

I równie szybko jak się pojawiło, niedowierzanie zniknęło. Cieszyłam się, że go nie ma. A potem płakałam , że odeszło. Bo pojawiło się
PRZERAŻENIE.

Gorsze.
Mocniejsze.
Przerażające.
PRZERAŻAJĄCE PRZERAŻENIE.
Śmieszne.
Najwidoczniej z językiem polskim u mnie na bakier.
Nie ma „przerażającego przerażenia” w języku polskim.
A jednak.
W mojej głowie tak to właśnie było.
Co tam język !
Byłam przerażona.
PRZERAŻONA.
P
R
Z
E
R
A
Ż
O
N
A

Tak bardzo, że sama bałam się tego, co czuję.
Chcecie wiedzieć, co dalej się ze mną stało ?
Chcecie wiedzieć więcej o klubie, w którym byłam ?
O moim pierwszym kliencie ?
Traktowaniu mnie przez szefa ?
Karach za nieposłuszeństwo ?
O tym jak bardzo brakowało mi domu ?

Nie.
Nie pamiętam.
Bo potem był
BÓL.
Co dla ciebie oznacza ból?
Ból głowy ?
Ból przy podawaniu zastrzyku ?
Ból po stracie bliskiej osoby ?

Dla mnie też, dla mnie oznacza to samo.
Tylko, że ja czułam coś, co łączyło w sobie każdy rodzaj bólu.
FIZYCZNY.
PSYCHICZNY.
Tak po prostu.
Każda kostka
Komórka
Mięsień
Wszystko miałam obolałe.
Codziennie to samo.
Pobudka
Przygotowania.
Praca.
Przerwa.
Praca.
Przerwa.
Praca.
Praca.
Praca.

PRACA.
PRACOWNIK.
PRACOWNICA.
Czasami trzeba było zastąpić kelnerkę, czasami zatańczyć na scenie, czasami przyjąć gościa indywidualnie.
Właściwie nie czasami. Bardzo często. Po to tu jestem .
I interes szedł dalej. Kręcił się.
A ja nadal czułam ból.
Nieznośny.
Uporczywy.
Prawdziwy.
Rozdzierający.
Mój.

Z czasem już do niego przywykłam.
Nie.
Nie do tego, co musiałam robić.
PRZYZWYCZAJENIE JEST DRUGĄ NATURĄ CZŁOWIEKA.
Nie zawsze. Kiedy jesteś do czegoś zmuszana, robisz coś wbrew swojej woli.
Nie chcesz …
Ale robisz.
Tylko robisz to do czasu. Kiedyś nie wytrzymasz. Zrobisz coś głupiego.
Tak jak jedna z nich.
Ukrainka, młoda, oddana , a raczej sprzedana tutaj przez rodziców.
SŁODKO.
Była tu krócej niż ja, ale była młoda i głupia. Nie wytrzymała tego, co musiała robić.
Więc próbowała uciec.
Bez sensu.
Oczywiście ją złapali.
A ona wrzeszczała, żeby ją zabili.
Ale tak się nie stało. Szef powiedział :
„Nie. Lepszą karą będzie dla ciebie życie tutaj.”
Rano znaleźli ją martwą.


W nocy huk i światła syren.
Obława.
Natychmiast nas budzą, siłą prowadzą do klapy w piwnicy. Tunelem dostajemy się do tajnego schronu.
Tu nas nie znajdą.
Rano wracamy.
Nasze rzeczy, wszystko poprzewracane. Z głośnych rozmów dowiadujemy się, że aresztowano kilku ochroniarzy. Ale nic poza tym.
Głos szefa : „Ktoś nawalił. Nie dostałem cynka !”
Więc to dlatego.
Nigdy nie wpadli, bo mieli swojego kreta. Ktoś z policji kabluje.
NIE MOŻNA LICZYĆ NA POLICJĘ.
NIE MOŻNA LICZYĆ NA POMOC.
NIE MOŻNA LICZYĆ NA SAMEGO SIEBIE.
Wydarzenia rozgrywają się tam szybko. Słowa padają tak głośno. Ludzie poruszają się tak dynamicznie.
Zapadła decyzja : Przenosimy się.
Gdzie ?
Nie wiem dokładnie. Gdzieś, gdzie jest bezpieczniej, w głąb kraju. Bo przecież „szef” tak naprawdę nie jest szefem. To tylko pionek w rękach kogoś o wiele ważniejszego. I to nie jedyny jego ‘lokal’.
Podróży nie pamiętam. Wstrzyknęli nam jakiś narkotyk … Nie wiem … Obudziłam się dopiero na miejscu.
Z bólem głowy.
Niewyraźnym obrazem przed oczami.
Dźwiękami w głowie.
Czy ja w ogóle żyję ?
Jeśli tak, to już niedługo.
Nowe miejsce jest o wiele bardziej zamaskowane niż poprzednie.
ZWĄTPIENIE.
Nikt mnie tu nie znajdzie.
ZWĄTPIENIE.
Nikt mi tu nie pomoże.
Coraz częściej myślę o dziewczynie na tyle odważnej, by się zabić. Czy ja miałabym na tyle odwagi ?
I wiesz co ?
W momencie, kiedy zwątpiłam we wszystko, w co wierzyłam. Kiedy nie było dla mnie żadnego autorytetu i pomocy. Kiedy myślałam już tylko o śmierci. Zobaczyłam matkę.
Tak jak ją zapamiętałam. Żywą. Bliską. Patrzyła na mnie. Oczami smutnymi i pełnymi nadziei.
I wtedy przyszło UZDROWIENIE.
Pomóż mi Boże pokonać strach.
Pokonać lęk.
Pomóż mi Boże nie czuć nienawiści.
Trwać na drodze, której uczyła mnie matka.
Modliłam się tymi prostymi słowami i niosło mi to pociechę.
Uzdrowienie, które przyszło, nie uleczyło mnie psychicznie. Mam w sobie rany, których nikt nie może uleczyć. Nigdy nie będę normalna. I nawet jeśli kiedyś powrócę do domu, nie powrócę do życia.
Umarłam, choć żyję.
Żyję choć poniosłam śmierć. Nie ma już „mnie” z poprzedniego życia. Nie ma mojej młodości, beztroski, szczęścia.
Umarłam.
Mam wiarę, zaufanie w moc Najwyższego.
Żyję.
Moje życie toczy się dalej.
Klienci.
Klienci.
Klienci.
Narkotyki.
Czasami.
Żeby zobaczyć kolory.

NIEDOWIERZANIE.
PRZERAŻENIE.
BÓL.
CIERPIENIE.
ZWĄTPIENIE.
ULECZENIE.
ŚMIERĆ I ŻYCIE.
Emocje.
Przeciwne i zmienne. Nigdy nie te same.
Jestem tu wiele dni. Miesięcy. Może lat ?
Piekło na ziemi.
Przemoc.
Hańba.
Życie i śmierć.

I OSTATNIE SŁOWA DO CZYTELNIKA MOJEJ OPOWIEŚCI.
MOJA HISTORIA PISANA BYŁA POD WPŁYWEM CHWILI I EMOCJI. NIE JEST TYPOWA, OPISUJE MOJE, WŁASNE EMOCJE. MOJA WŁASNA HISTORIA. CHOCIAŻ TRUDNE W ODBIORZE, SĄ PRAWDZIWE I ODDAJĄ W PEŁNI TO, CO CZUJE PORWANA KOBIETA.

RYNEK PROSTYTUCJI CIĄGLE SIĘ ROZWIJA, STRONY PORNOGRAFICZNE KWITNĄ, A HANDEL ŻYWYM TOWAREM TO OBOK HANDLU BRONIĄ I NARKOTYKAMI NAJBARDZIEJ OPŁACALNY INTERES. WSZYSTKO WYNIKA Z TEGO, ŻE CIĄGLE NOTUJE SIĘ ZAPOTRZEBOWANIE NA TEGO TYPU USŁUGI.

ORGANIZACJE ZAJMUJĄCE SIĘ POMOCĄ PORWANYM KOBIETOM I DZIECIOM ROBIĄ WIELE DOBREGO. JEDNAK SPRAWĘ NALEŻY CIĄGLE NAGŁAŚNIAĆ.

Samo czekanie jest nadzieją. Czekam, a więc mam nadzieję. Gorzki smak nadziei.

Dodaj swoją odpowiedź
Historia

Statożytność.

Historia jest magistra vitae, mawiali Rzymianie. Historia jest nauczycielką życia. Jeśli nawet bywa złą nauczycielką – a popełniane przez ludzi te same błędy są na to dowodem – to warto historię dobrze znać. Nawet po to, by błędów...

Język polski

Typowe gatunki literackie pozytywizmu.

Nowela


Ukształtowała się we Włoszech w okresie renesansu - G. Boccacio „Dekameron”. Nowela - zwięzły prozatorski gatunek literacki o wyraziście zarysowanej akcji i jednowątkowej fabule. Jest ściśle podporządkowana rygorom...

Język polski

Pozytywizm - konspekt.

Typowe gatunki literackie pozytywizmu
Nowela:
Ukształtowała się we Włoszech w okresie renesansu - G. Boccacio „Dekameron”. Nowela - zwięzły prozatorski gatunek literacki o wyraziście zarysowanej akcji i jednowątkowej fabule. Jest...

Język polski

Na podstawie analizy fragmentu „Jądra ciemności” oraz w odwołaniu do całości utworu przedstaw obraz i ocenę XIX-wiecznego kolonializmu.

Kolonializm jest to proces opanowania i utrzymywania w stanie zależności obszarów słabiej rozwiniętych przez kraje lepiej rozwinięte, prowadzony w XVI–XX w. [Encyklopedia PWN]. Do kolonializmu skłaniały: względne przeludnienie obszarów r...