"Tak" dla przystąpienia Polski do Unii Europejskiej
8 kwietnia 1994 roku, Polska złożyła oficjalny wniosek o członkostwo w Unii Europejskiej. Dzięki temu, że w 1993 roku na szczycie w Kopenhadze Rada Europejska potwierdziła, że w przyszłości Unia Europejska rozszerzy swój skład członkowski o kraje stowarzyszone z Europy Środkowej i Wschodniej, mogła się rozpocząć procedura akcesyjna w stosunku do tych państw. Polska znalazła się w pierwszej grupie państw, zwanej grupą luksemburską (obok Węgier, Czech, Estonii, Słowenii i Cypru) zakwalifikowanych do rozpoczęcia w marcu 1998 roku rokowań w sprawie członkostwa w Unii Europejskiej. Po rozpoczęciu negocjacji polski rząd zadeklarował wolę osiągnięcia gotowości do członkostwa w Unii Europejskiej w końcu 2002 roku, z wyłączeniem najbardziej niezbędnych okresów przejściowych.
Temat integracji Polski z Unią Europejską już w początkowym etapie stowarzyszenia zaczął wzbudzać w społeczeństwie polskim wiele emocji, choć wówczas, być może, przeważał entuzjazm charakterystyczny dla początku lat dziewięćdziesiątych związany z dołączaniem Polski do gospodarek rynkowych i jednoczesnym tzw. powrotem do Europy. Zaawansowanie procesu integracji przejawiające się podjęciem przez rząd intensywnych działań dostosowawczych na rzecz przyszłego członkostwa w Unii Europejskiej i towarzyszące temu nie zawsze pozytywne zjawiska wynikające przede wszystkim z toczącej się transformacji systemowej zmieniły społeczną akceptację. Jeszcze w 1996 roku Centrum Badań Opinii Społecznej odnotowało 80-procentowe poparcie dla przyłączenia Polski do UE, a już w maju 1999 roku takiego poparcia udzieliło tylko 55% respondentów. Tak więc w ciągu trzech lat grono zwolenników integracji zmniejszyło się aż o 25 punktów procentowych, liczba zaś jej przeciwników wzrosła o 19 punktów, do 26%. W związku z powyższym nasuwa się pytanie, czy musimy się teraz włączać do struktur europejskich. Kwestia członkostwa w NATO już została rozstrzygnięta. Co nam zatem da członkostwo w Unii Europejskiej?
Intensyfikacja stosunków z zagranicą, szczególnie z zachodnimi gospodarkami rynkowymi, stała się jednym z elementów transformacji systemowej w Polsce na początku lat dziewięćdziesiątych, zwłaszcza gdy rozpadły się powiązania gospodarcze w ramach dawnego bloku wschodniego. Podpisanie Układu Europejskiego ze Wspólnotami Europejskimi – w sensie politycznym – zwiększyło poczucie bezpieczeństwa w regionie i obecnie promuje stabilność Polski wobec innych partnerów, a w ekonomicznym – pobudza przemiany systemowe w kierunku sprawdzonych wzorców oraz pomaga przezwyciężyć zacofanie gospodarcze, m.in. dzięki większemu napływowi inwestycji zagranicznych.
Otwieranie rynku partnera unijnego na polski eksport przyczynia się (pod warunkiem przeprowadzenia koniecznych zmian w przedsiębiorstwach) do wzrostu skali produkcji, obniżki kosztów i bardziej racjonalnego wykorzystania zasobów produkcyjnych, a w konsekwencji do przyspieszenia tempa wzrostu gospodarczego i przyrostu miejsc pracy.
Otwieranie się rynku polskiego na konkurencyjny import z Unii Europejskiej, choć powolne, wymusza często kosztowną restrukturyzację niektórych branż przemysłu. Dla konsumentów ma to pozytywny skutek, gdyż nie tylko daje im większy wybór towarów, ale także wymusza na miejscowych producentach dostarczanie na rynek produktów tańszych i o wyższej jakości.
Status kraju stowarzyszonego przynosi wiele korzyści, choć są z tym związane także koszty dostosowawcze. W związku z tym, że większość tych kosztów budzi niekiedy duże emocje, przysłaniając nawet osiągnięte korzyści, nasuwa się pytanie, czy nie warto było poprzestać na tym statusie i formalnie nie ubiegać się o członkostwo w Unii Europejskiej, które – zgodnie z przypuszczeniami – spowoduje jeszcze większe komplikacje. Należy jednak uświadomić sobie, że integracji z Unią nie można przypisywać wszystkich bolączek gospodarczych. Dostosowania prawne i ekonomiczne są wymuszane przede wszystkim transformacją gospodarki. Integracja jedynie towarzyszy tym procesom, wzmacniając je.
Niezależnie od związania się z Unią Europejską trzeba przedsięwziąć pewne działania modernizacyjne i restrukturyzacyjne, aby osiągać korzyści z międzynarodowego podziału pracy oraz przekładać je na przyrost indywidualnych dochodów, a w rezultacie na wzrost gospodarczy w skali całego kraju. Lepiej więc patrzeć na korzyści płynące z integracji Polski z Unią Europejską w perspektywie co najmniej średniego, jeśli nie długiego okresu. W krótkim okresie zostaną poniesione pewne koszty w postaci inwestycji początkowych, które będą procentować dopiero w przyszłości.
Oczywiście dystans jaki dzieli Polskę nawet od najbiedniejszych krajów Unii, jeśli chodzi o rozwój jest szokujący. Niemniej rozsądne jest znalezienie się w towarzystwie, które (może nie wszystkim członkom w jednakowym stopniu i czasie) zapewni korzyści w sferze społecznej, politycznej, gospodarczej i cywilizacyjnej. Świadczy o tym przykład Irlandii oraz południowych krajów członkowskich Unii Europejskiej (wyjątkiem jest Grecja, która jak się twierdzi – nieracjonalnie konsumuje zdobycze integracji z UE). Nie ulega wątpliwości, że w obecnym układzie politycznym i gospodarczym w Europie gospodarka zdrowa, choć nie bogata, ma również szansę skorzystać na integracji gospodarczej. Z tego też względu Polska nie chce poprzestać na statusie kraju stowarzyszonego, który poza wieloma pozytywnymi skutkami nie gwarantuje jednak udziału w procesie decyzyjnym Unii Europejskiej. Trudno więc rozważać jakieś inne rozwiązania, zwłaszcza gdy o członkostwo w UE ubiega się pozostałe dziewięć krajów regionu środkowoeuropejskiego.
Układ Europejski, choć w wielu dziedzinach wprowadził preferencje dla obu stron, nie zapewnił jednak pełnej liberalizacji handlu rolnego (Polsce szczególnie zależy na uzyskaniu swobodnego dostępu do rynku unijnego w tej dziedzinie) i wprowadził tylko niewielkie ułatwienia w przepływie siły roboczej z Polski do krajów członkowskich UE. W dodatku preferencje handlowe stanowiące ukłon w stronę Polski nieco się zdewaluowały po wejściu w życie postanowień Rundy Urugwajskiej GATT, na mocy których Wspólnota Europejska udzieliła pewnych preferencji swym partnerom handlowym na zasadzie powszechnej.
Stowarzyszenie nie zapewnia uczestnictwa w rynku wewnętrznym Unii Europejskiej. W dalszym ciągu istnieją formalne przeszkody utrudniające swobodną działalność podmiotom gospodarczym obu stron. Chodzi tu o bariery fizyczne (kontrola graniczna), techniczne (zróżnicowane wymogi prawne i proceduralne, odmienne normy i standardy) oraz fiskalne (odmienne systemy podatków pośrednich). Istnienie tych barier wiąże się z ponoszeniem przez przedsiębiorców kosztów, które w rezultacie przekładają się na ostateczną cenę towaru sprzedawanego konsumentowi i w ten sposób koło się zamyka.
Członkostwo w Unii Europejskiej jeszcze bardziej zwiększy wiarygodność Polski na arenie międzynarodowej, szczególnie w oczach potencjalnych inwestorów zagranicznych, nie tylko unijnych, ale również z krajów trzecich, którzy wykorzystując niższe koszty pracy w Polsce, będą chcieli się umiejscowić na jej rynku w celu zapewnienia sobie dogodnej pozycji do ekspansji na zachodnie rynki oraz na wschód.
Z uzyskaniem statusu państwa członkowskiego wiąże się także możliwość korzystania ze wsparcia finansowego z budżetu wspólnotowego (Fundusze Strukturalne), co najbardziej pozwala odczuć tzw. zasadę solidarności, na której opiera się funkcjonowanie Unii Europejskiej. Wsparcie to wymaga jednak przygotowania odpowiedniej infrastruktury instytucjonalnej, zapewniającej efektywne wykorzystanie przyznanych środków. Trzeba także pamiętać, że finansowanie określonych projektów strukturalnych wymagać będzie ich współfinansowania z budżetu polskiego.
Wyraźna perspektywa członkostwa w Unii Europejskiej ma również istotne znaczenie dla polskiej polityki wewnętrznej. Jak dotychczas, żaden z polskich rządów nie kwestionował strategicznego celu polskiej polityki zagranicznej, jakim jest przystąpienie do struktur zachodnioeuropejskich, w tym również do UE. Data przyjęcia do Unii jest i powinna być w najbliższym czasie ważnym czynnikiem mobilizującym i dyscyplinującym polskie władze ustawodawcze i wykonawcze do inicjowania i kontynuowania niezbędnych dostosowań. Do daty zadeklarowanej gotowości do członkostwa pozostało tylko około tysiąca dni. Tymczasem, jak się szacuje, rząd i parlament muszą uchwalić jeszcze około stu siedemdziesięciu ustaw istotnych z punktu widzenia integracji z Unią Europejską.