Moje „za” i „przeciw” Unii Europejskiej
W przededniu referendum akcesyjnego każdy Polak, a nawet szerzej każdy obywatel jednego z 10 państw przyjmowanych do UE, staje przed bardzo poważnym wyborem: w którym miejscu postawić „krzyżyk”? Jak zadecydować, żeby nie tylko na tym nie stracić, ale zyskać? Zyskać lepsze warunki życiowe, lepsze szanse na rozwój naszego kraju, lepsze perspektywy dla swojego potomstwa? Jak rzekł Prezydent Aleksander Kwaśniewski „Jeszcze nigdy Polacy nie stali przed tak ważną decyzją. Jeszcze nigdy nie mieli tak bezpośredniego wpływu na kształt i losy kraju.”
Aż trudno uwierzyć, że tak „ważna decyzja” sprowadza się do machinalnego postawienia „krzyżyka” w odpowiedniej kratce. Ale właśnie, która z nich jest TĄ odpowiednia?
Unia Europejska niesie ze sobą szereg zalet, pozytywów i wartości, których nawet najzagorzalsi przeciwnicy nie są w stanie negować. Ale również, z czego być może nie każdy w pełni zdaje sobie sprawę, szereg zagrożeń i niebezpieczeństw. I nie są tu zupełnie bez racji osoby, które negują wejście do Unii patrząc na pewne aspekty rozszerzenia. Sęk jednak w tym, aby móc odpowiednio zbalansować plusy i minusy i uzyskać odpowiedni, adekwatny do realiów i jak najmniej zafałszowany wynik.
Jakie więc pozytywy możemy dostrzec w rozszerzeniu Unii na wschód, czy też generalnie w samej Unii? Pierwszym, najbardziej jaskrawym przykładem, który nie dotyczy nikogo tak bardzo jak nas, młodych ludzi, jest szansa jaką daje Unia Europejska w uzyskaniu wykształcenia oraz późniejszym znalezieniu pracy. Po przystąpieniu do UE młodzi Polacy będą mieli szansę i możliwość swobodnego miejsca studiów. Niezależnie od tego, czy będziemy chcieli studiować historię w Padwie, romanistykę w Paryżu czy fizykę w Anglii wszędzie, jako obywatele UE, będziemy mieli takie same szanse jak inne kraje członkowskie. Jedynym kryterium w zasadzie będzie tu znajomość języka, jednak w dzisiejszych czasach i to jest coraz mniejszym problemem.
Także to, co z nami będzie się działo po studiach, jest zależne od nas samych. Po uzyskaniu dyplomu jakiejkolwiek uczelni krajów UE, będziemy mogli swobodnie podjąć pracę w jakimkolwiek kraju, bez obaw o to, czy nasze kwalifikacje będą tam honorowane. Dzięki temu to my będziemy mieli decydujący wpływ na to gdzie mieszkamy i gdzie pracujemy. Stworzy to też szansę wyjazdu za pracą do dowolnego miejsca, gdzie akurat specjaliści w naszej dziedzinie będą najbardziej poszukiwani i najlepiej opłacani.
Jednak nie tylko młodzież skorzysta na tych przepisach. Także ludzie dojrzali, z dawno ukończonymi studiami, będą mogli swobodnie (w jednych krajach od razu, w innych po minięciu okresu przejściowego) podjąć pracę w dowolnym kraju Unii Europejskiej. Także w ich wypadku wszystkie kraje członkowskie będą honorowały ich dyplomy i uprawnienia.
Nauka i praca są jednak tylko dwoma spośród wachlarza dziedzin, na jakie wstąpienie do UE będzie miało znaczący wpływ. Także w kwestiach polityki Polacy – jako pełnoprawni członkowie UE – będą mieli prawo do wypowiadanie się i współdecydowania o kwestiach najistotniejszych nie tylko dla własnego miasta, kraju, regionu, ale dla całej zjednoczonej Europy. Stanie się tak dzięki bezpośrednim wyborom posłów do Parlamentu Europejskiego, będącego jedną z najważniejszych instytucji politycznych UE. Niezależnie bowiem od narodowości, czy religii każdy obywatel UE będzie mógł być wybrany na posła. I nie będzie musiał do tego celu wracać do własnej ojczyzny – decydującą rolę w tych wyborach ma miejsce zamieszkania. Znaczy to tyle, że np. Polak mieszkający w Katalonii może równie dobrze zostać posłem, jak Niemiec mieszkający w Suwałkach. Oczywiście Parlament Europejski nie jest jedyną instytucją, w jakiej Polacy będą mieli swoich przedstawicieli. Będą oni bowiem we wszystkich wspólnych instytucjach. I to począwszy od najniższej kadry administracyjnej, a skończywszy na jednym z komisarzy UE.
Bardzo głośna debata, tocząca się bezustannie w mediach, dotyczy oblicza polskiego rolnictwa po wejściu do Unii Europejskiej. Nie jest to temat łatwy, jednak i tutaj nasze wejście do Unii może wpłynąć na poprawę jego stanu. Jednakże, jak prawie zawsze, zależy to głównie od chęci i pracowitości rolników polskich. Unia oferuje dużą ilość rozmaitych funduszy i środków, które jeśli tylko są zastosowane zgodnie z zasadami, umożliwiają sfinansowanie bardzo dużej części poszczególnych inwestycji oraz dopłaty bezpośrednie do produkcji. Wszystkie one jednak wymagają od osób zainteresowanych minimum aktywności, gdyż nie zostaną one podzielone według schematu: każdemu po równo, ale zgodnie z zapotrzebowaniem i użytecznością. Wiele środowisk buntuje się przeciwko takiemu rozwiązaniu, z nostalgią wspominając „złoty okres PRL”, kiedy to obowiązywała maksyma „czy się stoi, czy się leży 1200 się należy”. Czasy te dawno już jednak minęły i najwyższa już pora zamiast na ilość i bylejakość, postawić na jakość. Bowiem tylko produkty naprawdę konkurencyjne, czyli produkowane z najlepszych surowców, najwyższej jakości i o adekwatnej cenie będą mogły konkurować z produktami unijnymi.
Kolejnym plusem naszego wstąpienia do Unii, czy może konkretnej do układy z Schengen, będzie możliwość bezwizowego i bezpaszportowego podróżowania w granicach UE. Skończą się wielogodzinne postoje na granicy polsko – niemieckiej, uciążliwe formalności związane z wydawaniem wiz pobytowych – Europa na prawdę stanie przed nami otworem.
A jeśli dodamy do tego jeszcze, w dalszej perspektywie co prawda, ale jednak, nasze wejście do Unii Gospodarczo – Walutowej, a co za tym idzie wprowadzenie w Polsce wspólnego europejskiego pieniądza – euro – spędzanie czasu w Alzacji, czy na Mazurach (poza oczywiście kwestią językową) przestanie się całkowicie różnić.
Prawdą jest jednak, że Unia niesie ze sobą, oprócz wyżej wymienionych plusów, równie obfity pakiet minusów, które w żadnym wypadku nie mogą nie być wzięte pod uwagę.
Pierwszym z nich będzie częściowa utrata możliwości decydowania o wszystkich aspektach naszego życia. Niektóre obszary, takie jak polityka rolna, ochrony środowiska, czy transportowa zostaną w pełni przesunięte pod zarząd Unii. Można się teraz spierać, czy nie jest to lepsze wyjście, jednakże zawsze jest to częściowa utrata możliwości kierowania wszystkimi obszarami polityki – jest to jednak cena, jaką musimy zapłacić wstępując do UE.
Jeśli już o opłatach mowa, należy pamiętać, iż w pierwszym okresie naszego członkostwa, bilans polskiego budżetu może być ujemny. Niema to jednak związku ze, jak twierdzą przeciwnicy UE, złą polityką rządu, czy też nieudolnością negocjacji. Kwestią, która może na tym zaważyć jest zaradność Polaków i chęć uczestnictwa w rozmaitych programach, jakie oferuje nam Unia (jak chociażby programy rozwoju wsi, transportu, ochrony środowiska).
Kolejną kwestią, na którą często powołują się przeciwnicy naszego wstąpienia do Unii, jest kwestia konkurencyjności polskiego przemysłu i gospodarki z gospodarką krajów unijnych. Prawdą jest, że Polska może sobie nie poradzić na wspólnym rynku, że nie dość, że nasze firmy mogą nie wejść na rynki innych krajów UE, to jeszcze mogą zostać zmuszone do opuszczenia polskiego rynku. Jednak jest to tylko częściowa prawda i jak zawsze, związana głównie z mentalnością Polaków. Oczywiście dużą rolę odgrywa tutaj też okres w jakim w Polska osiągała stabilizację ekonomiczną, który jest dużo krótszy niż w przypadku krajów „piętnastki”. Należy jednak pamiętać, że firmy silne, o ugruntowanej pozycji i oferujące produkty czy usługi wysokiej jakości już z powodzeniem konkurują na rynkach zachodnich. Dla nich niewątpliwie wejście do Unii stanie się okazją do rozszerzenia swojej działalności i zwiększenia zysków. Jednakże firmy, które stawiają na, nadal jeszcze wszechobecną w Polsce, bylejakość faktycznie nie mają większych szans na rynkach unijnych.
Równie często mówi się o tym, jakoby Polacy nie mieli szans na dobrze płatna pracę w krajach UE. Jest to po raz kolejny prawda tylko częściowa, gdyż osoba, która ma odpowiednie kwalifikacje, ambicje, chęci i zapał bez wapienia znajdzie w Unii coś dla siebie – chociażby w wielu Unijnych instytucjach, które po rozszerzeniu będą potrzebowały rzesz nowych pracowników. Musi się jednak zmienić nasze podejście do pracy, co nie jest procesem krótkotrwałym. Należy przyzwyczajać się do tego, że czasy, w których od ukończenia studiów do emerytury przepracowaliśmy w jednej firmie ostatecznie minęły. Ciągłe przemiany ekonomiczne i technologiczne wymagają od pracowników umiejętności dostosowania się do panujących akurat trendów i umiejętności dobrego ich wykorzystywania, co często łączyć się będzie ze zmianą miejsca zamieszkania, otoczenia. Możliwości jednak istnieć będą.
Jak widać jednak lista plusów jest obszerniejsza od listy minusów. W świetle ostatnich wydarzeń na świecie można jednak się zastanawiać, czy obecna Unia Europejska ma szansę stać się Stanami Zjednoczonymi Europy? Czy jest możliwe, aby 15, 25, a później jeszcze więcej różnych państw, o różnej historii, różnych doświadczeniach i różnych przekonaniach utworzyły państwowy monolit, organizm pracujący bezproblemowo? Słuchając ostatnich wypowiedzi polityków wobec kwestii Iraku i obserwując podział, jaki powoli dokonuje się z tego powodu w szeregach NATO oraz również UE można odnieść wrażenie, że tak na prawdę Unia Europejska nie jest w stanie sprostać swoim zadaniom, nie jest w stanie wypracować wspólnego stanowiska, nie jest w stanie porozumieć się wewnątrz siebie nie mówiąc już o porozumieniu z krajami zewnętrznymi.
Należy jednak mieć nadzieję, że Unia przejdzie ten sprawdzian pozytywnie. Że mimo odmienności zdań w różnych kwestiach i drobnych sporów będzie mogła dalej spełniać swoją rolę. I miejmy nadzieję, że i my – jako obywatele UE – skorzystamy na tym i ze dzięki temu nam i naszym potomnym będzie żyło się lepiej.