Filozofia a Psychologia
Essej- Były w Biblii ślady tego co odkryli niedawno archeolodzy- kultu pewnej bogini w Izraelu w tamtych czasach „męskich Bogów”, ale Kościół woli te kwestie pominąć i w ogóle Kościół słynie z zamiatania niewygodnych prawd „pod dywan”- jak stary dwutysięczny Hipokryta . Dziś kobiety mogą studiować również teologię i twierdzą ,że to patriarchalna a nie matrialchalna kultura prymitywnych plemion pasterskich stworzyła taki groźny obraz Boga-Wojownika Starego Testamentu i nie odpowiada on późniejszemu pojęciu Boga Miłości- idei bardziej „rodzinnej” i bliższej kobietom i dzieciom . Dla równowagi do przesadnego paternalizmu szerzy się obecnie w Kościele „na siłę” kult maryjny i Radia Maryja dla przeciwwagi - głównie dla starych mocherowych bab wpłacających rentę na Kościół zamiast na prezenty dla wnuków- głównych słuchaczek „Radia Maryja” w Polsce.
Zresztą odkryte późno- bo w XX w. autentyczne teksty innych Ewangelii innych apostołów ,a nawet Marii Magdaleny ( tzw. Apokryfy) ukazują daleko większą przywódczą rolę kobiet w pierwotnym chrzescijaństwie niż do XIX wieku sądzono. Były diakonami czyli służącymi ,co dziś jest stopniem kapłaństwa a wtedy nie było to problemem. . Dla sprawiedliwości dodam ,że idea Boga zmieniała się i ewoluowała w Biblii od grożnego tyrana i przywódcy plemiennego z początku dziejów w „Genezis” do bardziej miłosiernego i zniewieściałego „Amanta od Miłości” –Jezusa w Nowym Testamencie i Apokryfach (podkochującego się w Marii Magdalenie –jak wynika z badań archeologii tekstów- o czym później) .Otruty w XX w Watykanie papież Jan Paweł I ( wg śledztwa poważnej gazety „Newsweka”) twierdził przecież,że w „Bogu jest więcej z mamy niż z taty”-dając do zrozumienia niechętnym mu teologom ,że pojęcie „Bóga-Ojca” jest obecnie „zniewieściałe” i przypisuje mu się obecnie cechy bardziej „ miękkie”- typowo kobiece a nie „męskie” .
Poglądy Jezusa nie wzięły się z próżni ani z sufitu- tylko wywodziły się z mieszanki Mitraizmu i trzeciego i nie wspominanego w „oficjalnych” Ewangelich ugrupowania religijnego w Izraelu jakim byli tzw. Esseńczycy -usilnie krytykujący partię obłudnych faryzeuszy lub bogatych sadyceuszy jeszcze przed naukami Jezusa –czyli to co robił wywodzący się z poglądów Esseńczyków Jezus . Nieprzypadkowo nigdy na łamach Ewangelii Jezus krytykował tylko Faryzeuszy i bogatych Saduceuszy a nie krytykował Esseńczyków , o których przecież wiedział i którzy jak on byli obrońcami biednych, głodnych ,opuszczonych i chorych-czyli takimi jakby "socjal-komunistami" tamtych czasów i żyli w komunach.
Jezus jako ich najwybitniejszy zwolennik i przedstawiciel tylko ich „modyfikował”.
Słynne Błogosławieństwa Jezusa z "Kazania na Górze" były wręcz identyczne jak podobne "Błogosławieństwa dla biednych i ubogich" z pism Esseńczyków znalezione w XX w. z okresu sprzed nauczania Jezusa. Esseńczycy dlatego też najłatwiej i najchętniej przekształcali się w pierwszych chrześcijan. Zresztą miłosne uczty „Agape” z łamaniem chleba, ciasta i piciem wina i pijanym potem całowaniem się i obściskiwaniem siebie i kobiet nie były „wymysłem” Jezusa -tylko Esseńczyków na wzór podobnych wystawnych "Uczt Rzymskich" (i to jeszcze przed naukami Jezusa) , od których to Jezus przejął ich obyczaje i poglądy i rozwinął jeszcze lepiej .
Zresztą wybitnie "socjalistyczno-humanistyczne" poglądy Jezusa jak na tamte okrutne czasy były wyjątkowo „zniewieściałe” . Poświęcone były głównie biedym, chorym i prostaczkom i „kochaniu się wszystkich”-jak na dobrego Amanta przystało ,podkochującego się w Marii Magdalenie –jak wykazały to ostatnie odkrycia archeologiczne z XX w (nieznane wczesniej Kościołowi starożytne papirusy) .
Jeszcze 100 lat temu Kościół nie znał tych odkryć i papirusów wymyślając różne sztuczne „dogmaty” i absurdy i pod wpływem dokumentów (Apokryfów) Kosciół nawet wycofał się z nazywania Marii Magdaleny ladacznicą -zmieniając retorykę w kierunku bardziej obrony Humanizmu europejskiego niż doktryn teologii. Źle przetłumaczone pojęcie "dziewica Maryja" było zaś powszechnie stosowane na określenie wszystkich dziewcząt -"dziewoi" w tamtych czasach, więc wszystkie dziewczyny były "dziewicami" . Idea "miłosci wszystkich" była wybitnie humanistyczna i feministyczna -jak na tamte okrutne czasy ale i w starożytnym Akropolu i Koryncie wróżki-prostytutki też wyznawały podobne poglądy- "kocham wszystkich i z wszystkimi".
Dziś nawet widać więcej kobiet po Kościołach chrześcijańskich niż mężczyzn -co jest ciekawą socjologicznie obserwacją.I tu też tkwi tajemnica czemu obecnie święta Bożego Narodzenia na Zachodzie są bardziej cenione i bliższe sercu, rodzinne i dzieciom i lepiej zrozumiałe niż trudne do wyobrażenia święta „Zmartwychwstania” .
Chrześcijaństwo obecnie zewoluowało do tzw. humanizmu i personalizmu i obrony „wartości ogólnoludzkich” , choć kiedyś humanizm europejski wyrósł z buntu przeciwko skostniałej teologii scholastycznej średniowiecza –i takie są paradoksy historii. Co więcej -samo pojęcie „wartości ogólnoludzkie” do których dziś odwołuje się Kościół- tak samo jak sama aksjologia chrześcijańska rozwinęły się dopiero na przełomie XIX/ XX w w filozofii hermeneutyczno-fenomenologicznej i są obce terminologicznie i pojęciowo scholastyce i nie pochodzą od średniowiecznych teologów-tylko XX wiecznych filozofów . Paradoksem toczącego się „koła historii” jest ,iż dziś chrześcijaństwo jest ostatnim obrońcą „wartości humanistycznych i ogólnoludzkich” w Europie i ostatnim bastionem tej obrony na świecie. Karta Praw Człowieka ONZ wyrosła też z tegoż europejskiego a nie chińskiego Humanizmu. Choć trzeba dodać ,że chrzescijaństwo wypierane już jest przez islam w Europie-przez rodzące po wiele dzieci i przyszłych Talibów muzułałmanki w Europie . Dodaję tu, że słowo „Talib” oznacza skromnie tylko „uczeń” a nie "terrorysta"-wg amerykańskiego pomieszania pojęć. Nie dziwi ,że Muzułman w Europie szlak jasny trafia na widok europejskich pubów pełnych pijanych chrześcijan obłapujących się z równie pijanymi i zamroczonymi narkotykami "Pannami na Gigancie" i tacy zgenderyzowani europejczycy mieliby pouczać Muzułman co dobre i złe ?
Dzień VIII
W tym miejscu poczynię dygresję filozofa, że sam fakt myślenia ludzkiego i podejmowania wysiłku „przemyślenia” czegoś jest głęboko moralny i świadczy o etyczności , bo bierze się z niepokoju i poczucia niejasności czegoś- i myśl dąży do rozwiązania problemu w przeciwieństwie do bez-myślności.
Gorzej ,gdy ktoś jest bez-myślny i nie wyczuwa problemów i wszystko dla niego jest proste i O.K.
„Wyczucie” problemów bierze się z „czucia” sercem "świata wartości" i tak naprawdę myśl wyczuwa skalę rozbieżności i dysharmonię zauważonych rozbieżności obrazów z codziennej rzeczywistości i myśl podsumowywuje to, co zauważa.
Podsumowywuje –to znaczy sumuje poważnie po-wagę wartości tego co widzisz i robisz na co dzień Pacanie -i to jest właśnie dowód istnienia Twego Sumienia.
Sumienie to właśnie „sumowanie” po-wagi wartości świata jakim się otaczasz i widzisz .
Jeżdżąc w pielgrzymce swojego życia pociągami i autobusami często zauważyłem po sobie , że byłem nieraz bardziej zmęczony wymuszoną obserwacją lub słuchaniem niechcianych rozmów współpasażerów –bardziej zmęczony niż gdy jechałem sam swoim starym Fordem .Być może tobie też czytelniku przytrafiła się taka obserwacja . I doszedłem do wniosku, że powodem tegoż zmęczenia była intensyfikacja myśli z niechcianej i wymuszonej obserwacji innych ludzi i lepiej byłoby nieraz zamknąć oczy i zatkać uszy -na to co się widziało lub słyszało.
Ale stałbym się wówczas bezdusznym „drągiem w dziejowym przeciągu” w zatłoczonym korytarzu „pociągu do Hollywood” i życiowego sukcesu . Ale wyszedłbym wtedy na drewnianego pajaca- bo trudno być nieczułym i nie reagować na nic jak kolejowy taboret w korytarzu.
Bo są „ludzie i taborety”.
Dzień IX
Istnieje w literaturze pięknej znakomita metafora kochającej osoby jako raczej kierującej się „sercem” niż rozumem ( czy "szkiełkiem i okiem" ) oddająca tę intuicję ,że wartości miłości się raczej „czuje” niż „rozumie”. Niemądry to kochanek , który zdenerwowany wykrzykuje do kochanki- „ja ciebie nie rozumiem” ! To znaczy , że raczej „nie czuje” ciebie- bo miłość to uczucia a nie „rozumienie”- i co to za „sympatia” z niego dla ciebie ?
Sympatia jest odmianą empatii – tu i tu chodzi o „czucie” - ale czego jeśli nie świata wspólnych wartości ?
Sympatia współczuje tylko jak kibic twojemu światowi ważnych spraw i zainteresowań ( =wartości) , a empatia odczuwa głębsze zaangażowanie ( etymologicznie z greki przedrostek „sym”- oznacza "współ" a końcówka „patai” znaczy „rzucać” i „rzutować” czyli „współrzutować”, natomiast przedrostek „em”-znaczy zaś "wgłąb" czyli „rzucać w głąb”). Jest jeszcze apatia- zupełna abnegacja jakiegokolwiek „czucia”. Tymczasem pozytywne uczucia promieniują szczególnym światłem i udzielają się otoczeniu i wyzwalają ten sam pozytywny znak emocjonalny, a negatywne uczucia wnoszą w otoczenie przede wszystkim zamęt i chaos . Ale chaos czego ? Chaos celów , motywacji i priorytetów ludzkich wynikających przecież ostatecznie ze świata mniej czy bardziej nieuporządkowanych hierarhii własnych wartości.
Psychologowie we współczesnej naukowej Wieży Babel pod abstrakcyjnymi pojęciami celów –motywacji ukrywają to co filozofowie nazywają aksjologią .
Ostatnimi czasy nawet psychologia zaczęła odróżniać to co już dawno zauważył neoplatonik św. Augustyn –rozróżniać pojęcie inteligencji logicznej od emocjonalnej - tej ostatniej przypisując cechy pojęcia „serca” . Osoby o wysokiej inteligencji emocjonalnej odnoszą nawet większe sukcesy życiowe niż o wysokim ilorazie inteligencji logicznej. I tak piękna dziewczyna z nienajwyższym IQ wzbudzać może większe emocje i osiąga nieraz większy „sukces życiowy” i szczęście życiowe niż niejeden „logiczny” naukowiec czy „mól książkowy”.
Gdy umiera człowiek pozostają po nim nie tyle krzesło, stół czy zdjęcia -ale przede wszystkim pozostają na wieczność słowa , gesty i uczucia jakie roztaczał wokół siebie i w pamięci ludzkiej- bo uczucia nie są ograniczone w przestrzeni i czasie i są własnie poza-czasowe i poza-przestrzenne. Przekonują się o tym nieraz zakochani w sobie kochankowie –podobnie jak „Romeo i Julia” oddzieleni od siebie przestrzennie i czasowo i po dłuższej nieobecności z jeszcze większą radością i siłą witają się ponownie. I naprawdę istnieje Niebo i Dusza - bo metafora „Niebo” to stan twojego Ducha właśnie a nie miejsce w Kosmosie i Niebo „Serca” nie jest tym samym co Niebo Astronomiów. A duch to energia a nie materia i nawet energia zmienia materię -zgodnie nawet z Einstainowskim wzorem E=mc2. Energia Twoja i wyznawanych słownie przez ciebie wartości materializuje się w twoich czynach i dokonaniach za życia Pacanie i tak „słowo Twoje staje się ciałem” a Duch twój może nawet tchnąć życie w kamień i „góry przenosić”-jak w słowach pewnej piosenki- „tu na razie jest ściernisko, ale będzie San Francisko”.
Metafora „serca” wskazuje na odczuwanie świata wartości z nim związanych i czuwanie jedynie rozumu, który jest wtórny do serca i jedynie racjonalnie nazywa słowami to co zakreśli mu serce. Racjonalny rozum jest sługą w „rozumieniu serca” a nie jego Panem. Racją „serca” jest zakreślanie granic możliwości i wolności „Rozumu” i dlatego Rozum nie jest w stanie oddzielić się od „Serca” . Racjonalista Kartezjusz popełnił błąd , który wlókł się przez dwa wieki na Zachodzie oddzielając rozum od serca i uczuć ( w innych cywilizacjach tego nie było- a zwłaszcza w holistycznej medycynie Wschodu). A to na co reaguje serce to właśnie świat odczuwanych i wybieranych siłą woli wartości - czyli temu czemu „warto” się „poświęć”. I od słowa „warto” pochodzi też pojęcie „wartości” , tak jak od „poświęcenia się” pochodzi to, co w życiu najważniejsze-czyli „święte” ( co Sacrum- w przeciwieństwie do Profanum).
To ostatecznie „serce” decyduje o woli wyboru a rozum jedynie zatwierdza to co zaoferowało mu serce. Wolna wola wyboru serca wybiera więc wartość- „wolność” , ale ta często nie jest wolna od ograniczeń- ale o tym później. Bywa dobra i zła wola a ludzie nie są amoralni jak niczym zwierzęta –choć niektórzy „zbydlęcają się” i upodabniają się do zwierząt.
Dzień X
Tak zatem uczucia ludzkie wynikają z istnienia mniej lub bardziej uświadomionej hierarchii wartości i to wzbudza większe emocje (= czytaj: większe uczucia) co jest wyżej i bardziej „ważne” w tej hierarchii. Taka jest aksjologiczna istota emocji ludzkich czyli uczuć. I odwrotnie- uczucia to wartości, czyli to co bardziej „warte” wywołuje większe emocje.
Waga tych wartości w tej hierarchii stanowi o ich po-wadze i dlatego „poważnie” istnieje świat wartości ogólnoludzkich , którymi to zajmuje się filozoficzna teoria wartości czyli akjsologia filozoficzna.
Obecnie aksologia i antropologia filozoficzna jest samym rdzeniem filozofii nauk humanistycznych i to nie jacyś tam filolodzy i strukturalni językoznawcy piszący prace magisterskie z gramatyki opisowej są „humanistami” ,a specjaliści od nauki języków obcych nie znają się często na filozofii –i takich półinteligentów kształcą obecnie niektóre uczelnie „humanistyczne”.
I nie jest tak ,że tylu ilu ludzi jest na ziemi to każdy ma inne „hierarchię wartości” i byle co się komu zechce uwidzieć, jakby panował powszechny relatywizm moralny i chaos na świecie- bo chaos moralny jest charakterystyczny tylko dla Piekła i tych którzy piekło Anarchii i Chaosu czynią innym na ziemi- ludzi złych i kończących jak kryminaliści. Gdyby panował powszechny relatywizm moralny-co się komu podoba robić to nie dałoby się sądzić kryminalistów, gdyby nie istniały żadne normy w świecie i w prawodawstwie -opartym przecież o aksjologię danej cywilizacji. To aksjologia danej kultury powołuje normy etyczne i prawne do życia , a nie odwrotnie – to nie normy powołują aksjologię.
I właśnie że daje się względnie obiektywnie wydzielić w świecie zespół grup wspólnych wartości niższego i wyższego rzędu w życiu społeczeństw- to wynika też z socjologicznych badań opinii publicznej i statystyki . I tak powstała też wspólna Deklaracja Praw Człowieka i Obywatela ONZ, której jednym z głównych autorów tekstu i kodyfikatorów był wybitny chrześcijański filozof-neotomista J.Maritain -o czym niewielu dziś wie , ani „pani w szkole” nie uczy dzieci –bo często nawet nauczycielka tego nie wie.
Zauważył on ,że na bazie wspólnych wartości przezwyciężają animozje protestanci, katolicy i prawosławni, którzy wyznają przecież te same dziesięć przykazań boskich i daje się stworzyć wspólną „ekumeniczną” hierarchię wartości ogólnochrześcijańskich. To z nich stworzył J.Maritain Kartę Praw człowieka ONZ ,które za Chiny Ludowe nie może zrozumieć Daleki Wschód.
Bo pojęcie „wartości ogólnoludzkich” wymyśliła filozofia Zachodu -a nie Wschodu ani Afryki. „Państwo Środka” jak Chiny coś podobnego jak „humanizm i wartości ogólnoludzkie” nie wymyśliło nigdy, bo na innej kulturze podporządkowania jednostki państwu bazuje i dlatego do dziś trudno im zrozumieć i respektować co to są „ludzkie prawa” –jak w tak masowym społeczeństwie jak Chiny „jedynostka zerem , jedynostka niczym” . Filozofia Zachodu jest indywidualistyczna-odwrotnie do filozofii Wschodu gdzie „masa i państwo” są ważniejsze niż indywidualne szczęście jednostki w masie (lub jednostki niepodporządkowanej masie). Indywidualizm Zachodu wyrósł właśnie z indywidualizmu filozofii chrześcijańskiej a filozofia Chin z Konfucjańskiej filozofii sprawnej biurokracji zarządzania wielką masą.
Pewnie że w szczegółach jedni ludzie będą bardziej wrażliwi na pewne określone wartości ,a inni na inne –ale nie zmienia to faktu że ogólnie daje się wyróżnić pewne wspólne wszystkim grupy wartości niższego i wyższego rzędu.
I tak przypomnę dla przykładu jednego z klasyków i twórców aksjologii filozoficznej Maxa Schelera (m.in. na którego pracach doktoryzował się z etyki filozoficznej kard. Karol Wojdyła i zarzucali mu nawet niektórzy bycie bardziej filozofem niż teologiem).
I tak na samym początku wspólnej wszystkim ludziom hierarchii wartości Scheler zauważył i umieścił jako podstawowe wartości hedoniczno-witalne ,czyli związane z zauważonym już u zwierząt i dzieci dążeniem do przyjemności ( hedonizm) i unikaniem tego co nieprzyjemne oraz z podstawą podtrzymania życia i zdrowia czyli związanych z biologią życia ( vita- znaczy życie)- zadbania o jedzenie, zdrowie i tężyznę fizyczną. Do tej grupy wartości należą więc prawo każdego człowieka do dostępu do jedzenia i picia –bo wszyscy mają takie same żołądki , zdrowie w wymiarze medycznym , uprawianie sportu (w ramach zadbania o te zdrowie) .
Często słyszy się od lekarzy ( i nie tylko), że „nie ma nic ważniejszego nad zdrowie” , a i niejeden gość na twoich imieninach jak nie wie co ma ci życzyć to jedynie życzy ci „ zdrowia i sto lat” i to wszystko co ma ci do powiedzenia ! A ja dziękuję za takiego gościa, bo świadczy to nie tylko o ubogich życzeniach dla ciebie , ale i nieprzemyślanych i sobie wzajemnie sprzecznych.
Bo jak będziesz miała sto lat kobieto-to raczej na pewno nie będziesz miała „ani końskiego zdrowia i ani byczych sił” i ledwo będziesz dychała zdziwiona ,że jeszcze przeżyłaś jeden dzień- jak cię nie zeżre jeszcze demencja starcza ,podpierając się na lasce pomarszczona i zgarbiona i jedyne miłe zadowolenie jakie cię spotka dzisiaj to tylko jeśli będzie miał ci kto pampersa na nieutrzymującej moczu dupie zmienić – i takich jedynie „zadowolonych” staruszków spotykałem w śmierdzących od moczu „domach starców” pracując w czasach studenckich w pogotowiu ratunkowym -i wiem o czym piszę. Jak mówi stare przysłowie „starość nie radość a młodość nie wieczność” i co ci po bylejakich życzeniach „sto lat” ?
I zauważ teraz szanowna córko jak niską rangę przypisał Scheler wartościom witalnym– w tym związanymi z medycyną, sportem , estetyką ciała a nawet kosmetykami- w kontekście coraz bardziej właśnie traconych sił życiowych i zdrowia wraz ze starością -czego nie zatrzymają i nie zahamują żadna medycyna , żadne sporty i nie zatuszują żadne kosmetyki I jak do tego doda się jeszcze, że wielu ludzi poświęca nawet własne zdrowie czy życie w obronie jakichś innych i ważniejszych dla nich wartości to jasnym okazuje się, że to nie wartości witalne i hedoniczne są najważniejsze w życiu, tylko muszą być jeszcze inne i silniejsze wartości –chociaż nie przeczy się początkowego znaczenia wartości tych witalnych i hedonicznych w podstawie piramidy tej hierarchii.
Skrajnością i patologią pochwały filozofii życia-vitalizmu i medycyny, tej pochwały zdrowia ,sportu i tężyzny fizycznej była filozofia nadludzi F. Nietschego , która spodobała się później Hitlerowi i rozpoczęła rasistowski pochód „Rasy Nadludzi -Panów”.
Zanegowawszy wpierw filozofię chrześcijańską Nietsche- ten wybitny esteta i cherlawy chudzielec , buntujący się na woźnicę bijącego konia co nie ruszał z miejsca wymyślił filozofię zdrowych i silnych Nadludzi-Panów i przemyślawszy do dna swoją filozofię doszedł do absurdu Nicości (Nihilizmu) - i zwariował umierając w Domu Wariatów. I taki wariat spodobał się innemu wariatowi i estecie –Hitlerowi, malarzowi obrazów, który rozpoczął jednocześnie wojnę i „hodowlę czystości rasy” i niczym bydło kazał zapładniać się esesmankom z „najsilniejszym” materiałem genetycznym i prowadzał eksperymenty medyczne nawet w obozach koncentracyjnych. Z pewnością gdyby nie przegrał wojny wyhodowałby np. rasowe kobiety o największych biustach i największej wydojności mlecznej - jak współczesne rasowe krowy mleczne z laboratoriów Akademii Rolniczych .
(Ale ironią losu osiągnięcia współczesnych laboratoriów w zakresie sztucznego zapładniania bydła zostały i tak z powodzeniem zastosowane dziś na kobietach w zapłodnieniu „in vitro”, w których to laboratoriach pracowali często lekarze -ale weterynarii doświadczeni na krowach- i wiem co piszę bo sam skończyłem Akademię Rolniczą i miałem wykłady z prof. Genetyki i Inseminacji Zwierząt –Tischnerem i zajmowałem się zarodkami „in Vitro”).
Dzień XI
Przy okazji Nitschego jako wybitnego estety i znawcy estetyki zrobię tu jeszcze krótką dygresję do analizy filozoficznej piękna estetycznego w aspekcie „upiększania” ciała i kosmetyków w szczególności –zwłaszcza dla kobiet wydających często duże pieniądze na „kosmetyki” z budżetu domowego -w tym najchętniej z alimentów na rzekomo porzucone wg nich po urodzeniu dzieci przez ojców, których jednocześnie nie pozwalały im wizytować wymyślając maksymalne trudności-jak to najczęściej bywa. Dziwnym trafem takie właśnie kobiety wpadając w agresję- szarpią i krzyczą bezkarnie dzieci nie mające ojca ( jak sam widziałem) i wydają najwięcej pieniędzy na kosmetyki ,malując się najbardziej agresywnie i rzucają się w wir sportu-lub jego parodii -aerobiku czy fitnessu- jakby szykowały się do walki i „polowania” na kogoś . Kobiety tak "wyzwolone" i tzw. feministki bywają najbardziej agresywne społecznie niż kobiety w szczęśliwych związkach.
Wracając dygresją do kosmetyków mających „upiększać ” –to jest przydawać „piękna” kobietom- to pewnie niejedna z nich nie wie to co filozof ,że samo słowo „kosmetyki” pochodzi od greckiego słowa „cosmoi” ,od którego też pochodzi słowo „kosmos” i ma coś wspólnego z kosmicznym niemal pojęciem –jako harmonii duchowej i ładu. Bo słowo „cosmoi”- oznacza z greckiego właśnie tylko „ład i harmonię” , które miałby symbolizować "kosmos" ,tak jak być „ładnym” pochodzi od słowa "ład" .
Ale cóż to za harmonia wściekłej kobiety krzykliwie „skosmetyzowanej” pudrami ,że aż to odpycha ? Jest coś w tym że kobiety stroją się modnie i malują kosmetykami bardziej przeciwko innym kobietom by wzbudzić ich zazdrość niż przeciwko mężczyznom ,którzy często nie zauważają tych subtelności ( ale nie filozof znający pojęcie „sub-telność” – co po łać. znaczy coś co „stoi popod celem”)
Wracając do obserwacji społecznych Schelera- zauważył on u ludzi jako niewystarczające ,że będziesz „zdrowy jak byk” i nażarty „póki stawa szyi” -jak ludzie zdrowi i najedzeni bywają często przecież nieszczęśliwi i toczą nimi dramaty życiowe i na pewno nie z powodu tylko jedzenia i picia –tylko z innych „ważniejszych” powodów. I na odwrót -bywają szczęśliwi ludzie nie posiadający „końskiego zdrowia" , nie uprawiający sportów i nie jedzący dużo „puki stawa szyi” i nie pijący ( np. szampana na balangach ).
A więc nie wartości hedoniczne są najważniejsze w życiu i w historii filozofii tych co się pomylili w tym temacie nazywało się „wieprzami z ogrodu Epikura”. To Epikur głosił jako najważniejsze w życiu poszukiwanie tylko hedonistycznych przyjemności ,jedzenie, zdrowie i unikanie cierpień . I życie upływało mu ze swoimi zwolennikami głównie na urządzaniu wystawnych uczt i orgii seksualnych–i tylko „kobiety, wino i śpiew” i oddawali się orgiom i w końcu „popękali” jak świnie z przeżarcia -bo wyglądali jak wieprze oraz poumierali od chorób wenerycznych i w cierpieniach –i tak skończyli filozofowie hedonizmu (-jak we francuskim filmie o bogaczach pt. „Wielkie żarcie”).
Dziś hedonizm powraca jak bumerang w bogatych społeczeństwach dobrobytu Zachodu pławiących się w przesadnym bogactwie i nieracjonalnym luksusie ludzi wydających duże pieniądze już tylko na „zaspokajanie wszelkich swawoli i przyjemności” pod każdą postacią i powstał nawet cały „przemysł zaspokajania wolnego czasu i przyjemności” -bo klient „nasz Pan”- aż po sieć luksusowych burdeli i centrów wszelakiej „rozrywki” migotających „światłami Los Angeles” –gdzie miałby cię spotkać los Aniołów na ziemi ( chyba pod postacią niezbyt zadowolonych z „wyczerpującej pracy” kurwiszonów , od których opowieści na temat ich klientów uszy puchną i same wyśmiewają własną „robotę”)- jak niczym w arabskiej wizji Nieba-Haremu z tańczącymi taniec brzucha Hurysami ( nawiasem mówiąc w arabskiej kulturze gdzie jedni mogą mieć po cztery żony i dlatego brakuje ich innym wcale nie dziwi taka wizja Nieba-Haremu).
Współczesna kultura masowa Europy jest raczej kontrkulturą- nacechowana powszechnym relatywizmem moralnym, wygodnickim hedonizmem ,rozpasaniem seksualnym i poszukiwaniem już tylko nowych wrażeń zmysłowych w narkotycznych ekstazach i obrazoburczym ekshibicjonizmie i modzie na stringi , toples i poszukiwanie takich idoli, którzy wyzbyli się już wszelkich hamulców moralnych i wywrzaskują do mikrofonu na koncertach swoim fanom protest-songi jak to było im dobrze a teraz jest źle i „zróbta mi dobrze” !
Zdziwisz się czytelniku jeśli dodam ,że podobnie powyższe krytyczne tezy pochodzą od ateistycznego filozofa –komunisty ze Związku Radzieckiego J.Dawydowa, który choć niechrześcijanin –paradoksalnie bronił dawnej klasycznej kultury zauważając odwracanie się kultury masowej i ateizmu od rozumu i humanizmu w kierunku animizmu-„ zezwierzęcenia się” natury ludzkiej. Ostatecznie ironią historii tak kończą się czasy długotrwałego pokoju, dobrobytu i prosperity- nie tylko od czasu „uczt rzymskich bogaczy” - i dopiero wojny wstrząsają tym „towarzystwem wzajemnej adoracji”.
Ale już wcześniej inny filozof Spengler , a w Polsce pisarz Gombrowicz i S.I.Witkiewicz głosili proces „zwyrodnienia” i „zbydlęcenia” się ludzkości mimo osiągnięć technicznych w dobie modernizmu. I Witkacy „na dowód” tego sam się „bydlęcił” oddając erotycznym fantazjom - jak wcześniej Rasputin na carskim dworze leczył „seksem” damy dworu i unosił je tym sposobem rzekomo „do wyższego poziomu duchowego rozwoju”.
Dzień XII
Wracając do analiz pojęcia wartości u różnych społeczeństw Scheler zauważył i umieścił na wyższym poziomie niż wartości hedoniczno-vitalne grupę wartości duchowych do jakich zwracała się ludzkość od dawna- do sprawiedliwości, wolności , prawdy, piękna i wreszcie dobra . I nie były to „wymysły” tegoż filozofa , ale zauważył to on również w innych kulturach i nawet niechrześcijańskich ( również w Azji i buddyzmie). Taki „obiektywizm aksjologiczny” wyniknął mu niejako ze statystyki badań „opinii publicznej”- jak to się dzisiaj w socjologii nazywa. Ale na tych „wartościach duchowych” nie kończy się co ciekawe skala Schelera i trzeba było poddać analizie filozoficznej poszczególne pojęcia -wartości, aby to zauważyć.
I tak na przykład -cóż to jest „sprawiedliwość”, czy „wolność” dla filozofa ?
Niby „od czego” wolność i „do czego” – wolność i „od kogoś” czy „od siebie” i swoich wad ?
Nauczycielka- „pani od historii” poucza dzieci w szkole ,że wielu w historii „bohaterów” i żołnierzy zginęło w walce „za wolność,” „sprawiedliwość,” „za równość i demokrację” , ale paradoksem ci „bohaterowie” co przeżyli wojny- ranni i kulawi dziwią się potem że w ich wywalczonym świecie nie zniknęła wcale nierówność , niesprawiedliwość i nienawiść jednego człowieka do drugiego i nie pozamykano sądów i więzień i krzywdy i niesprawiedliwość dalej jak były tak są na świecie i mają się dobrze. Więc za co ginęli rzekomi „bohaterzy” na wojnach z ostatnim okrzykiem „za wolność” lub „sprawiedliwość” albo jakim „poświęceniem” był ich „patriotyzm za ojczyznę” ? „Ojczyzna” znaczy „ziemia ojca” -ale z ojcami różnie bywa i nie każde nawet dziecko lubi swego ojca -a co dopiero jakąś abstrakcyjną „ojczyznę”.
Pojęcie patriotyzmu pochodzi od łać. słowa „pater” =ojciec ,ale niejedno dziecko nie szanuje nawet własnego ojca i matki i ojcowie nie są dla nich żadnymi ideałami i dziś nawet modny wśród młodych jest brak poszanowania „starych” -a co dopiero abstrakcyjnego pojęcia „ojczyzny”. W dobie kosmopolityzmu i budowania Stanów Zjednoczonych Europy nawet „małe ojczyzny” nie są szanowane przez emigrację zarobkową i chichotem historii jest jak obecnie młode Polki i pielęgniarki wycierają tyłki starym faszystom we włoskich i niemieckich „Domach Starców” za lepszą mamonę niż w rzekomo zwycięskiej Polsce . Podobnie jak niejeden Polak chętnie dziś wyjechałby do niemieckich czy włoskich „koncentracyjnych obozów pracy”- firm i korporacji płacących lepiej niż w kraju i taką „polską ojczyznę” mają głęboko gdzieś.
Co warte były i są rewolucje - jak świat światem nigdy nie udało się aby ludzie byli „równi, wolni i sprawiedliwi” -i to tylko dlatego, że mają takie same żołądki do jedzenia ? Walka o te wartości okazuje się iluzoryczna i oddala się jak horyzont gdy się doń zbliżasz . To jak ataki Don Kiszona na Wiatraki - i taki chichot „donkiszoterii” błędnych rycerzy zza grobu historii powraca echem starej prawdy moralnej –prawonaturalnej ,że istnieje szatański podział na świecie dzielący od zawsze ludzi na nierównych, biednych i bogatych, niesprawiedliwych i niewolnych od licznych wad ludzkich- chciwości, pychy, zazdrości etc.
Jedna z definicji Szatana mówi zresztą ,że jest on Mistrzem Dzielenia Ludzi-a nie ich łączenia.
Pojęcie „sprawiedliwości” nawet w chrześcijaństwie ulegało zmianie definicji w historii– i sam fakt, że ludzie mają takie same żołądki nie upoważniał do „sprawiedliwego” podziału dóbr ziemskich i majątków i ta początkowa idea upadła losem absurdu w średniowieczu wraz z bogacącym się kościołem -ale i bogacącym się na wojnach i najazdach rycerstwem, szlachtą i kupcami . No bo kto normalny w testamencie dzieliłby się potem ciężko wywalczonym bogactwem zamiast z kochanką lub dziećmi za to z przypadkowym pijakiem spod karczmy-nawet jeśli był kompanem wypraw wojennych ?
Św. Tomasz z Akwinu nawet zatwierdzał nierówności społeczne stanowo-klasowe w swojej doktrynie, w takiej definicji sprawiedliwości ,że jest ona „sprawiedliwym” oddaniem różnic jaka ludzi dzieli - a nie podobieństw jaka ich łączy! Sędziowie w sądach musieli to wówczas uwzględniać-bo ludzie się różnią talentami , umiejętnościami, wykształceniem i majątkami w końcu- i należy „sprawiedliwie” oddać te różnice. Nie wystarczyła też jego ogólnikowa definicja zła w świecie –jako tylko „braku dobra” –zbyt ogólna jak na człowieka XX wieku z dwoma wojnami światowymi.
Zresztą dla zawodowego filozofa-analityka pojęć dobrze jest wykazać paradoks pojęć –bo niby co to „po sprawiedliwości” znaczy być na przykład „dobrym żołnierzem” lub być „dobrym policjantem" lub "dobrym" sędzią w sądzie” ? Paradoksalnie dla generała „dobry żołnierz” -to taki który się nie boi i pozabija najwięcej przeciwników z wojskowego punktu widzenia i takich generał nagradza medalami–bo przecież nie do „głaskania po głowie” tylko do bicia się, kopania i zabijania szkoleni są żołnierze lub policjanci ."Dobry policjant" to ten który bije i wyzywa narkomana za posiadanie grama niedozwolonego farmaceutyka czy ten co nie zwraca na to uwagi lub jak Chak Noris ścigający rzekomych przestępców z przewracaniem straganów i ludzi i potrącaniem samochodów i skutecznie strzelający do wszystkich . Dla generała „sprawiedliwie” jest nagrodzić medalem tak „dobrego żołnierza” który pozabijał najwięcej przeciwników „wolności i sprawiedliwości” . Podobnie „dobry policjant czy sędzia” to ten , który ukarze jak najsurowiej więźniów lub złodziei w oczach rządnej krwi „opini publicznej” ? A że głodny ,biedny, bezdomny ukradł chleb w sklepie lub włamał się przespać do opuszczonego domku letniskowego bogacza to już mniej istotne dla pojęcia sprawiedliwości niż dla pojęcia misericordia teologa.
Podobnie można analizować pojęcia -kto to jest "dobry lub sprawiedliwy" powszechnie znienawidzony Strażnik Miejski czy celnik lub poborca podatkowy wlepiający za byle co kary finasowe i mandaty. Czy "dobrzy i sprawiedliwi" są jak wymyślają jak najwięcej przepisów rzekomo złamanych i wlepiają jak najwyższe i jak najwięcej kar-czy jak tak nie robią ?
Czy w ogóle "dobre i sprawiedliwe" jest w ogóle państwo wymyślające jak największą ilość podatków i sprzecznych do samych siebie przepisów łupiących tym obywateli -różnie interpretowanych przez gubiących się samych prawników w ogromnym gąszczu nawymyślanych przepisów -jak nigdy w życiu wcześniej nie było tak ogromnej ilości przepisów na Ziemi , że nikt nie jest w stanie np. w takiej zapyziałej Polsce opanować wszystkich. Podważamy tu pojęcia "sprawiedliwości" lub "dobroci" jako obiektywne aksjologicznie.
W naukach prawnych, podobnie jak w społecznych i humanistyce nie istnieje w ogóle coś takiego jak "obiektywizm" jak niczym 2+2 w matematyce-podobnie jak nie istnieje coś takiego "neutralizm światopoglądowy".
Pytają niektórzy gdzie był Bóg i „boska sprawiedliwość” w czasach śmierci w obozach koncentracyjnych i wojen o różne dobra ziemskie ( obce ziemie, ropę ,gaz, złoto i inne) i które państwo i jaka wojna o dobra była kiedykolwiek "sprawiedliwa" w historii ? Odpowiedź ,że to nie Bóg wywołał wojny tylko Szatan lub „brak dobra” dla wielu jest zupełnie moralnie niewystarczająca . Żaden Kościół ani żadne przepisy żadnego państwa nie były i nie są "sprawiedliwe" np. w sytuacji niezawinionego przez biednych deficytu dóbr ekonomicznych lub niesprawiedliwego ich podziału dla np. Murzynów z Afryki . I nie ma co „owijać w bawełnę” prawdy, że świat nie był nigdy i nie jest i nigdy nie będzie „sprawiedliwy, równy ani dobry”-wg starego augustiańskiego rozdziału państwa ziemskiego od niebieskiego.
W Polsce awansowano na arcybiskupa nieudacznika misjonarza z Rwandy, w której masowo powyżynali się nawzajem nauczani przez niego chrześcijańscy Tutsi i Hutu i totalnej klęsce legło misjonarskie nauczanie .
Amerykanie i NATO "misją" nazywały wysyłanie armii i częstowanie ołowiem i bombami religijnych Arabów w turbanach broniących swojej kultury, religii i ziemi w Iraku i Afganistanie .
Pierwsza i druga wojna światowa trwały ok.5 lat a Europejczykom i Polakom tłumaczono 12 letnią klęskę Amerykanów i NATO w Agfanistanie (jak w Wietnamie) jako " zwycięską misję dziejową" . Mimo utopionych mld dolarów w Afganistanie po 12 latach okupacji wzrosła nienawiść Afgańczyków do Amerykanów i wzrosło poparcie dla brodatych Islamistów w turbanach za "precyzyjne bombardowania" SuperMenów z USA biednych ludzi i wsi . Tak to pycha i buta armii "sprawiedliwej Demokracji" skończyła marnie z psychologią współczucia Arabów dla biednych.
Tak to "Sprawiedliwość" Zachodu przegrała z "Miłosierdziem" Wschodu-Arabskie i Talibskie organizacje charytatywne były wyżej cenione przez biedaków i były Zwycięzcami niż "Bombowe" prezenty od USA i NATO.
I tak obaliliśmy tu mit "dobrego żołnierza" czy "dobrego policjanta" i "sprawiedliwości" .
Ale nawet dla teologów średniowiecza „sprawiedliwość społeczna” nie była sprawiedliwością pierwszych chrześcijan. Sprawiedliwość bywa mylona z ambon z miłosierdziem i są to pojęcia przeciwstawne i mylone , bo Bóg Starego Testamentu i Izraela nie był jednocześnie „sprawiedliwy i miłosierny”- bo był wręcz bezlitosny i okrutny w izraelskiej sprawiedliwości „oko za oko, ząb za ząb”- i taka była sprawiedliwość Izraela jak rodem z tamtych czasów modnego „Kodeksu Hamburabiego” opartego na takiej właśnie zasadzie. Miłosierdzie domaga się ułaskawienia „winnego w sądzie”– jest łaską przeciwną do tak pojętej „sprawiedliwości” -i są to pojęcia przeciwstawne i mylone. Caritas nie równa się Veritas ani Iusticias.
Bogini sprawiedliwości jest przedstawiana do dzieś z wagą -ale w zawiązanych oczach.
Jest ślepa -ale nie jest głucha.
W Ewangeliach jest nawet przypowieść o nierównym potraktowaniu robotników z winnicy , którzy dostali po tym samym denarze niezależnie jak długo pracowali- czy od początku czy na końcu dnia przyszli do pracy .Dziś taką "sprawiedliwość" zakwestionowaliby pewnie związkowcy ze Związków Zawodowych w Sądzie Pracy i jeszcze wygrali by proces. Tak zatem kwestionujemy tu filozoficznie pojęcie „sprawiedliwa sprawiedliwości” i „równa równości” i tak samo zanalizujemy aksjologiczne paradoksy w następnych rozdziałach z kolejnych wartości wyższego rzędu.
Dzień XIII
W tym miejscu muszę poddać jeszcze szerszą dygresję na temat relacji filozoficznej pomiędzy samymi wartościami duchowymi wyższego rzędu wzajemnie między sobą – tj. estetycznymi a etycznymi.
Wartości estetyczne-tj. odnoszące się do pojęcia „piękna” ( i nie tylko zresztą ) ,podobnie jak wartości etyczne odnoszące się do pojęcia „dobra” -należą razem do szeroko rozumianej aksjologii filozoficznej.
Platon już posługiwał się wspólną triadą pojęć Dobra-Piękna- Prawdy jako wzajemnie się łączących. Bo nie istnieje Piękno bez Prawdy ,że jest to razem Dobre – i na tym polega Piękno Dobra w Prawdzie.
Neoidealista Hegel stworzył nawet system triad –syntez wynikających z pozornych przeciwieństw i można by nawet powiedzieć posługując się tą hermeneutyką myślenia ,że synteza Dobra w Prawdzie jest Pięknem – i pojęcia te nie mogą być od siebie odrywane i funkcjonować niezależnie bez szkody dla siebie. Bo w oderwaniu od siebie stają się własnymi karykaturami lub parodiami .
Inny filozof E.Kant zauważył , że wartości estetyczne nie zastępują etycznych ale nawet na nie wskazują , poprzedzając niejako etyczne, które to stoją wyżej w hierarchi nad estetycznymi .
I w końcu tak bardzo wartościami etycznymi jak na protestanckiego filozofa był przejęty ,że wypisano mu na koniec na grobie jego własne słowa , że „tylko niebo gwiaździste nade mną i prawo moralne we mnie”.
Odrywanie wartości estetycznych od etycznych skutkuje takimi parodiami jak obecnie można masowo obserwować na przykład na wielkich koncertach rockmenów i innych „szarpidrutów gitarowych” wywrzaskujących do mikrofonu tysiącom wiwatującym fanów moralne w końcu kwestie o nieszczęśliwych miłościach i rzekomych krzywdach porzuconych „kochanków” .Te Koncerty są swoistymi nowoczesnymi „nabożeństwami” na ołtarzach Estetyki gromadzącymi zamiast przy kościelnych ołtarzach Etyki młodych poszukiwaczy „prawdy o sobie”- i spektakle te mają coś z nabożeństw kościelnych w wymiarze psychologicznym , a dyskoteki i koncerty stały się bardziej „modne” niż Kościoły i zastępują nową „modlitwą” do Estetyki dawne nabożeństwa na ołarzach do jej siostry Etyki. Ale młodsza siostra Estetyka wzoruje się i wskazuje na starszą siostrę Etykę -co nie każdy już wie.
W umysłach młodych, prostych lub niedokształconych mylone są i nieodróżniane subtelne różnice semantyczne ( znaczeniowe) tych wyrazów . Przykładowo –pewne „przysłowiowe blondynki” z pewnego telewizyjnego programu mody TV wypowiadały się publicznie do kamery jak dziewczynki w podstawówce myląc pojęcia estetyczne z etycznymi, bo niby każda „ładna” dziewczyna czy śliczna koleżanka „z wybiegu” była dla nich automatycznie „dobra” i wzorem do naśladowania – a w każdym razie „lepsza” niż „brzydki” kolega lub brzydki lub starszy człowiek w ogóle, który to automatycznie był „gorszy” od nich lub „zły” - co na jedno i to samo im wychodziło . Niemodnie ubrany lub brzydszy od nich człowiek był niegodny uwagi i automatycznie "zły" .
To jak na kreskówkach dla dzieci ”złe” postacie rysowane bywają często jako „brzydkie” duże lub stare , a „dobrzy” bohaterowie jako „ładni i młodzi” – i tak infantylne poglądy lansował program dla kobiet o modzie .
W innym programie telewizyjnym sondującym „opinie społeczne” przed pewnymi ważnymi wyborami politycznymi widziałem młode kobiety zapytane na kogo i dlaczego będą głosować –typowały pewną młodą kobietę na prezydenta znaną z telewizji i „lekkich obyczajów” tylko dlatego ,że „lepiej wygląda i modnie się ubiera niż ten stary dziad z plakatu wyborczego”-jej konkurent i takie pozamerytoryczne kryteria ostatecznie decydują o przeważeniu losów „w demokracji”. Jak przypominam „demokracja” pochodzi od greckiego słowa „demos”- rządy niedokształconej hołoty i ciżby miejskiej , nie wdającej się w subtelne różnice znaczeniowe.
A tymczasem świat wartości aksjologicznych połączony jest z estetyką i etyką jednocześnie jak wielo-instrumentowa orkiestra symfoniczna w Operze i ktoś kto jest wyczulony na taką muzykę usłyszy i odkryje -jak niczym Dyrygent , który muzyk fałszuje i w którym rzędzie.
Porównanie do muzyki jako części składowej Estetyki nie jest przypadkowe.
Jak ktoś lubuje się w bylejakiej muzyce -to sam jest nudny i bylejaki jak ta muzyka -a my gramy melodię życia z nut partytury symfonii wartości ,które się wygrywa swoim życiem -i nie wypada „fałszować”.
Porównanie powiązań świata ludzkich wartości –aksjologii do muzyki –jako jej estetycznej odmiany jest nieprzypadkowe –tak jak geometria jest częścią matematyki. Drzewa ani kamienie ani „ogórek” nie usłyszą pięknej muzyki choćby nie wiem jak głośno śpiewała im np. Celin Dion swoje przeboje i jak mawiał pewien poeta (Konstanty I.Gałczyński) -„ogórka nie nauczysz śpiewać” . Świat wartości muzycznych jest znakomitym dowodem istnienia świata wartości ludzkich i estetyki i wywołuje nawet dalekosiężne skutki etyczne jak zauważył E.Kant. Piękna muzyka wywołuje szlachetne „porywy serca” i odwrotnie- „wściekła” muzyka „heavy metalowa” nieprzypadkowo wywodziła się z „szatanizmu”. Świat wartości muzycznych jest typowo ludzki i wybitnym dowodem istnienia pozornie niewidzialnego „świata wartości”. To tak jak z niewidzialnymi energiami fal radiowo-telewizyjnych- nie widzisz a słyszysz lub zobaczysz jak masz do nich „nastrojony” odbiornik radiowy lub telewizor. Spośród wszystkich rodzajów sztuki muzyka jest najbardziej łatwą ,czystą i bezpośrednią formą dowodzenia istnienia świata wartości aksjologicznych działąjących na człowieka. Filozofia muzyki to własnie filozofia istnienia świata wartości ,który działa na ludzi
Estetyka zazębia się z Etyką na aksjologicznej skali wartości –tak jak zazębiają się koła olimpijskie w symbolu Igrzysk Sportowych. Znakomity filozof Platon był atletą i tak przedstawiają go rzeźby -jako atletycznego myśliciela i założył on szkołę o nazwie ‘Gymnazion” –od której to wzięła się nazwa „gimnazjum” ale i słowo „gimnastyka”. Platon w przeciwieństwie do powyższych blondynek był i wysportowany i mądry.
Przed Platonem Pitagoras głosił pogląd iż piękno jest harmonią liczbową proporcji -ale pitagorejczycy sprowadzali wszystko tylko do liczb i proporcji –jak blondynki swoje wymiary na pokazie mody.
Choć dziś niejeden fizyk czy inżynier jest nieświadomym pitagorejczykiem -jeśli nie neopozytywistą.
Fizyk odtworzy na ekranie komputera wykres brzmienia dźwięków słynnego zespołu ABBA czy Pinc Floyd, ale dla meta-fizyka takiego jak ja to nie to samo co usłyszeć na żywo te melodie. Muzykę da się zapisać matematycznie wysokością dźwięków zapisanych w Megaherzach i muzyka jest „matematyczna” –co zauważyli pitagorejczycy i genialny kompozytor i niemal matematyczny polifonista J.S.Bach- ale każdy wie , że to nie to samo co usłyszeć muzykę „na żywo”.
Zobaczyć zapisane nuty to jeszcze nie to samo co je usłyszeć . Nawet te same nuty tej samej piosenki w „telewizyjnych showach” lub ‘Karaoke” lub „Mam Talent” jedni śpiewają ładniej lub inaczej od drugich –wkładając swoją marną lub lepszą „duszę”. Interpretacja tych samych nut jest dobitnym wyrazem istnienia ich „ducha ,który ożywia materię”. Jak marny ich duch to i dysharmonijnie brzmi melodia i dysharmonię tę zauważy publiczność w głosowaniu . Średnia statystyczna masa SMS-ów do telewizyjnych „show” udowadnia ,że istnieje coś takiego jak świat wartości –wyższych, lepszych lub gorszych i spróbuj powiedzić czytelniku że coś takiego nie istnieje .
Podobnie jest jak zobaczyć zapisany Dekalog to nie to samo jeszcze co praktyka życiowa –tzw.”praxis”.
Widzieć zapisane normy etyczne czy prawne nie oznacza jeszcze wprowadzanie ich „litery i ducha” w życie.
Relatywizacja istnienia norm etycznych ,że niby są abstrakcyjne jest tak samo głupie jak śmieszne tłumaczenia policjantom przekroczenia czerwonego światła lub złamania zasad znaków drogowych po wypadku.
Znaki te -podobnie jak Dekalog -nie są po to aby ludzi karać -tylko szczęśliwie dojechać do celu .
Świat Przyrody i nawet Kosmos daje się opisać zasadami równań przez naukowców, ale „piękno świata” zauważają, opisują i wychwalają artyści-poeci lub muzycy. Spoza zapisu tekstowego czy matematycznego nie widać Boga ani „boskiej muzyki Wszechświata”- a jednak taki świat wartości realnie istnieje. To jak Energia fal w Fizyce- w ulubionej przez ciebie muzyce , wierszach, w pamięci miłych dla ducha zdarzeń wywołujących pozytywną „falę Energi”. Nieprzypadkowo prawie każdy wybitny muzyk i kompozytor w historii muzyki klasycznej miał obowiązkowo w repertuarze dzieła o treści religijnej- czy to wybitnie matematyczna muzyka mistrza polifonii J.S.Bacha, czy Vivaldi, Mozart, Hendel-każdy coś takiego napisał . Neoidealista Maksym Wyznawca twierdził, że śpiewem człowiek jakby „dwa razy się modlił” .
Skrzyżowanie dobrego poetyckiego tekstu z dobrą muzyką w pięknej pieśni jest szczytem uniesienia ludzkiego ducha –do czego nie są zdolne zwierzęta (np. glizdy lub lwy tak nie umieją !) . Choć nawet zwierzę można „unieść duchowo”-ponoć ktoś mówił iż jakiś pies potrafił wsłuchać się i zawyć do pięknych dźwięków Fletni Pana „Vangelisa” i nawet w psie można wzbudzić wyższe uczucia i udomowione zwierzęta przy człowieku wykazują altruistyczne uczucia wyższe i bywają wdzięczne ludziom i bardziej "tolerują" inne zwierza .
Czyli w okrutnym świecie przyrody ,gdzie matka Natura bez przerwy pożera swoje dzieci –nawet jej dzieci bywają czasem wrażliwe na wyższe uczucia (=wartości) i bywają altruistyczne -co świadczy o dążeniu „wzwyż” do świata Idei nawet wśród „psów i wilków”.
Świat wykazuje jakąś Logikę i drzewa też nieprzypadkowo rosną liściami ,a nie korzeniami w górę.
Arystoteles rozróżnał niższe i wyższe formy bytowania dusz-energii roślin i świata zwierząt -po człowieka , ale to neoplatonicy rozbudowali Panteon dusz-od niższych bytów do wyższych-skończywszy na Aniołach jako logicznego uzupełnienia ciągłości –continuum Energii Życiowych .Zresztą dla tych ostatnich pojęcie Logiki i Logosu było kluczowe-logicznie wynikał im porządek wzrostu Energii Świata. Fizycy i chemicy posługują się dziś pojęciem Entalpii i Entropii –przewidując kierunki reakcji , a neoplatonicy w kierunku wzrostu Energii Życiowej logicznie widzieli przeciwieństwo wzrostu Entropii- przeciwieństwo wzrostu Chaosu we Wszechświecie, który jest Logiczny i logicznie im wynikało że muszą istnieć Duchy-Energie i Bóg jako zwieńczenie kierunku Energii Świata.
Dodam jeszcze inny przykład odrywania Estetyki od Etyki- jak to nawet w hitlerowskich obozach koncentracyjnych orkiestra zawodowych muzyków-więźniów przygrywała dzieła wybitnych mistrzów idącym do gazu i komina współwięźniom zanim sama orkiestra nie spaliła się w krematorium (i tworzono nową orkiestrę) , a niejeden esesman był dobrym znawcą i koneserem nie tylko muzyki ale i wybitnych dzieł sztuki - obrazów i rzeźb , które rabowali rozstrzeliwanym ludziom- i taka jest prawda o skutku odrywania wartości estetycznych od etycznych. Można też popaść w skrajny estetyzm i odrywać Piękno od Dobra .
Wielu wybitnych artystów , którzy popadli w skrajny estetyzm i mających „wybitne mniemanie” o sobie znanych było z gwałtownego i despotycznego charakteru i trudno się z nimi współpracowało innym ludziom.
Prawda to okrutna ale i Piękno ginie gdy jest odrywane od pozostałych najwyższych wartości.
I tak czy warta była śmierci piękna kobieta-agentka Mata Harii rozstrzelana w czasie wojny za utajnianie prawdy jednym a ujawnianie drugim ? I jak wiele było takich śmierci ? I jest to przykład tragicznego konfliktu równorzędnych wartości wysokiego szczebla, co zanalizujemy dalej w definicji tragizmu .
Ale i Prawda ginie w tragicznym zetknięciu się w konflikcie równorzędnych wartości.
Skutkiem oderwania Prawdy od rzekomo pięknych dzieł tzw. „sztuk pięknych” są sztuczne oszustwa sztuki Sztuki–czyli sztuczności nieprawdy „wybitnych dzieł” -np.książek” –np. o „Harym Poterze” ,"Wiedzminie" „Batmanie” i innych „dzieł”-filmów i obrazów na jakie zmarnowałeś wiele czasu w swoim życiu ,a które to sztuki, książki i filmy przedstawiały fikcyjną rzeczywistość, która nigdy nie zaistniała ! Zaiste nieprzypadkowo Sztuka pochodzi od słowa „sztuczny” (np. w obszarze języka polskiego).
I zobacz głupcze ile w życiu zmarnowałeś czasu na oglądaniu nieprawdziwych „sztuczek” Sztuki –tej boginii nieprawdy takiej ,że wartości estetyczne mogą być odrywane od etycznych-od pojęć Dobra i Prawdy. I lepiej by ci było człowieku w tym czasie zrobić coś dobrego dla innych w życiu , niż czytać było czy oglądać te bzdury- i taka jest smutna prawda.
Można by bronić na siłę sztukę oszustwa np. sztuki filmowej ,że aktor przywdziewający takie czy inne „maski” podlega „alegorii” i dialogowi „maski” (o czym wspominam gdzie indziej w tej książce) ale dodam ,że aktorzy brali się od średniowiecza od kuglarzy i rynkowych chohsztaplerów i do dziś coś z nich im pozostało . Bo cóż to za obrońca jakiejś nieokreślonej „pozytywnej” wartości w takim na przykład sensacyjnym filmie o super policjancie ścigającym biednego narkomana ,który ukradł innemu „działkę” –i policjant po drodze rozbija kilkanaście samochodów na ulicy, przewraca stragany i przechodniów i wybija innym zęby i szyby wystawowe- i trzeba wprost i dosłownie nazwać ale „złodziejem czasu” taką sztukę o niczym. Wiele filmów "sensacyjnych" nie wnosi żadnego pozytywnego sensu w nasze życie ani pozytywnych wartości poza zasiewaniem negatywnej energii i marnowaniem czasu na coś pozytywnego .To nie jest "rozrywka" jak nieudolnie niektórzy tłumaczą ,tylko rozrywanie ale pozytywnych wartości życiowych i ładowanie się „negatywizmem”. To już lepiej z dwojga złego obejrzeć dobry erotyk -jak nie stać cię na coś lepszego człowieku-przynajmniej zachęci do przyjemności z żoną czy partnerką -w miejsce ładowania się obrazami nienawiści człowieka do człowieka w horrorze czy trailerze i oglądaniu „walenia po mordach i kopodupaczy” za pieniądze filmowców-mistyfikatorów .
Dzień XIV
Kontynuując analizę filozoficzną wartości wyższych i odrywania się pojęć Prawdy , Dobra i Piękna od siebie zanalizuję jeszcze pokrótce Estetykę jako przykład wartości duchowych i odrywania się wartości Piękna od pozostałych wartości duchowych.
Muszę przypomnieć, że „teorię piękna” jako Estetyki w filozofii tego co harmonijne i proporcjonalne stworzył Platon a potem rozwinął A.G.Baumgarten i piękno jako estetyka proporcji ładu i harmonii ( jak u Platona) miała przy pomocy sztuki „upiększać ” świat. Od słowa „ład” pochodzi zresztą potoczne określenie, że coś jest „ładne” . Ale dla filozofa myślącego głębiej powiedzenie kogoś ,że coś jest „ładne” oznacza ,że odpowiada to jego ładowi mniej lub bardziej uświadomionej hierarchii wartości jaką wyznaje . Tak samo określenie , że coś mi się „podoba” dla filozofa oznacza „bycie podobnym” - do tej właśnie wyznawanej herarchii wartości. Od początku w estetyce zarysował się też konflikt czy sztuka ma tylko naśladować „piękne” rzeczy ( mimezis) czy oczyszczać umysł ( katarzis). Naśladować prawdziwą Naturę czy symbolizować tylko i upiększać to co naprawdę „Dobre i Ładne”.
Ale nie zawsze „ładna” kobieta czy boginii była „dobra” ani tym bardziej nie zawsze „ prawdziwa”. I tak znał ten dylemat wspaniały rzeźbiarz starożytnych świątyń- Fidiasz budujący wielkie posągi „ładnych” bogiń ze sztucznie powiększonymi głowami -według prawdy „praw perspektywy” geometrycznej-aby głowy lepiej były widoczne z dołu niż stopy dla patrzącego z dołu widza. Ale co tu miało być bardziej „prawdziwe” ?- prawda „praw geometrii” czy „prawdziwa boginii” ?
I co tu było „prawdziwe” w tej sztuce lub „dobre” lub „ładne” ? Bo nic nie było „prawdziwe” !
Nie zastanowia się nad tym bezkrytyczna współczesna przeciętna turystka europejska z aparatem fotograficznym wychwalająca się zdjęciami z Antykami koleżankom w pracy -po powrocie z Grecji lub Egiptu . Czasem licznie fotografowane Antyki są dowodem historii głupoty ludzkiej a „wybitne dzieła Antyku” lub ‘Mumie” służyły szerzeniu zniszczenia i tragedii ludów i nie miały wiele wspólnego z Estetyką -a tym bardziej z Etyką ! Wiele „dzieł sztuki” i muzeów historycznych zawiera głównie historię głupoty ludzkiej – a nie mądrości człowieka –nad czym mało kto z turystów się zastanawia. Wiele bezmyślnych przewodniczek zachwala też bezmyślnym turystkom w „biurach podróży” bezmyślne „wycieczki w atrakcyjne miejsca”, gdzie znudzone turystki rozglądają się głównie za czipsami, „Coca-colą”, obżeraja się czekoladami i hamburgerami i rozglądają się za wyjszczaniem się w darmowym WC i planowały głównie jak się zabawić wieczorem–jako najważniejszym puncie programu turystycznego. Tak zachowywały się obserwowane przeze mnie amerykańskie i francuskie turystki w obozie koncentracyjnym Auschwitz w Oświęcimiu i nawet na zamku królewskim- Wawelu w Krakowie.
Współczesnym dylematem „przewodników turystycznych” w Europie jest obowiązkowe zapewnienie takich właśnie „atrakcji turystycznych” –jak darmowy kibel, tanie i dobre żarcie i dobra zabawa i burdel na kółkach – na kółkach lux autokaru –jako imprezy ważniejsze nawet od zwiedzanych „obiektów historii”. Czasem sami „ przewodnicy” nie wiedzą czy rację mają „dobrze bawiący się turyści”-czy „dzieła” często głupoty ludzkiej jakie im przedstawiają.
Obecnie obserwuje się wręcz znieczulenie estetyczne na przykładzie takich „turystek” i W.Welsh nazwał to anestetyką - tak jak znieczulenie moralne nazywa się amoralizmem. Nieprzypadkowo Umberto Eco obok „Historii Piękna” napisał też „Historię brzydoty” a ktoś inny jeszcze „Historię głupoty ludzkiej”.
Współczesna Hermeneutyka zauważa ,że „Piękno jest tylko symbolem tego, co etycznie Dobre” (Gadamer) i podobnie jak u E.Kanta tzw Piękno było „wzniosłe” bo wznosiło „w górę” ( „w górę” wyższych wartości)- tak w hermeneutyce Piękno „promieniuje” czyli „świeci” i jak światło coś oświeca tak wartość Piękna wskazuje-oświeca inne wartości czyli wskazuje na inne wartości-Dobro i Prawdę- i wymaga spojrzenia w perspektywie „światła wartości”.
Skrajnymi estetami odrywającymi pojęcie Piękna od pozostałych wysokich wartości duchowych byli już od czasów romantyzmu poeta Schiller i filozofowie- Schelling, Schopenhauer . Dla poety Schillera odróżniającego zmysły „zwierzęce” od „duchowych” w naturze ludzkiej sztuka była tym co odróżnia nas od zwierząt i tylko człowiek jest zdolny do „kontemplacji piękna”. Dla Schopenhauera skrajnie aż jedynie estetyka jest ratunkiem przed popadnięciem człowieka w rozpacz nicości ( nihilizmu) . Dla Schellinga zaś sztuki piękne zatracają wymiar logiczno-racjonalnego myślenia i łączą intuicję z intelektem. A włoski esteta Croce zauważał robienie z artystów „kapłanów” na ołtarzach Sztuki, tak jak obecnie stają się nimi różni idole młodzieży na koncertach ,gdzie estetyka ma zastąpić etykę. Na koncertach tych modnym jest „czuć się cool” i „jest się trendii” i w ogóle „jest się fajnym” gdy jest się takim modnym i w ogóle modnie ubranym. Dobrą metaforą odniesienia się do niesłyszalnych wydawałoby się wartości jest muzyka jaka ci „się podoba” i ci „odpowiada”. Jak słuchasz byle czego to i sam jesteś bylejaki i odpowiadasz na bylejakie wartości.
Ale bywają takie melodie , które wywołują w tobie szczególne „uczucia”- czujesz wtedy „ważność wartości chwili ” i twoje życie chciałoby być jak ta melodia.
Już Heidegger rozróżniał w byciu człowiekiem pojęcie „sein” od „dasein” gdzie jest różnica gdy „ się myśli” i „ się czuje” tak jak inni by chcieli i oczekiwali ,od tego co w rzeczywistości „ja myślę” i „ja czuję” . W takiej modzie na przykład zatraca się indywidualne poczucie siebie i własny personalny rozwój.
Wielu zapomina , a nawet nie wie ,że pojęcie mody wzięło się od łacińskiego słowa „modus”=miara. Mierzy się siebie oczami innych i przykłada do nieokreślonej nawet jakowejś „miary”. A tak naprawdę z analizy filozoficznej wynika, że jest to w rzeczywistości odniesienie się do „miary” hierarchi wartości estetycznych ,często odrywanych od etycznych. Bo Moda jak kulawa siostra Estetyki często obecnie w masowej kulturze wyprana jest i oderwana od kuzynki Etyki w tej samej rodzinie -Aksjologii. A z rodziną dobrze wychodzi się tylko na zdjęciu.
Tak naprawdę „mody” jak i estetyki i zasad „savuar vivru” nie można ostatecznie oderwać od etyki -bo estetyka i etyka razem należą do tej samej aksjologii w filozofii tak jak geometria należy do matematyki i błędem i śmieszne byłoby odrywanie aksjomatycznej geometrii od matematyki.
Ale w dobie współczesnej postmodernistycznej estetyki wartość piękna jako „ładu i harmonii” upadła z piedestału i została „spłaszczona” ,wymieszana i opluta w pluralizmie z wielością innych wartości – w tym z dawnymi antywartościami- jak brak proporcji, brak ładu i harmonii i nawet brzydota urosła do rangi „pełnoprawnej” wartości estetycznej . Jazz w muzyce wziął się od słowa „chaos” a dowolnie rozmazane impresje w malarstwie, abstrakcje i wyjątkowo paskudne „kwadratowe” kobiety picassowskiego kubizmu znajdują uzasadnienie jako nowe „piękno twórczych inspiracji”. Wielu „normalnym” ludziom obrazy Picassa wcale się nie podobają i nie chcieliby widzieć tym podobnych bohomazów w domu ,a nawet ci co je kupują prywatnie stwierdzają ,że się im „nie podobają” tylko „lokują pieniądze”- swoista przewrotność sztucznej sztuki Sztuki.
Na znanej wystawie współczesnych dzieł sztuki w Luwrze wystawiano nie tylko obrazy brzydkich chwastów w wazonie Picassa ale nawet plastikowe gówno i pozłacany klozet ubikacyjny zostały wystawione jako dzieła sztuki ( „użytkowej” ) i dziwactwo nawet staje się „wartością” –bo ma za”-dziwić” widza i przydać „wartości”- ale pieniądza w kasie. Sztuka użytkowa wkroczyła nawet do ubikacji i rozebrała się do naga i przygrywa muzyką do rytmu podmywanego tyłka w „ładnej” nowoczesnej, pięknej kabinie prysznicowej . I taka jest dziś „naga prawda” o Sztuce –sztuce odrywania dawnych wartości od siebie.
Kultura masowa współczesnych zdemokratyzowanych społeczeństw podniosła do rangi „wspólnego mianownika” i wymieszała razem dawne wysokie wartości z tymi z niskiego rzędu -charakterystycznymi dawniej dla plebsu, hołoty i ciżby miejskiej – czyli tego co określał Platon w swoim języku greckim jako „demos-” od którego to słowa określającego „hołotę miejską” pochodzi greckie słowo „demokracja”, której tak nie lubił ten arystokrata ducha.
Współczesna neopozytywistyczna wizja „demokracji na siłę” i nowoczesnego społeczeństwa dobrobytu nacechowana jest nowym rodzajem idiotyzmu postępowego, że świat „wspólnego mianownika wartości” zrówna dawne przeciwieństwa i animozje Dobra i Zła, Piękna i Brzydoty i w ogóle różnych religii między sobą , które destabilizowały dawniej świat i powstanie Nowy Wiek- Neu Age Ludzkości . Zresztą takich przepowiadaczy nadejścia wkrótce Królestwa Bożego i „Prawa i Sprawiedliwości” nie brakowało przez wieki i jakoś nie widać tego na horyzoncie – a horyzont wciąż się oddala gdy doń się zbliżasz.
W obecnej dobie społeczeństw konsumpcyjnych wartości ekonomiczne tego „Demosa” zaczęły wygrywać i górować nad wartościami duchowymi , chociaż tak naprawdę są do nich wtórne. Z dawnego szekspirowskiego zawołania „ być czy nie być” pozostało obecnie przeciwieństwo pytania czy lepiej „ mieć czy być” ? „Mieć” więcej wszystkiego nowoczesnego i dóbr ekonomicznych zdaje się być ważniejsze niż „być” człowiekiem. W dzisiejszych nowoczesnych czasach skomplikowanej techniki i ogromnej ilości przepisów prawa regulujących nawet sposób „pomocy społecznej” nie można już stać się „świętym prostaczkiem” jak św. Franciszek z Asyżu, który rozebrał się do naga i rozdał odzienie innym ubogim prostaczkom- bo dziś psychiatrzy i prawnicy zrobiliby z takiego „wariata” i umieściliby na leczeniu psychiatrycznym lub w Domu Pomocy Społecznej dla częściowo „szurniętych”.