Krzyż i miecz - znaki kultury średniowiecznej
Wraz z upadkiem Cesarstwa Zachodniorzymskiego skończyła się pełna piękna epoka, zwana antykiem. Zazwyczaj jednak, kiedy jedno się kończy, rozpoczyna się coś całkowicie innego, odmiennego. Powstała więc nowa epoka – najdłuższa, bo trwająca ponad 1000 lat, pełna kontrastów i, jak się początkowo wydawało – nie wnosząca niczego szczególnego w dorobek kulturowy ludzkości. Nazwano ją „średniowieczem”, by podkreślić, że to tylko okres przejściowy między wspaniałymi wiekami antyku i odrodzenia, okres ciemnoty i zabobonów. Wiele czasu zajęło mediewistom dostrzeżenie oprócz negatywnych, również pozytywnych cech tej epoki. Na wieki średnie przypada bowiem m. in. rozkwit nowych stylów architektonicznych: romanizmu i gotyku, wynalezienie druku (na przełomie epok) oraz powstanie nowych uczelni, takich jak chociażby Akademia Krakowska (1364 r.) czy Uniwersytet Wiedeński (1365 r.) Przede wszystkim jednak, media tempora są nierozłącznie związane z kulturą miecza i krzyża. Oba te symbole również nie mogą istnieć oddzielnie, gdyż „krzyż” wprowadzono za pomocą „miecza”. Mam tu na myśli oczywiście niezwykle krwawe krucjaty, których celem miało być nawrócenie niewiernych na chrześcijaństwo oraz tzw. Świętą Inkwizycję, która w brutalny sposób zajmowała się walką z herezją.
Pod względem historycznym średniowiecze to głównie czas wyniszczających wojen, w tym wojny stuletniej. Rycerze walczyli w obronie swej wiary i ojczyzny. Najwyższą władzę świecką sprawował wtedy Cesarz Narodu Niemieckiego. W 755 roku doszło do utworzenia Państwa Kościelnego, na czele którego stanął papież, który został przywódcą duchowym ludzi. Śmiało można więc stwierdzić, że tylko dwie warstwy społeczne: duchowieństwo i rycerstwo, tworzyły wówczas kulturę w Europie.
Zajmijmy się na razie tą pierwszą warstwą, bo to głównie duchowni stworzyli, opierający się na teocentryzmie, światopogląd epoki. To właśnie za ich sprawą średniowiecze zdominowała wizja Boga starotestamentowego, strach przed śmiercią, przed popełnieniem grzechu oraz jego konsekwencjami, czyli karą i cierpieniem. Pojawił się dualizm, wszystko było albo „białe”, albo „czarne”. Świat podzielony był na dwie przeciwstawne części. Istniało tylko niebo i piekło, dobro i zło, zbawieni i potępieni, nie było wartości pośrednich. Wyjątkiem tutaj może być tylko bardzo nowatorskie, jak na tamte czasy rozumowanie Dantego Alighieri, który w swoim dziele pt. „Boska komedia” wprowadził pojęcie „Czyśćca”, czyli miejsca znajdującego się gdzieś pomiędzy Rajem a Piekłem, miejsca, z którego, po oczyszczeniu się ze wszystkich grzechów, można dostać się do nieba. Można powiedzieć, że twórca ten był już zwiastunem następnej epoki, czyli renesansu.
Jak już wspomniałam, egalitaryzm śmierci, wzbudzał paniczny strach wśród ludności, w szczególności tej najbiedniejszej, najmniej wykształconej, do której treści biblijne trafiały poprzez biblię pauperum, czyli biblię dla ubogich (w obrazkach). Wyraz tego właśnie strachu ma swoje odzwierciedlenie zarówno w sztuce, jak i w literaturze. W okresie „jesieni średniowiecza” bardzo popularny stał się motyw danse macabre (niem. totentanz). Była to alegoria w sztuce plastycznej, przedstawiająca szkielety bądź zmumifikowane zwłoki tańczące z przedstawicielami wszystkich warstw społecznych. Przykładem wykorzystania tego motywu mogą być m. in. freski z kościoła w Bazylei lub malowidło znajdujące się w kościele bernardynów w Krakowie. Bardzo popularne były poematy vado mori, w których śmierć pojawia się jako zapraszający do tańca wodzirej. W średniowieczu funkcjonował też wizerunek śmierci w postaci apokaliptycznego jeźdźca, galopującego po stosach ciał. Jeżeli chodzi o literaturę, to w Polsce chyba najpopularniejszym utworem jest „Rozmowa Mistrza Polikarpa ze Śmiercią. Ten anonimowy, eschatologiczny poemat wyrasta z europejskiej tradycji rozważań o śmierci. Trudno się dziwić takiej powszechności tego zjawiska, skoro zewsząd słychać było nawołujących z ambony duchownych, którzy grzmieli: „Memento mori!”, czyli „pamiętaj o śmierci”.
Kultura „krzyża” uwydatniona jest też w kręgu liryki religijnej. Utwory tego nurtu bardzo często związane były z postacią Matki Boskiej, której kult rozpowszechnił się w Europie w XI wieku. Dzieło anonimowego twórcy pt. „Lament świętokrzyski” jest właśnie tego przykładem. Pieśń ta oparta została prawdopodobnie na łacińskim oryginale „Stabat mater dolorosa…” (autor: Jacopone da Todi), co oznacza „stała matka boleściwa”. W utworze ukazana jest matka, cierpiąca po stracie swego ukochanego dziecka (motyw dolorystyczny).
Bardzo częstym motywem wykorzystywanym w średniowieczu jest motyw pasyjny, nawiązujący do męki i śmierci Chrystusa. Znakomicie przedstawił go na swoim obrazie „Zdjęcie z krzyża” Rogier van der Weyden.
Swój wpływ na kształtowanie się kultury chrześcijańskiej mieli również filozofowie tacy jak św. Augustyn, św. Franciszek lub św. Tomasz z Akwinu. Chociaż ich ideologie w znacznym stopniu się od siebie różniły, każda z nich znalazła swoich zwolenników. Filozofia żyjącego na przełomie IV i V wieku św. Augustyna to sedno teocentryzmu. Wypływa z niej postulat ascezy, co wiąże się z wschodnioeuropejskim modelem ascety, który poprzez wyrzeknięcie się dóbr materialnych, umartwianie swojego ciała i życie w modlitwie powinien w pełni zasłużyć sobie na życie wieczne. Święty Franciszek z Asyżu zapoczątkował nurt odnowy moralnej w świecie pełnym okrucieństwa – franciszkanizm. Głosił on wszechogarniającą miłość do świata i wszelkiego stworzenia. Miłość św. Franciszka pojmowana jest tu zgodnie z ewangelicznym nakazem miłosierdzia, pokory, ubóstwa i braterstwa. Akwinanta natomiast twierdził, że dogmaty wiary możemy poznawać tylko drogą rozumową. Stworzył również drabinę bytów, na której człowiek znajduje się poniżej aniołów, ale wyżej od rzeczy materialnych. Przedstawił też pięć dowodów na istnienie Boga, a swoje rozważania umieścił w dziele pt. „Summa teologiczna”.
To tyle na temat kultury „krzyża”. Zajmijmy się teraz kulturą „miecza”. To właśnie w średniowieczu powstały najsłynniejsze eposy rycerskie, jak chociażby francuska „Pieśń o Rolandzie”. Chanson de geste, czyli pieśń o czynach, na stałe weszła do kultury wieków średnich. Prezentowała zazwyczaj heroiczną walkę rycerza, oraz jego, poprzedzoną całym zestawem ceremoniałów, śmierć. Ars moriendi miała bardzo wielkie znaczenie dla każdego rycerza, ponieważ na chwilę rozstania się życiem trzeba się było odpowiednio przygotować. Niewybaczalna, wręcz haniebna była śmierć nagła (tzw. mors repentina). Polskim odpowiednikiem bohaterskiego Rolanda jest dzielny Zawisza Czarny – uosobienie wszelkich cnót.
Średniowieczny rycerz był człowiekiem ze wszech miar idealnym. Jego odwaga, honor, męstwo i waleczność stały się wzorem do naśladowania. Miał on określone zasady postępowania, wszystkie czynności były mu jakgdyby narzucone z góry, nawet miłość, którą opisywała liryka prowansalska była oparta na pewnej konwencji. Wypadało bowiem, by każdy rycerz miał damę swojego serca, której starał się oddawać hołdy, jednak uczucie to musiało pozostać niespełnione, z racji dzielącej ich różnicy stanowej (ona była zazwyczaj wyżej urodzona). Godnym uwagi elementem kultury wysokiej jest etos rycerski – „Bóg, honor, ojczyzna” – który dzisiaj ma już niestety trochę przebrzmiały wydźwięk.
Moim zdaniem, okres od V do XV wieku, pomimo dość ograniczonych horyzontów myślowych ludzi i skierowaniu się w życiu tylko ku dwóm sferom, pozostawił nam w spuściźnie wiele cennych dzieł tak plastycznych oraz architektonicznych, jak i literackich. Może nie jest on tak wspaniały, jak okres antyku, czy renesansu, niemniej jednak w nim również możemy dopatrzyć się swoistego piękna. Reasumując, z całą stanowczością stwierdzam, iż średniowiecze jest epoką, która zapisała się w historii pod znakiem miecza i krzyża. Myślę, że powyższe omówienie ówczesnej kultury i światopoglądów, nie pozostawia co do tego żadnych wątpliwości.