Narkotyki
Narkotyki
Drogi czytelniku, jeśli zapytasz, czemu piszę na temat,
który jest ogólnie często poruszany i znany odpowiem krótko,
to są moje osobiste spostrzeżenia i przemyślenia.
To nie będzie jeden z takich wykładów, że jak to narkotyki
są złe, jakie świństwa zawierają. O tych rzeczach każdy,
jeśli jeszcze nie wie, to w bardzo łatwy sposób może się
dowiedzieć choćby z Internetu.
Aby się dowiedzieć, jak one uzależniają i co dzieję się
z człowiekiem, który ich używał nie trzeba wcale
po nie sięgać. Wystarczy wbić sobie do serca to,
co chcę powiedzieć.
Wyobraźmy sobie, że nasze życie to pobyt na dachu wysokiego
budynku. Jeśli pojawiają się w nim narkotyki, nie wspominam
już nawet, że akurat się ich zażywa, wystarczy, że gdzieś
na imprezie lub w innym miejscu ktoś z naszego otoczenia po
nie sięgnie. Już wtedy przenosimy się na krawędź dachu.
I co teraz? Czy nie raz były już podawane przykłady,
jak tacy młodzi ludzie są namawiani na tą truciznę?
Zawsze jest to dobrowolnie. Osoba, która namawia nie robi
tego pod przymusem. Jeżeli chce efektu, czyli naszego
uzależnienia, zapyta się nas czy weźmiemy. Powie nam,
że po tym jest bardzo fajnie.
Będąc gdziekolwiek, jeśli stajemy przed wyborem: „wziąć”,
czy „nie wziąć” stajemy przed krawędzią takiego wysokiego
dachu. Namowy do wzięcia można przyrównać do tego, jak ktoś
nas namawia do skoku z dachu. „Skocz! Będzie naprawdę super!
Zobaczysz! Wiatr będzie zapierał dech w piersiach!
Adrenalina skoczy ci wysoko! To będą niezapomniane wrażenia”
Nie namawiam oczywiście do próbowania tego, ale łatwo można
sobie wyobrazić, że faktycznie, tak by było.
Wyjaśniam teraz kolejne pytanie. „Czy jak się weźmie to można powiedzieć stop! Ja już więcej nie biorę?!?” A wyobraźmy sobie, że dana osoba skoczyła z takiego dachu. Jest on wysoki, więc od razu do ziemi nie doleci. W pewnej chwili lotu, ten ktoś mówi: „Stop! Ja dalej nie chcę lecieć, bo wiem, co się ze mną stanie! Ja chcę wrócić” przyznaję, że jest to dość makabryczny przykład, jednak z narkotykami tak przecież jest. Oczywiście, jeśli osoba, która skoczyła od razu się czegoś złapie, to ma szansę na przetrwanie; dlatego znane są rzadkie przypadki, że osoba, która wzięła szybko mówi sobie nie i ma na tyle silną wolę, że się do tego stosuje.
Za każdym razem kiedy ktokolwiek zaproponuje nam, abyśmy tego skosztowali, niejako przenosimy się na krawędź. Sami możemy z niej szybko wrócić. Co jednak, jeśli normalnie byśmy ich nie wzięli, a ktoś z naszego otoczenia podaje je nam na przykład w napoju, albo, jak niestety teraz często się zdarza - narkotyki nie są brane od tak sobie. Coraz częściej bywa, że osoba, która decyduje się na tak głupie można by powiedzieć „samobójstwo” – bierze je pod wpływem alkoholu.
Będąc pod jego wpływem nie myśli przecież, jak osoba trzeźwa. Jeśli ktoś jest przeciwny narkotykom, to ich nie weźmie. Co jednak, gdy będzie pod wpływem alkoholu? Nie sadzę, aby każdy miał tak silną wolę, żeby i wtedy powiedzieć stanowczo nie! Zwłaszcza, jeśli ulegnie temu ktoś z jego bliskich, co wtedy? Czy też będzie to „nie wezmę”?
Takie niechciane wzięcie można porównać do naszego przykładu dachu, który rozpatrujemy. Będąc nad krawędzią może ktoś nas popchnąć. Nie jest powiedziane, że tą osobą nie może być dla nas ktoś bliski. Tym bardziej robi się to niebezpiecznym, jeśli problem ten przeniesiemy na narkotyki. Możemy je przecież dostać od kogoś bliskiego. Może nim być nasz znajomy, czy nawet ktoś z bardziej bliskiego otoczenia. Po prostu kolega. Wiadomo jest, że swoim bliskim się ufa. A co wtedy, gdy oni biorą i namawiają Cię Drogi Czytelniku, abyś i Ty wziął?
Ja sam nie biorę. Jestem temu przeciwny i z całego serca nie życzę Tobie Czytelniku, abyś sam znalazł się „na krawędzi takiego dachu”
A teraz zapytasz, co z ludźmi, którzy brali dość długi czas i ich problem został zauważony. Nie zostali osamotnieni i dano im pomoc w walce. Są przecież osoby, które w mękach i po długim leczeniu pozbyły się nałogu. Nie przeczę, że są takie.
Pomyślmy, jak można to przedstawić na przykładzie spadania z dachu? Otóż, jeśli ktoś skoczy, nie od razu się zabija. Czasem się zdarzy, że przepraszam za wyrażenie, ale będzie miał więcej szczęścia niźli rozumu. Co się stanie? Przeżyje!
Co jednak z taką osobą? Wiadomo, że im wysokość jest większa tym skutki są bardziej tragiczne. Osoba taka może się bardzo połamać, czyli uszkodzić ciało; może dojść do uszkodzenia wewnętrznych części ciała w tym mózgu. Osoby takie są potocznie często nazywane „roślinkami”.
Tak też jest z osobami, które po terapii przestały brać. Czy one są już wyleczone? Możliwe, ale nic się im już ze zdrowia nie wróci. Będą może świetnie wyglądały od strony zewnętrznej. Jednak wewnątrz będą to już „wraki”, a nie ludzie.
Czy osoba, która przeżyła upadek z wysoka - będzie sprawna, jak kiedyś? Przecież wiadomo, że nie! Może mieć przed sobą jeszcze trochę życia, ale na przykład w podłączeniu do aparatury, która sztucznie będzie ich trzymać przy tym życiu. Nie mają więc przed sobą długiego istnienia.
Tak jest i z osobą, która się wyleczyła ze zgubnego nałogu.
Ja już kończę, ale pomyśl Drogi Czytelniku. Czy tej podanej sytuacji gdzieś nie spotkałeś? Czy nie możesz stać się osobą, która weźmie za rękę inną, chcącą „skoczyć” i wskaże jej prawidłową drogę? Tą drogę „na dach”? Czy nie możesz pomóc komuś? Zabronić „skoku”?
Drogi Czytelniku! Problem ten jest dziś bardzo aktualny, więc proszę Cię! Przemyśl, to co ja napisałem. Może wcześniej tego tak nie postrzegałeś? Może nie widziałeś w tym prawdziwego zła? Tego zła ukrytego.
Pamiętaj o jednym „życie jest zbyt krótkie, żeby je w tak głupi sposób zniszczyć, czy nawet stracić...”
Napisał: Bukowski Łukasz