Starożytny Rzym
Historia
Rzym, jak wszyscy pamiętamy jeszcze ze szkoły podstawowej, powstał w 753 p.n.e. Do niedawna data ta była niemal jednomyślnie kwestionowana przez specjalistów. Dodajmy przy tym, że sami Rzymianie nie byli w tym względzie zgodni. Wspomniane datowanie jest autorstwa Warrona, badacza dziejów minionych, który żył w I w. p.n.e. Zyskało ono popularność dzięki monumentalnemu dziełu Liwiusza, który posłużył się datą użytą przez Warrona, pisząc swoje Dzieje Rzymu od założenia miasta. W niemal dwa tysiące lat po śmierci Liwiusza zyskała ona jednak zadziwiające potwierdzenie w wynikach badań archeologicznych, prowadzonych na przełomie lat 80. i 90. XX w. przy drodze prowadzącej z Forum na Palatyn.
A. Carandini, włoski archeolog badający ten rejon, stwierdził istnienie przy zboczu Palatynu śladów muru powstałego około połowy VIII w. p.n.e. Badania te nie wskazują wprawdzie dokładnej daty powstania miasta nad Tybrem, jednak potwierdzają istnienie w tym miejscu skupiska o miejskim charakterze już w tak wczesnym okresie.
Miejsce było zresztą wyjątkowo szczęśliwie dobrane. Znajdowała się tu najwygodniejsza, patrząc od strony ujścia rzeki, przeprawa przez Tyber. Musiała więc prowadzić tędy droga wiodąca do nadbrzeżnych salin, miejsca pozyskiwania soli, niezbędnej dla górskich plemion sabelskich zajmujących się hodowlą bydła i owiec. Droga ta prowadziła zarazem w kierunku miast południowej Etrurii. Zakole Tybru tuż przy wyspie dawało wygodny port, do którego przybijać mogły fenickie i greckie statki z towarami różnego rodzaju. Innymi słowy było to wymarzone miejsce na ośrodek handlowy. Zamieszkiwali go Latynowie.
Osada palatyńska po stu mniej więcej latach połączyła się z drugą wioską, zamieszkałą przez Sabinów, skupioną na zboczach Kwirynału i Kapitolu. Oddzielające te dwie wspólnoty bagno zasypano i w ten sposób powstał jeden z najbardziej znanych na świecie punktów turystycznych Rzymu — Forum Romanum, czyli Rzymski Rynek.
Przez pierwsze 250 lat swego istnienia Rzym był monarchią. W 2. połowie VI w. pod berłem rodu Tarkwiniuszy osiągnął pozycję jednej z najpotężniejszych monarchii na Półwyspie Apenińskim. W mieście krzyżowały się wówczas różnorakie wpływy kulturowe. Niezwykle silnie swą obecność zaznaczyła kultura etruska, lecz w sztuce tego okresu widać również wyraźnie wpływy greckie i fenickie. Język i kultura latyńska nie zniknęły jednak, stanowiły o odrębności Rzymu w porównaniu z innymi, kwitnącymi wówczas ośrodkami miejskimi na terenie Italii. Miasto wyróżniała największa świątynia w tzw. stylu etruskim poświęcona Jowiszowi Najlepszemu Największemu, powstała w ostatnich latach istnienia monarchii. Do końca dziejów Rzymu uważano, że podstawowe z jego instytucji społecznych i politycznych stanowiły dzieło poszczególnych władców.
Po upadku monarchii (tradycyjna podawana data to 509 p.n.e., rzeczywista 504 p.n.e.) Rzym stopniowo podupadał. Wyniszczały go zarówno spory wewnętrzne, jak też wojny ze schodzącymi w doliny górskimi plemionami sabelskimi — Ekwami i Wolskami. Wewnętrzne spory złagodziło wprowadzenie w 449 p.n.e. Praw Dwunastu Tablic, pierwszej rzymskiej kodyfikacji prawa zwyczajowego. Kodyfikacja ta zuniformizowała społeczeństwo rzymskie. Wskazują na to wyraźnie wyniki badań archeologicznych. Dysponujemy licznymi zabytkami poświadczającymi występowanie na terenie Rzymu rozwiniętej kultury arystokratycznej, czerpiącej wzory z Grecji, Etrurii i Fenicji. W znaleziskach pochodzących z V i 1. połowy V w. p.n.e. występuje licznie ceramika sympozjalna, która zanika po tym okresie. Od połowy V w., czyli od wprowadzenia Praw Dwunastu Tablic, Rzym przez długie lata będzie prymitywnym pod względem kulturalnym i nastawionym na podboje zewnętrzne społeczeństwem chłopskim.
W pierwszym półwieczu po upadku monarchii doszło również do powstania podstawowych instytucji republikańskich, stanowiących o charakterze tego państwa na następne czterysta z górą lat. Władzę wykonawczą w miejsce monarchii przejęło dwóch konsulów wybieranych na okres jednego roku. Zwani byli oni pierwotnie „iudices”, czyli sędziami. Zarówno określenie to, jak i liczba konsulów, wskazuje na związek z tradycją fenicką, reprezentowaną przez Kartaginę, gdzie władzę wykonawczą pełniło dwóch urzędników zwanych „szofetim”, czyli sędziami. Kolegialność i stosunkowo krótki okres sprawowania konsulatu skrajnie utrudniały przejęcie władzy przez jednostkę. Usankcjonowano również istnienie ciała doradczego przy konsulach, czyli senatu. W jego skład wchodzili naczelnicy najważniejszych rodów, które w społeczeństwie rzymskim odgrywały kluczową rolę.
Sukcesy w wojnach z najazdem ludów sabelskich skłoniły Rzym do uderzenia na północ. Zdobyto Fideny — miasto przy którym znajdowała się główna obok Rzymu przeprawa przez Tyber. Podbój ten stanowił tylko preludium dla znacznie ważniejszego osiągnięcia militarnego, czyli zwycięskiej wojny z Wejami.
Weje to najbliższy etruski sąsiad Rzymu — miasto o podobnych rozmiarach, bogactwie i zasobach ludzkich. Zdobycie go spowodowało podwojenie terytorium Rzymu. Przez pewien czas nie było wiadomo, co z tak ogromną zdobyczą zrobić. Ruchomy majątek Wejentynów rozszabrowali rzymscy wojownicy, ale co z ziemią? Trzeba było wielkiego wstrząsu psychicznego, by problem ten rozwiązać, a stało się to po zdobyciu Rzymu przez Galów.
Galowie po dramatycznej klęsce armii rzymskiej nad rzeką Allią zdobyli miasto w 386 p.n.e. Opuścili je dopiero po otrzymaniu okupu wypłaconego przez sojusznika Rzymu — Caere. Wkrótce potem tereny zdobyte przez Rzym na Wejentynach zostały rozdzielone pomiędzy rzymskich mężczyzn. Tym samym Rzym stał się miastem pozbawionym na pewien czas bezrolnych obywateli.
W tym samym czasie zaostrzyła się walka pomiędzy starą arystokracją patrycjuszowską, a obywatelami o znacznych majątkach, lecz pozbawionymi odpowiedniego pochodzenia, skupionymi w opozycyjnej względem patrycjuszowskiego państwa organizacji plebejskiej. Jej przywódcami byli wówczas trybuni ludowi — Gajusz Licyniusz Stolo i Lucjusz Sekstiusz Lateranus. W 367 p.n.e. doprowadzili oni do uchwalenia ustawy otwierającej plebejuszom drogę do konsulatu. Lucjusz Sekstiusz został w 366 p.n.e. pierwszym konsulem plebejskim. Prawo to umożliwiało plebejuszom ubieganie się o konsulat, ale od 342 p.n.e. zawężono je w taki sposób, że co roku jeden z konsulatów musiał być sprawowany przez plebejusza. Dopiero w 172 wybrano po raz pierwszy dwóch konsulów z rodzin plebejskich.
Następne sto lat zajęło Rzymowi podporządkowanie Italii. Kolejne ludy i państwa schylały głowy pod jego jarzmo. Rzymianie konfiskowali znaczną część ziemi pokonanych przeciwników i tworzyli na tym terenie kolonie wojskowe. Jednocześnie zawierali sojusze wojskowe z pokonanymi wrogami, dla których jedyną często szansą na odzyskanie majątku było współuczestniczenie w rzymskich podbojach i wzięcie udziału w kolejnych kolonizacjach. W ten sposób połączona armia, składająca się z Rzymian i ich sprzymierzeńców, rosła w siłę z roku na rok. Podbój łączył wszystkie grupy społeczne Wiecznego Miasta. Zwykli obywatele bogacili się i zyskiwali ziemię. Arystokracja zdobywała sławę, która w systemie rodowym, przy słabo rozwiniętej gospodarce monetarnej, stanowiła o pozycji społecznej i prestiżu otaczającym jednostkę. Zwycięska wojna, zakończona triumfem, czyli specjalną procesją, która przechodziła przez Rzym i kończyła się na Kapitolu, stanowiła marzenie każdego arystokraty.
Pełne panowanie Rzymu nad Półwyspem Apenińskim zagwarantowało zwycięstwo nad Samnitami w szeregu ciężkich wojen toczonych w 2. połowie IV i na początku III w. Kulminacyjnym momentem tej walki było zwycięstwo pod Sentinum (295 p.n.e.) nad połączoną armią Galów i Samnitów. Po ich pokonaniu na drodze Rzymian pozostał już tylko Tarent.
Miasto to wezwało w 280 p.n.e. na pomoc jednego z najlepszych wodzów starożytności — Pyrrusa, króla Epiru. Pokonał on Rzymian w dwóch kolejnych bitwach, pod Herakleją i Ausculum, ponosząc jednak przy tym ogromne straty. Nie rozstrzygając wojny przeniósł działania zbrojne na Sycylię, występując przeciwko Kartaginie. Po powrocie do Italii poniósł w 275 p.n.e. klęskę w starciu z Rzymianami pod Benewentem i pozostawił Tarent samemu sobie. Miasto skapitulowało w 272 p.n.e.
Po pokonaniu Tarentu, shołdowaniu Apulii i Messapii (266 p.n.e.) oraz zdobyciu ostatniego wolnego miasta etruskiego — Volsinii (264 p.n.e.), Rzym panował nad całą Italią aż do północnego łuku Apeninów, za którym zaczynały się terytoria galijskie.
W zachodniej części basenu Morza Śródziemnego pozostały od tego momentu już tylko dwie potęgi: Rzym i Kartagina. Do tej pory panowały pomiędzy nimi poprawne, choć może niezbyt serdeczne stosunki. Sytuacja zmieniła sie diametralnie, gdy nad Cieśniną Mesyńską stanęły rzymskie legiony.
Rzym odpowiedział pozytywnie na prośbę o wsparcie nadesłaną przez grupę kampańskich najemników Mamertynów (synów Marsa), którzy zajęli Messanę (Mesynę), miasto na północnym wschodzie Sycylii. Kiedy Rzymianie pod wodzą Appiusza Klaudiusza Kaudeksa dotarli do Messany napotkali na oblegające ją połączone siły Kartagińczyków i Syrakuzańczyków. Ci ostatni szybko zawarli sojusz z Rzymem. Kartagina zdecydowała się na wojnę. Rozpoczęła się I wojna punicka.
Wojny punickie zmieniły Rzym. Do tej pory był on lokalną potęgą lądową, która skupiała swoją uwagę na terenie Italii. Od przekroczenia Cieśniny Mesyńskiej rozpoczął się marsz legionów na podbój znanego świata.
Pierwsza wojna punicka zakończyła się zajęciem Sycylii przez Rzym, a wkrótce po jej zakończeniu opanowaniem dawnych terenów kartagińskich na Sardynii i Korsyce. Druga stanowiła największą w dotychczasowych dziejach miasta próbę militarną. W starciach z genialnym wodzem kartagińskim — Hannibalem — poległa ogromna część zdolnych do noszenia broni Rzymian. Pomimo to rezerwy ludzkie, jakimi dysponował Rzym, były tak potężne, że również to starcie zakończył on zwycięsko. Trzecia z wojen punickich była już tylko dobiciem niegdyś wspaniałego miasta, które w 146 p.n.e. zostało zburzone, a ziemię na której stało posypano solą, by nic nigdy już na niej nie wyrosło.
W czasie II wojny punickiej Rzym interweniował w Hiszpanii i jednocześnie zaangażował się w kolejny konflikt — z państwem macedońskim, ten zaś pociągnął za sobą starcie z państwem seleukidzkim. Kiedy w połowie II w. p.n.e. dym bitewny opadł, cały basen Morza Śródziemnego znalazł się pod panowaniem Rzymu.
Wkrótce potem dłuższy okres względnego spokoju wewnętrznego w Wiecznym Mieście dobiegł końca. Pierwsze niepokoje zaczęły się już w latach 50. II w. p.n.e. Związane były z poborem do armii, która toczyła krwawe walki w Hiszpanii. Armia Rzymu była armią obywatelską, każdy mężczyzna zdolny do noszenia broni miał obowiązek w niej służyć. System ten powstał w czasach, gdy kampanie trwały jedynie w sezonie wojennym: od marca do października. W II w. p.n.e. legiony rzymskie stacjonowały w znacznej odległości od swojej stolicy i żołnierze przez wiele lat nie mogli wrócić do domu. Kiedy wreszcie nielicznym z nich udało się uzyskać zwolnienie z armii, nie otrzymywali żadnej odprawy. Wszystko, czym dysponowali, stanowiły oszczędności z łupów. W tym samym czasie arystokracja bogaciła się coraz bardziej. Wodzowie mieli ogromny udział w łupach, kupcy rzymscy niemal zmonopolizowali handel w basenie Morza Śródziemnego. Nożyce polaryzacji majątkowej rozwierały się w coraz większym stopniu. Tradycyjny świat rzymskich wartości, społeczeństwa o charakterze chłopskim, uległ zburzeniu. Co więcej, wolni i średnio zamożni chłopi stanowili dotąd trzon rzymskiej armii, a co za tym idzie wraz ze zmniejszaniem ich liczby malała liczba rzymskich żołnierzy.
Przeciwko temu wystąpił arystokratyczny reformator, Tyberiusz Semproniusz Grakchus, trybun ludowy w 133 p.n.e., który pragnął odnowić warstwę średnio zamożnych właścicieli ziemskich. Przedstawił on propozycję ustawy, na mocy której wykorzystać miano ziemie nabyte przez państwo rzymskie w okresie ekspansji na terenie Italii oraz majątki odebrane po II wojnie punickiej przedstawicielom społeczności italskich, którzy poparli Hannibala. Ziemia państwowa była jednak zajmowana przez wielkich właścicieli ziemskich. Gdyby Tyberiusz zdołał przeprowadzić swój projekt, państwo rzymskie odzyskałoby utraconą stabilność wewnętrzną. Tak się jednak nie stało. Zwyciężyły partykularne interesy nobilów i Tyberiusz zginął w walce na Forum Romanum.
W dziesięć lat po śmierci Tyberiusza jego dzieło próbował kontynuować brat Gajusz. Jednak pomimo przejściowych sukcesów skończył podobnie jak poprzednik — został zamordowany.
Problem uposażenia weteranów kończących służbę w armii rzymskiej stał się nieustającym zarzewiem konfliktu i w ostatecznym rozrachunku był jedną z najważniejszych przyczyn upadku Republiki. Żołnierze, nie dysponując żadnymi gwarancjami ze strony państwa, mogli pokładać nadzieję na spokojną starość jedynie w działalności swoich wodzów. To uzależnienie ułatwiało wykorzystywanie państwowej armii do celów prywatnych. Rozpoczął się okres wojen domowych.
Wielcy protagoniści tych czasów — Mariusz, Sulla, Cezar, Pompejusz, Krassus, Oktawian, Lepidus, Antoniusz — dążyli początkowo do zyskania osobistej sławy, podobnie jak ich przodkowie przez wieki, później jednak walka toczyła się już o osobiste bezpieczeństwo. Przegrani w wojnie domowej nie mieli prawa dalej istnieć.
Z pierwszego starcia w latach 80. I w. p.n.e., pomiędzy Mariuszem i Sullą, zwycięsko wyszedł Sulla, który przeprowadził szeroko zakrojoną reformę ustroju. Po krótkich samodzielnych rządach złożył władzę i wycofał się z życia publicznego. Wkrótce potem zmarł naturalną śmiercią. Druga z wojen domowych toczyła się pomiędzy Pompejuszem a Cezarem. Pompejusz poniósł klęskę pod Farsalos (48 p.n.e.) i wydawało się, że Cezar stanie się jedynowładcą. W idy marcowe 44 p.n.e. (15 marca) Cezar został zamordowany.
Mordercy chcieli przywrócić dawne zasady rządzące republiką, ale przeliczyli się. Cezar zyskał ogromną popularność i jego reformy miały poparcie społeczne. Mordercy musieli schronić się na Kapitol, by uniknąć samosądu. Władzę w mieście przejęli cezarianie. Pomiędzy nimi właśnie doszło do ostatecznej rozgrywki, w wyniku której republika upadła i powstał nowy ustrój zwany przez współczesnych badaczy pryncypatem.
Wprowadził go w życie Oktawian August, przybrany syn Cezara, mierny wódz, lecz genialny polityk i administrator. Wkrótce po zwycięstwie nad flotą Antoniusza i Kleopatry pod Akcjum (31 p.n.e.), „odnowił republikę” (27 p.n.e.) wprowadzając system rządów oparty na naczelnym zwierzchnictwie nad armią, władzy trybuńskiej (od 23 p.n.e.) oraz urzędzie najwyższego kapłana (pontifex maximus) (od śmierci Lepidusa 12 p.n.e.), które sprawował cesarz. August ograniczył liczbę senatorów do 600, wprowadził rozdzielenie dwóch stanów: ekwickiego i senatorskiego. Ekwici stali się podstawą administracji cesarskiej, obejmując stanowiska zakazane dla senatorów (najważniejsze to prefekci: floty, dostaw zboża, Egiptu oraz gwardii pretoriańskiej). Prowincje rzymskie zostały podzielone na senatorskie (z ograniczoną obsadą wojskową lub nawet w ogóle bez niej) i cesarskie (z pełną obsadą wojskową zależną od sytuacji międzynarodowej). Pojawił się również już wówczas kult cesarski, silny zwłaszcza w prowincjach, początkowo związany z kultem bogini Romy (= Rzymu). August zapewnił swoim żołnierzom odprawę po zakończeniu służby. Pozwalała ona na spokojne ułożenie życia. Żołnierze nie będący przed wstąpieniem do armii obywatelami rzymskimi, otrzymali w nagrodę również pełne prawa obywatelskie.
August zakreślił także granice imperium rzymskiego, które w toku dziejów uległy niewielkim tylko modyfikacjom. Po klęsce Warusa w Lesie Teutoburskim w Germanii, granice Cesarstwa oparły się o rzeki: Eufrat, Ren i Dunaj. Jedynymi, którzy powiększyli jeszcze jego zasięg byli: Klaudiusz — zajął Brytanię i Trajan — Dację, Mezopotamię.
W czasach Augusta rozkwitła również literatura i sztuka. Wergiliusz, Horacy, Owidiusz, Liwiusz tworzyli pod opieką jego i jego faworytów.
Po śmierci Augusta stopniowo powiększał się zakres władzy cesarskiej. Senat tracił na znaczeniu (wyjątkiem były tu rządy Trajana i Marka Aureliusza). Cesarze tego okresu dokonali także monumentalizacji Rzymu, który uległ licznym przebudowom. Aż do końca II w. n.e. powstawały nowe budowle, jedna wspanialsza od drugiej. Część z nich do dziś stanowi symbol Rzymu (Teatr Marcellusa, Panteon, Amfiteatr Flawijski zwany Koloseum, cesarskie Fora, które dzięki wykopaliskom ostatnich lat oglądać można w pełnej krasie).
Najwspanialszy okres w dziejach cesarskiego Rzymu to czasy tzw. dynastii Antoninów (kończy go śmierć Kommodusa w 192). Okresowi stabilności politycznej towarzyszył rozwój gospodarczy, widoczny przede wszystkim w miastach. Stopniowo poszerzał się zasięg języka łacińskiego, przede wszystkim poprzez osadnictwo weteranów, którzy w armii musieli posługiwać się łaciną. Powszechne było również rzymskie prawo i szkolnictwo. Doszło dzięki temu do kulturowej unifikacji zachodniej części basenu Morza Śródziemnego (na Wschodzie panowała greka). W 212 n.e. proces ten był już tak zaawansowany, że cesarz Karakalla nadał obywatelstwo rzymskie wszystkim mieszkańcom imperium.
W III w. nastąpił ostry kryzys, nasilony w latach 235–270. Imperium wyniszczały ciągłe wojny domowe, którym towarzyszyły najazdy barbarzyńców. Zwalczające się armie siały spustoszenie wśród cywilów i wyludnienie dotknęło całe regiony (najbardziej ucierpiały Galia, Dacja, Mezja i Tracja). Wielu ludzi straciło również życie w wyniku przeciągającej się zarazy. Postępująca inflacja i spadek wartości monety niszczyły gospodarkę. W życiu religijnym pojawił się nowy czynnik, chrześcijaństwo, które w tym okresie znajdowało się w opozycji do władzy cesarskiej.
Odnowicielem cesarstwa stał się Dioklecjan (284–305), który przeprowadził daleko idące reformy w armii i życiu politycznym cesarstwa. Dokonał pełnej deifikacji władzy cesarskiej, powiększył liczbę prowincji i w ten sposób ułatwił administrowanie nimi. Całe imperium podzielił na dwie części: Wschodnią i Zachodnią, tworząc w ten sposób podwaliny pod ostateczny podział cesarstwa, do którego doszło ponad sto lat później. Wzmocnił też obronę granic poprzez rozbudowę systemu fortyfikacji i stworzył armię taktyczną, której zadaniem było wzmocnienie sił nadgranicznych w najbardziej zagrożonych rejonach kraju. Wojsko rzymskie w coraz większym stopniu składało się z synów byłych żołnierzy i oddziałów barbarzyńskich. Dioklecjan wprowadził również ceny maksymalne na wiele produktów, próbując ograniczyć w ten sposób inflację.
Konstantyn Wielki, kolejny z wielkich władców Późnego Cesarstwa, doprowadził do przemiany religijnej silnie faworyzując zwalczane dotąd chrześcijaństwo. Kontynuował też reformy Dioklecjana w sferze wojskowej. Nieśmiertelność zyskał jednak dzięki założeniu, na miejscu dawnego miasteczka Bizantion, nowej stolicy cesarskiej: Konstantynopola.
Jeden z następców Konstantyna, Julian (361–363), próbował odwrócić tok dziejów i odnowić religię pogańską. Jednak panował za krótko (18 miesięcy), by zapoczątkowane przez niego reformy mogły odnieść skutek. Zginął w wojnie przeciw Persji.
Ostatnim z wielkich władców imperium był Teodozjusz Wielki, który poprawił stosunki cesarstwa z Gotami, zdusił opozycję ariańską, zakazał kultów pogańskich, a tuż przed śmiercią doprowadził do usankcjonowania podziału cesarstwa na część wschodnią i zachodnią. Następną zakończoną sukcesem próbę zjednoczenia państwa rzymskiego przeprowadził dopiero Justynian w 1. połowie VI w., lecz nie przetrwała ona jego śmierci.
Rzym-Stolica Świata
W czasach starożytnych dla Rzymu charakterystycznym były wysokie wzgórza
o stromych zboczach z urwiskami,
poprzecinane trudnymi do przebycia dolinami..Zbocza te jak ,też skraje miasta pokrywała bujna roślinność,w tym starodrzew,łąki,pola....
Liczne strumienie przepływały przez doliny zamieniając je często w bagna ze stawami, oraz małymi jeziorkami..
Osady zajmowały szczyty wzgórz.W okresie panowania królów-Rzym był już gęsto zaludniony i nawet wtedy było to jedno z większych miast w zachodniej części basenu Morza Śródziemnego.Obok licznych jeszcze chat-szałasów lepionych z gliny i słomy,zaczęto wznosić murowane domy z wewnętrznymi
dziedzińcami.W tym okresie
reprezentacyjna część miasta zajmowała bardzo ograniczoną przestrzeń.Na skrajach rozciągały się ogromne połacie ,gdzie znajdowały się nekropole,Pole Marsowe-czyli teren zgromadzeń mężczyzn noszących broń,
przeznaczony do ćwiczeń.
Pierwotnie mury obronne umacniały tylko zbocza wzgórz i schodziły w doliny wokół miasta pierścieniem,który od IV wieku p.n.e.miał już długość prawie 11 km. i obejmował powierzchnię blisko 11 ha..
Za czasów tych uporządkowano przestrzeń znajdującą się w centrum miasta
,póżniejsze Forum Romanum.zabudowując je stopniowo najważniejszymi budynkami użyteczności publicznej. Nad miastem górowała wielka świątynia Jowisza Kapitolińskiego ,wzniesiona przez Tarkwiniusza Pysznego...któremu przypisuje się też założenie Cyrku Wielkiego,przeznaczonego do wyścigów rydwanów.
Jednak większośc prac związaną z rozbudową miasta przeprowadził Serwiusz Tuliusz .Administracyjnie Rzym podzielono na cztery regiony oraz usprawniono handel dzięki zbudowaniu
portu na Tybrze i wyznaczeniu miejsca na Rynek Bydlęcy/Forum Boarium/.
Pierwszy stały most na Tybrze
/Sublicius/zbudował wg przekazów Ankus Martius, natomiast Tarkwiniusz
Priskus przyczynił się prawdopodobnie do wyrwania naturze podmokłej doliny w centrum Rzymu,przez osuszenie jej drenażem i odprowadzenie wody kanałem Cloaca Maxima.
W okresie Republiki ukończono zaczęte wcześniej prace budowlane i wzniesiono nowe budowle.W szczególności Swiątynie
-Jowisza na Kapitolu,Saturna i Dioskurów na Forum,świątynie Ceres,
Libera i Libery na zboczach Awentynu.Na początku V wieku p.n.e.i jeszcze długo potem z powodu wojen przeciwko Latynom
,Etruskom i Wolskom rozbudowa Rzymu postępowała znacznie wolniej.Po zakończeniu wojen Punickich nastąpiła dalsza rozbudowa miasta,podzielonego już na cztery regiony /Collina,Esquilina,Suburbana i Palatina/.
Nad brzegiem Tybru zmodernizowano zaplecze gospodarcze ułatwiające handel przez dodanie nowych budowli ,jak Emporium służące do wyładunku towarów i ogromny portyk Emiliański.Wzniesiono także pierwsze murowane magazyny.W różnych częściach miasta wzniesiono portyki,Emiliusz osadził pierwsze murowane przęsła mostu w dnie Tybru....Kilka lat póżniej połączono je łukami dżwigającymi drogę przez most,wprowadzając w ten sposób nowy element budowlany,który następnie znalazł powszechne zastosowanie w budowie akweduktów i dróg podmiejskich.W tym też okresie dzięki kontaktom z koloniami greckimi rozkwitła moda na kopiowanie greckich oryginałów posągów i elementów wystroju.Mimo tego domy Rzymian nawet tych najbogatszych w tym okresie były jeszcze dość skromne.Stopniowo w następnym okresie czasu stawały się one
dumną swych właścicieli... Następca Cezara,August ograniczył sie do zmian w Rzymie polegających na ulepszeniach stanu istniejącego oraz konserwacji zastanego stanu.Zreorganizował jednak służby publiczne,zniósł także stary podział administracyjny na cztery regiony ,ponieważ okazał się on przestarzały dla potrzeb niebywale już rozrośniętego Rzymu.Na podstawie reformy z 7 roku n.e dokonano podziału na 14 regionów,z których każdy zawierał odpowiednią liczbę vici/dzielnic/.
W czasach Augusta po jakimś czasie było juz około 263 dzielnic Rzymu,a każda z nich znajdowała sie pod opieką swojego bóstwa,którego posąg stał na głównym skrzyżowaniu..
Na Forum Romanum August ukończył odbudowę Kurii i bazyliki Julii.Odnowił też wiele świątyń w tym Polluksa oraz Westy na Forum i wzniósł świątynię Boskiego Juliusza oraz dom dla siebie
i swojej rodziny na wzgórzu palatyńskim.
Upadek Starożytnego Rzymu
Cesarstwo rzymskie upadło na skutek wielu czynników zarówno wewnętrznych jak i wewnętrznych. Zarówno regres gospodarki jak i najazdy barbarzyńców, korupcja i upadek moralności - to były główne przyczyny upadku cesarstwa. Nie będę się w nie zagłębiał. Wracając do chrześcijaństwa, jedynym wydarzeniem, które mogło przyczynić sie do upadku potęgi Rzymu było usunięcie posągu bogini zwycięstwa z sali obrad senatu. Starzy bogowie, którzy przyczynili się do zwycięstw Rzymu mogli zostać przez ten czyn urażeni. Oczywiście nie można tej teorii traktować poważnie.
Niektórzy mogą wysunąć teorię, że żołnierze - chrześcijanie nie potrafili walczyć z taka zaciętością jak pogańscy. Ale przecież pod koniec istnienia imperium większość legionów i tak byla obsadzona przez żołnierzy barbarzyńskich.
Moja teoria jest taka: Imperium Romanum nie przestało istnieć. Kim był władca konstantynopola jak nie cesarzem rzymskim. Bizantyjczycy nie byli Bizantyjczykami. Tak nazwali ich barbarzyńscy europejczycy, którymi i my jesteśmy. Bizantyjczycy uważali samych siebie za Rzymian, a cesarstwo Bizantyjskie za kontynuacje Imperium romanum.
Co właściwie stało się w roku 476. Właściwie to nic szczególnego. Wiem, że w szkolach podają tę datę jako koniec starożytności i upadek cesarstwa zachodniorzymskiego. Jest to absurd. Wystarczy sięgnąć do innej książki niż podręcznik do gimnazjum, a można zobaczyc że jest to teoria mylna. Cesarstwo zachodnorzymskie tak właściwie bylo w rozsypce od wielu dziesięcioleci. Rzym od 410 roku i najazdu Alaryka był już tylko wioską w niczym nie przypominająca dawnego 1,5 milionowego miasta. 476 jest to rok, w którym przestał panować ostatni cesarz. Ale tylko na zachodzie. Cesarz wciąż panował w konstantynopolu. Rok ten nawt nie został specjalnie zauważony przez współczesnych.
Gdyby za koniec starożytności uważać koniec Imperium Romanum, to należałoby szukać daty w XV wieku, kiedy to przestało Istnieć Imperium Bizantyjskie, co jest oczywistym absurdem.
A co do chrześcijaństwa. To właśnie ono przyczyniło się do upadku starożytności - jej kultury. Należałoby tu zacząć od zamknięcia Akademii Platońskiej w 529r, co można datować jako symboliczny upadek filozofii antycznej. Chrześcijaństwo, a właściwie chrystianizm zabił starych bogów. Początki cywilizacji starożytnaj datuje się na około 8 tys lat przed naszą erą. Wszystkie starożytne cywilizacje, z wyjątkiem Izraela miały politeistyczne systemy religijne. Imperium Romanum nie mogło istnieć bez bogów, których istnienie wykluczało chrześcijaństwo.
A co do kultury. To chrześcijanie zakazali chodzić do teatru. Nic dziwnego, przecież teatr byl świątynią Dzionizosa. Niszczenie dorobku kultury greckiej i rzymskiej było na porządku dziennym. Dochodziło nawet do tego, że zakazywano nauczać Homera i filozofii, czyli dwóch filarów, na których opiera sie dzisiejsza kultura europejska. Chrześcijańskie "dzieła", które miały zastąpić Iliadę i Odyseję były na tragicznie niskim poziomie.
Chrześcijaństwo zdegradowało kulturę antyczną do poziomu sredniowiecza i na tysiąc lat powstrzymało rozwój cywilizacji. Starozytność była wielką epoką, a chrześcijanie małą sektą, która ją znisczyła.
Niewolnictwo
W starożytnym Rzymie gospodarka a szczególnie rolnictwo opierało się na pracy niewolników. Zapewniali oni dobrobyt wielu Rzymianom. Niewolników nazywano pogardliwie "narzędziami mówiącymi". Niewolnikami zostawali najczęściej jeńcy wojenni oraz poniekąd wolni obywatele, bezprawni schwytani. Tysiące ludzi sprzedawanych było na targach, cena była ustalana w zależności od tego ile niewolnik umiał. Niewolnicy byli całkowicie zależni od pana, on mógł ich traktować jak rzecz. Mógł, np. zabić jednego z nich i nie ponieść żadnych konsekwencji prawnych. Natomiast jeśli niewolnik zabił pana, wtedy uśmiercani byli wszyscy niewolnicy będący jego własnością. Niewolnicy przeważnie nie posiadali nic na własność, bywało jednak czasami że niewolnicy za zarobione pieniądze wykupywali się z niewoli.
Większość z nich trafiała do gospodarstw rolnych gdzie bardzo ciężko pracowali dla swoich panów. Ich los był tak ciężki że żeby nie myśleli o ucieczce u niektórych musieli pracować po 15-16 godzin dziennie, i jak skończą robotę będą już tak zmęczeni że nie będą mieli siły myśleć o tym. Najlepiej mieli ci którzy trafiali do miast - tam zostawali służącymi, kucharzami, stajennymi, sekretarzami, itp. Najbardziej wykształceni - lekarzami, nauczycielami, aktorami (w większości byli to Grecy). Najgorzej mieli ci którzy trafiali do pracy w kopalniach, tam w nieludzkich warunków pracowali po kilkanaście godzin dziennie. Wielu umierało z wycieńczenia. Większość mówiła iż już "śmierć jest lepsza od takiego życia". W czasach republiki, zwłaszcza w II i I wieku p.n.e. wybuchło kilka powstań niewolników. Najgroźniejsze było powstanie Spartakusa w 73-71 p.n.e. kiedy to do stłumienia powstania Rzym musiał użyć aż 10 legionów.
Życie niewolników w Rzymie było nade miar ciężkie. Tylko niewielu ludzi traktowało niewolników jak przyjaciół, niektórzy nawet obdarzali ich wolnością. Taki wyzwoleniec był osobiście wolny, lecz pełne prawa rzymskiego obywatela zyskiwały dopiero jego dzieci.
Bankowość
Bankierzy rzymscy pojawili się w III w p.n.e. Początkowo, greckim wzorem, zwani byli "trapezitai", potem weszła w użycie łacińska nazwa "argentarii".
Przełomowym momentem z punktu widzenia otwierania się Rzymu na wielki, śródziemnomorski handel i, co za tym idzie rozwój kredytu i bankowości, było otworzenie portu w Ostii w 179 r. p.n.e. W Rzymie, w odróżnieniu od Grecji, prowadzenie działalności bankierskiej nie bylo pogardzane, a działalnością kredytową zajmowała się jedna z wyższych wartsw społecznych, a mianowicie ekwici. Lex Claudia de senatoribus z 218 r. p.n.e. zabroniła senatorom i ich synom zajmować się handlem i transakcjami pieniężnymi, tworząc ekwitom szerokie możliwości zarobku. Dlatego też ekwici, choć ustępowali senatorom godnością, często przewyższali ich majątkiem. W rękach osób rangi ekwickiej znajdowały się szczególnie dochodowe urzędy państwowe-spośród nich rekrutowali się głównie publicani, którzy dzierżawili od państwa znieranie podatków w prowincjach. Publicani łączyli w tym celu swe kapitały, zakładając spółki, solitates.
Senatorowie, zaniepokojeni szybkim bogaceniem sie ekwitów, próbowali ograniczyć ich samowolę finansową w prowincjach. Stąd rozwój ustawodawstwa, które - zgodnie z dzisiejszymi kategoriami - można by nazwać antykorupcyjnym, mające utrudniać przedsięwzięcia przedstawicieli bardziej obrotnej warstwy społecznej.
Argentarii prowadzili interesy w tabernach na Forum, w pobliżu światyni Kastora i Polluksa. Obecność na forum była obowiązkiem człowieka robiącego interesy. Dawał w ten sposób dowód, że nie musi się przed nikim ukrywać ani unikać spotkania z kimkolwiek. Było to świadectwo wypłacalności, zaś bankructwo określano mianem "foro cedere", "foro abire" lub " a foro fugare", czyli opuszczenie bądź ucieczka z forum.
Argentarii w ścisłym znaczeniu różnili się od "nummularii", czyli wekslarzy. Bankierzy przyjmowali wkłady, udzielali pożyczek, wymieniali pieniądze, niekiedy przeprowadzali licytację za 1% prowizję. Specyficzną operacją była umowa tzw. receptum argentarii - bankier udzielał gwarancji na pożyczkę swego klienta od osoby trzeciej, stając się, w razie niewypłacalności klienta, dłużnikiem tej ostatniej. Z czasem operacja ta została zastąpiona przez constitutum debiti alieni, czyli nieformalne zobowiązanie do zapłaty cudzego długu. Tego rodzaju rozwiązania umożliwiały rozwój nowych operacji kredytowych. Znany był, pod nazwą renumeratio pecuniae, weksel ciągniony.
Każdy argentarius zobowiązany był do prowadzenia dwojakiego rodzaju ksiąg. W "adversarium", czyli dzienniku podręcznym (od adversus-pod ręką)zapisywał operacje w porządku chronologicznym, następnie przenosił je do ksiegi głównej - codex rationae mensae. W tej ostatniej każdy klient miał własny rachunek z podziałem na stronę debetową - expensum ferre, jak i kredytową - acceptum ferre. Rzymianom nieobce więc były pewne elementy podwójnej księgowości, choć stosowano je do prowadzenia rachunków klientów bankierów a nie do księgowania obrotów własnej firmy. Bankierzy na żądanie musieli przedstawić księgi w sądzie. Zapis w księdze był uważany za dowód, podpis klienta nie był potrzebny.
Argentarii często dokonywali rozliczeń między swymi klientami poprzez zmianę zapisu na kontach, bez udziału gotówki. Słowo transcribere (przepisywać) było synonimem słowa płacić.
W Rzymie nie istniał państwowy monopol bankowy, taki jaki chociażby występował w starożytnym Egipcie, aczkolwiek bankowość państwowa, powiązanan najczęściej z poborem podatków, była dosyć rozwinięta.
Jako zabezpieczenie udzielanych pozyczek znano trzy rodzaje zastawów: fiducja (umowa z przeniesieniem prawa własności, przypominająca dzisiejsze przewłaszczenie na zabezpieczenie), pgnus (zastaw ręczny, oddanie przedmiotu lecz bez przeniesienia prawa własności) oraz hipotekę, czyli zastaw umowny.
Prawo rzymskie znało dwa rodzaje pożyczek. starszą była nexum, zaciągana w uroczysty sposób, "przy użyciu spiżu i wagi" (per aedes et libram"). Z nexum wynikała zależność osobista dłuznika. Wierzyciel mógł zastosować przeciw dłużnikowi procedurę zwaną legis actio per manus iniectionem i sprzedać dłuznika w niewolę. Z czasem upowszechniła się nieformalna pożyczka -mutuum, która stopniowo wyparła nexum. Cios tej ostatniej zadała Lex Poetelia Papiria z 326 r. p.n.e. zakazująca więzienia, dręczenia, zabijania lub sprzedaży dłuznika w niewolę. Prawo to znosiło niewolę za długi, choc nadal się utrzymywała praktyka sprzedawania w niewolę dzieci przez rodziców w poczet spłaty długów. Zakazal tego dopiero Teodozjusz Wielki (379-395).
Odsetki (foenus, usuriae) traktowane były jako wynagrodzenie za korzystanie z cudzego kapitału (sors, caput). Foenus był pożyczką oprocentowaną w odróżnieniu od mutuum, nieoprocentowanej pożyczki przyjacielskiej. Z samego kontraktu dotyczącego pożyczki zazwyczaj nie wynikał procent, zawierano na ten temat odrębną umowę, mającą często formę uroczystej obietnicy ustnej (stipulatio). Niekiedy przyjmowano istnienie odsetek z mocy prawa, zwłaszcza w postepowaniach opartych na tzw. dobrej wierze (bona fides).
Praktyka lichwy była w Rzymie bardzo rozpowszechniona. Zajmowali się tym zawodowi lichwiarze (feneratores), ale również i ekwici. Egzekwowanie należności ułatwiała rygorystyczna procedura egzekucyjna - actio certae creditae pecuniae. W Prawie XII Tablic z 451 r. pn.e. znajdujemy ograniczenie odsetek do 1/12 części kapitału. Nie zostało jednak wyraźnie powiedziane, jakiego okresu dotyczył ten przepis. Na ogół komentatorzy przyjmują, że chodziło tu o oprocentowanie w skali miesięcznej, co czyniłoby 100% rocznie.
W toku dalszych dziejów rzymu spotykamy kolejne próby ograniczania odsetek. W 342 r. pn.e. Lex Genucia wprowadziła nawet całkowity zakaz ich pobierania, jednakże przepis ten nie wytrzymał próby potrzeb obrotu. Lex Murcia z 104 r. p.n.e. brała dłuzników w obronę w ten sposób, że pozwalała im żądania zwrotu już zapłaconych nadmiernych odsetek. U schyłku republiki dozowlony procent wynosił 1/100 miesięcznie (usurae centesimae), czyli 12% rocznie. Niebezpieczna dla dłużników była praktyka anatocyzmu, tj. kapitalizowania odsetek, niekiedy nawet co miesiąc.
Wyjatek od powyższych ograniczeń odsetek stanowiły tzw. pozyczki morskie (foenus nauticum), przy których procent nie był niczym ograniczony (infinitae usurae). Pozyczki takie polegały jednak na tym, że dłuznik był zobowiązany zwrócić dług w wypadku korzystnego zakończenia podróży morskiej. Pożyczający był zatem nie tylko wierzycielem, ale również ubezpieczycielem. Z instytucji pożyczek morskich rozwinęły się z czasem ubezpieczenia.
Dalsza ewolucja prawa rzymskiego dokonywała się już pod wpływem doktryny chrześcijańskiej. Kodek Justynianan z 529 r. n.e. zasadniczo ograniczył dopuszczalne odsetki do 6% rocznie. Zróżnicowanie odsetek było jednak dopuszczalne ze wzgledu na pozycję społeczną dłuznika. Od przedstawicieli wyższych stanów nie można było pobierać więcej niż 4%, od kupców i bankierów - nie więcej niż 8%. Procent morski ograniczono do 12%. Justynian zakazał też ostatecznie anatocyzmu. wprowadzając zasadę, że suma odsetek nie może w żadnym wypadku przewyższyć kapitalu.
Biblioteki
Biblioteki publiczne w Rzymie
Pierwszym, który wpadł na pomysł urządzenia w Rzymie publicznej biblioteki był Gajusz Juliusz Cezar. Zlecił on realizacje tego planu Terencjuszowi Warronowi, jednak rychła śmierć dyktatora uniemożliwiła jego zrealizowanie. Urzeczywistnienia projektu podjął się Azyliusz Pollion, zakładając bibliotekę t tzw. Atrium Libertatis (Atrium Wolności) na Forum Romanum, gdzie mieściła się siedziba cenzorów. Księgozbiór obejmował zarówno dzieła łacińskie jak i greckie. Nie są znane jednak dalsze losy tej pierwszej rzymskiej biblioteki publicznej.
W 28 r. p. n. e. Oktawian August otworzył na Palatynie bibliotekę w świątyni Apollina, która zawierała dzieła greckie i łacińskie. Kierownikiem tej szacownej instytucji został gramatyk i poeta, przyjaciel Owidiusza, Pompejusz Macer. Biblioteka ta, zwana biblioteką Palatyńską, spłonęła w czasie owego nieszczęsnego pożaru za Nerona. Odnowił ją jednak nie kto inny jak sam Domicjan . Uległa ona jednak znów szalejącemu żywiołowi w roku 363 płonąc doszczętnie. Nie była to jedyna biblioteka założona przez Augusta, ufundował on też tzw. Bibliotheca Octavia. Znajdowała się ona w Portyku Oktawii na Polu Marsowym. I ta jednak nie oparła się niszczącej sile ognia i spłonęła w roku 80. Jednak tu znów popisał się Domicjan, który natychmiast kazał ją odnowić. ”Nasz miłościwie panujący” Tyberiusz, idąc w ślady przybranego ojca, założył bibliotekę przy świątyni Boskiego Augusta. Ta spłonęła w 69/70. Kolejnym fundatorem biblioteki był Trajan, który otworzył tzw. Bibliotheca Ulpia na Forum Trajana. Wybudowaniu biblioteki nie oparł się oczywiście taki „człowiek sztuki” jakim był Hadrian. Ostatnią bibliotekę, o jakiej powstaniu dowiadujemy się ze źródeł antycznych, założył Aleksander Sewer. Za czasów Konstantyna zwanego wielkim w Rzymie istniało 28 bibliotek, część z nich była na pewno fundacjami prywatnymi. Księgozbiory wzrastały dzięki stałej opiece władców. Oczywiście istniała cenzura. Zdarzało się więc wywlekanie z bibliotek niektórych dzieł i palenie ich, niczym święta inkwizycja i indeks ksiąg zakazanych w jednym.
Biblioteki w innych miastach, zarówno italskich jak i w prowincjach, powstawały dzięki uprzejmości zamożniejszych obywateli. Tak np. Pliniusz Młodszy założył kosztem 1 mln sesterców bibliotekę w swoim rodzinnym mieście, Komum. W Suessie w Lacjum teściowa Hadriana ufundowała słynną Bibliotheca Maridiana. Na uwagę zasługują też biblioteki w Kartaginie i w Timgad w Numidii. Tę ostatnią ufundował Marcus Iulius Flavius Rogatianus (przeznaczył na ten szczytny cel 400 000 sesterców). Biblioteki prowincjonalne zaspokajały potrzeby lokalnych czytelników i oprócz dzieł łacińskich, czy greckich zawierały też te napisane w językach ojczystych.
Niestety w IV wieku zainteresowanie czytaniem spada. Jak pisze Ammianus Marcellinus: :biblioteki są jak groby zamknięte.
Fryzury
Fryzury kobiece zmieniały się w zależności od mody w danym okresie .W epoce najdawniejszej czesano się w prosty sposób. Włosy rozdzielone przedziałkiem pośrodku głowy, zbierano z tyłu w kok lub koński ogon pozostawiając czasem z przodu niewielką grzywkę z loków. Od okresu augustejskiego
uczesania stawały się coraz bardziej wyszukane ,osiągając swój najwyższy poziom za Flawiuszów-kiedy to fryzury
kobiet stały się wręcz gigantycznymi konstrukcjami loków/tzw. gniazdo os/.
czesano sie głównie grzebieniami z brązu, z kości lub wykonanymi z kości słoniowej, a do modelowania już wtedy: używano calamistrum-specjalnych kleszczy uformowanych do robienia loków......i podgrzewanych na piecyku...O Bogowie !!!!!!Kobiety używały tak jak dziś zresztą spinek do włosów, wstążek, siatek i różnych spinek, które zwiększały objętość fryzur.
WŁOSY FARBOWANO.....I ROZJAŚNIANO.
Często stosowana spuma batava dawała kolor blond o odcieniu miedzi.
Mowa
Mowa, jaka posługiwali sie starożytni Germanie, należy do wielkiej grupy języków indoeuropejskich, do których zalicza sie również celtycki, grecki, italski, illiryjski, tracki, irański, słowiański.
Językoznawcy są zgodni, ze przed tysiącami lat, istniała jedna mowa określona jako "Pramowa" która to posługiwała sie pewna, określona społeczność zamieszkująca określone terytorium.
Niestety, częste wędrówki w tamtych czasach ludzkości oraz rozbieżności jakie wykształciły sie miedzy poszczególnymi językami, stwarza niemożliwym fakt, wiernego odtworzenia Pramowy.
To jednak, ze owa Pramowa istniała, świadczą chociażby podobieństwa gramatyczne czy słowne miedzy poszczególnymi językami, które nie mogą być jedynie dziełem przypadku.
I tak:
Współczesne słowo "siostra" znajduje we współczesnym niemieckim odpowiednik "Schwester", w starym Hochdeutsch "swester", w angielskim "sister", w starosłowiańskim "sestra", w staroindyjskim "svasa", w litewskim "soror", a w gockim "swistar".
Podobnie ze słowem "brat" - w starym Hochdeutsch "brouder", w staroindyjskim "bhrata" a w staroperskim "bratar".
Oczywiście są to tylko dwa drobne przykłady. Jednak jak powiedziane, podobieństwa w tych rożnych mowach, którymi posługiwali czy nadal posługują sie ludzie żyjący od siebie tysiące kilometrów, nie może być wyłącznie dziełem przypadku.
Pierwsze udokumentowane a wiec pismienne swiadectwa na oddzielanie sie poszczegolnych mow od prajezyka sa dosc rozbite w czasie.
Zalezalo to glownie od poziomu rozwoju cywilizacyjnego poszczegolnych grup kulturowych.
Stad tez, na pierwsze pozostalosci po greko-mykenskim natrafiamy juz ok I tysiaclecia przed Chrystusem, na lacine ok roku 300 p.n.e a na germanski, dopiero w pierwszym stuleciu po Chrystusie.
Nie oznacza to jednak, ze dopiero wowczas zaczely wyksztalcac sie te jezyki - nie.
Oznacza to tylko tyle, ze sa to najwczesniejsze, przetrwale do naszych czaso swiadectwa na oddzielenie sie poszczegolnych jezykow od naszej Pramowy.
Co do jednak samego germanskiego.
jezyk jakim poslugiwali sie Germanie, mozna podzielic na trzy grupy:
1) grupa nordycka (polnocna)
2) grupa dialektow zachodnich
3) grupa wschodnia, ktorej wyjsciowym i glownym punktem byl gocki.
Nordycka galaz, ktora dopiero od XII stulecia zaczela byc udokumentowywana, rozwinela sie z czasem w mowy skandynawskie.
Co ciekawe, pozbawiony "kontaktu ze swiatem" jezyk mieszkancow Islandii w niewilkim stopniu rozwija sie (jak te kontynentalne) i do dnia dzisiejszego, pozostaje prawie na etapie sredniowiecznym (to tak, jakbysmy MY Polacy, mowili tak, jak napisano Bogurodzice)
Mowy zachodnie - ktorymi poslugiwaly sie midzy soba plemiona zyjace miedzy renem a Laba jest wyjatkowo interesujaca dla jezykoznawcow, gdyz to z niej wyksztalcily sie z czasem staroangielski, fryzyjski, starosaski czy stary Hochdeutsch - tak wazne w rodzeniu sie swiadomosci narodowej ludow poslugujacych sie tymi jezykami.
Najbardziej znana mowa germanska jest gocki, ktory pozostawil jak zadna inna galaz jezykow germanskich po sobie tak bogatej sposcizny literackiej, do ktorej zalicza sie przede wszystkim dokonane tlumaszenie na gocki przez biskupa Wulfina ok 350 roku n.e. Biblii.
Obok Bilbii, jest jeszcze Codex Argentus oraz wiele cennych manuskryptow.
Taka bogata literatura, jaka pozostawili po sobie Goci, nie uchronila jednak ich mowy przed stopniowym wymarciem.
Ostatnie udokumentowane slownictwo gockie przetrwalo ponoc az do XVI stulecia.
Pozniej jednak...znika na dobre.
Na ile germanskie mowy byly miedzy soba rozumiene - pozostaje dyskusyjnym zagadnieniem.
Sam Sezar wspomina, ze plemiona germanskie urzywaly wielu jezykow a do komunikowania sie z poszczegolnymi, potrzeba bylo osobnych tlumaczy.
Rzymianie jednak niezbyt interesowali sie poznaniem jezyka barbarzyncow zza Renu, stad taka ubogosc przekazow.
Jedno jednak jest pewne, o ile Kimber mogl jakos porozumiec sie z Teutonem, czy tez Makromanem to wykluczalnym jest raczej zrozumienie miedzy Fryzem z polnocnej Holandii a Gotem z Ukrainy.
Jak jednak germanie dokumentowali informacje?
Za pomoca pisma oczywiscie:)
Pierwszymi germanskimi znakami pismiennymi, byly "Runy", ktore datuje sie na pierwsze - drugie stulecie po Chrystusie.
Sama nazwa, pochodzi od slowa "raunen" tzn. szeptac, co mialo wiazac sie ze swietym charakterem znakow majacych posiadac magiczne sily.
Samo jednak pochodzenie Runow, (nie wiem czy tak sie poprawie to odmenia) przypisuje sie....Etruskom.
Prawdopodobnie Kimbrowie, podczas swej dlugiej wedrowki przez Europe zetkneli sie z ta ludnoscia na polnocnych terenach Italii i od nich "sciagneli" wzorce pod swoj alfabet, ktory mial niby prztrwac dzieki tym, co ocaleli po bitwie pod Poebene w 101 roku p.n.e.
Tak przynajmniej mowia niektore zrodla.
jak juz pisalem na poczatku, pierwsze udokumentowane zapisy germanskie pochodza z ca. I stulecia po Chrystusie.
W poblizu Negar w poludniowej Austrii, znaleziono 24 helmow ktore byly "wlasnoscia" germanskojezycznych sil sprzynierzenczych a armii rzymskiej, ktore sluzyly na tych obszarach Imperium.
Na jednym z tych helmow widoczny jest napis czytany z prawa na lewa: HARIXASTITEIVA /// IP (albo IL) - calosc jest wyryta w jednym z polnocnoitalskich alfabetow, ktory zaliczal sie juz do wymierajacych.
Wlasciwy jednak alfabet germanski, ktory przetrwal do naszych czasow, sklada sie z 24 run i od pierwszych szesciu zawdziecza swa nazwe: "f-u-th-a-r-k"
Te pierwsze litery posiadaly nawet jako pojedyncze znaki osobne znaczenia.
I tak, za ponoca "f" oznaczano rowniez - Vieh (bydlo); "u" - Ur (tur); "th" - Riese (olbrzym); "a" - Ase (Bog); "r" - Ritt (woz) oraz "k" - Krankheit (choroba)
Dalszymi literami w kolejnosci byly:
G - W - H - N - I - J - P - Y - R - S - T - B - E - M - L - NG - D -O.
Niestety, technika sprawia, ze ni moge zamiescic rynunkow czy zdjec run.
Jesli jednak moglbym niektore z nich opisac:
R - wygladalo jak nasze "r" tylko ze pisane drukowanym pismem i mialo szpiczasty "brzuszek"
K - jak znak mniejszosci, tylko ze maly a ostrze zwrocone w lewa strone
G - jak X
W - jak "p" tylko ze ze szpiczastym "brzuszkiem"
I - jak I
Y - jak wilczy hak tylko ze bez poprzecznej belki (wilczy hak -symbol nazistow holenderskich noszony na patkach kolnierzyka przez zolniezy 34. SS-Grenadier-Division "Landstorm Nederland")
S - jak stojace na lewym ramieniu "w"
T jak skierowana w gore strzala.
E jak drukowane "m"
A na zakonczenie, kilka slow po germansku;)
"ek hlewagastiR holtijaR horna tawido"
- ja, Leugast (duch chwalebny) syn Holta, rog ten zrobilem
"hariuha haitika. farauisa. gibu auja"
- Hariuha nazywam sie, niebezpieczna istota, niose szczescie.
Termy
Miejscem codziennego relaksu Rzymian, zarówno bogatych, jak i biednych, były termy. Moglibyśmy je określić jako rozbudowane "centra sportowo-rekreacyjne". W obszernych, wspartych kolumnami salach mieściły się łaźnie parowe i wodne, baseny kąpielowe z ciełą, letnią i zimną wodą, baseny pływackie, wanny oraz prysznice. Obok znajdowały się sale gimnastyczne, w których podnoszono ciężary, uprawiano zapasy i szermierkę. Termy były zarazem miejscem spotkań towarzyskich i filozoficznych dysput. Chętni mogli spędzić czas w bibliotece lub zjeść posiłek w bufecie. Wstęp do niektórych term był darmowy, w innych pobierano bardzo niewielką opłatę. Z basenów i sal gimnastycznych korzystały również kobiety. Przeznaczano dla nich zwykle osobne pomieszczenia.
Wojny Punickie
Informacje ogólne
Punickie wojny (264-146 p.n.e.), trzy zwycięskie wojny Rzymu z Kartaginą o panowanie nad zachodnią częścią basenu Morza Śródziemnego.
I wojna punicka
Przyczyną I wojny punickiej (264-241 p.n.e.) była rywalizacja o wpływy na Sycylii, a zwłaszcza zatarg greckich państw-miast na Sycylii z Mamertynami o Mesynę. Rzym i Kartagina wmieszały się w ten spór.
Rzym współdziałał (od 263 p.n.e.) z władcą Syrakuz Hieronem II, ale flota punicka skutecznie niweczyła ich działania. Wówczas Rzymianie zbudowali swoją pierwszą flotę wojenną, która dzięki taktyce abordażu, stosowanej przez Duiliusza, odniosła zwycięstwo pod Mylae (260 p.n.e.), Regulus zaś zwyciężył u przylądka Eknomos (256 p.n.e.).
Akcja bezpośredniego uderzenia na Kartaginę skończyła się klęską dla Rzymian (255 p.n.e.). Wiele sukcesów na Sycylii odnosił wódz kartagiński Hamilkar Barkas (od 247 p.n.e.), jednak nie wystarczały one na osiągnięcie sukcesu w wojnie, szczególnie gdy Gajusz Lutacjusz Katulus zadał klęskę wojskom punickim u Wysp Egadzkich (241 p.n.e.). Kartagina przyjęła wtedy zaproponowane warunki pokojowe (rezygnacja z Sycylii, 3200 talentów kontrybucji). Rzymianie opanowali ponadto (238 p.n.e.) Sardynię i Korsykę (bunt wojsk punickich).
II wojna punicka
Do wybuchu II wojny punickiej (218-201 p.n.e.) doprowadziła rywalizacja obu państw na terenie Hiszpanii. Pretekstem było zajęcie Saguntu przez Hannibala. Aby uprzedzić atak na posiadłości punickie w Afryce, Hannibal z armią przeszedł Alpy i stanął na terenie Italii.
Zadał w 218 p.n.e. klęskę wojskom rzymskim pod dowództwem Publiusza Scypiona nad rzeką Ticinus, a później nad Trebią. W 217 p.n.e. nad Jeziorem Trazymeńskim Rzymianie pod dowództwem Flaminiusza zostali ponownie pokonani.
Kolejny dyktator, Fabiusz Kunktator, postanowił wypróbować nowy sposób walki z Hannibalem i zaczął unikać bezpośrednich starć, licząc jedynie na akcje typu partyzanckiego oraz wyczerpanie wroga. Przeciwnikiem takiej polityki był Gajusz Terencjusz Warro, który doprowadził do starcia pod Kannami (216 p.n.e.), zakończonego wspaniałym zwycięstwem armii Hannibala.
W sytuacji zagrożenia samego Rzymu, gdy wiele plemion i miast środkowej i południowej Italii opowiedziało się po stronie Kartaginy, Rzymianie odrzucili propozycję pokoju i wystawili nowe legiony (w tym 2 z byłych niewolników). Armia Hannibala była już zmęczona i oczekiwała na posiłki, które nie nadeszły.
Rzymianie odnieśli zwycięstwa pod Nolą (216, 215 p.n.e.). Marcellus zdobył wrogie Syrakuzy, a Capua skapitulowała (211 p.n.e.). Wojska punickie nie zdecydowały się na zdobywanie Rzymu. Opanowanie przez Rzym miasta Tarent (209 p.n.e.) spowodowało utratę wiary w sukces wojsk punickich.
Śmierć Hasdrubala Barkasa, brata Hannibala, w przegranej bitwie nad rzeką Metatus (207 p.n.e.), dopełniła niepowodzeń. Od 210 p.n.e. na terenie Hiszpanii działał skutecznie Scypion Starszy, który po opanowaniu kraju przerzucił swoje wojska do Afryki (204 p.n.e.).
Hannibal został odwołany do Kartaginy (203 p.n.e.), jednak nie był w stanie zwyciężyć połączonych wojsk rzymskich i numidyjskich ( Masynissa) w bitwie pod Zamą (202 p.n.e.). Kartagina musiała ugiąć się pod dyktatem rzymskim i przestała być potęgą.
W 201 p.n.e. zawarła z Rzymem pokój, na mocy którego zachowała jedynie posiadłości w Afryce, pozostawiono jej tylko 10 okrętów, musiała zapłacić 10 tys. talentów kontrybucji i nie mogła prowadzić wojen bez zezwolenia Rzymu. Mimo to potęga gospodarcza Kartaginy pozwoliła wkrótce na odbudowanie dawnych kontaktów handlowych.
III wojna punicka
Pretekstem do wybuchu III wojny punickiej (149-146 p.n.e.) stało się wypowiedzenie wojny Masynissie przez Kartaginę (150 p.n.e.). Rzym zaproponował wówczas Kartaginie warunki, na które miasto nie mogło się zgodzić (zburzenie miasta i dobrowolne osiedlenie się w głębi lądu).
Po dwuletniej, zaciekłej obronie miasto zdobyły wojska Scypiona Młodszego i doszczętnie zniszczyły. Ludność sprzedano w niewolę, a ruiny miasta posypano solą i zaorano. Miejsce obłożono klątwą. Z posiadłości Kartaginy utworzono prowincję. Historię wojen punickich opisali Polibiusz i Liwiusz.
Rzymska Flota Wojenna
W swych działaniach wojennych na wielką skale Rzymianie musieli też dysponować silną flotą wojenną dlatego też zaczęli korzystać z osiągnięć greckiej czy kartagińskiej myśli technicznej w momencie, gdy tyl-ko racja stanu skierowała ich ku morzu.
W początkowym okresie swego istnienia nadtybrzańska metropolia utrzymując organizacyjną strukturę państwa-miasta (polis) walczyła głównie ze swoimi lądowymi sąsiadami o przejęcie hegemonii na Półwyspie Apenińskim. Na wet wtedy, gdy sfera wpływów republiki osiągnęła brzeg Morza Tyrreńskiego, sprawy obrony granic morskich traktowane były marginalnie, ponieważ jedynym przeciwnikiem, nie mogącym zresztą podważyć rzymskiej potęgi, byli piraci pustoszący sporadycznie nadbrzeżne miasta. Do obrony przed nimi formowano małe eskadry, które w zasadzie były flotami greckich kolonii rozsianych licznie w południowej Italii .
Grecy ci dysponowali okrętami, mieli doświadczone załogi i dowódców, dla których tajniki nawigacji nie były obce, a jako naród morski ugruntowali już swoje tradycje żeglarskie. Załogi tych okrętów stanowili ludzie wolni, którzy podej-mowali służbę dla niemałego zarobku wynoszącego 183 dra-chmy rocznie .
Werbunek wioślarzy mających szansę solid-nego wynagrodzenia dawał z jednej strony możliwość stabi-lizacji życiowej dla elementów plebejskich, nie mogących z racji na niski status społeczny liczyć na karierę w armii, z drugiej zaś gwarantował ich chętną i efektywną pracę.
Sytuacja ta uległa zmianie wraz z postępującą zaborczoś-cią Rzymu. Gdy państwo to zaczęło opanowywać coraz roz-leglejsze tereny półwyspu, pojawiła się przed nim konie-czność posiadania stałej, regularnej floty wojennej . Częścio-wo zaczęto budować z funduszy państwowych własne okręty, których główną bazę stanowiły stołeczny port rzecz-ny oraz leżąca u ujścia Tybru kolonia Ostia. Były to jednak siły za małe, toteż wprowadzono obowiązek dostarczania -w razie zagrożenia wojennego okrętów wraz z załogami przez sojusznicze państwa italskie, tworząc tym samym sy-stem nadbrzeżnych nie rzymskich miast-sprzymierzeńców morskich (socii navales).
Oczywiście ludziom, których obcią-żono rygorem służby w marynarce, wypłacano żołd. Party-cypowali oni też w podziale ogólnych zysków wojennych, jednak wszystkie przyznawane im kwoty były mniejsze od wypłat dla pełniących analogiczną służbę obywateli republi-ki.
W 264 r. wybuchła I wojna punicka, w której wrogiem Rzymu po raz pierwszy było państwo zamorskie - afrykań-ska Kartagina. Chcąc osiągnąć równowagę z dysponującym ogromną flotą nieprzyjacielem Rzymianie, tak jak i w na-stępnych dwóch wojnach punickich (lata 218-201 i 149-146), musieli rozbudować potężną flotę jak i powołać do wioseł olbrzymią liczbę lu-dzi.
Skopiowali wówczas standardowy okręt kartagiński, pięciorzędową galerę. Trudno określić ile ze zdobytej galery jako wzorca zaczerpnięto budując flotę. Nie podlega jednak dyskusji fakt opierania się przez obie walczące strony na tym właśnie typie okrętu. Istnieją przypuszczenia iż jednostki rzymskie przynajmniej w początkowym okresie wojen punickich były istotnie bardzo zbliżone konstrukcyjnie do jednostek kartagińskich, co rzecz jasna nie oznacza iż Rzymianie i w późniejszym czasie sztywno trwali przy pierwowzorze .
Typowa rzymska quinquerema miała długość 37 m, szerokość kadłuba 4 m, szerokość pokładu wraz ze skrzydłami – 5 m, zanurzenie 1,2 m. Obsługiwało ją 112 wioślarzy na górnych ławach, 108 na środkowych, 50 na dolnych, oraz 30 marynarzy, 40 żołnierzy w czasie pokoju i 120 w czasie wojny. Czasem, gdy nie wystarczało ku temu środków finanso-wych w skarbcu, rozpisywano pożyczkę narodową – za-możniejsi obywatele mając gwarancję państwa przekazywali flocie najętych przez siebie wioślarzy zapewniając im żołd i wyżywienie na okres miesiąca. Inną ewentualnością było kierowanie do wioseł młodych i silnych niewolników lub jeńców wojennych. Natomiast w wyjątkowo trudnych sytua-cjach nadawano wolność wyselekcjonowanym pod względem zdrowotnym niewolnikom, których, po wypłaceniu odszko-dowań ich dotychczasowym właścicielom, kierowano do pracy przy wiosłach .
Jednak niezależnie od sukcesów swojej floty Rzymianie zawsze chętnie powierzali prowadzenie wojen morskich w swoim interesie narodom o ugruntowanych tradycjach że-glarskich. Ich niezmiennymi na morzu sojusznikami byli mieszkańcy wyspy Rodos. Z racji samych już warunków by-towania dobrzy żeglarze – potrafili Rodyjczycy zyskownie sprzedać swoje usługi czarterując trójrzędowce za cenę 10 tys. drachm miesięcznie, przy czym w kwocie tej mieściły się minimalne koszty utrzymania załóg w wysokości 6 tys. i 1,5 tys. za utrzymanie okrętów . Transakcja taka dawała zatem Rodyjczykom 25% zysku, gwarantując jednak do-świadczenie nawigacyjne i waleczność załogi. Wśród flot pomocniczych Rzymu biorących udział w licznych awantu-rach wojennych były także armady tyrana syrakuzańskiego Hierona, króla Pergamonu Eumenesa czy też monarchów egipskich.
Rzymianie zobowiązywali do współpracy także zwyciężo-nych przeciwników. Po II wojnie punickiej okręty pokona-nej Kartaginy współdziałały z flotą republiki w jej walce przeciw królowi macedońskiemu Filipowi V. Ten natomiast, przegrawszy wojnę, wspomagał swoimi jednostkami rzym-skie eskadry w zmaganiach z monarchą syryjskim Antio-chem. Z biegiem czasu Wieczne Miasto mogło sobie pozwo-lić na to, iż do boju wystawiano jedynie część potrzebnej flo-ty. Do wymaganego stanu liczebnego uzupełniały ją jednostki sprzymierzone dołączające w czasie rejsu w kie-runku nieprzyjaciela.
Rzymianie niechętnie służyli we flocie. Niechęć do służby we flocie, a dotyczyło to zwłaszcza wioślarzy i marynarzy pokładowych, którzy nie mieli wybo-ru, lecz żołnierzy piechoty morskiej dysponujących alterna-tywą w postaci przydziału do legionów, mogła być przezwy-ciężana lub chociaż zrekompensowana wzrostem statusu społecznego, wynagrodzeniem proporcjonalnym do trudów służby okrętowej oraz możliwością awansu nie gorszą niż w armii. Realizacja tych postulatów była bardzo utrudnio-na – obsługa floty wywodziła się, tak u Rzymian jak i u sprzymierzeńców, z najniższych warstw społecznych, co deprecjonowało przebieg kariery. Ponadto charakter wojen morskich ograniczał zdecydowanie bodźce motywacyjne, ja-kimi były możliwość zarobku i awansu. Czynniki te wzrasta-ły w miarę przypływu zagrożenia wojennego, oba jednak szczególnie mocno dotyczyły armii – większość konfliktów, w tym głównie wojny z plemionami italskimi o supremację na Półwyspie Apenińskim, wojny w Hiszpanii czy też galij-skie zmagania Juliusza Cezara były kampaniami lądowymi. Toczone w ich trakcie bitwy miały spektakularny przebieg, one też głównie przyczyniały zysków oraz chwały tak woj-sku, jak i wodzom.
Możliwości takich nie mieli dowódcy floty, może poza specyficznym okresem II wojny punickiej, gdy eskadry sta-cjonujące na Sycylii podejmowały sporadycznie wyprawy mające na celu grabież wybrzeży afrykańskich. Nie dotyczy-ło to jednak innych garnizonów marynarki, a te pirackie raj-dy, o ile mogły czasem przynieść zysk załogom, o tyle rzad-ko kiedy były powodem do chluby.
Bitwy morskie były zmaganiami anonimowych mas ludz-kich zamkniętych w drewnianych skrzyniach kadłubów -nie było tu miejsca na przejawy bohaterstwa, owe indywi-dualne pojedynki toczone tradycyjnie na oczach stojących naprzeciw siebie armii, czy też pełne erudycji mowy dowód-ców, którzy, jak chce annalistyka starożytna, wśród szczęku oręża wygłaszali płomienne przemówienia zagrzewające żoł-nierzy do wysiłku. Rzeczywistość na morzu była bardziej prozaiczna – setki wioślarzy ginących w gniecionych tara-nami lub palonych okrętach nie widziały nawet przeciwnika! Ginęli dzierżąc w dłoniach drzewce wioseł zamiast mieczy, jak przystało Rzymianom.
Zespół tych czynników sprawiał, że flota była traktowana z rezerwą przez żołnierzy wojsk lądowych oraz ich dowód-ców, a stosunek ten promieniował także na ogół społeczeń-stwa i to nie tylko rzymskiego. Jednakże pojawienie się wodza rzymskiego w rejonie operacyjnym mogłoby podnieść na duchu sprzymierzeńców, pomimo że miał on przybyć jedynie jako prowadzący wojnę na morzu .
W takiej sytuacji konsolidacja rzymskich sił zbrojny wynikająca z podniesienia rangi służby we flocie mogła być osiągnięta dwiema drogami. Pierwszą z nich był wzrost świadczeń finansowych względem marynarzy i piechoty morskiej, drugą – oddziaływania psychologiczne, a w grę wchodziły autorytet i przykład osobisty dowódcy oraz charakterystyczne dla każdego Rzymianina oddanie dla spra-wy dobra i honoru Rzeczypospolitej. Było to zjawisko szcze-gólne. Otóż armia rzymska u swych prapoczątków była re-publikańską milicją obywatelską powoływaną doraźnie w chwilach zagrożenia państwa. Niezależnie od kolejnych reform wojskowych nie była to przez długi czas armia zawo-dowa w dosłownym tego słowa znaczeniu, toteż system mo-tywacyjny w tym wojsku opierał się na zestawach kar i na-gród, które nobilitowały odwagę, doświadczenie wojenne, miłość ojczyzny czy też wierność przysiędze. Przestrzeganie tych cech w życiu osobistym i służbie warunkowało karierę oraz wzmacniało autorytet wojskowego wśród współtowa-rzyszy broni. Stąd brały się przypadki ślepego posłuszeń-stwa wobec uwielbianych i darzonych zaufaniem wodzów rzymskich, którzy znani byli zarówno z wielkiego kunsztu wojennego, jak i z dbałości o podkomendnych.
Na skutki takiego drenażu świadomości nie trzeba było długo czekać. Właśnie ów „kult jednostki” ułatwiał wodzom