Chcę opisać Ci jak tu pięknie... - list

Cześć Justi!

Jak zapewne wiesz, jestem nad morzem razem z moimi kochanymi kuzynami: Kubusiem
i Szymonkiem oraz ich rodzicami. Po męczącej siedmiogodzinnej podróży dotarliśmy wreszcie
do pięknego, nadmorskiego miasteczka. Od razu po wyjściu z samochodu poczułam jod
w powietrzu i bardzo się ucieszyłam, że mogę tu być. Jestem bardzo szczęśliwa, że udało mi się jeszcze wyjechać tydzień przed rozpoczęciem roku szkolnego. Co prawda ciągle zastanawiam się czy mam już wszystkie zeszyty i kiedy dokupię resztę książek, ale zarazem cieszę się bardzo,
że udało mi się tutaj dotrzeć.
Po przyjeździe od razu poszliśmy na obiad, a następnie do pokoju rozpakować walizki. Okazało się, że warunki są bardzo dobre i mamy 2 pokoje ? sypialnię i pokój dzienny. Z obu pomieszczeń jest wyjście na balkon z przepięknym widokiem na morze. Wystarczy więc tylko popatrzeć przez okno, aby zobaczyć piękny, złocisty zachód słońca. Wieczorem, po kolacji wyszliśmy zwiedzić kawałek Rewala. Chodząc uliczkami co krok mijaliśmy stoiska z pamiątkami, zabawkami dla dzieci oraz wieloma innymi rzeczami. Niebo było bezchmurne więc postanowiliśmy zejść na plażę. Chłopcy od razu wbiegli do wody. Połyskujące morze czerwieniło się od powoli zachodzącego słońca. Szum fal układał się w piękną melodię. Tych chwil na pewno długo
nie zapomnę.
Następnego dnia pogoda była nieciekawa więc postanowiliśmy wybrać się do niedalekiej miejscowości, w której znajdowała się druga pod względem wysokości na zachodnim wybrzeżu latarnia morska. Okazało się, że kilka kilometrów dalej przebywali na wczasach nasi znajomi. Udało się także ich namówić na tą wycieczkę. Bardzo się ucieszyli i zgodzili pojechać z nami. Kiedy dotarliśmy już na miejsce widok był przepiękny. Ceglana latarnia na tle biało-niebieskiego nieba. Oddzielało ją od wielkiej, zielonej polany kilka drzew. Na łące, razem z Kubusiem
i Szymonkiem podbiegliśmy do dużych krzaków, spomiędzy których wystawały soczyste, fioletowe jeżyny, które natychmiast zaczęliśmy zrywać i jeść. Po wyżerce poszliśmy na latarnię. Z daleka wydawała się taka mała, ale zbliżywszy się stała się dużo większa. Po zakupie biletów zaczęliśmy wspinać się po bardzo wysokich schodach. Kiedy udało nam się wreszcie dojść na sam szczyt ukazał się przepiękny widok. Domki, hotele, samochody i wszystkie inne rzeczy wydawały się bardzo malutkie. Nawet ludzie stojący pod latarnią wyglądali jak mrówki. Tylko Szymon biedny
tak się bał, że zapłakany nie wyszedł na balkon tylko stał przy schodach. Jednak po długich namowach udało mi się Go namówić na jedno zdjęcie. Och... piękne to było uczucie stać
na szczycie tej wysokiej latarni, wdychać jod, mieć wiatr we włosach, piękny widok niekończącego się morza i słuchać szelestu wiatru, i szumu fal. W tym miejscu poczułam się jak królowa świata. Podczas schodzenia z wieży liczyłam schody i wyszło mi, że jest ich ok. 200.
Dzień później obudziło nas pięknie świecące słońce na tle błękitnego nieba. Po zjedzeniu śniadania zdecydowaliśmy się pójść na plażę. Powietrze było jeszcze bardzo rześkie lecz to nie przeszkadzało licznym plażowiczom, którzy już od wczesnych godzin rannych pluskali się
w wodach Bałtyku. Była dopiero godzina dziesiąta, a już ciężko było znaleźć jakiekolwiek miejsce na plaży. Kiedy udało nam się rozłożyć rzeczy na kawałku wolnej przestrzeni, Kubuś z wujkiem
od razu pobiegli do wody. Szymonek bał się wchodzić głęboko, także ciocia została z nim
przy brzegu. Ja położyłam się na leżaku i rozkoszowałam się szumem ogromnych fal i ciepłymi promykami słońca. Po jakimś czasie ze znudzenia stwierdziłam, że spróbuję wejść do lodowatej wody. Zanurzyłam się po pas, postałam dziesięć minut i wybiegłam z wody trzęsąc się z zimna. Położyłam się na kocu i patrzyłam w niebo. Nieliczne chmury układały się w rozmaite kształty. Kiedy nadszedł czas obiadu musieliśmy wracać do naszej ?Perły? ? tak nazywa się hotel w którym się zatrzymaliśmy. Przez resztę dnia nie robiliśmy nic ciekawego.
Wczoraj dłuższą część dnia z powodu nieciekawej pogody spędziliśmy na prośbę Szymonka w salonie gier. Trochę powygłupiałam się z kuzynami, a potem wyszłam przed budynek i cieszyłam się widokiem zamglonego morza i latającymi nad nim mewami. Na horyzoncie widziałam mały jacht, a kawałek dalej wielki tankowiec.
Dzisiaj pogoda jest piękna i mamy plany pójść jeszcze raz na plażę i poopalać się. Ja jednak ciągle myślę o tym, że jutro wyjeżdżamy i już za kilka dni idę do szkoły. Mam nadzieję, że uda nam się jeszcze spotkać i porozmawiać. Liczę także na to, że Ty też opowiesz mi jak przeżyłaś swoje wakacje. Ja bardzo jestem zadowolona ze swoich i bardzo miło spędziłam ten wolny czas.
Na pewno długo będę je wspominać.
Resztę opowiem jak się spotkamy. Pozdrów całą rodzinę no i oczywiście Duśkę. Jeżeli spotkasz się jeszcze z kimś, to również przekaż pozdrowienia ode mnie.


PS Do zobaczenia w szkole.

Gorące pozdrowienia
Agata :)

Dodaj swoją odpowiedź
Teologia

Dziennik

21.06.2009. Niedziela, Pierwszy dzień lata


Kiedyś parę lat temu w Kościele Akademickim KUL podczas jednego ze spotkań Odnowy w Duchu Świętym usłyszałem słowa wypowiedziane przez młodą dziewczynę z miejsca, z którego jest ...