Wychowanie i nauczanie w starożytnej Grecji i Rzymie
Starożytni Grecy pierwsi odkryli, że wychowanie jest procesem podobnym do budowania. „Czy idzie o sprawność rąk czy nóg, czy ducha, jak pod węgielnicę nienagannie zbudowany” — tak opisuje gr. poeta Pindar pełnię męskich cnót, którą niełatwo uzyskać. Dopiero do tak pojętego wychowania odnieść można termin kształcenie, który po raz pierwszy pojawia się u Platona jako obrazowe określenie zabiegów wychowawczych. Kształcenie (kultura osobista) w platońskim rozumieniu jest artyst., plast. kształtowaniem człowieka wg wzorca, ideału człowieczeństwa. Wszędzie, gdziekolwiek myśl ta pojawia się w historii wychowania, jest ona dziedzictwem Greków, a pojawia się za każdym razem tam, gdzie ludzie odwracają się od prostej tresury, stosowanej by osiągnąć pewne określone, zewn. cele, a zwracają ku prawdziwej istocie wychowania. W starożytnej Grecji ukształtowały się 2 zasadnicze typy wychowania: spartański i ateński; w Sparcie wychowanie było prawie całkowicie w rękach państwa; z Polityki Arystotelesa wywodzi się pogląd, że wychowanie spartańskie było jednostronnym drylem wojskowym. Z drugiej strony, w Ustroju lacedemońskim Ksenofonta, będącym tworem filoz. i polit. romantyki IV w. p.n.e., jawi się idealny obraz Sparty i jej systemu wychowawczego; w rzeczywistości podlegał on ewolucji, skostnienie zaś nastąpiło dopiero w IV w. p.n.e.; wychowanie spartańskie miało surowy charakter; dzieckiem do 7. roku życia zajmowała się rodzina, do 18. dzieci obojga płci wychowywały się w państw. zakładach wychowawczych typu koszarowego, gdzie uprawiały ćwiczenia fiz. i wojsk.; chłopcy do ukończenia 20 lat przygotowywali się do służby wojsk., trwającej od 20. do 30. roku życia; celem tego systemu było wychowanie ludzi sprawnych fizycznie, walecznych i zdyscyplinowanych; organizację wychowania w Sparcie przypisuje się Likurgowi; opisał ją m.in. Plutarch w Żywocie Likurga. W Atenach ideałem wychowawczym było uformowanie człowieka wszechstronnie wykształconego; ideę swobodnego, harmonijnego i wszechstronnego wychowania (kalokagatia) realizowano przez wychowanie fiz. i tzw. muz. (od słowa muza), czyli umysłowe, moralne i estet.; kształceniem muz. chłopców 7–14-letnich zajmowali się prywatni nauczyciele, zw. gramatystami lub kitarystami; ćwiczenia fiz. odbywali chłopcy 15–16-letni pod okiem pedotryby w jego prywatnym zakładzie (palestrze); kształcenie kontynuowali w gimnazjonach, które w epoce hellenistycznej były zasadniczym typem średnich szkół publ.; uwieńczeniem cyklu kształcenia było 2-letnie przysposobienie wojsk. i obywatelskie w efebiach państw., wprowadzonych po 338 p.n.e.; dziewczęta ze wszystkich warstw społ. otrzymywały wychowanie domowe. Typ wychowania ateńskiego zwyciężył w świecie helleńskim; w Atenach kształtował się także typ szkół wyższych, których zaczątkiem były szkoły filoz., gł. Akademia Platońska.
Wychowanie spartańskie według Plutarcha.
Ojciec nie musiał chować dziecięcia narodzonego, lecz zanosił je na zebranie tej samej fyli, gdzie najstarsi oglądali maleństwo; o ile było silne i dobrze zbudowane, kazali je żywić i przydzielali mu jeden z 9000 działów. Chuderlawe i niekształtne odsyłali do tzw. Odłóg, miejscowości pełnej przepaści koło Tajgetu, bo tak sadzili, że i dla niego samego i dla państwa jest lepiej, by nie żyło, jeżeli natura od początku nie dala mu zdrowia i siły Dbano też umiejętnie o karmicielki, by bez powijaków chowając niemowlęta, już wtedy nadawały im kształt i wygląd wolnych jednostek, uczyły je zadawalać się prostym pożywieniem, przyzwyczajały znosić odważnie ciemność i samotność, oduczały kaprysów i kwileń [..]
Lykurgos nie oddał chłopców spartańskich najemnym wychowawcom i nie wolno było nikomu chować syna, jak mu się podobało, lecz natychmiast po ukończeniu szóstego roku życia brał wszystkich pod nadzór państwowy; podzieleni na drużyny żyli razem i nawykali do towarzystwa zarówno w trudach jak i wczasach [...] Pisania uczyli się jako rzeczy przydatnej; zresztą całe wychowanie miało na celu karność, wytrwałość w trudach waleczność. Z postępem wieku zaostrzano metodę hartowania, strzyżono do skóry, przyuczano chodzie boso i gry odbywać po większej części nago. Od 12 roku życia stale już chodzili bez tunik, otrzymywali jedno himation na rok; skóra pozbawiona kąpieli i olejków, twardniała im. Tylko kilka razy do roku dozwalano im tej uciechy, by się mogli wykąpać i natrzeć ciało. Sypiali razem wedle hufców i drużyn na szuwarze, który obłamywali z łodyg palcami bez użycia żelaza nad Eurotasem. Wieczerza bywała skąpa, aby walka z niedostatkiem zmuszała ich do odwagi i przemyślności (...)
Uczono tez chłopców wysławiać się w sposób cięty a dowcipny i przy swej zwięzłości pobudzający do myślenia (...) Pieśni spartańskie, których niemniej starannie uczono, sławiły przeważnie poległych za Spartę, lub ganiły tchórzów, przedstawiając nędzę ich życia, oraz zawierały przyrzeczenia mężnej postawy w życiu dojrzałym lub wyrazy dumy z powodu takiego życia już minionego - stosownie do wieku [...] W czasach wojny zwalniali rygor wychowania młodzieży i nie bronili trefić włosów, ni broni zdobnej i odzieży strojnej [...] Jakoż od 15 lat nosili długie włosy, a w czas walki namaszczali je, by lśniły i dzielili wspominając słowa Likurga o włosach, że pięknym przydają uroku, brzydkim grozy. Także ćwiczyli na wyprawach swobodniej i w ogóle młodzież mogła zachować się mniej sztywne i służbowo, tak że dla nich jedynych wojna była wytchnieniem od ćwiczeń wojennych.
Już przy zwartym szyku bojowym i na widok nieprzyjaciela król składał kozę na ofiarę, da- wał wszystkim komendę, by wkładać wieńce i kazał grać fletnistom pieśń kastorejską. Równo- cześnie pierwszy nucił pieśń bojowa i był to uroczysty i groźny widok, jak oni maszerowali przy dźwiękach fletu równą falangą i bez trwogi w duszy łagodnie i pogodnie wiedzeni pieśnią na hazard życia [...] Gdy wroga przyprawili zwycięsko o rozsypkę, ścigali go tylko tak daleko, ile wystarczyło do utrwalenia zwycięstwa, po czym natychmiast trąbili na odwrót, bo nieszlachetną i niegrecką rzeczą wydawało im się wyrzynać ustępujących pola (...)
Wychowanie rozpościerało się także na wiek dojrzały. Nikomu nie wolno było żyć wedle upodobania, lecz, jak w obozie, wszyscy mieli w mieście przepisany rozkład czynności państwowych i w ogóle uważali, ze nie należą do siebie, lecz do ojczyzny. O ile nie przykazano im innego zajęcia, nadzorowali chłopców, uczyli ich różnych rzeczy pożytecznych lub sami uczyli się od starszych [...] Młodzież poniżej lat 30 nie uczęszczała na rynek, ale przez krewnych [...] załatwiała sprawy konieczne. I starszemu wstyd przynosiło, jeśli go widziano ustawicznie kręcącego się po rynku.
Wychowanie i nauczanie w starożytnym Rzymie
Rzymianie, podobnie jak Grecy, wprowadzili trzystopniowy system nauczania :
a) szkoły „podstawowe", w których uzyskiwano tylko umiejętność czytania i pisania;
b) szkoły średnie, gdzie czytano i interpretowano dzieła literatury greckiej i łacińskiej (za jej mistrzów uznano przede wszystkim Cycerona i Wergiliusza) pod kierunkiem nauczyciela zwanego grammaticus;
c) szkoły wyższe, prowadzone przez retorów, nauczano w nich głównie krasomówstwa.
Różnice jakie można zauważyć w nauce w Grecji i Rzymie, są związane z istotna innowacją rzymska dotyczącą wprowadzenia nauczania prawa, z którego wykształciło się stopniowo szkolnictwo wyższe typu prawniczego. W III wieku powstała w Syrii taka szkoła w Berytus (Bejrut) jako ważny ośrodek nauki prawa rzymskiego na Wschodzie. Wiele ze szkół różnych stopni utrzymywano na koszt miasta. Cesarze także występowali jako dobroczyńcy szkolnictwa, tak np. Wespazjan wprowadził stałe wysokie pensje dla dwóch retorów w Rzymie, Marek Aureliusz zaś opłacał stanowiska jednego retora i czterech filozofów w Atenach.
Nauczyciele korzystali również od czasów Wespazjana z ulg podatkowych. Przez jednolitość szkolnictwa i wychowanie wielu pokoleń no wzorach ideowych literatury klasycznej wytworzyła się wspólna kultura Imperium Rzymskiego, obejmująca przynajmniej ogół ludności miejskiej.
Dzieci zaczynały na ogół naukę, zarówno dziewczęta i chłopcy, w siódmym roku życia; dziewczęta w rodzinach zamożnych - w domu pod kierunkiem matki, chłopcy mieli swojego domowego nauczyciela albo z rodzin uboższych - uczęszczali do szkoły.
Były szkoły prywatne prowadzone najczęściej przez Greków wyzwoleńców; chłopcy uczęszczający do szkoły byli pod stałą opieka wychowawcy-pedagoga (pedagogus), który odprowadzał ich do szkoły, a w domu pełnił rolę wychowawcy i nauczyciela. Kwintylian stawia pedagogom poważne wymagania, przede wszystkim muszą mieć odpowiednie wykształcenie, a jeżeli im brak wykształcenia, powinni sobie z tego zdawać sprawę. „ Nie ma nic gorszego nad ludzi, którzy niewiele posunęli się w nauce poza wstępne wiadomości, a już nabrali o sobie fałszywego przekonania, że są uczonymi"!
W początkach
nauczania program był bardzo skromny, ograniczał się do nauki czytania, pisania i podstawowych wiadomości z rachunków. Program ulegał zmianom, jednak ze względu na wiadomości skąpe i przypadkowe nie można określić kiedy to następowało. Z biegiem czasu program nauczania rozszerzał się i obejmował trzy stopnie, puchar wiedzy napełniał nauczyciel - Litterator, który wygładzał braki umysłu, później gramatyk - grammaticus, który wzbogacał różnorodna, wiedzę, w końcu retor dający możliwość pięknego wysławiania się. Litterator był nauczycielem pierwszych klas szkoły podstawowej, był nim najczęściej Grek. niewolnik wykształcony lub wyzwoleniec, który uczył dzieci czytać i pisać stosując prymitywne metody.
Uczono najpierw pamięciowo nazw kolejnych liter bez pokazywania ich form, potem uczono łączyć litery w sylaby i w wy razy. Kwintylian zatroskany (Kształcenie mówcy I l) do młodych ludzi, którym nie brak bystrości umysłu, chętni są do nauki, lecz są i tacy, którzy nie rozumieją sensu uczenia się.
Kwintylian krytykuje powyższą metodę uczenia się, zauważa, że małe dzieci uczą się nazw i porządku alfabetycznego liter niż ich kształtów. Przeszkadza to później dzieciom w przyswajaniu kształtów liter, gdyż nie zwracają uwagi na ich wygląd, lecz idą za tym czego się poprzednio nauczyły. Najlepiej uczyć się poznawać litery tak jak ludzi, jednocześnie z wyglądu i z widzenia.
Natomiast popiera Kwintylian metodę: uczyć- bawiąc, a więc naukę czytania przy pomocy liter z kości słoniowej czy przez „jakieś inne pomysłowe zabawki, żeby miały w tym wieku więcej przyjemności i uciechy, gdy je będą, brać do rąk, bawić się nimi i nazywać je po imieniu.
Taką „pomocą, naukową" bywały również ciastka w postaci literek. Pod kierunkiem nauczyciela rachunków uczyły się dzieci liczyć początkowo na palcach, przy czym palce lewej ręki służyły do oznaczania jednostek i dziesiątek, prawej- setek i tysięcy; później pomocą w liczeniu były patyczki i liczydła. Tabliczkę mnożenia należało opanować pamięciowo, ćwiczono się powtarzając chórem za nauczycielem. Z czasem powstał problem czy pozostać przy nauce w domu czy posyłać dzieci. Kwintylian zdecydowanie występuje przeciwko nauce w domu, podkreślając wpływ wychowawczy szkoły. Obrońcy nauki w domu wysuwali dwa argumenty: że dzieci ulegają złym wpływom w zespole różnych kolegów, oraz że nauczyciel mając pod opieką jednego ucznia może poświęcić mu więcej czasu.