Czy Polacy są narodem tolerancyjnym?
Słowo tolerancja pochodzi (od łac. tolerare = znosić, wytrzymywać) oznacza cierpliwość i wyrozumiałość dla odmienności. Przez tolerancję należy rozumieć przede wszystkim poszanowanie cudzych uczuć, poglądów, upodobań, wierzeń oraz obyczajów i postępowania chociażby były one całkowicie odmienne od własnych, albo zupełnie z nimi sprzeczne. Uważam, że współcześnie rozumiana tolerancja to przede wszystkim szacunek dla wolności innych ludzi, ich myśli i opinii oraz sposobu życia. Szacunek ten przybiera formy wyrozumiałości i życzliwości dla tego, co nie musi być naszym udziałem, ale co cieszy się naszą akceptacją istnienia w imię demokratycznej wolności. Już Perykles uznał, że tolerancja jest jedną z podstaw stabilności demokratycznego państwa stwierdzając w swej słynnej mowie, że Ateńczycy stworzyli demokrację "kierując się wyrozumiałością w życiu prywatnym i szanując prawa w życiu publicznym". Tolerancja moim zdaniem oznacza rezygnację z przymusu jako środka wpływania na postawy innych ludzi, z wyjątkiem sytuacji zagrażających bezpieczeństwu (nie można, więc mówić o tolerancji dla przestępców i psychopatów).
Przez całe stulecia ludzie zabijali się nie tylko dla zysku płynącego z rabunku, ale i w imię sprzecznych ze sobą idei. Wreszcie po wyniszczającej wojnie trzydziestoletniej w Europie uznano zasadę tolerancji religijnej. Nadal jednak (jak np. w Irlandii Północnej) religia może być przyczyną sporów i konfliktów. Znacznie dłużej trwało osiągnięcie tolerancji związanej z obyczajami i kulturą odmiennych grup. Uważam, że obecnie pojawia się problem granic tolerancji, a więc pytanie o to czy można tolerować każde zachowanie i każdą postawę, czy jednak trzeba wyznaczać pewne granice.
Warto w związku z tym zadać sobie pytanie: Czy Polacy są tolerancyjni?
Dzisiaj większość z nas powie, że Polska jest państwem bardzo nawet tolerancyjnym. Ale spójrzmy na statystyki, 95% mieszkańców kraju to Polacy, ponad 95% ludności to katolicy, czy przy takim stosunku mniejszości narodowych i wyznaniowych trudno być tolerancyjnym. Otóż okazuje się, że nie. Jednak musimy pamiętać o tym, że przecież nie zawsze tak było. Wiele wieków w skład Rzeczypospolitej wchodziły otaczające ją obecnie kraje lub ich części. Chrześcijaństwo towarzyszy narodowi polskiemu od początków państwa. To właśnie chrześcijaństwo wprowadziło Polskę do Europy, było „oknem” na świat. Jan Paweł II mówił: „Nie można zrozumieć historii tego narodu bez Chrystusa”. Jednocześnie czasem nawet dochodziło do spięć z Rzymem, gdyż szlachta polska zachowywała niepraktykowaną w innych krajach tolerancję. Jednak z biegiem czasu, kiedy w skład Rzeczypospolitej wchodziły również Kresy, ta tolerancja nie zanikła. Przez długi czas rodowici Polacy tolerowali Litwinów, Ukraińców, a także Tatarów czy Kozaków, którzy nie zawsze dawali powody do zaufania. Przez jakiś okres Polskę zamieszkiwali muzułmanie i tolerowano nawet tak odmienną dla chrześcijan religię. W okresie Reformacji również w Polsce nie zabrakło luteranów, kalwinistów i ewangelików. A więc dobrze traktowano ludzi innej narodowości i wyznania, a jak odnoszono się do innych ludzi? Z tym, podobnie jak i w innych krajach było gorzej. Jeżeli wygląd człowieka odbiegał od stereotypów, uznawany był za odszczepieńca, groźnego, a czasem nawet wampira. W kilku miejscach w Polsce znaleziono ludzi pochowanych właśnie tak, jak chowano wampiry. Z kronik wiemy też, że zanotowano kilka wypadków spalenia kobiet, uznawanych za czarownice. Jednak wraz z rozwojem nauki również w tej dziedzinie Polacy stali się tolerancyjnym narodem.
Przyszedł wiek dwudziesty, wielkie zmiany, ważne wydarzenia i nowe wyzwania dla tolerancji społeczeństwa. Po ponad wieku tak bolesnej dla Polaków niewoli znów przychodzi wojna i lata zależności. Po czymś takim wielu straciło tolerancję dla zaborców: Rosjan, Niemców. Uważam, że Polacy, nauczeni, co to niewola i podległość z trudem na nowo uczyli się ufności do tych, którzy chcieli im zabrać to, co najcenniejsze – ojczyznę. Rany goiły się długo, ale stosunek do wyżej wspomnianych już w całości się ustatkował.
Moim zdaniem to przede wszystkim II wojna światowa sprawdziła też, jak tolerancyjni są Polacy względem Żydów. Naród ten zamieszkiwał Polskę od początków państwa i nieraz cierpiał prześladowania nawet w tolerancyjnej Rzeczpospolitej. Jednak uważam, że najstraszniejszy w tym wszystkim był holokaust. Ponad 400 gett na terenie kraju, okropne warunki – to wszystko mówi za siebie. Polska była jedynym krajem w Europie, w którym groziła kara śmierci za pomaganie Żydom (za taką pomoc w państwie zginęło około 800 osób). W Polsce zamordowano 89% Żydów. Zdarzały się również hańbiące imię Polaka wyjątki: ludzie, którzy dla zapewnienia sobie bezpieczeństwa skazywali innych na śmierć lub nawet brukali ręce krwią. Minęły lata i głowy państwa potrafią szczerze i ze skruchą w sercu przepraszać wszystkich skrzywdzonych w imieniu całej Polski i własnym. To wszystko znamy z powodu wypadków w Jedwabnem. Wojna minęła, mamy XXI wiek i na szczęście Polska nadal jest tolerancyjnym krajem. Od czasów Konstytucji 3 Maja, kiedy prawnie uznano wszystkich za wolnych ludzi i dano wolność chłopom nie-Polakom, wydarzyło się bardzo wiele. Każde prawidło posiada wyjątki i w dziejach tolerancji w Polsce również było wiele ciemnych stron. Bo przecież i między Polakami zdarzali się nacjonaliści i fanatycy religijni. Uważam, że na przestrzeni minionych stuleci zmieniało się pojęcie tolerancji, to, co było tolerowane kilka wieków temu nie zawsze jest uznawane za moralne dzisiaj i na odwrót. Od czasów przyjęcia chrześcijaństwa jednym z głównych kanonów postępowania pozostaje Dekalog. Polska nie ma w swojej historii okrutnych wojen religijnych, które w wielu państwach doprowadziły wręcz do wojen domowych. Myślę, że w obecnej dobie Polska jest normalnym krajem, w którym panują normalne warunki dla każdego bez względu na kolor skóry, narodowość czy wyznanie.