Kwestionariusz pytań do biografii
Kwestionariusz.
1.Kiedy i gdzie się pani urodziła?
-Urodziłam się 11 czerwca 1985 roku w Pruszkowie.
2.Jakie wykształcenie posiadają pani rodzice?
-Mama jest technikiem handlu a tata jest technikiem transportu .
3.O których przedsięwzięciach bądź wydarzeniach pani pamięta? Dlaczego?
-Dokładnie pamiętam wyjazdy mojego ojca zagranice, często wyjeżdżał w delegacje między innymi do Iraku, Libii, pamiętam że zawsze wracał stamtąd opalony i zawsze przywoził nam mnóstwo prezentów. Najistotniejszym wydarzeniem z okresu mojego dzieciństwa była przeprowadzka z Pruszkowa do Łap, gdzie mieszkam od 6 roku życia.
4.Czy miała pani w tym czasie rodzeństwo?
-Tak miałam dwóch braci, a gdy miałam cztery latka urodził się mój najmłodszy brat.
5.Czy była pani chora jako dziecko? Jak często?
-Jako dziecko chorowałam bardzo często , infekcje łapały mnie przynajmniej 4 razy w roku a to przez to że chorowałam na bronchit astmatyczny , czyli odmianę astmy.
6.Kto był szczególnie ważny dla pani w tym okresie?
-Oczywiście najważniejszą osobą była i jest moja mama.
7.Czy są jakieś szkolne sytuacje z pani szkolnych lat, o których chciałaby pani wspomnieć?
-Cały okres szkolny wspominam raczej bardzo dobrze, momenty które pamiętam najdokładniej to oczywiście bal ósmych klas, rozdania świadectw na których byłam zawsze wyróżniana, a później liceum-studniówka, matura i wiele , wiele innych niezapomnianych sytuacji.
8.Kiedy ukończyła pani szkołę?
-Swoją edukację szkolną ukończyłam w wieku 19 lat, czyli w maju 2004 roku.
9.Jaki był pani stosunek do kolegów z klasy?
-Jak to w przyjaźniach bywa raz gorzej raz lepiej. Trzymaliśmy się w 6 osobowej grupie, a
ponieważ klasa liczyła 36 osób, czyli 36 różnych charakterów nie było możliwością czasami się z kimś nie pokłócić ale to nigdy nie trwało zbyt długo.
10.Jaki był pani stosunek do nauczycieli?
-Nie będę kłamać i nie powiem, ze ich wszystkich uwielbiałam, byli tacy których darzyłam sympatią ale jak to w życiu bywa i tacy na których nie dałam rady patrzeć. Na szczęście przez cały okres edukacji miałam wspaniałych wychowawców, których zawsze ciepło wspominam.
11.Czy pomagała pani w domu w okresie szkolnym? Jak to było w pani przypadku? Czy nie przeszkadzało to pani w nauce?
-To, że pomagałam w domu to chyba oczywiste ale to nie znaczy ze byłam zmuszana do ciężkich robót. Moi rodzice zawsze byli ze mnie dumni jako z uczennicy to mi pomagało w unikaniu obowiązków domowych. Ponieważ jestem strasznie leniwa aby namówić mnie do pomocy w ogrodzie (za czym szczerze nie przepadałam) mama musiała użyć lekkiego szantażu w stylu: nie pójdziesz na imprezę albo nie kupie ci bluzki, to zazwyczaj działało.
12.Jakby pani scharakteryzowała swój młodzieńczy wiek?
-Więc krótko mówiąc był bardziej szalony niż można pomyśleć ale zarazem wydarzyło się wiele sytuacji które zaważyły na moim dalszym życiu.
13.Jakimi zasadami kieruje się pani w życiu?
-Nie wiem czy można to nazwać zasadą ale zanim coś zrobię albo zanim podejmę jakąś decyzję i jest to związane z drugą osobą, staram się postawić na miejscu tej osoby.
14.Jak pani sądzi co jest w pani życiu ważne? Co sprawia ze życie ma dla pani wartość?
-Najważniejsza jest miłość, poczucie bezpieczeństwa i świadomość ze jest się potrzebnym.
Nie da sie normalnie funkcjonować nie będąc bezdusznym egoistą nie znającym uczucia miłości, zarówno miłości rodziców, rodzeństwa, jak i tego drugiego rodzaju miłości, czyli kobiety czy mężczyzny z którym chce się spędzić resztę życia. Chyba że wybiera się miłość do Boga ale to juz inna historia.
15.Czy w stosunku do zagadnień religijnych pani postawa jest podobna do postawy pani rodziców?
-Tak jak moi rodzice jestem katoliczką. To oni nauczyli mnie tej wiary ale to nie znaczy ze zmusili mnie bym wierzyła tak jak oni. Mam być okey w stosunku do Boga i do siebie, a to znaczy ze mam wierzyć i modlić się na swój sposób, to nie znaczy ze jeśli nie ma mnie co niedziele w kościele to nie wierze w Boga.
16.Obecnie wiele par żyje bez ślubu. Co pani o tym sądzi ? Czy uważa pani ze jest to dobre czy nie właściwe?
-Dobre czy niewłaściwe ? Więc jako katoliczka powinnam powiedzieć ze oczywiście jest to niewłaściwe ale jako kobieta nie widzę w tym nic złego o ile takie życie na kocią łapę nie trwa przez całe życie. Ja osobiście zanim podejmę decyzje o przyjęciu sakramentu małżeństwa zamieszkam z moim wybrankiem żeby przekonać się ile jesteśmy w stanie wytrzymać ze sobą , bo takie chodzenie i narzeczeństwo nawet przez dziesięć lat moze być fajne dopóki się ze sobą nie zamieszka.