Recenzja " Człowiek z marmuru"
„Człowiek z marmuru” został nakręcony przez wybitnego polskiego reżysera Andrzeja Wajdę, który w swoim dorobku reżyserskim posiada już takie filmy, jak: „Wesele”, „Pan Tadeusz”, „Popiół i diament”.
Recenzowany przeze mnie film miał swoją premierę w 1977 roku i było to wówczas jedno z najważniejszych wydarzeń roku. Opowiada on historię o przodowniku pracy z lat pięćdziesiątych XX wieku i telewizyjnej reżyserce podążającej jego śladami po latach. Był to jeden z pierwszych polskich filmów podejmujących próbę rozliczenia ze stalinizmem,
a jednocześnie będącego historyczną syntezą dwudziestu kilku lat dziejów PRL.
Andrzej Wajda zadbał w swoim dziele o spójność akcji, dzięki czemu „Człowieka
z marmuru” ogląda się jednym tchem. Reżyser przedstawił sytuację twórcy, którego – jeśli chce dotrzeć do masowego odbiorcy – system skazuje na półprawdy i kompromisy.
Akcja filmu rozpoczyna się przedstawieniem Agnieszki, młodej studentki szkoły filmowej, która realizuje swój film dyplomowy. Postać brawurowo zagrana przez Krystynę Jandę, wówczas debiutującą na ekranie, genialną polską aktorkę.
Twórcą scenografii w filmie jest Allan Starski, który na co dzień mieszka w Stanach Zjednoczonych. Współpracował on z również Andrzejem Wajdą m.in. przy „Panu Tadeuszu”. Doskonale oddał on industrialny krajobraz Śląska. Dzięki jego dekoracjom i odpowiedniemu oświetleniu otoczenie wspaniale współgra z przeżyciami bohaterów. Allan Starski zadbał
o każdy szczegół, który stanowił niezbędne ogniwo w całości.
Muzykę do „Człowieka z marmuru” skomponował Andrzej Korzyński. Jego muzyka w filmie nadaje akcji odpowiednie tempo i dramatyzm. Zawsze współgra z rozgrywanymi
w danej chwili scenami. Bardzo podobała mi się taka oprawa muzyczna.
Teraz przejdę do przedstawienia obsady aktorskiej, którą uważam za bardzo trafny wybór reżysera. Ważną rolę w filmie odegrał Jerzy Radziwiłowicz, który tworzył postać Mateusza Birkuta – przodownika pracy, murarza z Nowej Huty.
Spośród ról kobiecych najbardziej podobała mi się oczywiście Krystyna Janda jako Agnieszka. Była to postać piękna, odważna, wciąż podejmująca nowe wyzwania, mimo napotykanych oporów, uparcie dążąca do celu. Za to jest godna podziwu. Agnieszka w filmie stopniowo przekonuje się, że prawda, którą chce ujawnić, jest niewygodna dla zbyt wielu ludzi.
Reżyserowi i całej ekipie udało się pokazać czasy PRL-u i trudność w dotarciu
do informacji w tamtejszych czasach.
Uważam, że film w całości był dobrze zrealizowany. Myślę, że nie było momentów, które można byłoby negatywnie ocenić. Mimo, że opisuje czasy wcześniejsze, jego wartości są nadal aktualne. Polecam go wszystkim tym, których interesuje przeszłość naszego kraju.