Recenzja filmu T. Konwickiego pt. "Lawa", w oparciu o dzieło A. Mickiewicza "Dziady".
Tadeusz Konwicki jako pierwszy sprostał niełatwemu zadaniu - zekranizował słynny utwór Adama Mickiewicza pt. "Dziady". Czytając tę książkę wydawałoby się, że jest rzeczą niemożliwą jej sfilmowanie, w taki sposób, aby z tych fragmentarycznych zdarzeń ulożyć jedną całość, nie zmieniając przy tym treści przekazu jaki A. Mickiewicz kieruje do czytelnika. Jednak Konwickiemu się to udało. Reżyser poprzez zastosowanie pewnych symboli, znakomitą obsadę aktorów, świetnie dopasowaną muzykę i scenografię stworzył wspaniały, filmowy obraz "Dziadów". Całości nadał tytuł "Lawa".
"Dziady" A. Mickiewicza były zakazywane przez cenzurę, ponieważ wówczas władze Polski zdawały sobie sprawę, że "Dziady" ukazują obraz "tak nieograniczonego poświęcenia się ludu i tak uporczywej wytrwałości, jakich nie było od czasu prześladowania chrześcijaństwa". Tymi słowami, pochodzącymi z "Przedmowy poety" do III części "Dziadów", rozpoczyna się także film Tadeusza Konwickiego.
Już sam tytuł "Lawa" kieruje uwagę na słowa Wysockiego: "Nasz naród jak lawa - z wierzchu zimna, twarda, sucha i plugawa, lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi, pluwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi". Polscy patrioci - głębia lawy - zostali ukazani jako symboliczny biały orzeł, usiłujący poderwać się z gniazda. Ten ptak bezustannie toczy walkę z krukami - złowieszczo krążącymi nocą na tle księżyca. Te motywy: orła i kruków, nieustannie przeplatają się z poszczególnymi epizodami, przerywają je, odrywają widza od biernego wpatrywania się w telewizyjny ekran, zmuszając do zastanowienia się nad ich rolą.
Kruki, jak i pojawiający się tajemniczy jeździec pędzący nocą na koniu - budzą grozę i strach. Są zwiastunami nieszczęść. W filmie często pojawia się także anioł - grany przez Grażynę Szapołowską - w biało-czerwonej szacie, który niesie wizję wolności i szczęścia. Te symbole mają zmusić widza do refleksji.
Reżyser wprowadził do "Dziadów" nowe elementy, jednocześnie udoskonalając i na nowo odczytując wątki już istniejące. Scena z uroczystości obchodzonej na pamiątkę zmarłych została przedstawiona na cmentarzu, doskonale jest w niej widoczny kontakt strefy materialnej i duchownej.
Konwicki nadał także nowe znaczenie Wielkiej Improwizacji. Wprowadził do filmu dwóch Konradów. Artur Żmijewski, odgrywający rolę młodego Konrada, ustępuje miejsca człowiekowi doświadczonemu przez życie - starszemu Konradowi, którego odtwórcą jest Gustaw Holoubek. Młody Gustaw - Konrad to ziemski kochanek biegnący na spotkanie z ukochaną Marylą. To poeta, któremu anioł nakazuje, by dumał o swoim przeznaczeniu. Natomiast starszy Konrad jest mistrzem, tworzącym wielką pieśń, wie jaka jest jego rola - chce ratować ojczyznę. W Wielkiej Improwizacji buntuje się przeciwko Bogu, mówi "Ty jesteś tylko mądrościa". "Jeślim nie zgadł - odpowiedz" - możemy tylko się domyślać, czy tą odpowiedzią jest strzał do bezbronnego człowieka - taki bowiem obraz nasunął nam reżyser. A więc jeśli chodzi o treść Konwickiemu udało się odtworzyć sceny z "Dziadów".
Przez cały film towarzyszy nam wspaniała muzyka w wykonaniu Orkiestry i Chóru Filharmonii Łódzkiej. Muzyka jest pełna grozy, a śpiew chóru doskonale oddaje nastrój, współtworzy wraz z obrazami poszczególne sceny.
Tadeusz Konwicki pozostawia do przemyślenia widzowi, co się stanie z krukami - wrogami, ciągłe ich krakanie nawet po zakończeniu filmu sugeruje, że nigdy ich nie pokonamy, ciągle będziemy musieli z nimi walczyć.
Gra aktorów jest naprawdę wspaniała, zwłaszcza Gustawa Holoubka. Jego monolog przedstawia najwyższy poziom gry aktorskiej. bardzo dobrze zagrała też Teresa Budzisz-Krzyżanowska, odtwórczyni roli niewidomej Pani Rollinson. W bardzo realny sposób przedstawiła rozpacz matki po utracie jedynego syna; rozpacz, która przeplata się z nienawiścią, jaką odczuwa do Senatora. Warto także zwrócić uwagę na Henryka Bistę - filmowego Nowosilcowa. Wspaniale zagrał rolę dwulicowego Senatora. Potrafił przed rozmówca udawać miłego i serdecznego Senatora, dbającego o losy Polski, a za jego plecami przeistaczał się w egoistycznego i nieczułego potwora. W filmie wystąpili także: Maja Komorowska jako Guślarz, Jan Nowicki - Szatan, Andrzej Łapicki - car i Janusz Michałowski w roli ks. Piotra.
W filmie można zobaczyć także piękne stroje, zwłaszcza na odrobinę uwagi zasługują suknie dam na balu u Senatora. Autorkami kostiumów są: Elżbieta Radke i Małgorzata Obłoza.
Jeśli chodzi o scenografię, to wszystko jest dziełem Allana Starskiego. Ma on "bogatą przeszłość", tworzył scenografię do wielu filmów, zarówno polskich jak i zagranicznych, np. w filmie "Człowiek z marmuru" czy też "Les possedes", a ostatnio nawet w wielkiej ekranizacji filmowej "Pana Tadeusza" - także Adama Mickiewicza.
Dekoracja wnętrz przypadła Ewie Braun, a produkcją zajął się Ryszard Chudkowski.
Mówiąc krótko - film "Lawa" w reżyserii Tadeusza Konwickiego jest wspaniałym odbiciem "Dziadów" Adama Mickiewicza, warto go zobaczyć. Jednak ja osobiście uważam, że ten film nie jest dla wszystkich. Zwykli, prości ludzie czy też obcokrajowcy nie znający historii Polski, po obejrzeniu "Lawy" nie wiedzieliby o co w tym filmie chodzi, a reżysera nazwaliby dziwakiem. Dlatego jeśli jeszcze nie zapoznałeś się z książką Adama Mickiewicza, to bierz się do czytania, a jak skończys to wypożycz kasetę z filmem "Lawa" i sam oceń.