Gdybym był przewodnikiem po starożytnej Grecji
Praca Semestralna z historii.
Gdybym był przewodnikiem po starożytnej Grecji oprowadziłbym po niej moją siostrę Anię.
Spotkaliśmy się na Agorze, czyli w centrum miasta. Mnie jak i moją siostrę zainteresował pewien stary człowiek. Zorientowałem się ze to Sokrates i podeszliśmy do niego zaczynając rozmowę.
-Witaj!
-Dzień dobry, drogie dzieci!
-Czy możemy zadać panu kila pytań?
-Pierwsze już zadaliście! Ha! Pytajcie śmiało.
-Tak w ogóle, kim pan jest? -Zapytała zdezorientowana Ania
-Jestem filozofem na imię mam Sokrates moim ojcem jest Sofroniskosa a matka to Fainarete. Mam żonę Ksantypę i trzech synów.
Mieszkam tu w Atenach. Całe dnie spędzam na ulicach i dyskutuje z przechodniami. Dzięki temu jestem popularny, ale mam tez wielu wrogów. Tacy jak Anytosa Lykona, Meletosa oskarżają mnie o to, że nie wyznaje bogów, których nie powinienem wyznawać a wierze w tych, w których nie mogę oraz o to ze psuje młodych swoja nauką.
-A jak jest naprawdę?
-To nie wasz sprawa. Ale powiem wam jeszcze jedno, ludzie postępują źle, bo nie wiedza, co jest dobre!
-Prawdą jest to, co mówisz! A powiesz nam, co jeszcze wiesz?
-Powiem!
- Słuchamy.
-Wiem, że nic nie wiem.
Po tych słowach starszy męszczyzna odszedł nie pozwalając Nam nic powiedzieć.
Po rozmowie z Sokratesem poszliśmy na igrzyska olimpijskie. Mieliśmy niesamowite szczęście, bo akurat ten rok był rokiem olimpijskim. Igrzyska przeprowadzano, co 4 lata i odbywały się na cześć bogów.
- Najbardziej podoba mi się powszechny spokój, który zapada na czas igrzysk.
- Tak.. Żeby w dzisiejszych czasach mogła zapanować taka samokontrola. To by było coś!
Nie mogliśmy zobaczyć całych igrzysk, ponieważ cala uroczystość trwa piec dni. My akurat natrafiliśmy na dzień drugi, w którym rano odbywał się wyścig rydwanów a po południu tak zwany pięciobój, w który wchodzą skok w dal, bieg na 192 metry, rzut oszczepem oraz dyskiem i walka zapaśnicza.
Ani najbardziej podobały się wyścigi rydwanów.
-Popatrz tam – wskazałem siostrze zawodnika przygotowującego się do rzutu oszczepem -Oni rzucają ponad dziewięćdziesiąt metrów!
-Niesamowite!
Po oglądnięciu części zawodów, poszliśmy zobaczyć wojsko Greckie.
Będąc w koszarach pokazałem siostrze hoplitów, czyli ciężkozbrojnych piechurów wałczących w zgranym szyku zwanym falangą.
Dzięki świetnie wyszkolonych wojskach grecy bardzo dobrze radzili sobie z Persami, którzy bardzo często między sobą walczyli.
- Pierwsza wielka bitwa Greków z Persami miała miejsce pod Maratonem, grecy dowodzeni przez Miltiodesa pokonali Persów. Druga wielka bitwa miała miejsce w wąwozie Termopile gdzie król spartan bronił się trzystoma żołnierzami. Wielka przewaga Persów dała im zwycięstwo i podbicie Grecji. Trzecie decydujące stracie miało miejsce na wyspie Salaminie, była to wojna morska. Okręty greckie nie dały szans Persom.
Następnie wybraliśmy się do południowej części Peloponezu, czyli do Sparty.
-Aby zostać pełnoprawnym obywatelem, czyli Spartanem trzeba było być dorosłym męszczyznom, synem obywatela, którego jedynym zajęciem była służba w wojsku. Heloci to byli potomkowie dawnych mieszkańców Messeni. Nie mogli opuszczać swoich wsi, tylko uprawiali ziemię a większość plonów oddawali na utrzymanie obywatela i jego rodziny.
. - Niepodobna mi się rola helotów w Sparcie, to nie jest sprawiedliwe.
- Tak masz racje, ale mi się jeszcze bardziej niepodobna wychowanie spartańskie.
-Gdy urodziło się dziecko los jego był w rękach specjalnej komisji państwowej, decydowała o tym czy ma żyć. Do siódmego roku życia matka wychowywała swojego potomka. Po ukończeniu siedmiu lat życia zaczynało się wychowanie państwowe. Od trzynastego do trzydziestego roku życia chłopiec przebywał w koszarach nabywając umiejętności wojskowych. Gdy skończył trzydzieści lat został pełnoprawnym obywatelem, czyli spartanem i mógł założyć rodzinę i otrzymał pewne prawa obywatelskie.
- Okropne... żal mi tych małych dzieci, które musiały się rozstać z matką, gdy miały siedem lat.
Po zwiedzeniu Sparty poszliśmy do Aten. Tam panowała demokracja.
- Wiesz, od jakich słów powstał nazwa demokracja?
- Chyba tak, "Demos" i "Kratos", mieliśmy to na historii.
- Bardzo dobrze! Oznaczało to "rządy ludu". W Atenach tak samo jak w Sparcie nie każdy mieszkaniec był obywatelem. Tego prawa nie mieli niewolnicy i cudzoziemcy.Kobiety również nie mogły decydować o losach swojej ojczyzny, Ateny wraz z innymi małymi państwami położonymi na wyspach morza egejskiego tworzyły związek morski przeciwko Persji. Ateny panowały na morzu, co powodowało wzrost handlu pomiędzy kupcami. Kilkanaście razy do roku organizowano zgromadzenie ludowe, które tworzyli wszyscy obywatele. Zgromadzenie obywatelskie decydowało o wydatkach Aten, rozstrzyganiu wojny lub zawarciu pokoju, wybieraniu strategów, wysłuchiwaniu posłów innych państw i wybieraniu urzędników po przez losowanie na 1 rok. I jak Ci się podoba demokracja ateńska?
- Dobrze tylko, dlaczego kobiety nie mogą o niczym decydować...
-Mi też się to nie podoba według mnie każdy powinien mieć równe szanse.
Gdy zwiedziliśmy Ateny wybraliśmy się do Teatru.
- Mamy niesamowite szczęście właśnie odbywają się wielkie Dionizje
- A co to jest?
- To święto na cześć Dionizosa boga wina!
Potańczyliśmy i posiedzieliśmy z tubylcami.
-Jak Ci się podobało Aniu?
-Bardzo fajne. W naszych czasach nie ma takich imprez. Tylko dyskoteki albo jakieś bale a to zabawa dla każdego i rodzice pozwalają dziecią pic wino, a ja mogę tylko szampana i to w sylwestra albo na urodziny.
-Takie wino to tylko dla smaku. A wino które my mamy w domu mogą pic tylko dorośli!
-No wiem.
Po uroczystości udaliśmy się na komedię, czyli utwór o tematyce radosnej
- Bardzo śmieszne maski mają ci mężczyźni prawda?
- Tak ekstra, bardzo śmieszne.
- Dlaczego nie występują kobiety?
-Nie mam pojęcia.
-A kto reżyserował ten spektakl?
-Jak się nie mylę to Antyfanes.
-A nie Arystoteles?
-No coś Ty! On nie był komediopisarzem tylko filozofem.
-No fakt!
Następnie wybraliśmy się na jedną z wyroczni, która znajdowała się w Delfach.
- Jak nam się uda będziesz mogła zadać pytanie bogu Apollo.
-Witaj Apollo jestem Ania.
-Czy mogę zadać Ci kilka pytań?
-Oczywiście. Słucham Cię młoda damo.
-Gdzie się urodziłeś?
-Na pewniej wyspie, która nosi nazwę Delos.
-Aha. To piękna wyspa.
-Owszem.
-Masz rodzeństwo?
-Tak. Mam siostrę Artemidę. Jesteśmy bliźniakami.
-Ty jesteś bogiem piękna. Tak?
-Masz racje. Ale jestem także uważany za boga, światła, życia, śmierci, muzyki, wróżb, prawdy, prawa, porządku, patrona sztuki i poezji, przewodnika muz.
-A czy prawdą jest ze przesiadujesz na wyspie Parnas i „Zsyłasz Natchnienie”?
-Ha ha. Tak to prawda.
-Dziękuję Ci za rozmowę piękny Apollo.
- Nie ma, za co! Udanej podróży!
-Dziękuję, na pewno się uda
Po dyskusji z Apollem poszliśmy na Ateński Akropol. Było to strome wapienne wzgórze, górujące nad miastem. Położone w centrum Aten. Znajdowały się tam piękne świątynie. Najważniejszą taką świątynią był Partenon, czyli zbudowana w stylu doryckim świątynia Ateny opiekunki miasta, była tam również świątynia nazywana Erechtejon, czyli połączenie miejsca kultu Ateny i Posejdona. Nie było tam bramy tylko Propyleje, które pełniły jej funkcje. Wyglądem przypominały świątynie. Na środku wzgórza stal posag Ateny, Promachos Boginie wyrzeźbił z brązu Fidiasz dzięki włóczni z pozłacanym ostrzem.
Pod koniec zeszliśmy do samego miasta.
- Ateny powstawały przez wieki bez żadnego planu, dlatego ulice są bardzo wąskie i kręte.
Domy Ateńczyków były zbudowane z nietrwałych elementów, były małe, brudne, brakowało w nich okien, dlatego życie Ateńczyków toczyło się na ulicy, a przede wszystkim na Agorze. Przechodząc przez jedna z ulic spotkaliśmy kobietę ciągnącą za sobą trzy kosze z różnorodnymi towarami. Zaproponowałem jej pomoc, po czym wziąłem największy kosz nieco mniejszy zabrała kobieta, która jak się okazało miale na imię Tetyda a najmniejszy poniosła Ania.
-Dziękuje wam drogie dzieci nie wiem czy bez was bym doszła do domu.
-Nie ma, za co!
-Może w rewanż za pomoc dacie się zaprosić na kolację?
-Jesteśmy bardzo głodni wiec skorzystamy z zaproszenia.
Zobaczyliśmy ze w domu jest troje dzieci mnie więcej w wieku Ani i jedna dziewczyna mająca około tyle lat, co Ja. Ania zawarła nowe znajomości podobnie jak Ja. Po kolacji i wielokrotnych zapewnieniach ze nam smakowało poszliśmy z Ania na Agorę. Było już znacznie mniej ludzi niż wcześniej stanęliśmy na samym środku i zobaczyliśmy Hermesa boga podróżników.
-Witaj Hermesie!
-Witajcie!
-Mógłbyś nam pomóc?
-A, o co chodzi?
-Musimy się dostać na szczyt Olimpu!
-Nie ma problemu!
Po tych słowach młodzieniec wylądował złapał nas za ręce i pofrunęliśmy w góre dziki jego wspaniałym butą.
-Ale frajda! No nie Aniu?
-Tak to fantastyczne!
Po chwili staliśmy na szczycie Olimpu. Można było stąd dostrzec piękny pałac prawdopodobnie była to siedziba bogów. Budowla była wilka na około czterdzieści pięter i miała dach ze szczerego złota oraz trzy wierze dwukrotni większe od pałacu a na każdej stal kogut.
- Dziękuję Hermesie!
-To ja dziękuję!
Na początku nie wiedziałem, o co mu chodzi, ale potem zobaczyłem ze z mojego nadgarstka znikł zegarek.
-Ach z tym Hermesem! Zapomniałem, że jest bogiem złodzieji!
-Nie przejmuj się.
Próbowała pocieszyć mnie siostra.
-Musimy wracać do domu!
-Wracajmy!
Podeszliśmy do marmurowego słupa, na którym stal diament i trzymając się za ręce dotknęliśmy go i znaleźliśmy się w naszym salonie.
-Było fajnie.
Historia starożytnej Grecji bardzo zaciekawiła mnie i moją siostrę. Być może kiedyś pojedziemy z Anią do Grecji i zobaczymy, co jeszcze pozostało z zabytków starożytnej tego pięknego kraju.