Kartezjusz - medytacje
KARTEZJUSZ ( Rene` Descartes )
Medytacje o filozofii pierwszej
Medytacja pierwsza
Wszystkie dotychczasowe poglądy, którymi się kierował od najmłodszych lat odbiegały od prawdy. Jak sam stwierdził, najlepszym rozwiązaniem będzie pozbycie się ich wszystkich i stworzenie nowych poglądów. Warunkiem jaki sobie postawił, było osiągnięcie odpowiedniego wieku.
To co do tej pory rozumiał (uważał za prawdziwe i wiarygodne), przyjął od zmysłów lub poprzez zmysły. Którym nie zawsze, jak się przekonał, należy ufać, „…tym, którzy nas choć raz wprowadzili w błąd”. Mylą one nas czasem, jeśli chodzi o rzeczy słabo dostrzegane i bardzo oddalone.
Jak każdy człowiek, wyobrażamy sobie w snach różne dziwne rzeczy, tak jak chorzy psychicznie widzą to na jawie. I często są to sytuacje, które przeżyć można na co dzień. Każdemu zdarzyć się może sen, który odzwierciedla sytuację mającą już kiedyś miejsce, bądź zdarzyć się wkrótce może. Często sny przedstawiają coś fikcyjnego i fałszywego, można je porównać do obrazów, które tworzymy dzięki naszym wyobraźniom, wizją. Ukształtowane zostają obrazy rzeczy, które znajdują miejsce w naszych myślach.
Fizyka, astronomia, medycyna i inne nauki, opierają się na wątpliwościach i niepewności. Zaś, arytmetyka i geometria itp., zajmują się prostymi rzeczami, nie dbając oto czy są one rzeczywiste czy nie, zawierają w sobie coś pewnego, „ … niezależnie…, czy czuwam, czy też śpię, dwa plus trzy jest zawsze równe pięć, a kwadrat nigdy niema więcej niż cztery boki… „.
Świadomy jest, jak każda istota ludzka wierząca, o istnieniu Boga, który stworzył życie. Uważa on, również, że jak każdy człowiek, „On” również popełnia błędy. Ale także, każde z nas ma pewne wątpliwości związane z jego istnieniem. Twierdzi on, że „…najwyższym źródłem prawdy…” jest zły demon a nie Bóg. Owy demon wprowadza nas w błąd i daje nam do zrozumienia, że niebo, powietrze, Ziemia, kolory, kształty, dźwięki i inne rzeczy zewnętrzne są złudzeniami i zjawami. Posłużył się „On” tym wszystkim, by „… zastawić sidła…” na jego łatwowierność. „Dlatego też z największą troską zadbam oto, aby nie przyjąć żadnego fałszywego przekonania, i przygotuję swą duszę na wszystkie postępy tego wielkiego zwodziciela…”.
Medytacja druga
Celem jaki sobie przytoczył, było podążanie tą samą drogą, po której wcześniej stąpał. Po to by napotkać na coś pewnego. By móc udowodnić sobie, że na tym świecie znajdują się rzeczy, które nie są tylko kłamstwami. Sądzi, że „… ciało, kształt, przestrzenność, ruch i miejsce są jedynie fikcjami duszy…” i nie jest pewny czy zmysł i ciało są mu potrzebne.
Właśnie sama wytrwałość w wątpieniu prowadzi do pierwszej pewności- jestem, istnieję. Złośliwy demon może mnie zwodzić ile tylko chce, lecz przecież nie można wątpić, jeśli się jakoś nie istnieje. Substancja myśląca musi odbyć długą „drogę okrężną”, żeby osiągnąć pewne poznanie przedmiotów zewnętrznych. Aby do niego dojść, trzeba uzyskać pewność, że istnieje Bóg, który nas nie oszukuje.
Zdawał sobie sprawę, że jest człowiekiem. Ale zastanawiał się „kim jest człowiek”. Za każdym razem rozmyślał, co sprawiało go w zakłopotanie. Każda możliwa interpretacja poprzedniej myśli „wlokła” za sobą następną, nieskończenie wiele możliwości takich jak np. „Czym jest człowiek? Czy powiem, że jest to zwierzę rozumne? Na pewno nie, bo wtedy musiałbym zbadać, co to jest zwierzę i co to znaczy rozumny…”.
Rozważał także istnienie duszy. Wszystkie dotychczasowe czynności przypisywał duszy (odżywianie, chodzenie, odczuwanie, myślenie). Nie potrafił zinterpretować znaczenia duszy. Natomiast ciało dla niego było rzeczą oczywistą, „…przez ciało rozumiem wszystko, co może zostać obrysowane jakąś figurą, … umieszczone w pewnym miejscu i wypełniać jakąś przestrzeń…”. W końcu dochodzi do wniosku, że jest tym „…kto wątpi, rozumie i pragnie, i że nie trzeba tu już żadnych wyjaśnień…”, posiada władzę nad własną wyobraźnią i swoimi zmysłami.
Zastanawia się nad istnieniem innych ciał, które nie są nim. Tak zwane rzeczy które określamy widząc je. Wiemy jaki ma kształt, zapach. Każdą rzecz poznajemy poprzez zmysły : węch, dotyk, słuch, smak i wzrok. I wtedy wiemy że dany byt istnieje. Ale jeżeli użyjemy innej siły, rzeczy która wstanie jest tą pierwszą zmienić, nie napotykamy na poprzednie reakcje. Tracić mogą one na walorach smakowych i zapachowych zmieniając przy tym swój kształt. Nie należy korzystać do końca tylko ze zmysłów, bo one mylą nas czasem.
Porównuje ludzi do robotów. Które w taki sam sposób mogą się poruszać jak i ludzie. Zwraca tu uwagę na to, że często określa się imieniem to co widzimy korzystając przy tym ze standardowych wcześniej obranych określeń.
Dzięki rozumowi wie że istnieje. Skoro widzi, czuje i dotyka. Dzięki niemu potrafi rozróżniać rzeczy. Doszedł więc do wniosku, że „ … ciał materialnych jako takich nie da się w sposób właściwy poznać za pomocą zmysłów ani wyobraźni, lecz jedynie za pomocą poznania rozumowego… „.