Ariusz i sobór w Nicei
Obraz Kościoła ewoluował od początków jego istnienia. Przykładowo, obecnie jesteśmy świadkami kształtowania się myśli teologicznej także u progu kolejnego III tysiąclecia. Jednak nie sposób pominąć zagadnień, które były powodem zwoływania pierwszych soborów chrześcijańskich. Oczywiście zaznaczyć należy, że pierwszy historyczny Sobór, zwany Jerozolimskim, nie był Soborem Powszechnym. Zgodnie z przesłaniem Nowego Testamentu, Sobór Jerozolimski przyjął swój charakter ze względu na kolegialność Apostołów, którzy podejmowali ważniejsze decyzje wspólnie. Podejmując pytania: Pod jakim warunkiem można stać się chrześcijaninem?, Czy poganie mogą stać się chrześcijanami, a jeśli tak to, jakie zasady należy im narzucić?, zostały wyjaśnione w 49 roku w Jerozolimie. Rodzące się wówczas problemy dotyczące natury oblicza kształtującego się chrześcijaństwa kierowały się w różne nurty myślowe ówczesnego życia. Ujednolicenie nauki młodego Kościoła chrześcijańskiego zrodziło potrzebę spotkania się przywódców gmin antiocheńskich z przedstawicielami gminy jerozolimskiej oraz apostołami i starszymi zborów. Owe wydarzenia z Jerozolimy stały się podstawą, na której zwoływano kolejne Sobory, oczywiście o innym charakterze. Jednak z całą pewnością Sobór Apostolski okazał się kanwą, która uzasadniała powoływanie następnych Soborów, z których Pierwszy Powszechny odbył się w Nicei w 325 roku.
Sobór Nicejski został zwołany przede wszystkim po to, aby znaleźć odpowiedź na zagrożenie, jakie stanowiła dla wiary chrześcijańskiej zdobywająca niemałą popularność doktryna prezbitera aleksandryjskiego, Ariusza.
Prezbiter ten był zainteresowany przede wszystkim zachowaniem jedności Boga. W samym tym postulacie nie ma nic dziwnego ani niezwykłego. Właściwie wszyscy ważniejsi teologowie pierwszych trzech wieków stając wobec problemu wyznania wiary w Ojca, Syna i Ducha, podkreślali, że nie chodzi o trzech bogów, ale o jednego. Problem zaczynał się, gdy usiłowano zrozumieć i intelektualnie wyrazić napięcie pomiędzy jednością Boga a troistością Osób Bożych, tak by ta troistość nie kolidowała z wyznaniem monoteizmu. Tu drogi się rozchodziły. Teologowie tradycji aleksandryjskiej, naznaczonej bardzo mocno myślą Orygenesa, przyznawali Synowi i Duchowi relatywnie dużą samodzielność bytową. Syn, odwiecznie zrodzony i istniejący, był rozumiany jako pośrednik pomiędzy Bogiem a światem. Podstawowym porównaniem był tu obraz relacji ziemskiego ojca do syna, a zatem obraz wskazujący na dwie odrębne osoby. Taka teologia bardzo dobrze wyrażała odrębność osób i realność ich istnienia, ale miała też swoje słabe punkty. Niebezpieczeństwem tego typu teologii był subordycjanizm, ryzyko podporządkowania Syna Ojcu, jako niższego. Natomiast teologowie nurtu monorchiańskiego, głównie antiocheńscy, opisywali Logos jako moc bożą, na wzór umysłu w człowieku. Ta teologia dobrze opisywała jedność Boga i boskość Logosu, ale nie bardzo radziła sobie z osobowością, samodzielnością istnienia Logosu. Istniało tu ryzyko zredukowania Go do czynnej mocy Bożej.
Ariusz, pochodzący z Libii, kapłan w Aleksandrii, uznawał i głosił, że Bóg sam w sobie jest jedyny, nie stworzony i nie zrodzony. W odniesieniu do Boga odrzucał też rozróżnienie innych teologów miedzy zrodzeniem a stworzeniem. Posiadał ujmujący sposób postępowania, wysokie wykształcenie i szczególne uzdolnienie do dialektyki, prowadził surowy tryb życia ascetycznego i przez to pozyskał do chrześcijaństwa wielu pogan w Aleksandrii, gdzie przy kościele pełnił obowiązki kapłańskie. Jego poglądy wydały się obroną chrześcijańskiego monoteizmu, co miało wówczas szczególne znaczenie wobec przewagi pogańskiego politeizmu w Aleksandrii.
Problem Chrystusa – Syna Bożego był namiętnie dyskutowany w Aleksandrii już poprzez pokolenia chrześcijan, szczególnie za biskupa Dionizego (260 – 264). Ariusz kontynuował ówczesny suborynacjonalizm, poszerzył go oraz naświetlił myślą grecką (platońską) i biblijną interpretacją, którą zdobył w antiocheńskiej szkole katechetycznej pod kierunkiem jej założyciela, kapłana Lucjana. Swoje poglądy chrystologiczne wypowiadał w kazaniach od 318 roku. Miał on garstkę zdecydowanych popleczników z Euzebiuszem z Nikomedii, politycznym taktykiem grupy. Naszymi głównymi źródłami informacji na temat jego myśli są pewne jego listy, listy jego zwolenników i krytyków i te fragmenty dzieła, „Thalia”, czyli „Uczta”, popularnej mieszaniny prozy i poezji, które zachował Atanazy w swych polemicznych pismach .
Podstawową przesłanką systemu Ariusza jest twierdzenie o absolutnej jedności i transcendencji Boga. Przez Boga Ariusz rozumie, oczywiście, Boga Ojca. Czym zatem jest Syn lub „Słowo” (nieścisły tytuł według Ariusza), co do tego arianie byli zgodni, że „Ojciec używał Go jako Swego narzędzia przy stworzeniu świata i działając w świecie ponieważ przygodny świat nie mógłby znieść Jego bezpośredniego działania” ? Stanowisko Ariusza i jego towarzyszy może być przedstawione w czterech twierdzeniach, które są logicznym następstwem poprzedniej przesłanki.
Po pierwsze, Syn musi być stworzeniem, które Ojciec ukształtował z niczego. Ariusz nie zaprzeczał, że Syn pochodzi od Ojca, pojmował jednak to pochodzenie w sensie bardzo ogólnikowym, tak jak mówi święty Paweł, że wszystkie rzeczy pochodzą ostatecznie od Boga . Najważniejszym jednak punktem jego doktryny było to, że zrodzenie Syna było dlań równoznaczne z Jego stworzeniem. Syn jest doskonałym stworzeniem i nie można Go porównywać z resztą stworzenia. Jednak to, że jest On stworzeniem zawdzięczającym swój byt całkowicie woli Ojca, wynika z podstawowego faktu, że nie istnieje sam z siebie. Ariusz twierdził też, że Syn został stworzony z niczego.
Po drugie, jako stworzenie Syn musiał mieć początek. Ariusz nie zgadał się z twierdzeniem Orygenesa, który zrodzenie Syna z Ojca pojmował jako wieczne i ciągłe, ponieważ wyglądałoby na to, że jest On niezrodzony na równi z Ojcem. „Herezjarcha ten uważał, że Syn został powołany do istnienia poza czasem, gdyż przed stworzeniem świata nie można mówić o żadnym czasie. Jednakże nie jest On tak samo wieczny jak Ojciec, gdyż przed swoim zrodzeniem nie istniał” . Stąd zwyczajny slogan arian: „Był czas, kiedy Go nie było”.
Po trzecie, Syn nie może mieć tej samej istoty, natury co Ojciec. Bóg Ojciec, zdaniem Ariusza powołał Syna do istnienia przed stworzeniem świata, które było faktycznym dziełem Syna. Jednakże Syn jest nieskończenie niższy od Ojca i to pod każdym względem. Jest On wprawdzie Jego obrazem, bo takim właśnie wyszedł z Jego rąk, to znaczy zgodnie z tym, co mówi święty Paweł, a mianowicie, że „On jest obrazem Boga niewidzialnego – Pierworodnym wobec każdego stworzenia” . Jest to jednak tylko obraz istoty Ojca, nie zaś Syn mający tą samą co Ojciec istotę. Gdy zaś chodzi o twierdzenie Jezusa zawarte w Ewangelii świętego Jana, jak na przykład „Ja i Ojciec jedno jesteśmy” oraz „Kto mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca” i „Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie” to oznaczają one według doktryny ariańskiej jedność woli Ojca i Syna. Określenia Jezusa typu „Słowo”, „Mądrość”, „Moc Boża”, mają jedynie sens przenośny, a nie rzeczywisty . Bo choć jest Słowem i Mądrością Boga, jest odmienny od tego Słowa i tej Mądrości, które należą do samej istoty Boga. Syn jest natomiast najzwyklejszym stworzeniem i nosi te tytuły z łaski i dlatego, że istotnie uczestniczy w Słowie i Mądrości.
Po czwarte, Syn musi podlegać zmianie, nawet grzechowi. Na pewnym zebraniu jeden z arian zaskoczony nagłym pytaniem przyznał, że Syn mógł upaść tak, jak upadł szatan i arianie wierzyli to z całego serca. Ich jednak oficjalna nauka modyfikowała to, utrzymując, że chociaż natura Syna była grzeszna, Bóg w swej Opatrzności przewidział, że Syn zachowa prawość i dlatego udzielił Mu tej łaski z góry .
Dla poparcia swojej tezy na temat stworzenia Syna Bożego, Ariusz powoływał się na starotestamentalny tekst biblijny, w którym Mądrość mówi o sobie samej w następujący sposób: „Pan mnie stworzył, swe arcydzieło, jako początek swej mocy, od dawna, od wieków jestem jako stworzona, od początku nim ziemia powstała. Przed oczami istnieć zaczęłam, przed źródłami pełnymi wody, zanim góry zostały złożone, przed pagórkami zaczęłam istnieć (...)” . Jak już wcześniej wspomniałam bardzo często używano takich określeń, jak „Mądrość” mówiąc o Synu. Ten tekst począwszy od II wieku był faktycznie cytowany w odniesieniu do zrodzenia Syna, to znaczy że stworzenie Mądrości, o której jest w tym tekście mowa, uważane było za synonim zrodzenia, co więcej, bardziej akcentowało zrodzenie w celu wykluczenia, w ścisłym znaczeniu, stworzenie. Jednakże Ariusz takiej interpretacji nie tylko nie przyjął, ale całkowicie ją odwrócił. Oznaczało to, że Syn został zrodzony, ale w sensie stworzenia Bożego, to znaczy, że nie tylko powstał z niczego, lecz różni się od Ojca swoją istotą .
O ogłoszeniu tej błędnej doktryny przez Ariusza biskup Aleksandrii, Aleksander, został poinformowany osobiście przez Malicjusza z Likopolis, przywódcę schizmy melicjańskiej, do jakiej doszło w Egipcie w wyniku prześladowania chrześcijan wszczętego przez Dioklecjana w 303 roku, które przeciągnęło się aż do 312 roku. Biskup ten był, bowiem przeciwny reintegracji do Kościoła, którzy zaparli się wiary (lapsi), nawet jeśli uczynili to ze strachu przed utratą życia. Patriarcha Aleksander postanowił wezwać do siebie zarówno oskarżonego, jak i stronę, która go oskarżyła.
Debata, do jakiej doszło w obecności Aleksandra pomiędzy Ariuszem i jego przeciwnikami, miała charakter niezwykle zacięty. Obie uczestniczące w niej strony chciały odnieść niekwestionowane zwycięstwo. Biskup Aleksander, któremu zależało na jak najszybszym zakończeniu sporu, zajął w pewnym momencie postawę kompromisową. Możliwe, że chodziło mu o pozyskanie dla siebie obu stron, gdyż nie chciał dalszego rozłamu w rządzonym przez siebie Kościele. Jest też prawdopodobne, że nie mógł całkowicie zaakceptować i zgodzić się z przyjęciem twierdzeń i tez Ariusza oraz melicjan. Ostatecznie jednak zdołał wybrnąć z tej niezdecydowanej i niejednoznacznej postawy i zakazał Ariuszowi głoszenia błędnej nauki.
Możemy sobie wyobrazić sobie delikatność, a zarazem groźbę sytuacji, jaka się wytworzyła w Kościele aleksandryjskim. Jednak nieustępliwa postawa Ariusza, który lekceważąc polecenie biskupa nie tylko nie przestał głosić swojej nauki, lecz zaczął także pozyskiwać dla niej stosunkowo licznych zwolenników w Egipcie i Libii, doprowadziła w końcu do sytuacji w której Aleksander został zmuszony do zwołania synodu. Wzięło w nim udział około stu biskupów z obu wyżej wymienionych krajów. Po dokładnym przebadaniu całej sprawy postanowiono ekskomunikować Ariusza i jego najbardziej zagorzałych zwolenników.
Potępienie Ariusza nie doprowadziło jednak do zakończenia sprawy. Kiedy zapadł wyrok potępienia, Ariusz zmuszony do opuszczenia Aleksandrii udał się do Cezarei Palestyńskiej, gdzie znalazł schronienie u biskupa lokalnego, Euzebiusza, który był również, jednak nie wprost, zwolennikiem jego doktryny .
Konstantyn pragnął jedności w Kościele, dlatego też nie wnikając w sedno teologicznego sporu polecił Ariuszowi i biskupowi Aleksandrowi się pojednać. Cesarz Konstantyn wysłał czcigodnego biskupa Hozjusza z listami pojednawczymi do obu stron. Kiedy Hozjusz spotkał się z usprawiedliwioną odmową, zwołano Sobór w Nicei. Wcześniej jeszcze jednak odbył się synod w Antiochii pod przewodnictwem Hozjusza, gdzie doktryny Ariusza zostały jeszcze raz potępione, a Euzebiusz z Cezarei został obłożony w tym samym czasie tymczasową ekskomuniką.
Kiedy Konstantyn Wielki zrozumiał, że zasięg i siła kontrowersji ariańskiej wymaga bardziej konkretnego jej rozwiązania postanowił zwołać synod ekumeniczny. Sam wystosował do wszystkich biskupów w cesarstwie zaproszenie na zjazd w Nicei (Bitynia). Podróż mogli odbyć bezpłatnie, tak zwaną pocztą cesarską. Zapewniano im nadto gratisowe utrzymanie.
Obrady soborowe w pałacu cesarskim uroczyście otwarto 25 maja 325 roku Konstantyn w purpurze cesarskiej, powitany przez jednego z biskupów, krótko przemówił, zachęcając do pokoju i jedności. Obradom zaś przewodniczył biskup, nieznany z imienia, bo akta soboru się nie zachowały.
Sobór podjął cały szereg decyzji. Ostatecznie został wyjaśniony spór o datę święcenia Wielkanocy, a wyznaczono go na niedzielę po żydowskim święcie Paschy. Najważniejszym i najbardziej brzemiennym w skutki wynikiem soboru było jego wyznanie wiary, które jednoznacznie skierowane było przeciw interpretacji ariańskiej.
„Uzasadnione jest przypuszczenie, że zwolennicy Ariusza pierwsi przedłożyli formułę wiary, którą inni gwałtownie zwalczali. Wówczas biskup Euzebiusz z Cezarei wystąpił z propozycją przyjęcia wyznania wiary, którego używał jako symbolu chrzcielnego w swoim Kościele lokalnym” .
Przytoczę przykład wyznania wiary, które sobór sformułował i zażądał, żeby go wszyscy obecni biskupi podpisali:
„Wierzymy w jednego Boga Ojca Wszechmogącego, Stworzyciela wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych,
i w jednego Pana naszego Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, zrodzonego z Ojca, jednorodzonego, to znaczy z substancji Ojca, Boga z Boga, światłość ze światłości, Boga prawdziwego z Boga prawdziwego, zrodzonego, nie stworzonego, współistotnego Ojcu, przez którego uczynione zostały wszystkie rzeczy tak w niebie, jak i na ziemi, który zstąpił dla nas i dla naszego zbawienia; przyjął ciało i stał się człowiekiem i poniósł mękę, i zmartwychwstał dnia trzeciego i wstąpił do nieba; i przyjdzie sądzić żywych i umarłych,
wierzymy w Ducha Świętego” .
Opisując sobór w Nicei i wyznanie wiary warto się zastanowić nad teologiczną postawą soboru wyrażoną w tym Credo.
Z negatywnego punktu widzenia nie ma wątpliwości, jaka to była postawa. Arianizm został zdecydowanie potępiony i wyklęty. Wyznanie wiary stwierdza z naciskiem, że Syn został zrodzony, nie stworzony. On również jest „prawdziwym Bogiem”, to nie jest Bóg drugiego stopnia. W celu wykluczenia wszelkich wątpliwości zakończono nicejskie wyznanie wiary tak zwanymi anatematyzmami, czyli oświadczeniem wykluczenia z jedności kościelnej: „Ci, którzy mówią: „był czas, w którym Go (Syna Bożego) nie był”, „zanim się urodził nie było Go” i „został stworzony z nicości”, albo ci, którzy uważają, że Syn Boży jest z innej substancji lub z innej istoty, lub że został utworzony, lub że został poddany zamianie czy odmianie, ci wszyscy zostają ogłoszeni za wykluczonych z katolickiego apostolskiego Kościoła” . W zakończeniu wyznania wiary widzimy wiec jasne stwierdzenie, że każdy kto twierdzi, że Ojciec istniał przed Synem, albo że Syn jest stworzeniem powołanym z nicości, albo że podlega moralnej zmianie czy rozwojowi, jest formalnie ogłoszony heretykiem.
Rzeczą znacznie trudniejszą jest zdefiniowanie jego pozytywnej nauki. Wyznanie wiary zawiera stwierdzenie, że Syn jako zrodzony przychodzi „z istoty Ojca” („ek tes ousias tou patros”) i że jest On „z tej samej substancji co Ojciec” („homoousion to patri”). Te dwa określenia w wyznaniu wiary są wyrażone w pojęciu „współistotny Ojcu”. Pojęcia te wzbudzało opory nie tylko u arian, lecz także u wielu biskupów niekoniecznie sympatyzujących doktryną Ariusza. Były przynajmniej cztery przyczyny takich oporów. Zanim jednak je opisze omówie historie znaczeń i zastosowań pojęć „ousia” i „homoousion”.
Najogólniej mówiąc termin „ousia” mógł być rozumiany bardzo szeroko, jako synonim istnienia. Tak rozumiał go główny obrońca Symbolu Nicejskiego, Atanazy Aleksandryjski.
Samo znaczenie słowa „ousia” od dawna było zmienne i zależało od szkoły filozoficznej czy tradycji. Oprócz wspomnianego powyżej bardzo ogólnego znaczenia jako "bycia", "realności", substratu, które to znaczenie rozpowszechnione było zwłaszcza w myśli stoickiej, miało ono jeszcze przynajmniej dwa możliwe znaczenia. Z jednej strony często oznaczało ono pewną klasę do której należą byty tego samego gatunku (np. ludzie uczestniczą w istocie (ousia) człowieczeństwa). Miało więc znaczenie raczej ogólne, gatunkowe. Równie rozpowszechnione było drugie znaczenie istotnie różne od tego ogólnego - indywidualne. Według niego istota (ousia) przysługuje każdemu indywidualnemu człowiekowi.
Ta różnorodność znaczeń była również obecna wśród teologów. Najpopularniejsze wśród teologów drugiego i trzeciego wieku było jednak rozumienie ousia bardzo indywidualne, zbliżone do dzisiejszego pojęcia "osoba". Nic więc dziwnego, że spotykamy wśród nich stwierdzenia mówiące, że w Bogu są trzy ousiai. Termin ousia i pochodzący od niego homoousion były również używane przez gnostyków, co bynajmniej nie ułatwiało sprawy ojcom soborowym. Gnostycy używali go w sensie raczej ogólnym, na określenie przynależności duchowej części świata do sfery boskiej. Jeżeli chodzi o teologię chrześcijańską, pojęcie homoousion pojawia się przed Soborem Nicejskim, ale tylko kilka razy i to zawsze w kontekście jakiejś polemiki.
Termin ten spotykamy najpierw u Orygenesa w odniesieniu od wspólnoty Ojca i Syna. Używa on go jednak tylko jeden raz, a i to miejsce nie jest pewne, gdyż tekst posiadamy jedynie w łacińskim tłumaczeniu Rufina, z czwartego wieku. Nawet jednak, gdyby faktycznie Orygenes użył tego terminu, pozostaje on raczej obcy jego słownictwu i jego teologii. Orygenes mówił raczej o trzech hipostazach w Bogu i podkreślał odrębność osób boskich. Oprócz wątpliwej notki u Orygenesa wyraz homoousion pojawia się w użyciu teologicznym w trzecim wieku dwa zaledwie razy. Raz w korespondencji dwóch Dionizych.: biskupa Aleksandrii i biskupa Rzymu. Pochodzi ona z lat sześćdziesiątych III w. Biskup Aleksandrii, zwolennik teologii orygenistycznej, został oskarżony przez monarchian wobec biskupa Rzymu o to, iż nie uznaje że Syn jest współistotny Ojcu. Oskarżenie i sposób jego sformułowania wskazują, że w tym czasie słowo homoousion stało się już powszechnym wyrażeniem jedności Ojca i Syna w niektórych przynajmniej kręgach afrykańskich pozostających pod wpływem teologii monarchiańskiej. Dionizy Aleksandryjski odpierając zarzuty starannie wyjaśnia swoje obawy i pisze, że uznaje Ojca i Syna za homogene, czyli będących tej samej natury, tak jak np. Ojciec i dziecko mają tę samą naturę. A zatem jest gotów użyć nawet i tego wyrażenia (homoousion), pod warunkiem wyraźnego zinterpretowania go w sensie ogólnym, nie jednostkowym. A zatem w tym spore monarchianie afrykańscy i biskup Rzymu są zwolennikami użycia pojęcia homoousion w odniesieniu do Ojca i Syna, natomiast przedstawiciel tradycji orygenistycznej żywi wobec niego pewne zastrzeżenia. Drugi przypadek użycia tego terminu to synod w Antiochii w roku 268. Synod ten potępił Pawła z Samosaty i jego użycie wyrazu homoousion w odniesieniu do Ojca i Syna. Mamy bardzo niewiele i niepewnych wiadomości o tym synodzie. Wiemy jednakże, że biskupi formujący oskarżenia byli zwolennikami teologii aleksandryjskiej, a zatem możemy przypuszczać, że chodziło tu o użycie wyrazu homoousion przez Pawła z Samosaty w duchu radykalnego nurtu teologii antiocheńskiej, a zatem skrajnie indywidualistycznym sensie jako wyrażenie identyczności Ojca i Syna. Obydwa powyżej opisane przypadki pokazują, że pojęcie homoousion było o wiele bardziej zadomowione w teologii antiocheńskiej niż aleksandryjskiej.
Arianie z całą pewnością rozumieli homoousion w sensie materialnym, jako "tę samą materię, substrat". Sam Ariusz wyraźnie negował, jakoby Syn mógł być "współistotną częścią" Ojca. Już samo jego sformułowanie "współistotna część" wskazuje, że współistotność kojarzy mu się nieodłącznie z podziałem wewnątrz istoty, a zatem że jego rozumienie istoty jest materialistyczne.
Znając historię znaczeń i zastosowań tych pojęc możemy przyjrzeć się czemu stawiona takie opory wobec „współistitności”. Omawiając przyczyny takich oporów można przedstawić cztery podstawowe grupy zastrzeżeń, jakie mogli mieć i faktycznie mieli niektórzy ojcowie soborowi wobec pojęcia homoousion.
Po pierwsze, dla wielu termin ten implikował materialistyczną koncepcję bóstwa. Słowo ousia przez wielu było rozumiane jako pewien substrat, coś materialnego. Przy takim rozumieniu jeżeli dwóch ma tę samą istotę, to znaczy, że jest ona jakoś podzielona. A zatem Ojciec i Syn byliby dwoma częściami tej samej boskiej istoty. Ten zarzut był wspólny z podstawowym zarzutem Ariusza. Po drugie "współistotność" dla wielu, którzy rozumieli termin ousia podobnie do dzisiejszego naszego rozumienia słowa "osoba", pobrzmiewała sabeliańsko [10], to znaczy jako uznanie identyczności Ojca i Syna. Bali się więc, iż jego użycie zaprzeczy nauce o realności Trójcy w Bogu. Takie opory mieli biskupi o orientacji teologicznej aleksandryjskiej, orygenesowskiej. Po trzecie, biskupi przypominali, że użycie tego pojęcia w odniesieniu do Boga było już raz potępione, na synodzie w Antiochii w roku 268. A zatem nie można wprowadzać go do oficjalnego słownictwa.
Po czwarte, wyraz "współistotny", tak samo zresztą, jak i "z istoty Ojca" nie występuje w Biblii. A zatem, stwierdzało wielu biskupów, wraz z jego wprowadzeniem zerwana została starożytna tradycja kościelna, aby wyznania wiary konstruować w oparciu o słowa Biblii .
Przyjęcie soborowego symbolu wiary wywołało wyraźny sprzeciw kilkunastu biskupów, lecz ulegli oni - z wyjątkiem dwóch - zachętom cesarza do jedności i złożyli swe podpisy. Ze względu na uporczywe odrzucanie symbolu zostali wyłączeni z jedności kościelnej, Ariusz i obaj jego przyjaciele, biskupi Sekundus i Teonas. Inni zwolennicy Ariusza podporządkowali się soborowi tylko zewnętrznie, trwali zaś wewnętrznie przy swoich poglądach i szybko podjęli, zwłaszcza Euzebiusz z Nikomedii i Teognis z Nicei, ostrożne działanie w obronie twórcy arianizmu.
Poza wyznaniem wiary i ustaleniem daty święcenia Wielkanocy (niedziela po 14 Nizan, tzn. pierwsza niedziela po wiosennej pełni księżyca) sobór ogłosił 20 kanonów dotyczących porządku kościelnego. Objęły one uprawnienia jurysdykcyjne biskupów Rzymu, Aleksandrii i Antiochii nad metropolitami, co usankcjonowało prawnie powstanie trzech patriarchatów. Określały sposób wyboru biskupów i wyjaśniały sprawę zawierania małżeństw przez duchownych. Zakazywały przechodzenia biskupów i kapłanów z jednego Kościoła lokalnego do drugiego, domagały się dłuższego odstępu czasu od przyjęcia chrztu do przyjęcia święceń, by wykluczyć pochopne wstępowanie do stanu duchownego z oportunizmu. Żądały zgody biskupów całej prowincji na nowego biskupa i domagały się zatwierdzenia przez metropolitę jego wyboru. Dopuszczały wyjątkowo obecność tylko trzech biskupów przy nakładaniu rąk na biskupa nowo wyświęcanego. Ustalały zasady odbywania pokuty i przyjmowania paulicjan do jedności kościelnej, zakazywały duchownym pobierania procentów od pożyczek.
Zakończenie soboru, po miesiącu obrad, odbyło się uroczyście w łączności z obchodami 20-lecia rządów Konstantyna. Sobór wysłał osobne pismo do większych Kościołów lokalnych o swoich decyzjach, cesarz zaś obszerną relację do Kościołów (chyba tych, których biskupi nie byli obecni) o przebiegu soboru, sobie przypisując inicjatywę jego zwołania. W specjalnym piśmie do Kościoła aleksandryjskiego donosił o potępieniu nauki Ariusza i przywróceniu jedności wiary.
Teologiczne i historyczne znaczenie soboru nicejskiego jest bezsporne. Jego symbol dawał ścisłe określenie Bóstwa Jezusa Chrystusa, czego nie przekreśliła późniejsza walka o termin „współistotny”. Zjazd nicejski zapoczątkował praktykę odbywania powszechnych w zakresie geograficznym i tematycznym soborów, co do których posiadano pewność wiary, że działają ze szczególną asystencją Ducha Świętego. Ważności soboru nicejskiego nie podważa to, że jego inicjatywa wyszła od cesarza. Biskup rzymski przyjął zaproszenie, wysłał swoich przedstawicieli i uznał uchwały soborowe.
Symbol nicejski stał się na zawsze fundamentem wiary każdego chrześcijanina, wszedł z czasem do liturgii Mszy świętej i prywatnej modlitwy wiernych. Nie był jednak uściślony we wszystkich swoich terminach teologicznych, wywołał więc kolejne spory w okresie, kiedy zwracano uwagę na subtelne rozróżnienia, a zagadnieniami teologicznymi interesował się ogół ludzi. Spory teologiczne potęgowały się przez osobiste rywalizacje ludzi i stolic biskupich, przez regionalne sprzeczności kościelne i polityczne, przez zmianę stanowiska cesarzy w sprawach religijnych.
Los Ariusza został zadecydowany przez cesarza, po wyłączeniu go na soborze nicejskim z jedności kościelnej. Musiał on udać się do Ilirii na wygnanie, podobnie jak Sekundus i Teonas. Jesienią 325 r. poszli też na wygnanie Euzebiusz z Nikomedii i Teognis z Nicei, gdy powiadomili cesarza o wycofaniu swej aprobaty dla symbolu soborowego. Niespodziewanie jednak, dla nieznanych nam przyczyn, pozwolił Konstantyn w 328 r. powrócić Euzebiuszowi i Teognisowi. Objęli oni dawne stolice biskupie, a Euzebiusz stał się doradcą cesarskim w sprawach kościelnych, do czego niewątpliwie przyczyniła się przychylna mu Konstancja, przyrodnia siostra cesarza, mieszkająca w Nikomedii.
Działalność Euzebiusza z Nikomedii, wsparta przez Euzebiusza z Cezarei, zmierzała do rehabilitacji Ariusza i usunięcia przywódców obozu soborowego, a nie występowała na razie przeciw uchwałom soboru. Doprowadziła więc na synodzie antiocheńskim w 331 r. do depozycji i wygnania biskupa Eustacjusza i ośmiu innych biskupów. Wzmocniony tym obóz ariański podjął walkę o usunięcie biskupa Atanazego, głównego teologa symbolu nicejskiego. Atanazy, biskup aleksandryjski (od 8.06.328) został przez arian oskarżony o okrucieństwo względem melecjan. Na polecenie cesarza, oskarżenie miał zbadać synod w Tyrze (335), na który przybył tez Atanazy, ale opuścił go spiesznie w tajemnicy z powodu wrogości, zagrażającej jego życiu i udał się do Konstantynopola, by osobiście wykazać cesarzowi bezpodstawność zarzutów. Nie pomogło mu to, gdyż reprezentanci synodu, wezwani w jego sprawie na dwór cesarski, oskarżyli go dodatkowo o wstrzymywanie dostaw zboża z Egiptu dla stolicy, został więc wysłany do Trewiru na wygnanie.
Ariusz natomiast, odwołany z wygnania już w 328 r., uzyskał od tego samego synodu w Tyrze pełną rehabilitację. Na życzenie cesarza miał być uroczyście przyjęty w Konstantynopolu, lecz zmarł w przeddzień wjazdu do stolicy (335).