Esej na temat wrażeń z rozprawy sądowej
Wybierając się do sądu bylem lekko poddenerwowany a zarazem podekscytowany tym faktem. Była to moja pierwsza wizyta w sadzie a co za tym idzie nie wiedziałem czego mogę się spodziewać. Do tej pory sąd znalem tylko i wyłącznie z filmów czy programów telewizyjnych gdzie wszystko zawsze wyglądało idealnie i nienagannie. Gdy stanąłem przed budynkiem krakowskiego sadu wiedziałem ze na pewno nie będzie to wyglądało tak pięknie. Wchodząc do budynku moje poczucie niepokoju jeszcze bardziej się pogłębiło. W pewnej chwili chciałem wyjść stamtąd sam nie wiem dlaczego, przecież przyszedłem tam jako obserwator a nie jako realny uczestnik jakiejś sprawy. Wiedziałem ze nic mi nie grozi ale w podświadomości pozostawał lek związany z przebywaniem w tym ?magicznym? miejscu.
Czekając pod sala sadowa na rozpoczęcie rozprawy wydawało mi się ze nikt nawet mnie nie zauważył. Wszyscy ludzie byli zajęci tylko i wyłącznie sobą. Szczerze powiedziawszy nie dziwie się im, czekając na początek rozprawy gdzie miałem być tylko i wyłącznie widzem odczuwałem realny niepokój i lek, wyobrażam sobie co musieli czuć ludzie którzy byli stronami w tej sprawie. Wraz z upływającymi minutami poziom adrenaliny w moim organizmie wzrastał, przez głowę przelatywało mi mnóstwo myśli, co będzie jak nie zostanę wpuszczony na sale albo jak popełnię jakiś kardynalny błąd z którego nie będę sobie nawet zdawał sprawy.
Na szczecie nie było żadnego problemu i moglem spokojnie uczestniczyć w rozprawie, choć widziałem zdziwienie na twarzach osób które były stronami w tym procesie, chyba nie spodziewały się one widowni. Gdy tylko zająłem miejsce na końcu niezbyt dużej sali napięcie opadło. Poczułem ze teraz już nie może wydążyć się nic niespodziewanego. Bylem bardzo szczęśliwy ze siedzę już wewnątrz a nie na korytarzu przez który cały czas przewijały się dziesiątki osób.
Moje pierwsze wrażenie gdy ujrzałem sale nie było zbyt pozytywne. Sadze ze od czasów PRL niewiele się tam zmieniło poza tym ze był komputer i godło z orłem w koronie. Widok tak obskurnego miejsca dodatkowo dołuje człowieka który wchodząc na sale na pewno jest bardzo zestresowany. Gdy rozpoczęła się rozprawa dotycząca ustalenia wysokości alimentów nie zwracałem już uwagi na wygląd sali. Bardziej interesowały mnie osoby znajdujące się w niej. Dużym zaskoczeniem był dla mnie wygląd sędziny która była według mnie bardzo młoda jak na wykonywany przez siebie zawód. Zawsze wydawało mi się, iż jest to starsza osoba w okularach która nigdy się nie myli. Zaskoczeniem był dla mnie także widok protokolanta którym to był młody chłopak najprawdopodobniej nie dużo starszy ode mnie. Cały czas czekałem na wejście obrońców obydwu stron ale oni się nie pojawili. Bylem tym faktem zdziwiony ponieważ sadziłem, że na rozprawie muszą być obrońcy. W filmach zawsze każdy miał obrońce czy to wynajętego czy z urzędu. A na tej rozprawie nie było żadnego. To było chyba moje największe zaskoczenie.
Rozprawa przebiegała bardzo sprawnie i zakończyła się po około 30 minutach co także mnie zaskoczyło. Sadziłem, ze będzie ciągła się dużo ponad godzinę a osoby w niej uczestniczące będą walczyć ze sobą jak lwy aby ugrać jak najwięcej dla siebie. Tymczasem obie strony tego procesu tak naprawdę nie miały żadnych wygórowanych żądań, wydaje mi się ze doszły one do porozumienia jeszcze przed rozprawa i była to już tylko czysta formalność prawna. Troszeczkę bylem tym zawiedziony ponieważ sadziłem, iż rozprawa będzie dużo ciekawsza. Tak naprawdę okazała się ona tylko i wyłącznie przedstawieniem przez obydwie strony swojego zdania i tyle. Nic spektakularnego na niej się nie działo. Sadze ze była to jedna z tysięcy takich spraw które rocznie odbywają się w polskich sadach.
Wychodząc z sadu bylem bardzo zmieszany. Z jednej strony niewiedzione czemu cieszyłem się ze mam to już za sobą a z drugiej żałowałem ze tak szybko się to skończyło i ze tak naprawdę było to mało ciekawe doświadczenie. Wydawało mi się, że zawód sędziego jest niezwykle ciekawy, bo przecież każdy lubi mieć ?władze? nad innymi osobami którą poniekąd posiada sędzia tymczasem okazało się ze wcale nie jest tak ciekawie jak mi się wydawało, a wręcz mogę powiedzieć ze w niektórych momentach nudziłem się. Wydaje mi się, ze niejednokrotnie nudzące jest to także dla sędziego który musi przechodzić przez podobne rozprawy kilka razy dziennie. Sadze ze gdybym poszedł na jakakolwiek kolejna rozprawę tego typu wychodził bym z niej bez żadnych nowych doświadczeń ponieważ zapewne wszystkie wyglądają bardzo podobnie. Jednak nie żałuje mojej wizyty w sadzie. Teraz wiem już mniej więcej jak wygląd prawdziwy sad i może gdy w przyszłości sam będę musiał go odwiedzić jako jedna ze stron czego sobie nie życzę będę mniej się degenerować znając już po części funkcjonowanie i realia polskich sadów.