Jan Nowak - Jeziorański
Zdzisław Jeziorański urodził się w 1914 roku, tuż przed wybuchem I wojny światowej. W dojrzałe życie wszedł jeszcze na kilka lat przed wybuchem kolejnej wojny ? młody doktorant ekonomii walczył w kampanii wrześniowej w 1939 roku, wstąpił do Związku Walki Zbrojnej, potem do Armii Krajowej, uczestniczył w licznych akcjach podziemia. Lecz w tamtych czasach wielu młodych ludzi żyło w taki sposób. To jeszcze nikogo nie upoważniało do szczycenia się mianem bohatera.
W momencie, gdy młodemu i inteligentnemu żołnierzowi Armii Krajowej zaproponowano niezwykle ryzykowną rolę kuriera, Zdzisław Jeziorański nie wahał się długo. Przyjął pseudonim Jan Nowak-Jeziorański i wyruszył z misją przedostania się z okupowanej Polski do Wielkiej Brytanii przez bardzo pilnie strzeżone granice w celu dostarczenia tam materiałów, meldunków i relacji polskiego podziemia. W każdym momencie swojej jakże niebezpiecznej podróży miał pod ręką broń lub truciznę ? w razie potrzeby szybkiego ?wyeliminowania? się z akcji. Odbył trzy bardzo ryzykowne podróże, z niemieckiego wówczas Gdańska do Londynu, pod zwałami węgla na szwedzkim statku. Powroty, choć wygodniejsze, wiązały się z równym niebezpieczeństwem ? brytyjskim samolotem wojskowym, potajemnie przyjmowanym przez Armie Krajową.
Po którejś z kolejnych misji Jeziorański przedostał się do Warszawy, gdzie, dotarłszy do dowódców powstania, wyświetlił im wszystko, co dzieje się za plecami Polski: zachodni alianci zawarli ugodę z Sowietami - Polakom nikt nie przyjdzie z pomocą w walce. Co więcej na członków organizacji wszędzie swe pułapki zastawiało NKWD. W takiej sytuacji możliwość była tylko jedna: Jeziorański, wraz ze swoją niedawno poślubioną żoną Jadwigą, przedarł się przez Niemcy do nacierających od zachodu wojsk alianckich. Jeziorański był ostatnim kurierem podziemia, któremu udało się wydostać z kraju już częściowo zajętego przez wojska sowieckie. Polska z okupacji brunatnej dostała się pod czerwoną, a Jeziorański był przekonany, że razem z żoną Polski już nie zobaczą nawet, jeśli uda im się dotrzeć na zachód.
Zapewne dzięki rozsądkowi, a także i wielkiemu szczęściu, nowożeńcy dotarli do Monachium, gdzie osiedli. Nie marnując czasu na czcze rozważania Jan Nowak-Jeziorański objął urząd dyrektora sekcji polskiej Radia Wolna Europa w Monachium. W tym czasie umarł Józef Stalin, a przed komisją Kongresu zaczęli zeznawać świadkowie zbrodni katyńskiej. Te i wiele innych wydarzeń były szeroko komentowane przez Wolną Europę, chcącą, korzystając z przywileju wolnego i nieocenzurowanego głosu w polskich domach, dociec prawdy o wszystkich istotnych sprawach, które miały miejsce w Polsce i na świecie. Wielką zasługą Jana Nowaka-Jeziorańskiego było prowadzenie ludności polskiej w rozsądku i cierpliwości przez te wszystkie lata zaborów. To między innymi dzięki niemu i Radiu Wolna Europa Polacy nie zwątpili, że kiedyś Polska dojedzie do historycznego triumfu.
Jeziorański odszedł z RWE w drugiej połowie lat 70., gdy Amerykanie obcięli fundusze radia (jego audycje jakoby szkodziły stosunkom Ameryki z ZSRR). Osiadł wraz z żoną w Austrii, niedaleko Alp, w miejscu, gdzie zdawałoby się nikt nie będzie zakłócał ich zasłużonego wypoczynku, a sam Jeziorański będzie wreszcie w spokoju dokończyć książkę ?Kurier z Warszawy?. Niestety, po jakimś czasie wokół ich domku zaczęli kręcić się podejrzani wędrowcy, przenikający zapewne przez mało strzeżone granice Austrii będącej nazbyt blisko bloku sowieckiego. Zbigniew Brzeziński, który stał się doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego u prezydenta Jimmy?ego Cartera, zaproponował wtedy Jeziorańskiemu wyjazd do Ameryki. Tamten, nie mając większego wyboru, zgodził się.
By to czas, w którym na papieża wybrany został Polak ? Jan Paweł II. Prezydent Carter nie wydał zgody na rozmieszczenie na wschodzie rakiet sowieckich, a ich właściciele nie mogli dać sobie rady z wojną w Afganistanie. W Kongresie Polonii Amerykańskiej ? w Radzie Dyrektorów i gronie doradczym - zbierały się najwybitniejsze polskie osobistości w Stanach Zjednoczonych, także Jan Nowak-Jeziorański w niedługim czasie do nich dołączył. Waszyngtońskie oddziały RWE często nadawały wypowiedzi swojego niegdysiejszego szefa, przychylnie je potem komentując.
Do Polski przyjechał w sierpniu 1989 roku ? był to okres formowania się rządu Tadeusza Mazowieckiego, a dziewiąta rocznica utworzenia Solidarności. Spełniło się jego marzenie ? zobaczył swój ukochany kraj, swoją Ojczyznę. Ale Jeziorański wcale nie zaszył się w domowym zaciszu ? wręcz przeciwnie, zaczął przykładać wszelkich starań do przyłączenia Polski do NATO. Był to ciężki okres żmudnej pracy ? aby przekonać Amerykanów, że Polacy nie są już komunistycznym narodem, trzeba było wiele. Na szczęście, udało się tego dokonać ? 12 marca 1999 roku Polska, Czechy i Węgry przystąpiły do organizacji. Był to jeden ze szczęśliwszych momentów w życiu Jeziorańskiego. Powiedział wtedy: ?Nigdy nie spodziewałem się, iż nadejdzie taki dzień, kiedy Polska będzie wolna i częścią NATO?.
Jan Nowak-Jeziorański zmarł 21 stycznie 2005 roku w Warszawie. Jego życiorysem można byłoby obdarzyć wiele niebanalnych osób. Najważniejsze przesłanie, jakie pozostawił nam, jest bardzo proste: swoim życiem wykazał, że polityka może być piękna, a zajmowanie się nią czyste i pożyteczne. Czerpmy więc z niego, bo był dla nas przykładem.
Oto wypowiedzi przyjaciół i znajomych Jana Nowaka-Jeziorańskiego ? one chyba najwiarygodniej oddają to, jakim był on człowiekiem:
Ryszard Matuszewski: Dla mnie pozostanie Zdzisiem Jeziorańskim, bo to jego imię ? pseudonim Jan Nowak przybrał sobie w konspiracji. Razem w 1924 roku zaczęliśmy naukę w Batorym, a w 1927 roku przeniesiono nas obu do gimnazjum Mickiewicza. Należeliśmy do 3. Warszawskiej Drużyny Harcerskiej im. Ks. Józefa Poniatowskiego. W naszej paczce ?mędrków? był Jan Kott, Jerzy Lenczowski i Jan Kwiatkowski, syn ministra Eugeniusza. Jeziorański był fanem Sienkiewicza, ja Żeromskiego. Z Sienkiewicza została mu dewiza ?ku pokrzepieniu serc?.
Maria Chodakowska: W 1943 roku zjawił się na Wybrzeżu z prośbą o pomoc. Był w ciężkiej sytuacji, bez dokumentów. Gestapo przechwyciło jego kolegów, którzy mieli mu je dostarczyć. Nazwisko było w nich fałszywe, ale mieli zdjęcie Jeziorańskiego. Jako kurier Armii Krajowej czekał w ukryciu na okazję, by wydostać się statkiem z Gdyni do Sztokholmu, a stamtąd do Londynu. W końcu mógł popłynąć statkiem towarowym. Żeby go Niemcy nie wykryli, musiał leżeć cały przysypany węglem. Chciałam mu zrobić coś do jedzenia na drogę, ale nie chciał. Statek sprawdzały psy i mogły wyczuć jedzenie. Udało mu się. To było niesamowite, bo każdy się bał, a on był bardzo opanowany. Nie widziałam u niego paniki.
Maciej Morawski: Kiedy go przyjmowane do RWE, badał go amerykański psycholog i stwierdził, że szkoda go do radia ? w biznesie zarobiłby fortunę. Otoczył mnie w radiu opieką, nauczył dziennikarstwa, choć mieliśmy inne poglądy. Był wymagającym szefem i miał niestety wrogów. Komuniści próbowali go oczernić. Kiedy poszedł do szpitala, zadzwonili do jego żony: ?Ten sk? i wróg Polski Ludowej zmarł na stole operacyjnym? ? wysyczał obcy głos. Jego żona się tym przejmowała.
Chris Hill, były szef działu polskiego w Departamencie Stanu USA: Pamiętam weekend poprzedzający wizytę Lecha Wałęsy, wtedy lidera Solidarności, na wspólnej sesji obu izb Kongresu w USA w 1989 roku. Jan Nowak dyskutował z innymi, jakie powinny być wątki tego historycznego wystąpienia Wałęsy. Większość ludzi nie wiedziała, co się stanie w Polsce. On szybko doszedł do wniosku, że wojna się kończy i odegrał poważna rolę w tym, że amerykańska polityka wobec Polski stała się bardziej zaangażowana.
Madaleine Albright, 64. sekretarz USA: To był 12 marca 1999 roku w Independence, ceremonia przyjęcia Czech, Węgier i Polski do NATO. Jan Nowak okazał się człowiekiem twardym jak stal, a jednak bardzo uczuciowym. Miał łzy w oczach. Kiedy podpisaliśmy dokumenty, podniosłam je do góry, nad głowę i miałam uczucie wspaniałego dokonania. Jan, gratulując nam tego osiągnięcia, powiedział: ?Nigdy nie spodziewałem się, iż nadejdzie taki dzień, kiedy Polska będzie wolna i częścią NATO?. Czuł, ze praca jego życia przyniosła owoce. Odegrał w tej sprawie istotną rolę.
Izabela Zaleska?Galanter, najbliższa krewna w Polsce: Ogromnie przeżył fakt, że po 1989 roku może wrócić do Polski, choć nadal ciążyła na nim kara śmierci. Na urlop lubił wyjeżdżać na Suwalszczyznę, nad Wigry. Miał 90 lat, zdawał sobie sprawę, że jest u schyłku drogi, lecz emanował energią młodzieńca. Chciał wciąż żyć pełnią życia. Nie wystarczało mu pływanie statkiem po jeziorze, wsiedliśmy więc na jacht. Wchodził po stromych stopniach na wieżę, żeby popatrzeć na księżyc, był nie do zdarcia.