Jak radzono sobie z uwarunkowaniami geograficznymi na przykładzie Europy i Chin?



Niewątpliwie uwarunkowania geograficzne mają i miały wpływ na rozwój cywilizacji. Amerykanin Ellsworth Huntington był pod takim wrażeniem związków zachodzących między środowiskiem naturalnym a działalnością człowieka, że stworzył hierarchiczną drabinę różnych cywilizacji. Najlepsze ich cechy – te, które sam definiował jako najlepsze – wiązał z oddziaływaniem klimatu. Np. uważał, iż New Haven ma najbardziej ożywczy klimat na świecie. Reszta świata znajdowała się na niższych szczeblach drabiny kulturowej, ludy kolorowe na samym jej dole. Tego typu analiza została odczytana przez świat w kategoriach rasowych. Nikogo nie można pochwalić ani też żywić doń pretensji za temperaturę otoczenia, wielkość i roczny rozkład opadów czy ukształtowanie terenu, na którym żyje. To geografia ujawnia nieprzyjemną prawdę – tę mianowicie, że przyroda, tak jak, życie jest niesprawiedliwa, nierówno obdarza swymi względami.
Gdy spojrzymy na mapę świata, gdzie zaznaczono produkcję lub dochód na jednego mieszkańca, okaże się, że bogate kraje leżą w strefach umiarkowanych, zwłaszcza na półkuli północnej, ubogie zaś w tropikach i strefach podzwrotnikowych. John Kenneth Galbraith napisał: „Gdyby zaznaczyć pas o szerokości kilku tysięcy mil okrążający ziemię wzdłuż równika, okaże się, że nie ma w tej strefie żadnych krajów rozwiniętych.” Natomiast Paul Streeten stwierdza: „Najbardziej rzuca się chyba w oczy fakt, że większość krajów słabo rozwiniętych leży w strefie zwrotnikowej i podzwrotnikowej, między Zwrotnikiem Raka a Zwrotnikiem Koziorożca. … Niechętnie przyznajemy, że dzisiejsze ubogie kraje żyją w zupełnie innych warunkach naturalnych, niż żyły kraje bardziej rozwinięte w przedindustrialnej fazie rozwoju.”
Niektórzy oskarżają mocarstwa kolonialne o destrukcyjny wpływ na zamieszkujące okolice równika ludy, które straciły przez to kontrolę nad własnym środowiskiem. Handel niewolnikami, doprowadzając do wyludnienia znacznych obszarów, które z powrotem zamieniły się w busz, miał się przyczynić, ich zdaniem, do rozprzestrzenienia się muchy tse – tse i śpiączki afrykańskiej.
Klimat bezpośrednio formuje środowisko przyrodnicze. W różnych częściach świata występują bardzo zróżnicowane temperatury i rozmaity ich rozkład. Zależy to od miejsca, wysokości nad poziomem morza, kąta padania promieni słonecznych. Różnice o których mowa, mają bezpośredni wpływ na rytm aktywności wszystkich gatunków.
Gorąco trudniej się na ogół znosi niż zimno. Z zimnem można sobie poradzić ubierając się ciepło, budując albo znajdując sobie schronienie, rozpalając ogień. Techniki te wynaleziono wiele dziesiątków lat temu i dzięki nim ludzie dość wcześnie wyemigrowali ze swej afrykańskiej kolebki, by zamieszkać w zimniejszych strefach geograficznych.
Trzy czwarte energii wydzielanej przez pracujące mięśnie przybiera formę ciepła, które organizm musi uwolnić lub wyeliminować, by utrzymać odpowiednią temperaturę. Biologia wyposażyła ludzi w niewiele urządzeń służących temu celowi. Do najważniejszych należy pocenie się. Wilgotny, parny klimat ogranicza chłodzące działanie pocenia się. Samodzielne wachlowanie się może mieć efekt psychologiczny ale tak naprawdę nie chłodzi, bo przy ruchu i tak wytwarza się ciepło.
Najprostszym sposobem na rozwiązanie tego problemu jest niewytwarzanie ciepła, innymi słowy: nie ruszaj się i nie pracuj. Stąd wywodzą się takie rodzaje społecznych przystosowań jak sjesta – podczas największego upału w środku dnia ludzie powstrzymują się od wszelkiej aktywności. W Indiach Brytyjskich, powiadało się, że tylko wściekłe psy i Anglików można spotkać na dworze w południowym słońcu.
Niewolnictwo polega na tym, że to inni wykonują ciężką pracę. Nie jest kwestią przypadku, że system ten kojarzono historycznie z klimatem zwrotnikowym i podzwrotnikowym. To samo dotyczy podziału pracy według płci: w ciepłych krajach głównie kobiety tyrają w polu i wykonują prace domowe, mężczyźni zaś zajmują się wojną i polowaniem.
Klimatyzacja przyniosła ostatecznie rozwiązanie upału. To dzięki niej nastąpił gospodarczy rozwój amerykańskiego Południa. Takie metropolie jak Atlanta, Houston i Nowy Orlean były bez niej sennymi mieścinami.
Chłodzenie powietrza jednak drogo kosztuje. Większość biedoty na świecie nie może sobie na to pozwolić.
Gorąco zwłaszcza gdy utrzymuje się przez cały rok, ma jeszcze bardziej zgubne konsekwencje. Sprzyja mnożeniu się form życia wrogich człowiekowi. W wyższej temperaturze mnożą się owady a żyjące w nich pasożyty szybciej dojrzewają i rozwijają się. W rezultacie choroby szybciej się przenoszą a chorobotwórcze drobnoustroje szybciej uodporniają się na lek. Choroby przenoszone przez owady w gorącym klimacie potrafią się szerzyć niezwykle gwałtownie. Zima choć przez wielu nielubiana pora roku chroni człowieka przed epidemiami i zarazami eliminując owady i pasożyty.
Medycyna poczyniła ogromne postępy w zwalczaniu chorób tropikalnych, dlatego długość życia mieszkańców krajów najbiedniejszych znacznie się wydłużyła i w 1992 roku wynosiła średnio 56 lat. Lepiej chronić ludzi przed zachorowaniem niż leczyć ich gdy już zachorują, jednak prewencja drogo kosztuje, a terapia bywa często długa i skomplikowana. Lokalne ośrodki nie mogą sobie na to pozwolić, a i pacjentom nie łatwo ją stosować. Zbyt niskie wydatki rządów na ochronę zdrowie (niespełna 4 dolary na osobę) nie sprzyja poprawie zdrowia ludności, a firmy farmaceutyczne nie są zainteresowane takimi rynkami. Pieniądze nie są jedyną przeszkodą, obyczaje i instytucje społeczne sprzyjają szerzeniu się chorób i przeszkadzają w leczeniu.
Inny problem stanowi woda. Ok. 1970 roku Sahara posuwała się w głąb Sahelu z prędkością ponad 5 m/h. Ta ekspansja jałowej ziemi stanowi problem wszędzie w klimacie stepowym: na Wielkich Równinach USA w izraelskim Genewie, i na terenach na wschód od Jordanu, na zachodniej Syberii
Rozwiązaniem bywa gromadzenie wody i irygacja, ale na obszarach, o których mowa, przeciwdziała temu bardzo silne parowanie. Obszary tropikalne otrzymują wystarczającą ilość opadów ale często nieregularnie. Gdy wykarczuje się kawałek lasu pod uprawy, słońce bezlitośnie je wypala, a ulewy spadają z ogromna siłą i woda wypłukuje z gleby składniki odżywcze. W tej walce zbyt wiele się marnuje, wycinane są cenne rośliny, a ziemia po dwóch trzech latach nie nadaje się pod uprawy. Miasta nie mogą się rozwijać, bo potrzebują nadwyżek żywności z najbliższych terenów. Urbanizacja dzisiejszej Afryki, odbywająca się często w sposób chaotyczny, opiera się w znacznej mierze na dostawie żywności z zagranicy. Nie jest, więc rzeczą przypadku, że osiedla ludzkie i cywilizacje rozwinęły się nad rzekami niosącymi wodę ze zlewni, a wraz z nią żyzne osady – tak jest w wypadku Nilu, Indusu, Tygrysu i Eufratu.
Są jeszcze klęski żywiołowe – te wszystkie tak zwane: powodzie, huragany, i susze stulecia, które w rzeczywistości zdarzają się raz lub dwa w ciągu dekady. Dla ludzi ubogich skutki klęsk żywiołowych bywają mordercze. Ludzie tracą nie tylko dobytek ale także i bliskich. Ogromne straty ponoszą kraje biedne i słabo rozwinięte. W konsekwencji muszą zaciągać wielomilionowe pożyczki. Bogatym społeczeństwom też zdarza się bardzo ucierpieć od klęsk żywiołowych lecz skutki mniej odczuwalne.
Weźmy na przykład klimat. Europejskie zimy są na tyle mroźne, by trzymać w szachu czynniki chorobotwórcze i zarazy. Im dalej na wschód w strefę klimatu kontynentalnego tym surowsze zimy, ale nawet te łagodne stanowią zaporę ograniczającą szerzenie się chorób. Choroby pasożytnicze zdarzają się rzadko.
Nawet zimą temperatury w Europie zachodniej są łagodne. Dzięki temu Europejczycy mogli siać zborze przez cały rok. Na ich korzyść działało też stosunkowo równomierne rozmieszczenie opadów, występujących przez cały rok i rzadko przybierających postać gwałtownej ulewy. W niewielu miejscach kuli ziemskiej spotyka się taki model opadów. Ta stała podaż wody, na którą zawsze można było liczyć, stworzyła odmienny model organizacji społecznej i politycznej niż w cywilizacjach nadrzecznych. Nad rzekami ci, którzy panowali nad głównym nurtem i zasilanymi przezeń kanałami, mieli pod kontrolą zasoby żywności. Ujmuje to w formie alegorycznej biblijna opowieść o Józefie i Faraonie. Głodni Egipcjanie w zamian za żywność ofiarowali Faraonowi najpierw pieniądze, następnie bydło, a w końcu samych siebie. W Europie było to nie do pomyślenia.
Europa zawdzięcza te sprzyjające warunki klimatyczne wielkiemu, ciepłemu prądowi znanemu pod nazwą Prądu Zatokowego. Golfsztrom niesie ze sobą złagodzenie klimatu i bogactwo morskich form życia, zachodnia Europa zawdzięcza mu ciepłe wiatry, łagodne deszcze, wodę podczas wszystkich pór roku, małe parowanie – wszystko, co zapewnie dobre zbiory, liczne stada i gęste lasy. Europa ma kilka klimatów. Największe i najbardziej wyrównane opady występują wzdłuż Atlantyku. W miarę jak posuwamy się dalej na wschód ku równinom Polski i stepom Rosji, klimat staje się bardziej kontynentalny. W krajach śródziemnomorskich temperatury są łagodne, ale deszcze rzadsze, bardziej nieregularne. Ziemia jest tam mniej urodzajna więc pasterstwo jest bardziej opłacalne od rolnictwa. Niektórzy wyrazili by pogląd, że te niesprzyjające czynniki geograficzne doprowadziły do ubóstwa, a nawet zacofania przemysłowego Europy południowej w porównaniu z północą.
Jeśli tak się sprawy mają, to dlaczego Europa rozwinęła się tak późno, tysiące lat po Egipcie i Sumerze. Edmund Burke dobrze to wyraził przeciwstawiając mieszkańców Indii Anglikom: „…lud, który od wieków miał już cywilizację i kulturę…podczas gdy my żyliśmy jeszcze w lasach”. Dopiero gdy ludzie zaczęli wytwarzać żelazne narzędzia, mogli karczować żyzne, równinne tereny na północ od Alp.
Dzięki sprzyjającemu środowisku Europejczycy mogli pozostawić większe obszary lasów i ugorów i nie musieli daleko szukać pastwisk. Hodowane przez nich zwierzęta były większe i silniejsze niż w innych częściach świata, mogły ciężej pracować i więcej unieść na grzbiecie. Mocno zbudowane konie były w stanie orać gliniaste gleby północnej równiny a także dowozić świeże zbiory na rynki miast. Później miały ciągnąć armaty na bitewne pola. Ludzie radzili sobie gdy nie było pożywienia, dostarczał je las i wiedzieli, że po suszy przyjdzie deszcz i pola znów obrodzą. Dieta Europejczyków była bogata w produkty mleczne, mięso, białko zwierzęce. Ludzie byli wyżsi, i silniejsi fizycznie, nie trapiły ich w zasadzie pasożyty typowe np. dla Chin. Zdrowsi Europejczycy dłużej żyli i pracowali, wykorzystując prawie cały swój potencjał.
W pewnym momencie Chińskie rolnictwo nie nastarczało z produkcją ludności. Państwo i naród wciąż starali się o nowe ziemie i wyższe plony, produkując i wykorzystując ludzi aby ludzi wyżywić. Chłopi, którzy nie posiadali wołów, byli zmuszeni do sprzedawania swej siły roboczej w zamian za użyczenie tych zwierząt. „ich imiona zostały zapisane tam, gdzie pracowali. Można więc było kontrolować ich postępy. Zakazano im pić wino, oglądać przedstawienia teatralne, a także porzucać rolnictwo na rzecz wyrobu wina lub handlu”. Nie było więc czasu na rozrywki ani zarabianie pieniędzy. Tylko na produkcję żywności i dzieci.
Główną uprawą stał się ryż co miało swoje dobre i złe strony. Ryż nie wymaga urodzajnych gleb lecz jego uprawa wymaga większych nakładów siły roboczej. Jest bardziej kaloryczny od zbóż strefy umiarkowanej ale zawiera o połowę mniej białka. Jest odporny, rośnie na różnych siedliskach i jako jedyne zborze daje rok po roku dobre plony na ubogiej glebie, pod warunkiem, że otrzymuje wystarczająco dużo wody. Zarządzanie zasobami wodnymi wymagało władzy ponadlokalnej i przyczyniło się do umocnienia cesarskiej potęgi. Karl Wittfogel nazwał ten system rządów opartych na administrowaniu zasobami wodnymi orientalnym despotyzmem, z całym systemem dominacji i niewolnictwa.


P.s - praca oceniona na bdb przez Panią dr na jednej z polskich AE


Dodaj swoją odpowiedź