Niepogodzeni ze światem. Literatura o człowieku zbuntowanym i wyobcowanym.
" To wcale nie wymagało wielkiego charakteru.
Nasza odmowa, niezgoda i upór..." *
Mówi się, że historia nie lubi buntowników. Dlaczego miałaby ich nie lubić? Przecież tylko dzięki ludziom zbuntowanym ten świat jeszcze jakoś toczy się do przodu i lekko pod górkę. Tylko czyny niestandardowe i czasami wymierzone bezpośrednio przeciwko standardom zmieniają dostojny chód historii w bieg. Tak samo, jak dorosły i głodny rottweiler potrafi zmienić tempo biegu miłośnika joggingu - z truchtu w sprint. I nie ważne, jak długo człowiek biegł truchtem, i tak przyśpieszy. Choćby na chwilę, dopóki starczy smyczy czy łańcucha. Nieważne, że za chwilę obroża i smycz powstrzymają pogoń. Istotnym jest, że w odpowiedzi na akcję pojawiła się reakcja. Poza tym historia zapamięta buntownika tak samo dokładnie, jak biegacz zapamięta potężne, zaślinione szczęki rottweilera. Wystarczy tylko, że kłapną kilka razy dość blisko jego kochanych pięt. Chyba jednak wiem dlaczego historia nie lubi buntowników... historia nie lubi biegać, a ludzie buntowali się od dawna. A to przeciwko Bogu, a to władzy, ustrojowi, czasami też przeciwko obyczajom, tradycjom. Co dziwne, największą grupą znanych buntowników tworzą nie ludzie, ale postacie literackie. Być może, że gdy poetom nie starczało odwagi, żeby "własnoustnie" wygłosić swoje poglądy, woleli włożyć je w usta swoich bohaterów. Najbardziej typowymi buntownikami byli młodzi mężczyźni. Dlaczego młodzi? Ano dlatego, że w przerażającej większości przypadków tylko młody człowiek jest dostatecznie nieskażony takimi chorobami społecznymi, jak "zasady moralne", czy "tradycja" aby móc wogóle myśleć o zmianie czegokolwiek na świecie. Ludziom starszym zazwyczaj bądź brakowało energii na przeprowadzanie zmian, bądź też nie zależało im na ich przeprowadzaniu. Dlaczego mężczyźni? Nie mam pojęcia jak to wytłumaczyć naukowo, ale jest to dla mnie oczywiste. ** Nawet bez znajomości podstaw statystyki łatwo jest stwierdzić, że fach buntownika został niemal całkowicie zdominowany przez mężczyzn, a wyjątki w rodzaju Antygony (bohaterki tragedii Sofoklesa), czy Justyny Orzelskiej z "Nad Niemnem" to przysłowiowe jaskółki, które wiosny bynajmniej uczynić nie są w stanie.
W przeciwieństwie do tego co się mówi, na początku był nie chaos, lecz "Antygona" (wystawiona ok. 442r.). W tej antycznej tragedii zawarł jej autor, Sofokles, historię młodej dziewczyny, Antygony. Była ona córką Edypa i Jokasty, a buntowała się przeciwko bezwzględnej decyzji ówczesnego władcy - Kreona, zakazującej pogrzebu jednego z jej braci Polinejkesa, który co prawda był zdrajcą (zaatakował rodzime państwo), ale zdaniem siostry nie zasługiwał na wieczną męczarnię, jaką swym rozkazem fundował mu Kreon. Kochająca Antygona pochowała brata według obyczaju, choć miała pełną świadomość konsekwencji swego czynu i wkładając świętego obola pod język brata wiedziała, że musi umrzeć. Mamy tu do czynienia z bardzo charakterystycznym tragicznym konfliktem interesów, kiedy zarówno Kreon jak i Antygona mają swoje racje. Król musi dbać o trwały wizerunek władzy dla dobra państwa, a dziewczyna - o zbawienie dla brata. Tragedia polega na tym, że pozycja głównej bohaterki jest zdecydowanie słabsza niż jej przeciwnika. Gdyby było odwrotnie, być może to Kreon zostałby uznany buntownikiem. Tutaj jednak klęskę ponosi (umiera) Antygona
Następnym buntownikiem jest tytułowy bohater powieści G. Byrona "Giaur". Już bycie innowiercą na terenie Turcji, to zajęcie conajmniej ryzykowne. Ale jeżeli jeszcze ktoś porywa ulubioną żonę możnego Hassana, to już jest bunt. Przeciwko władzy, zniewoleniu i obyczajowi. To, że porwał właśnie Leilę, a nie na przykład ukochanego konia Hassana świadczy dodatkowo o tym, że nasz Giaur był uczuciowy. To, że wiemy o nim tak mało, czyni go dodatkowo tajemniczym. Poza tym jest samotny w swej walce i młody - wymarzony wprost bohater - buntownik. Jego postawę (określaną jako bajroniczną) odziedziczył później nasz rodzimy "Konrad Wallenrod". Niestety również ten bohater ponosi w swych działaniach klęskę.
Wreszcie do panteonu znanych - zbuntowanych zaliczyć możemy, jak najbardziej polskiego, Gustawa- Konrada, bohatera "Dziadów" Adama Mickiewicza. Mamy tu wzorcowy przykład walki z konwenansem i obyczajem. Na ślub z ukochaną nie pozwala mu nieco niższe urodzenie, status majątkowy. Tak ważne dla bohatera uczucie okazuje się niewystarczającym argumentem dla rodziny ukochanej. Gustaw zostaje odrzucony i nadmiar emocji będzie odtąd rozładowywał w walce narodowowyzwoleńczej. Teraz z kolei spotykamy się z nim w więzieniu, gdzie wyraża swoje poglądy na temat tyranii, Cara i zniewolenia Polski. Bardzo wyraźna jest jego niechęć do Boga, od którego czuje się silniejszy i większy, próbuje mu nawet rozkazywać , rzuca wyzwanie. Podobnie jak Giaur jest w swych działaniach osamotniony i oddzielony od reszty ludzi. Prawdziwy romantyczny buntownik.
Mniej wyszukane aspiracje ma Zbyszko Dulski, bohater "Moralności pani Dulskiej" autorstwa Gabrieli Zapolskiej. Dla niego obiektem buntu stają się zacofane tradycje i obłuda własnej matki. Nie może ścierpieć zarówno dewocji, jak i braku zasad panujących w mieszczaństwie i protestuje przeciwko nim prowadząc dość swobodny tryb życia.
Andrzej Kmicic z "Potopu" Henryka Sienkiewicza to postać tyleż zbuntowana, co malownicza. Młody hulaka, ale i prawdziwy patriota. Niby niezależny, a jednak bez pamięci zakochany w Oleńce. Mimo olbrzymiej dysproporcji sił podejmuje niemal samotną walkę przeciwko obłudzie Radziwiłłów i Szwedom atakującym słabe państwo polskie. Jeden z niewielu buntowników, których bunt zostaje w końcu doceniony i którzy nie ponoszą w swej walce sromotnej klęski. W końcu "Potop" pisany był "ku pokrzepieniu serc"...
Tomasz Judym to bohater "Ludzi bezdomnych" poświęca własne dobro : rodzinę, miłość w imię samotnej walki przeciwko skorumpowanemu środowisku lekarzy warszawskich. Wszystko co robi, robi dla polepszenia sytuacji życiowej niższych warstw społecznych, nie bacząc na to, że może przez swe działania stracić szansę społecznego awansu i tym samym rozpoczęcia wygodnego życia. Nieistotnym jest dla niego "co wszyscy", ale "co trzeba". Pozbawiony bajronicznej chwały i romantycznego patosu, jednak bardzo wyrazisty przykład buntownika przeciwko obyczajom i całemu światu.
"Inny świat" Gustawa Herlinga Grudzińskiego to dzieło opisujące życie więźniów łagrów radzieckich. Niewielu zesłańców decydowało się na jakiekolwiek formy sprzeciwu wobec totalitarnego systemu władzy, jednak znalazł się człowiek, niejaki Kostylew, który potrafił kosztem fizycznego bólu odmówić pracy dla swoich oprawców, a gdy czuł, że nadchodzi koniec popełnił samobójstwo aby zachować resztkę dumy nawet w chwili śmierci.
Po takiej paradzie buntowników pozwolę sobie na malą dygresję. Niektórzy z nich wydawali mi się zbyt patetyczni lub zbyt pospolici, niemalże wszyscy kończyli marnie, ale o wszystkich słyszałem, mimo że wcale się o to nie staram. Coś w tym jest, że wystarczy trochę odejść od schematów jakim hołduje większość, trochę pocierpieć i już stajemy się częścią potężnego bytu zwanego historią. A jeśli do tego jesteśmy postacią literacką...to już pełnia szczęścia! Pozostaje więc tylko jedno do stwierdzenia : "Buntujmy się pókiśmy młodzi!". Szkoda tylko, że waleczność postaci literackich nie zawsze idzie w parze z odwagą literatów.
Tomasz Runowicz
* cytat pochodzi z wiersza Zbigniewa Herberta pt. "Potęga Smaku"
** odsyłam do lektury książki pt. "Mężczyźni są z Marsa, kobiety z Wenus"