Główne sporne zagadnienia przy ustalaniu nowej koncepcji Sojuszu Północnoatlantyckiego w 2010
Główne sporne zagadnienia przy ustalaniu nowej koncepcji Sojuszu Północnoatlantyckiego w 2010
W listopadzie 2010 roku na szczycie NATO odbywającym się w stolicy Portugalii Lizbonie spotkali się przedstawiciele 30 państw oraz wielu organizacji międzynarodowych. Głównym celem tego zjazdu było ustalenie nowej koncepcji działania Paktu Północnoatlantyckiego. Organizacja ta została założona w pierwszym rzędzie jako element odstraszania i powstrzymywania ekspansji ZSRR w Europie. Jednak z upływem lat Sojusz stanął przed zupełnie nową rolą w środowisku bezpieczeństwa międzynarodowego. NATO z paktu o znaczeniu militarnym i obronnym przeistaczał się mimowolnie w klub dyskusyjny. Przyjęcie w swoje struktury w 1995 roku państw Europy Środkowej i Wschodniej jeszcze bardziej zaostrzyło różnicę poglądów członków, bowiem nowe kraje jak Polska, czy też kraje nadbałtyckie mają zupełnie inne zagrożenia i punkt widzenia od państw Europy Zachodniej.
Lizboński szczyt według wszystkich obecnych na tym zjeździe został ogłoszony wielkim sukcesem. W telewizji i prasie mogliśmy zobaczyć uśmiechnięte twarze najważniejszych światowych oficjeli z prezydentem Stanów Zjednoczonych Barackiem Obamą na czele. „To historyczny moment. Strategia potwierdza, że będziemy bronić jeden drugiego i to nigdy się nie zmieni” - ogłosił sekretarz generalny NATO Duńczyk Anders Fogh Rasmussen. Jedenastostronicowa nowa koncepcja Sojuszu Północnoatlantyckiego potwierdza, że obrona terytorialna i solidarność sojuszników na wypadek agresji są podstawowymi zadaniami NATO. Uwzględniono też nowe zagrożenia takie jak: terroryzm, rakiety dalekiego zasięgu, wojna cybernetyczna czy zagrożenia dla bezpieczeństwa energetycznego. W sobotę, w drugi dzień szczytu udział brał prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew, debatowano wtedy o rozwoju systemu rakietowego łączącego Pakt Północnoatlantycki z wschodnim mocarstwem.
Jednak pewne kwestie podczas ustalania nowej koncepcji były sporne. Jeszcze przed lizbońskim spotkaniem prezydent Francji Nicolas Sarkozy, publicznie nawoływał, aby jasno postawić sprawę, iż tarczę rakietową trzeba budować głównie przez zagrożenie atakiem terrorystycznym ze strony fundamentalistów z Iranu i Syrii. Bardzo ostro zareagowała na te słowa delegacja turecka z prezydentem Abdullahem Gulem na czele. Kraj z nad Bosforu chciałby zostać dominującym państwem w swoim regionie, dlatego stara się zachować dobre stosunki z Iranem i Syrią i w miarę możliwości dba o ich interesy. NATO aby spełnić warunki całkowitej obrony powierzchni Paktu, będzie musiała rozmieścić instalacje rakietowe także na terenie tego muzułmańskiego kraju. Turecki premier Recep Tayyip Erdogan jasno wyraził się w tej sprawie słowami : „Pytanie brzmi: kto będzie sprawował dowództwo. Powinno być przekazane nam, zwłaszcza że ten plan dotyczy naszych granic i ma zapewniać pokrycie naszej ziemi. W przeciwnym razie nie możemy tego zaakceptować”. To jednak temat do przyszłej dyskusji, aczkolwiek już teraz można stwierdzić, że nie będzie to łatwy problem do rozwiązania, gdyż powierzenie Turcji zaawansowanych technologii uzbrojeniowych takich jak wielozadaniowe myśliwce kolejnej generacji musi być poparte pewnością co do zamierzeń niepokornego sojusznika. Jak słusznie dostrzega polski minister obrony narodowej Bogdan Klich : "Chcemy, by zapisy (w koncepcji) prowadziły do otwarcia normalnego dialogu UE-NATO. Teraz ta współpraca ogranicza się do Bośni i Hercegowiny" - konflikt pomiędzy Turcją a Cyprem przeszkadza we współpracy pomiędzy Wspólnotą Europejską a NATO (pierwszy kraj jest w UE, a drugi w NATO i nawzajem blokują formalną współpracę obu organizacji).Konserwatyści z USA już teraz zastanawiają się nad sensownością obecności Turcji w ramach struktur natowskich. Kraj z nad Bosforu daje wiele powodów do niezadowolenia pozostałym członkom Paktu Północnoatlantyckiego ( odwołanie Izraela z manewrów NATO odbywających się w Turcji, popieranie Iranu, który dostarcza broń rebeliantom w Afganistanie i Iraku, brak wyraźnego stanowiska podczas wojny w Gruzji ).
Jednym z założeń nowej koncepcji działania jest przeznaczenie 200 milionów euro w ciągu 10 lat na połączenie swych istniejących systemów obrony przeciwrakietowej oraz pocisków przechwytujących rakiety, które Waszyngton planuje rozmieścić w Europie. Początkowo plany były jeszcze bardziej ambitne, ale kryzys finansowy szalejący od 2008 roku na świecie sprawił, że budżety wojskowe państw członkowskich zostały bardzo uszczuplone. Tacy poważni gracze jak Francja czy Wielka Brytania i muszą liczyć się z opinią publiczną, która zamiast nowych rakiet woli przeznaczyć środki w sektor socjalny. Szefostwo Sojuszu bije na alarm, że NATO może w krótkim okresie czasu stać się zacofane technologicznie. Praktycznie w tej chwili większość pieniędzy w rozwój obronności inwestują Stany Zjednoczone. Niemcy swój udział w projekcie systemu obrony przeciwrakietowego uzależniają od uczestnictwa w pomyśle Rosji. W przypadku kiedy Federacja Rosyjska nie skorzysta z zaproszenia najpewniej budowa tarczy będzie leżeć głownie w interesie Stanów Zjednoczonych.
Szczyt w Lizbonie także nie rozwiązał kwestii akcesji w struktury paktu państw bałkańskich. Bośnia i Hercegowina została zablokowana w dużej mierze ze względu na sytuację wewnętrzną (wstąpieniem do NATO nie jest zainteresowana stanowiąca blisko połowę kraju Republika Serbska). Macedonię po raz kolejny blokuję Grecja, do czasu rozwiązania sporu o nazwę kraju; duże kraje członkowskie nie są zainteresowane tym konfliktem. Podtrzymano deklaracje z poprzedniego szczytu z Bukaresztu odnośnie dwóch państw postradzieckich Ukrainy i Gruzji. Państwo prezydenta Saakaszwiliego otrzymało MAP (Membership Action Plan), ale po kilkudniowej wojnie z Rosją Gruzja straciła szanse na wejście do struktur Paktu na wiele lat. Nikt w NATO nie chce brać na barki odpowiedzialność za obronę państwa, na którego terytorium stacjonują obce wojska okupacyjne i to w dodatku wojska atomowego mocarstwa. Ukraina z kolei zrezygnowała z pomysłu wstąpienia do NATO na rzecz utrzymania polityki równego dystansu pomiędzy Rosją a Paktem.
Kolejnym punktem spornym między sojusznikami jest przyszłość amerykańskiego arsenału atomowego w Europie. Barack Obama prowadzi całkowicie inną politykę zagraniczną od swojego poprzednika Georga Busha Jr. Jego wypowiedzi odnośnie całkowitego światowego rozbrojenia atomowego zostały odebrane z dużą aprobata szczególnie przez państwa Europy Zachodniej. Wielkim orędownikiem takiego działania jest niemiecki minister spraw zagranicznych Guido Westerwelle, który próbuje doprowadzić do wycofania amerykańskiego arsenału atomowego ze swojego państwa. Poparły jego Belgia, Norwegia, Luksemburg i Holandia, które wezwały do debaty nad przyszłością polityki nuklearnej NATO, co należy czytać jako wyraz poparcie do wycofania amerykańskiej broni atomowej z Europy. Jednak proces ten powinien być wstrzymany aż do podpisania postanowień układu rozbrojenia między Rosją a Stanami Zjednoczonymi. Powszechnie uważa się też, że amerykański arsenał atomowy w Europie służy głownie jako element odstraszania potencjalnych agresorów. Zbyt wczesne wycofanie broni atomowej mogłoby zachwiać pozycją Sojuszu na arenie międzynarodowej.
W interesie wielu państw członkowskich jest też jak najszybsze wycofanie się z operacji wojskowej w Afganistanie. Polski prezydent Bronisław Komorowski również w swojej kampanii wyborczej obiecywał wycofanie naszych wojsk z tej niezwykle trudnej operacji militarnej. Przedłużanie pobytu wojsk NATO w kraju Talibów – ponoszone w związku z tym straty ludzkie i finansowe bez możliwości osiągnięcia widocznego sukcesu wywołują negatywne poparcie w społeczeństwach państw uczestniczących w misji. Międzynarodowe Siły Wsparcia Bezpieczeństwa (ISAF) od 2011 roku do końca 2014 roku będą stopniowo przekazywać odpowiedzialność za bezpieczeństwo państwa Afgańczykom. Postanowienia te jednak nie są rygorystyczne a ich proces wdrożenia zależy od sytuacji wewnątrz Afganistanu.
Niewątpliwie bardzo trudne jest wypracowanie wspólnego stanowiska w stosunku do Rosji. Z jednej strony Niemcy, Francja i Turcja, dla których Rosja jest bardzo ważnym i cenionym partnerem, a z drugiej strony Litwa, Łotwa oraz Estonia, które silnie wspiera Polska. Polityka Kremla wobec republik nadbałtyckich nie jest przyjazna. Te byłe radzieckie republiki są uzależnione od dostaw rosyjskich surowców naturalnych, co wykorzystuje w swojej polityce Moskwa. Jeszcze długo w pamięci Estończyków zostanie cyberatak, podczas którego zaatakowano sieci rządowe i bankowe i innych ważnych instytucji, dokonany po usunięciu z centrum Tallina pomnika sowieckiego żołnierza ( tzw. „ brązowego żołnierza” ), co wywołało oburzenie u mniejszości rosyjskiej mieszkającej w Estonii jak i w Moskwie. Powszechnie uważa się, że za atakami stali Rosjanie. Ujawnione w styczniu 2010 roku depesze przez portal „WikiLeaks”, w których NATO rozszerzyło swój plan obrony Polski na kraje nadbałtyckie potwierdza, że Sojusz widzi zagrożenie jakie jest możliwe ze strony wschodniego mocarstwa. Istnieje więc duża różnica interesów w stosunku do Rosji i bardzo trudno wypracować wspólne stanowisko odnośnie współpracy z Rosją. Po za tym eksperci zauważają, że obecnie to Chiny stają się wielką potęgą militarną kosztem Rosji. Współpraca z Rosją i utworzenie wspólnego systemu antyrakietowego jest jak najbardziej w długofalowych planach NATO.
Kreml do Lizbony nie przyjechał z pustymi rękoma, przygotował kontrofertę do propozycji amerykańskiego systemu antyrakietowego. Sektorowa obrona przeciwrakietowa, w ramach której nie tworzono by jednolitego systemu antyrakietowego, a Rosjanie przejęliby odpowiedzialność za ochronę NATO z kierunku wschodniego, co nie byłoby zgodne z interesem wschodnich członków Paktu. Wielu specjalistów uważa, że porozumienie, do którego doszło w Lizbonie między Rosją a Sojuszem jest zbyt pozytywnie odbierane. Bowiem w wielu kwestiach nie doszło do kompromisu. Rosjanie w nowej koncepcji działania Sojusze chcieli między innymi:
- użycie siły przez NATO tylko przy uzyskaniu mandatu Rady ONZ,
- rezygnacja z zapisów o obronie przed cyberatakami i zagrożeniami dla bezpieczeństwa międzynarodowego,
- zmniejszenie znaczenia wspólnej polityki obronnej Sojuszu (art. 5) na rzecz misji zapobiegania kryzysom w ścisłej współpracy z innymi organizacjami międzynarodowymi.
Żadna z tych propozycji nie zyskała aprobaty państw członkowskich Sojuszu. Jednocześnie skrytykowano Rosję za jej politykę wobec państw byłego ZSRR. Podkreślono poparcie dla niepodległej Gruzji oraz skrytykowano uznanie niepodległości Abchazji i Osetii Południowej.
BIBLIOGRAFIA:
Internet:
www.tvn24.pl „ Od Bukaresztu przez Gruzję i kryzys do Lizbony „
„ Czas wyrzucić Turcję z NATO? „
„ Polska będzie się bronić przed cyberatakami”
www.mojeopinie.pl „Nowa koncepcja strategiczna NATO, znaczenie dla sojuszu i Polski”
„Szczyt NATO w Lizbonie – spojrzenie z Europy Środkowej”
www.deon.pl „"Le Figaro": Zbliżenie NATO-Rosja wciąż kruche”
www.osw.waw.pl „NATO po szczycie w Lizbonie – konsekwencje dla Europy Środkowej i
Wschodniej”