Skuteczność i Powtarzalność - więziennictwo



Polska jest specyficznym krajem. A specyficzny kraj wymaga odpowiednich metod rządzenia. Trzeba się zatem zastanowić, czy nie należy zrewidować istniejących i głęboko zakorzenionych poglądów dotyczących różnych, podstawowych wartości, aby te metody uzyskać. Być może dojdziemy wtedy do wniosku, że czasem warto odciąć się od konwenansów ugruntowanych w całym znanym nam cywilizowanym świecie i postawić na własne rozwiązania, idealnie pasujące do naszej polskiej rzeczywistości.

To twierdzenie można zastosować do wielu problemów z jakimi boryka się nasze społeczeństwo. Ja postanowiłem odnieść je do problemów polskiego więziennictwa.
W październiku 2006 w Polsce było 88 tysięcy 494 osadzonych (skazanych i tymczasowo aresztowanych. Liczba ta systematycznie wzrasta z roku na rok, poczynając od roku 1999 –55 tys. 436 osób, poprzez rok 2000, kiedy to liczba osadzonych pierwszy raz przekroczyła liczbę miejsc w zakładach penitencjarnych, która wynosiła wtedy 67 tys. 646 miejsc, aż do dziś. Jeżeli za punkt odniesienia przyjmiemy rok 1990, to liczba osadzonych wzrosła prawie o połowę, przy praktycznie stałej liczbie miejsc, która w grudniu roku 2003 wynosiła 69 tys.954. Zatem już po tym tylko fakcie można wywnioskować jaka jest kondycja polskich służb penitencjarnych1.
Bynajmniej nie przytaczam tych danych po to, aby przekonać kogoś jak więźniowie mają w Polsce ciasno i źle. A więc dla równowagi chciałbym przedstawić ile nas to wszystko kosztuje. Otóż w roku 2003 łącznie na utrzymanie osadzonych wydano 1 milion 446 tysięcy 814 złotych. Jest to dość abstrakcyjna suma dla zwykłego człowieka, ale jeżeli już przełożymy to na 48 złotych 74 grosze dziennie, lub 1 tysiąc 482,62 złote miesięcznie, albo co gorsza 17 tysięcy 791,39 rocznie to może już nas rozboleć głowa2. Szczególnie jeżeli zdamy sobie sprawę, że to są przecież nasze pieniądze. Który uważany za ubogiego, bądź żyjącego w Polsce w niedostatku człowiek jest w stanie osiągnąć dochód powyżej 17 tysięcy złotych w ciągu roku? Jest to tylko jedna część środków, jaką trzeba przeznaczyć na utrzymanie systemu penitencjarnego, do tego dochodzą jeszcze tzw. pozapłacowe wydatki bieżące (resocjalizacja, konserwacja obiektów, funkcjonowanie), które wyniosły w 2003 roku 386 tys. 980 złotych ogółem, w przeliczeniu na jednego więźnia 4 tysiące 758,64 złotych rocznie. I okazuje się, że sumy te bledną w porównaniu z tym co pochłania tzw. „Harmonogram pozyskania 10000 miejsc zakwaterowania w latach 2005-2009”. Jest on bardzo dokładny, zakłada budowę nowych obiektów i rewitalizację starych, w każdym bądź razie znowu przeraża suma jaką rząd zamierza na to przeznaczyć: 776,2 mln złotych! Projekt ten mógłby jeszcze w jakiś sposób satysfakcjonować, gdyby rozwiązywał problem przytoczony w poprzednim akapicie, mianowicie ekstremalne przeludnienie polskich więzień. Jednakże liczby są bezlitosne i pokazują, że jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z harmonogramem i rzeczywiście do 2009 będziemy mieli 10000 nowych miejsc osadzania więźniów, to na dzień dzisiejszy i tak nie będzie miejsc dla ponad ośmiu tysięcy. A wiadomo przecież, że liczba skazanych i przebywających w aresztach śledczych rośnie jak parabola. Dlatego można oszacować, choć są to bardzo nieprecyzyjne szacunki (nie wiemy z jaką dynamiką będzie wzrastać w latach 2006-2009 liczba wykrytych przestępstw), że w 2009 roku do istniejących i tak już przeludnionych zakładów karnych, trzeba będzie dookptować kolejnych 10000 skazanych. A więc tak naprawdę wszelkie podobne inwestycje to syzyfowa praca, nie rozwiązują problemu a jedynie go łagodzą. Natomiast pochłaniają ogromne środki, które można by przeznaczyć chociażby na poprawę sytuacji mieszkaniowej w Polsce. Na przykład za pieniądze przeznaczone na realizacje wspomnianego harmonogramu można by wybudować 260 tysięcy m2 mieszkań, spełniających wszystkie europejskie standardy. Z tym, że mieszkań się nie rozdaje za darmo, a więc te pieniądze wracają do inwestora. Nie mówiąc już o tym, ile nowych miejsc pracy te pieniądze stworzą oraz pośrednio przyczynią się do nakręcenia koniunktury w bardzo wielu, gałęziach, zatem odbiją się szerokim echem w całym społeczeństwie. A te same pieniądze zainwestowane w więzienia są dla mnie po prostu pieniędzmi wyrzuconymi w błoto.
Co w takim razie proponuję, aby temu zaradzić? Bynajmniej nie eksterminację więźniów. Generalnie zasada jest prosta i nie jest żadnym rewelacyjnym odkryciem. Właściwie po zapoznaniu się z danymi na temat utrzymywania systemu penitencjarnego wniosek nasuwa się sam. Dlaczego my, jednostki społeczne poprawnie wykonujące swoje funkcje, mamy utrzymywać tych, którzy szkodzą naszemu społeczeństwu? Dlaczego my, ludzie uczciwie płacący podatki i ciężko pracujący dla dobrobytu w naszym państwie mamy zapewniać wikt i opierunek tym, którzy niweczą nasz trud? Niech się sami utrzymują!
Oczywiście idea pracy więźniów nie jest nowa. Wiele potęg antycznych, średniowiecznych jak i nam współczesnych wykorzystywało skazańców oraz jeńców wojennych do budowania swojego sukcesu. Można przytoczyć przykłady nazistowskich obozów pracy, jak i również radzieckich łagrów, ale nie o to tutaj chodzi. Myślę, że połączenie ideałów współczesnej demokracji i tradycyjnego obozu pracy mogłoby dać bardzo wymierne, pozytywne rezultaty. Praca w więzieniach jest jak najbardziej kultywowana, przede wszystkim ze względu na swoje walory resocjalizacyjne. I tak według najnowszych danych3 w polskich więzieniach pracuje 26 tys. 372 skazanych, z tego 19 tys. 184 odpłatnie i 7 tys. 188 nieodpłatnie. W ramach tej liczby w sektorze robót publicznych 2508 osób a na cele charytatywne 414 osób. I jak się okazuje nie jest w Polsce wcale najgorzej pod względem pracy więźniów, gdyż współczynnik powszechności pracy wśród skazanych i ukaranych wynosi 34,6% i może on nawet konkurować z niektórymi państwami, na przykład w Republice Federalnej Niemiec nie przekracza on nigdy 10%.
Jeżeli chodzi o rozwiązania prawne to w Polsce mamy już całkiem dobry grunt, aby w kierunku pracy przeprowadzić diametralną reformę systemu penitencjarnego. Podstawą prawną do zatrudnienia więźniów jest „ustawa z dnia 28 sierpnia 1997 roku o zatrudnianiu osób pozbawionych wolności”, „rozporządzenie Ministra Sprawiedliwości z dnia 26 sierpnia 1998 r. w sprawie szczegółowych zasad zatrudniania skazanych. (Dz. U. z dnia 31 sierpnia 1998 r.)” oraz jego zmiana z 2002 roku. Poruszają one kwestie typowo techniczne, o obowiązkach zatrudniającego, bezpieczeństwie i higienie pracy, specjalnych wymogach zakładów pracy więźniów, formie wynagrodzenia, itd. Tekst rozporządzenia i ustawy można by prawie w całości wykorzystać w budowie nowych aktów prawnych z tego zakresu, gdyż bardzo dobrze spełniają one swoje funkcje. Należałoby natomiast wprowadzić kilka istotnych wpisów dotyczących samej idei i celów pracy więźniów. Natomiast generalny zapis umożliwiający realizację mojego projektu musiałby się pojawić już w konstytucji. Nie wymagało by to nawet żadnych poprawek, konstytucja nie wspomina o obowiązku zapewnienia skazanym przez państwo podstawowych warunków bytowych, o obowiązku wyżywienia i uposażenia. Art. 42 mówi jedynie o humanitarnym traktowaniu oraz o prawach więźniów jako normalnych obywateli a ograniczenia wynikają jedynie z samej natury kary pozbawienia wolności i są przewidziane w ustawie. Należałoby zatem wprowadzić dosłownie jednozdaniowy zapis o obowiązkowej pracy więźniów i konieczności ich samodzielnego utrzymywania się. Natomiast drugi zapis wprowadzałby jedynie obowiązek państwa w zapewnieniu więźniom pracy, na zasadach określonych w ustawie. Tak ulepszona konstytucja RP nie kolidowała by zbytnio z ratyfikowanymi umowami międzynarodowymi. W 1975 r. Komitet Ministrów Rady Europy uchwalił rezolucję (75)25 w sprawie pracy więziennej. Wprowadza ona Europejskie Reguły Więzienne, w których to m.in. zawarta jest nota, iż państwo ma prawo wprowadzić w więzieniach obowiązek pracy. Znajduje się tam również szereg zapisów o dobroczynnym działaniu pracy na psychikę osadzonych oraz szereg zaleceń, takich jak o odpowiednim podziale pracy według predyspozycji, warunkach pracy, ubezpieczeniu, czy wynagrodzeniu. Z kolei o przestrzeganiu praw więźniów oraz osób czasowo zatrzymanych mówią punkty 100 - 121 uchwały w sprawie przestrzegania praw człowieka w Unii Europejskiej z 1996 r. Parlament Europejski wyraził zaniepokojenie pogarszaniem się warunków życia w zakładach karnych, szczególnie w związku z ich przepełnieniem. Wezwał państwa członkowskie UE do ochrony godności więźniów poprzez zapewnienie im odpowiednich materialnych warunków życia, opieki medycznej, przepustek, możliwości pracy, zajęć kulturalnych i sportowych, zgodnie z Europejskimi Regułami Więziennymi. Na tym gruncie mogłyby się pojawić ewentualne nieścisłości prawne w związku z moim projektem. Jednakże myślę, że dało by się to jakoś rozwiązać. Zapewnienie odpowiednich warunków materialnych wcale nie oznacza bezwzględnego przymusu ich dostarczania, natomiast może ono zostać spełnione poprzez umożliwienie zarobku na swój byt. Nie doszukałem się także jakiś szczegółowych rozporządzeń, nakazujących państwu konkretną formę uposażania więźniów, a więc według prawa międzynarodowego taka decyzja leży tylko w kompetencji państwa.
Dość istotną przeszkodą dla mojego projektu już na etapie formowania norm prawnych mogłaby się stać opinia publiczna. Rozwiązanie jest bardzo kontrowersyjne i na pewno spotkałoby się z oporem wielu środowisk społecznych, szczególnie różnego rodzaju ruchów walczących o prawa człowieka. Przede wszystkim nigdzie na świecie więźniowie nie mają obowiązku utrzymywać się sami. Krytyka mogłaby zatem polegać na ukazywaniu zbytniej nowatorskości takiego pomysłu. Starałbym się odpierać te zarzuty w oparciu o takie przemyślenia, jak w pierwszych zdaniach tej pracy. Myślę, że odpowiednio przeprowadzona kampania marketingowa przekonała by polskie społeczeństwo o ile w ogóle taka potrzeba by zaszła. Można przypuszczać bowiem, iż Polacy opowiedzieli by się za projektem. Nasze społeczeństwo, przynajmniej w większości zajmują problemy bardzo przyziemne, związane przede wszystkim z dbaniem o własną egzystencję. Tak więc projekt znacznie odciążający budżet państwa, poza tym w znacznym stopniu wymierzający sprawiedliwość społeczną (skoro my tak ciężko pracujemy, to czemu wy macie gnić bezczynnie w celach i o nic się nie martwić?) z pewnością miałby szansę przeforsowania w opinii publicznej, choć nie twierdzę, że nie odbyłoby się to bez trudności. Z kolei zarzuty o łamanie praw człowieka zostałyby odparte szybko twierdzeniem, iż wszyscy więźniowie mają szansę się utrzymać, wszystko zależy tylko od ich woli pracy.
Po przygotowaniu całej prawnej podstawy, można by przejść w realizacji do materii czysto technicznej. Po pierwsze skąd pieniądze na budowę nowych zakładów karnych? Przede wszystkim postawiłbym na prywatnych inwestorów. Można ich przyciągnąć w rozmaity sposób. Pierwszym argumentem byłoby całkowite zwolnienie z podatku. Drugim byłaby specyfika samych pracowników. Oczywiście są to ludzie z marginesu, co może zniechęcać do inwestowania w kogoś takiego. Jednakże więźniowie, odpowiednio pokierowani mogą mieć bardzo wiele atutów w oczach przedsiębiorcy. Przede wszystkim są dyspozycyjni 24 godziny na dobę. Mają motywację do każdej pracy, bo po pierwsze tylko ona zapewnia im byt, po drugie każda praca będzie się wydawać przyjemna z bezczynnym siedzeniem w celi. Są pracownikami związanymi na stałe z firmą, raz gruntownie przeszkoleni, będą dobrze wypełniać swoje obowiązki. Wieloletnia praca w jednym zakładzie będzie podnosiła efektywność pracy, poprzez tzw. ‘efekt wprawy’. Dodatkowa efektywność powinna wynikać z maksymalnego nadzoru nad takim pracownikiem, na co nie może sobie pozwolić zwykły przedsiębiorca. Nadzór powinien być zapewniony z budżetu państwa, a więc pracodawcy odpadają koszty zapewnienia bezpieczeństwa pracownikom i zasobom zakładu. Po wtóre będą wykonywać mało atrakcyjną pracę, ciężką fizycznie i męczącą psychicznie za relatywnie niskie wynagrodzenie (typowa tania siła robocza). Średnio wynagrodzenie więźnia powinno być o połowę mniejsze niż pracownika najemnego za ten sam rodzaj pracy. Ma ono starczyć jedynie na zapewnienie skazanemu minimum socjalnego, którego wysokość będzie określała ustawa. A zatem więźniowie mogliby być wykorzystywani do prac nie wymagających specjalistycznej wiedzy ani wielkich kwalifikacji. Jest wiele gałęzi przemysłu, w której mogliby się przydać, od przemysłu ciężkiego, poprzez tekstylia, chemię gospodarczą, na produkcji żywności kończąc. W niektórych przypadkach bardziej opłacało by się wybudować obóz pracy dla więźniów i wykorzystywać ich nieskończony potencjał ludzki praktycznie za darmo niż inwestować w nowoczesną linie technologiczną. Dodatkowo (choć tutaj mogliby mieć coś do powiedzenia obrońcy praw człowieka) mogliby pracować w niekorzystnych warunkach zdrowotnych bez dodatkowych uposażeń, jednakże należałoby wtedy dać więźniom możliwość wyboru miejsca osadzenia wraz z zakładem, według zasady nic na siłę. Oprócz tego, można by spróbować przyciągnąć inwestorów organizowaniem miejsc zbytu dla ich produktów oraz dotacjami państwa do tego rodzaju działalności. Myślę, że wprowadzenie szczegółowo opracowanych rozwiązań w oparciu o te pomysły mogłoby przynieść oczekiwane rezultaty.
Następnie należałoby się zastanowić, jak w ogóle wyglądałoby takie więzienie-obóz pracy oraz jak przebiegałoby tam odbywanie kary. Otóż liczba wielkich zakładów przemysłowych, zatrudniających po kilkaset pracowników jest ograniczona na danym terytorium, lub nawet w danym państwie. Jak wiadomo najlepiej do nowoczesnej gospodarki przystosowane są małe i średnie firmy, które stosunkowo łatwo mogą zmieniać swój profil produkcji. A zatem postawiłbym na właśnie takie zakłady, zatrudniające jednorazowo góra do stu osób. Najważniejszym elementem byłaby oczywiście hala produkcyjna czy też montażowa, lub inna w zależności od profilu firmy. Sama hala już powinna posiadać odpowiednie zabezpieczenia, których opracowanie zastawiłbym już fachowcom. Z halą połączony powinien być budynek mieszkalny wraz z całym potrzebnym wyposażeniem, aczkolwiek musiałby on być do przesady skromny, aby przede wszystkim zwrócić uwagę więźniów na element pracy. Cela, bądź kilkuosobowe cele powinny być przystosowane tak, aby służyły jedynie do spania. Więzień powinien jednoznacznie utożsamiać dzień z pracą, natomiast dzień wolny (przewidziany jeden w tygodniu) spędzać głównie na fizycznym odpoczynku od pracy a dostarczanie rozrywek ograniczyć do absolutnego minimum (jedynie czytanie, sport bądź spacer). 12–sto godzinny, wyczerpujący dzień pracy powinien minimalizować zjawisko agresji i wiązać cały pobyt skazanego w takim ośrodku z wytworem swoich rąk (resocjalizacja, etos pracy). Wracając jeszcze do rozwiązań technicznych, przy zakładzie powinno znajdywać się poletko i pomieszczenia gospodarcze, gdzie więźniowie sami dla siebie zajmowaliby się produkcją żywności. Również powinno się umożliwić więźniom taki rozwój praktycznych umiejętności, aby w maksymalnie możliwy sposób byli sami dla siebie zaopatrzeniem (np. produkcja odzieży). W ramach organizacji zakładu powinno istnieć coś w rodzaju zarządu, pochodzącego z wyboru spośród społeczności więziennej. Wyznaczałby on podział pracy (kierowałby więźniów na odpowiednie dyżury i do pracy zarobkowej) oraz dystrybucję dóbr wewnątrz zakładu. To zarząd kierowałby listę artykułów potrzebnych więźniom na ręce naczelnika wraz ze środkami na ich zakup. Wszystkie te zabiegi miałyby na celu zmuszenie skazanych do odpowiedzialności za swój byt, a także umożliwienie późniejszej reintegracji społecznej. No i oczywiście zmniejszyłoby to koszty utrzymania więźniów, a także zwiększyłoby ich atrakcyjność wśród potencjalnych pracodawców (ciężka praca w zamian za środki niezbędne do przeżycia, kto nie pracuje, ten nie je). Zdaję sobie oczywiście sprawę, że powołanie w pełni funkcjonującej placówki wymagałoby wiele pracy specjalistów z różnych dziedzin, jednakże myślę, że taki krótki szkic oddaje w pełni moją ideę.
Podsumowując chciałbym wskazać na wady i zalety mojego rozwiązania. Zalet jest bardzo wiele. Przede wszystkim daje ono społeczeństwu poczucie sprawiedliwości. Dla mnie najgorszą patologią społeczną jest takie zdarzenie, kiedy normalny, uczciwy człowiek umyślnie dokonuje przestępstwa, ale nie dla bezpośrednich korzyści materialnych lub z powodu swojego psychicznego zwyrodnienia, lecz z świadomym zamiarem dostania się do zakładu karnego, aby mieć zapewniony wikt i opierunek. W Polsce niestety takie sytuacje zdarzają się coraz częściej. Oczywiście w przypadku wprowadzenia mojego projektu w życie skazanie równa się otrzymaniu pracy a normalne, uczciwe życie takiej pewności nie daje. Jednak jest to sytuacja i tak o wiele lepsza od obecnej, gdyż więzienie-zakład pracy zabiera wolność a daje możliwość walki o własny byt, natomiast więzienie konwencjonalne zabiera wolność a w zamian daje całą resztę, a więc zwalnia z jakiegokolwiek wysiłku. Jest to według mnie bardzo niesprawiedliwe, gdyż w tak głęboko spauperyzowanym społeczeństwie jak nasze, wielu ludzi może wyrazić chęć zrezygnowania ze swojej wolności w zamian za zapewnie im warunków do życia. Nie jest to normalna sytuacja. Oprócz pojęcia sprawiedliwości zaletą są oczywiście ogromne oszczędności w budżecie państwa, przynajmniej w finalnym etapie projektu. Myślę, że szczególnie nasze społeczeństwo nie może sobie pozwolić na tego typu wydatki a mój projekt jest odpowiedzią jak temu marnotrawstwu kapitału zaradzić. Kolejną zaletą jest jego ogromny walor resocjalizacyjny. W konwencjonalnych więzieniach skazani podlegają z każdym dniem progresywnej degradacji psychicznej i społecznej. A więc kara, którą ponoszą nie ma w żadnej mierze charakteru konstruktywnego, ewentualna poprawa może wynikać jedynie z przyszłego strachu przed powrotem do zakładu karnego. Liczba na nowo zreintegrowanych ze społeczeństwem skazanych po wyjściu z więzienia jest praktycznie zerowa. Natomiast zaproponowany przeze mnie model zakładu wzbogaca osobowości więźniów o takie wartości jak: poszanowanie dla pracy jako jedynego możliwego źródła utrzymania, odpowiedzialność za własne życie, zaradność (przynajmniej do pewnego stopnia), cierpliwość, sumienność. Pensjonariusze moich zakładów wzbogaciliby się o wiele przydatnych zdolności i umiejętności, przydatnych w późniejszym życiu po odbyciu kary. Od czysto technicznych umiejętności związanych z wykonywanymi zadaniami, aż po znajomość podstawowych mechanizmów rządzących społeczeństwem. Wierzę, że odbycie kary w takim więzieniu pomagałoby w późniejszej aktywizacji zawodowej a wpojone zasady zachęcałyby do porzucenia na zawsze drogi przestępczości. Wadami mojego projektu są na pewno trudności w jego realizacji, zbytnia nowatorskość pomysłu i unikatowość w skali świata. Wielu krytyków mogłoby mi zarzucić zbyt idealistyczne podejście do problemu. Ja jednak odwołałbym się do tego co napisałem w pierwszym akapicie, że czasem warto jest wprowadzić dziwne na pozór i rewolucyjne zmiany, aby osiągnąć zamierzony cel. Być może przykład tego projektu pokazuje, iż rozwiązanie niektórych trudnych problemów jest możliwe, potrzeba jedynie świeżego spojrzenia na niektóre sprawy i czasem sporo dobrej woli elit rządzących.

Przypisy:
1. według sprawozdania statystycznego MS ZK – 1 i MS ZK – 2 oraz bazy danych o osobach
pozbawionych wolności (październik 2006)
2. Podstawowe problemy więziennictwa. Informacja przyjęta przez Radę Ministrów
w dniu 27 kwietnia 2004 r.
3. według sprawozdania statystycznego MS ZK – 1 i MS ZK – 2 oraz bazy danych o osobach
pozbawionych wolności (październik 2006)

Bibliografia:
1. Ustawa z dnia 28 sierpnia 1997 r. o zatrudnianiu osób pozbawionych wolności, wraz ze zmianami (Dz. U. 1997 nr 123 poz. 777).
2. Rozporządzenie Ministra Sprawiedliwości z dnia 26 sierpnia 1998 r. w sprawie szczegółowych zasad zatrudniania skazanych, wraz ze zmianami (Dz. U. z dnia 31 sierpnia 1998 r.).
3. Edyta Budzyńska, Praca więźniów w wybranych krajach Europy i Ameryki Północnej, raport dla sejmu, nr 166
4. Centralny Zarząd Służby Więziennej, Podstawowe problemy więziennictwa, informacja przyjęta przez Radę Ministrów w dniu 27 kwietnia 2004 r.
5. Machel H., Wprowadzenie do pedagogiki penitencjarnej, Gdańsk 1994
6. Ogólnopolski Portal Służby Więziennej – www.sw.gov.pl

Dodaj swoją odpowiedź