Caspar David Friedrich.
Caspar David Friedrich (1774-1840)
Właściwie to wakacje nie sprzyjają myślom o sztuce. Chyba że... No właśnie, chyba że jesteśmy w tłumie zwiedzających zabytki Grecji, Rzymu, czy muzea Paryża lub Londynu. Albo gdzieś nagle, wśród lasów Karkonoszy, ujrzymy kamiennego ostańca... Może to Watzmann, a może tylko bardzo podobny. Lub nagle, wydostawszy się ponad mgły, przed naszymi oczami roztoczy się widok, jaki ujrzał "Podróżujący po morzu chmur". Może się zdarzyć, że kontemplacja boskiego dzieła zbliży do refleksji, która powstała w umyśle kogoś innego, obdarzonego wrażliwością i talentem umożliwiającym przeniesienie tego błysku na płótno.
Gdy przez chociaż krótki czas uda mi się obcować z naturą, zapomniawszy o miejskim zgiełku i goniącym wszystkich czasie, kiedy zatopię się w szumie lasu, spokoju łagodnego błękitu, widoku ze zdobytego przed chwilą pagórka - to ogarnia mnie jedność z tym pejzażem. Wtedy czuję się częścią tej potężnej przyrody, a jednocześnie dzieckiem Boga, który to dla mnie stworzył. I wtedy przypominają mi się obrazy Friedricha. Caspara Davida Friedricha - niemieckiego malarza z przełomu osiemnastego na dziewiętnasty wiek. W jego pejzażach też jest podobny nastrój - zespolenie z naturą, a jednak oddzielność, podziw i szacunek wobec jej ogromu i surowości.
"Jego podstawową zasadą było przekonanie, że artysta ma wyrażać najsilniejsze i najgłębsze uczucia, kryjące się w jego sercu, natomiast to wszystko, co związane jest z malarstwem samym, z kompozycją, ma być nieobecne lub, co najmniej niewidoczne" - tak o obrazach Friedricha pisał krytyk sztuki Niels Hoyen. I takie jest całe malarstwo Caspara Davida Friedricha. Mimo statyczności, żelaznej wręcz konsekwencji kompozycyjnej, pełne nagromadzonych wewnątrz bardzo głębokich emocji. Nie da się oddzielić czlowieka-autora, jego losów od stworzonego przezeń dzieła. I jak obrazy pełne są kontrastów, tak i w życiu ich autora jest wiele ważkich wydarzeń, które miały niebagatelny wpływ na jego twórczość.
Caspar David Friedrich to człowiek o pełnym przeciwieństw charakterze, skomplikowanej osobowości, nadwrażliwy, a jednak o silnej woli. Wcześnie osierocony przez matkę, zawdzięczający życie ofierze i śmierci starszego brata, zawsze samotny, chociaż pośród ludzi, samotnością artysty - samotnością, która tchnie z całej jego twórczości. Wychował go dom pełen surowej religijności. Tę głęboką i autentyczną religijność odczytać można z wielu jego obrazów, gdzie zewnętrzna opowieść literacka ukrywa, lub odkrywa metafizyczne przesłanie.
Obrazy Friedricha przedstawiają zwykle samotników kontemplujących naturę. W majestatycznych pejzażach malarz odnajduje energię podobną do tej, która ożywia jego duszę. Podchodzi do natury w skupieniu, jak człowiek wierzący do ołtarza. Takie doświadczenie wymaga absolutnej samotności. Sam mówił: Aby móc patrzeć na naturę i zrozumieć ją, muszę się zatracić w tym co mnie otacza, zespolić z chmurami, skałami, dzięki czemu mogę być tym czym jestem. Do mych rozmów z naturą potrzebuję samotności.
W tych zainteresowaniach otaczającą przyrodą przypomina angielskiego malarza, a swego prawie rówieśnika Turnera. Dla obydwu ważne są silne przeżycia dostarczane przez naturę, ale każdy z nich przeżycia te przetwarza i przenosi na płótna inaczej. W obrazach Friedricha nie odnajdziemy tak charakterystycznego dla Turnera porywu, chaosu żywiołu i swoistego niedopowiedzenia.
W postrzeganiu gór przez Friedricha wielką rolę odegrała jego pasja zdobywania ich samodzielnie. Na odczucie pejzażu, ewolucję jego widzenia, wpłynęły też pobyty malarza na wyspie Rugii. Malowane pejzaże górskie: "Poranna mgła", "Pędzące chmury"; są efektem nakładania się dwóch elementów - wspomnień doznań bezpośrednich i pracy wyobraźni artysty.
Z pokrytej chmurami przestrzeni wyłania się skalista góra. Tracą swą ostrość kontury, brak wyrazistości. Wystające z mgły świerki podkreślają kompozycję, opierającą się na wznoszącym się ku szczytowi, ruchu. Na skalistym szczycie, na skrawku błękitnego nieba pojawia się ledwie widoczny krzyż. Zastosowanie brunatnej i szarej tonacji kolorystycznej w pełni oddaje światło budzącego się dnia. Mistrzowsko namalowane chmury raz szczelnie okrywają drzewa i skały, raz są subtelnie przeźroczyste. Delikatność techniki malowania oddaje lekkość przenikającą widza.
Zachowanie realizmu pejzażu kontrastuje z jednoczesną chęcią nadania poszczególnym partiom obrazu głębszych znaczeń. Jednoczący całość kompozycji krzyż - to przecież symbol chrześcijaństwa, współistnieją więc w tym obrazie elementy realistyczne z symbolicznymi.
"Pędzące chmury" to jeden z najmniejszych obrazów Friedricha. Jak w wielu jego obrazach, tak i tutaj elementem dominującym jest niebo, wynurzające się wraz z pokrywającymi je chmurami, spoza horyzontu. Żywy koloryt pierwszego planu kontrastuje z przygaszonym tłem. I tu można pokusić się o metafizyczną interpretację realistycznie namalowanego pejzażu.
Podobnie można doszukiwać się znaczenia metafizycznego w późniejszych obrazach: "Opactwo w dębowym lesie" i "Mnich nad brzegiem morza". Przyjaciel artysty Carl G. Carus uważa "Opactwo" za "najgłębsze i najbardziej poetyckie dzieło we współczesnym malarstwie pejzażowym".
Poziomy podział na dwie części jest prawie symetryczny. Zaciemnioną - doczesność i wznoszącą się ponad ruinami opactwa, część oświetloną, symbolizującą świat fantastyczny, duchowy - emanujący świetlistym źródłem, do którego dostępu bronią rozczapierzone konary nagich drzew, wyrastające z ciemnego, pierwszego planu.
Bardzo prosta, ascetyczna wręcz jest kompozycja "Mnicha". To trzy poziome plany - ziemia, morze, niebo. To ostatnie zajmuje najwięcej miejsca - jest potężne, pozbawione głębi, zdaje się przesuwać ku widzowi. By podkreślić wrażenie nieskończoności natury i ograniczoność ludzkiej egzystencji, linia podziału między tym co ziemskie a niebem przebiega ponad postacią mnicha. Mimo skromnej i powściągliwej kolorystyki paleta Friedricha posiada wielką siłę. Kilka drobnych pociągnięć bielą i morska piana wyrywa się z jednolitości jego odmętów. Złamana brązami i zieleniami ciemna barwa wody odpowiada najciemniejszym fragmentom nieba. Z obrazu emanuje spokój - chociaż nieobce jest odczucie znikomości ludzkiej egzystencji, wobec ogromu natury, ale jednak fakt, że można się nim zachwycać pozwala myśleć o naszej wielkości i wyjątkowości.
Jednym z najczęściej reprodukowanych dzieł Friedricha jest "Podróżnik po morzu chmur". Oś kompozycyjną tego obrazu stanowi odwrócona plecami do widza postać. Wprowadzona przez autora gra z widzem drażni pytaniem, co widzi i myśli ów Podróżnik. Sam perfekcyjnie namalowany, realistyczny pejzaż górski z wyłaniającymi się z morza chmur szczytami, schodzi na plan dalszy. To ów odwrócony plecami człowiek stanowi punkt skupiający naszą myśl. Obraz w warstwie metafizycznej opowiada o napięciu, jakie towarzyszy konfrontacji dążeń do czystej duchowości z rzeczywistością cielesnego, fizycznego istnienia w świecie.
Motyw postaci odwróconej plecami do widza w twórczości Friedricha pojawia się dość często. Wystarczy wspomnieć pasażerów "Na żaglowcu", obydwa "portrety" żony Karoliny - "Kobieta w blasku zachodzącego słońca", "Kobieta w oknie", czy postacie w "Fazach życia". Ten ostatni obraz to jakby testament artysty, pełen melancholii i zadumy nad przemijaniem i czasem wyznaczającym rytm ludzkiego życia. Jest to niezwykle skomplikowana kompozycja kilku postaci, w różnym wieku, których wygląd wskazuje na stosunek do życia i śmierci; i tyluż samych statków o różnej wielkości. Okręty pełnią tu rolę symboliczną, są metaforą życia, a kres morskiej wędrówki oznacza śmierć.
Podobnie często w twórczości Friedricha można zaobserwować zabieg malowania przestrzeni oświetlonej przez gwiazdę znajdującą się poza polem widzenia. Zmaganie się z powodzeniem, z tak trudnym zagadnieniem dowodzi mistrzostwa malarza w operowaniu światłem. To niewidoczne źródło światła daje - jak wyraził rzeźbiarz David dAngers "niezrozumiałą, tajemniczą poświatę". O malarzu mówi "jest jak wielcy geniusze, którzy mówią rzeczy wspaniałe, używając wyrażeń najprostszych. Jego dzieła prowadzą w krainę snu, są tak bardzo poetyckie; Friedrich wspaniale czuje tragedię pejzażu".
Nie zależy mu na upiększaniu natury, nie stara się też o jej wierne odzwierciedlenie, a jeszcze mniej - o jej perfekcyjne przypominanie. Pragnie natomiast malować ów jedyny i ponadczasowy moment, kiedy dusza kontemplującego pejzaż zdaje się stapiać z Bogiem.
Friedrich mówi jak prawdziwy reprezentant sztuki swojej epoki, kiedy stwierdza: "Zadaniem malarza nie jest tylko malowanie tego, co widzi przed sobą, ale również tego, co widzi w sobie samym. Jeśli niczego nie w sobie nie dostrzega, niech zaprzestanie malowania tego, co widzi przed sobą". Sztuka powinna pozwolić na zniesienie napięcia jakie istnieje między naszą duszą i otaczającą nas naturą. To poprzez sztukę dusza ludzka może zbliżyć się do nieograniczonego ducha natury, której jesteśmy najmniejszą cząstką. Malarstwo Friedricha doskonale ilustruje to pragnienie uchwycenia ducha natury poprzez duchowość człowieka. Niektóre z jego obrazów świadczą wyraźnie o powstałej więzi pomiędzy człowiekiem a nieskończonością kontemplowanego przezeń pejzażu. Ta nieskończoność nieuchronnie prowadzi do Boga, którego Friedrich czci bardzo dyskretnie. Podkreśla niewidzialną obecność Boga w naturze. Nie malując scen religijnych, przy pomocy malowanej natury stwarza swoisty język religijny. Jest to tendencja typowa dla malarstwa niemieckiego tego czasu - rozwija się bowiem malarstwo pejzażowe, bazujące na więzi ze światem niewidzialnym. Chodzi w nim głównie o ukazanie głębi i wzniosłości uczuć, a nie tylko o wyrażenie fizycznego wyglądu. Malarzom romantycznym zależy również na rzeczywistości ukrytej za fasadą rzeczy, czyli - tajemnicy natury.
Do dziś jest podziwiany za precyzję techniki, podczas gdy sam zwraca się przede wszystkim do uczuć widza. Jeden z aforyzmów Friedricha dość dobrze tłumaczy istotę religijnego charakteru jego sztuki: "Kiedy pobożny człowiek modli się bez słów - Bóg słyszy go; podobnie - kiedy wrażliwy malarz maluje - wrażliwy człowiek rozpoznaje go i rozumie". Geniusz malarski Caspara Davida Friedricha polega na umiejętności pokazania tego, co niewidoczne, poprzez malarstwo odzwierciedlające rzeczywistość z wielką precyzją.
Najwybitniejszym niemieckim malarzem romantycznym był Caspar David Friedrich. Jego romantyzm to krajobrazy lat dziecinnych. To pejzaże wybrzeży Bałtyku, góry Harzu, skały Rugii i brzegi Łaby, w której nurtach utonął jego młodszy brat. Friedrich dążył do nadnaturalizacji pejzażu. Był typowym romantykiem w dzisiejszym rozumieniu tego słowa i wszelkich skojarzeniach z nim związanych. Z reguły, gdy myślimy o bohaterze romantycznym staje nam przed oczami szaleniec Gustaw, a może jeszcze większy szaleniec nowonarodzony Konrad. Szalony był również Friedrich,. Szalony do tego stopnia, że zmarł w obłąkaniu. W jego sztuce przewija się śmierć. Tak jakby Friedrich miał jej obsesję. Być może stało się to wszystko za sprawą owej śmierci młodszego brata, którą bardzo mocno przeżył? Śmierć u Friedricha to "Krzyż w górach". To widok cmentarza, a raczej jego ruin, to "Morze lodowe", którego wody są grobowcem dla tonącego statku. Natura według Friedricha to wróg, w otoczeniu którego ciężko jest mieszkać. Często człowiek na jego obrazach jest jakby sztucznym dodatkiem. Intruzem, który nieproszony wkradł się w pejzaż i być może dlatego natura tak go doświadcza. Najważniejszym dziełem Friedricha jest "Mnich nad brzegiem morza". Obraz dzieli się jakby na trzy poziome części: niebo, morze i plażę. Na tej płazy namalowany został ... przecinek. Może kropka, a może ziarnko piasku, ktoś powie. Ale tak naprawdę jest to człowiek. Mnich, który jest jedynie przecinkiem, kropką czy pyłkiem w porównaniu z ogromem natury, żywiołów takich jak woda, powietrze czy ziemia.
Źródła:
http://www.opcja.pop.pl/numer0/0miks.html Małgorzata Miksiewicz
http://www.psedytor.waw.pl/osztuce.htm Małgorzata Karolina Piekarska